Cel osiągnięty!

0

Przemysław Krzyszczak wybiegł z Wołomina 3 czerwca. Do Helu dotarł zaledwie osiem dni później. Za nim 460 kilometrów biegu na własnych nogach.

Celem wydarzenia była zbiórka środków na fundację Rak’n’Roll Wygraj Życie. Tuż po zakończeniu wydarzenia rozmawialiśmy z Przemkiem o jego wrażeniach i niezapomnianych spotkaniach.

W niedzielę zakończyłeś dziewięciodniowy bieg na Hel. Który z etapów był dla Ciebie najcięższy?

– Najcięższy był start, ponieważ przed samym biegiem było mnóstwo spraw organizacyjnych, które trzeba było dopilnować i tym samym mało odpoczynku. Drugi dzień również był bardzo ciężki, ponieważ zrobiłem 70 kilometrów, przebiegłem dwa etapy w jeden dzień.

Bywały odcinki, że biegłeś dużo dłużej niż zakładałeś na początku. Lubisz zmieniać plany i łamać kolejne bariery?

– Właśnie ten drugi dzień biegu jest bardzo dobrym przykładem. Miało być początkowo 42 km, ale zadecydowałem, że biegnę dalej. Ogólnie cały bieg już na początku został zmieniony przeze mnie. Plan był na maraton dziennie, czyli 42 km, ale już pierwszego dnia zadecydowałem, że będę biegł dalej jeśli siły pozwolą. Byłem bardzo dobrze przygotowany więc 60 km dziennie robiłem bez problemów. Lubię zaskakiwać i podnosić poprzeczkę samemu sobie, co jest też takim właśnie łamaniem barier. (…)

Jaką kwotę udało się zebrać dla Fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie? (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj