
Wołomin jest skorumpowany?
Takie zdanie o gminie Wołomin, według radnych, znów wyrobili sobie mieszkańcy całej Polski oraz Polonia, przysłuchujący się licznym wywiadom burmistrz gminy, udzielanych w największych ogólnopolskich mediach, w których opowiadała o rzekomej korupcji w swojej gminie. – Panie burmistrz powtarzacie wielokrotnie, jak kochacie ten Wołomin, jak wam zależy na wizerunku tego miasta. A jaki zrobiłyście wizerunek tego miasta w całej Polce? Że w Wołominie jest korupcja polityczna! Której zresztą nikt nie udowodnił. To jest dbanie o wizerunek miasta, pani burmistrz? – pytano na ostatniej sesji.
Krzesło burmistrz Wołomina na sesji, jak to bywa od około pół roku, było w tym czasie puste, ale pytania trafiały do jej zastępców, którzy na przedświątecznej sesji usłyszeli od radnych i sołtysa St. Grabi naprawdę wiele gorzkich słów.
Zaczęło się od sprawy, poruszonej na komisji bezpieczeństwa, kilka dni przed sesją. Wystąpiła na niej wówczas mieszkanka, która powiedziawszy kilka zdań, szybko oddała mikrofon urzędnikowi. Ten wyjaśnił o co chodzi mieszkance, twardo broniąc racji, przytoczonych w jej oświadczeniu. Chodziło o to, by radni i sołtysi gminy „wyspowiadali się” mieszkance, z jaką firmą zajmującą się odpadami mieli ostatnio kontakt i kiedy. Wzbudzić to miało zapewne i wzbudziło, atmosferę podejrzliwości, co do rzekomych korupcyjnych działań radnych i sołtysów. Z punktu widzenia widza, który choć trochę zna się na samorządzie, mogło to wyglądać na znany trik „grania” taką sprawą przez długie miesiące, po to, by zasłonić np. brak koncepcji na dalsze funkcjonowanie miejskiej spółki MZO, która po grudniowych wydarzeniach, zaprzestała zwożenia na teren wysypiska odpadów zmieszanych w formie stabilizatu z Warszawy (sprawa jest w prokuraturze). Jesienne wybory będą przecież czasem rozliczeń obecnej burmistrz, a sprawa ta do sukcesów na pewno nie należy.
Do kwestii prośby mieszkanki i urzędnika miejskiego, o udostępnienie oświadczeń sołtysów i radnych, dotyczących kontaktów z firmami zajmującymi się gromadzeniem odpadów, powrócił na sesji sołtys Starych Grabi Adrian Budek. – Jak będziemy zmieniać firmy transportowe, to sołtysi i radni też będą musieli składać oświadczenia związane z kontaktami z komunikacją miejską? Dla mnie to jest jakaś groteska – ocenił wprost.
Przewodniczący Rady Miejskiej Leszek Czarzasty w odpowiedzi zadeklarował, że podejmie decyzję co dalej z tym tematem, zauważając: – Panie sołtysie, na sali jest, nie wiem jak go określić: czy pracownik urzędu, czy mieszkaniec, bo różnie się przedstawia, w zależności od sytuacji.
– Sufler – podpowiedział ktoś z sali.
– … Który był suflerem pani, która złożyła pismo. Bo jak odniosłem wrażenie, że ta pani nie potrafi się wysłowić i on za nią mówił. Tylko pytanie, czy za nią też napisał to pismo… Więc może pan powie o co chodziło.. – zwrócił się do siedzącego w pierwszym rzędzie pracownika urzędu Lecha Urbanowskiego, przewodniczący.
Po krótkich przepychankach słownych, siedzący w pozycji dość luźnej (delikatnie rzecz ujmując: z rozwartymi w kierunku radnych nogami) został poproszony o przyjęcie postawy godnej kulturalnego człowieka. – Czy mógłby pan jakoś tak normalnie usiąść, bo mam wrażenie jakby pan traktował salę obrad rady miejskiej jako… – a widząc śmiech urzędnika, w słowo przewodniczącemu wbił się radny Maciej Łoś: – Przepraszam, ale wydaje mi się Lechu, że ty nas obrażasz – krzyknął do urzędnika.
– Może pan się jeszcze położy na podłodze! – dodał przewodniczący.
– A pan ma skrzyżowane nogi pod stołem, czy ja komentuję pana pozycję?- odpowiedział urzędnik.
– Pani burmistrz, czy to jest państwa pracownik? – zapytał siedzącą obok Edytę Zbieć przewodniczący. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/numer,273147,wiesci_podwarszawskie
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html