O tym, że czas urlopu definitywnie dobiegł końca świadczy nie tylko powrót dzieci do szkoły, ale też wszechobecne korki na drogach. Czas dojazdu do pracy w Warszawie po dwóch miesiącach względnego spokoju wydłużył się niebotycznie. Jednym powodów jest choćby zakończenie pierwszego etapu modernizacji mającej olbrzymie znaczenie dla kierowców z powiatu drogi wojewódzkiej…
30 sierpnia 2014 r, po siedmiu miesiącach od rozpoczęcia projektu, zakończony został pierwszy etap prac na drodze wojewódzkiej nr 631. Już w dzień później ci z nas, którzy nie wiedzieli o zamianach w organizacji ruchu, stojąc w korkach mieli dostatecznie dużo czasu na zapoznanie się z nim. W poniedziałek 1 września było jeszcze gorzej.
W godzinach porannych dojazd z Wołomina na skrzyżowania DW 631 z 634 (rondo w Zielonce) zajmował co najmniej 90 minut. W popołudniowym szczycie skrzyżowanie z pełną sygnalizacją (bo, taką teraz tu mamy) było całkowicie zakorkowane. Kierowcy stali karnie (od strony Ząbek na wysokości nowego basenu), od Zielonki za ulicą Kolejową, od Rembertowa kolejka pojazdów zaczynała się na wysokości ulicy Strażackiej. Sznur samochodów jadących 631 od Marek, zarówno osobowych jak i ciężarówek ciągnął się od aż od ronda przy ulicy Mareckiej. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Czas dojazdu nie powinien nikogo dziwić, Wołomin jest jednym miastem powiatowym które bezpośrednio ze stolicą łączy tylko ulica posiadająca po jednym pasie w każdą stronę a jako alternatywa istnieje ciągle remontowana linia PKP (o prywatnej komunikacji autobusowej nie wspominam bo też stoi w korkach).
Ale nasi włodarze w ramach kampanii wyborczej jak jeden mąż będą obiecywać modernizację i poszerzenie DW634…. i tak od ponad 20 lat nabierani jesteśmy w butelkę.
To jest skandal. Mogli zostawić jakąś namiastkę ronda na czas dokończenia budowy. Wczoraj od wiaduktu w Rembertowie do ronda jechałem 40 minut. Co się okazało jak dojechałem do świateł? Czerwone paliło się, uwaga, 1 minutę 40 sekund. To jest kpina z ludzi. Oni nami gardzą na zasadzie – „niech sobie postoi hołota, nic się jej nie stanie”.
Takie rzeczy jak zmiana organizacji ruchu w takim miejscu powinny być robione ze szczególną starannością a nie na idiotycznej zasadzie: „niech się trochę pomęczą, bo musi być gorzej aby było lepiej”.
Niech ktoś spojrzy na organizację ruchu w tym miejscu. W niedzielę /31.08./ już rano tworzyły się małe korki, a działanie sygnalizacji świetlnej było co najmniej dziwne. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Byłoby dobrze, gdyby organizacją ruchu na tym skrzyżowaniu zajął się jakiś fachowiec, Nawet w warunkach remontu można usprawnić przejazd przez to skrzyżowanie.
można by namalować na smrodku wysepkę było by rondo i było by po problemie
od lat pisze o tym że w samorządzie siedzą barany . Barany pasące sie na łąkach i bagnach Wołomina – ślepe na potrzeby – na WYMOGI – które powinno spełniać POWIATOWE miasto jakim jest Wołomin.. Barany – nie dostrzegające potrzeb bo też nie trzeba mieć na łące trasy, drogi -żeby sie paść. Ale też – wyborcy muszą mieć drogę – bo w tej wsi nie ma zakładów pracy -i w Wołominie sie pieniędzy ani nie zarabia ani nie wydaje. A nie każdemu dane jest paść sie na samorządowej łące – zawsze „zielonej”. Po raz ENTY – chodzi mi o połaczenie miasta ze stolicą.
Z lubością obserwuję jak przybywa w Sulejówku i Wesołej aut z rejestracją WWL – na parkingach pod stacjami kolejowymi. Paranoja ! Żeby ludzie z powiatowego miasta nie mogli sie szybko dostać do Warszawy – jeżdżą do sąsiedniego powiatu – na sąsiednią linię kolejową – bo wiedzą – że na własnych drogach – zgniją !
Zastanawia mnie tylko jak patrzą na te sytuacje mieszkańcy i samorządowcy Sulejówka czy Mińska. Muszą mieć niezłą polewe z naszych samorządowych mundroli. Bo na nas patrzą jak na rumunów – i czyja to zasługa ?
oby o spalonej przez lata benzynie przypomnieli sobie w dzień wyborów.
Trafny komentarz. Bo towarzystwa, które rządzi Gminą Wołomin i Powiatem Wołomińskim inaczej nazwać nie można. Rządzy tego towarzystwa sprawiają, że Wołomin to zaścianek i skansen, który w żadnej sensowny sposób nie jest skomunikowany ze stolicą. Od 1września br. zarządca dróg nr 631 i 634 wespół z firmą Skanska zafundował gigantyczny korek na skrzyżowaniu tych dróg likwidując rondo i wprowadzając sygnalizację świetlną (notabene można teraz przekonać się jakim „wielkim usprawnieniem” ruchu samochodowego w tym miejscu będzie budowany w takim trudzie i znoju „ogromny” bo przeszło 2 km odcinek drogi z sygnalizacją świetlną na krzyżowaniu dróg 631 i 634). W tym samym czasie na drodze powiatowej bignącej przez Maciołki, zawiadywanej przez miłościwie nam panującego Starostę Wołomińskiego, utrudnienie polegające na wprowadzeniu na ruchliwym odcinku drogi ruchu wahadłowego (jeden pas ruchu został zajęty jako parking dla koparek i samochodów ciężarowych). Słowem od 1 września br. tor przeszkód, ale lokalnych baranów, które zawiadują wołomińskim zaściankiem i nie doświadczają tych codziennych utrudnień w dojeździe do pracy w Warszawie, nie obchodzi to w ogóle. Może gdyby wiekszość mieszkańców tego zaścianka wymeldowała się z Gminy Wołomin i barany nie dostałyby ani grosza z podatku dochodowego płaconego przez tych ludzi to może przyszłaby jakać refleksja, a tak to barany są zadowolone z siebie.
Ale orientujesz się, że drogą 634, jak i drogą 631 zawiaduje samorząd wojewódzki? A inwestycję prowadzi Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich, a nie gminy, czy powiat? Podobny problem jest z remontem i rozbudową całej 634 (przy czym dołączyć trzeba niechęć Warszawy do rozbudowy Łodygowej).
Choć w jednym trzeba przyznać (pośrednio) rację, jakby w Wołominie nie rządził PiS tylko PO (i/lub PSL) to pewnie szybciej by się dogadali z rządem, województwem i Warszawą. A tak za pieniądze rządowo-wojewódzko-warszawskie nikt prezentu PiSowi nie będzie robił, bo nie wątpię, że starosta z radnymi pierwszy by się poszerzoną za cudzą kasę drogą chwalił.
Inna sprawa, że władze Warszawy nie chcą poszerzać dojazdówek, bo nie chcą samochodów z podwarszawskich miejscowości u siebie. Mają gdzieś mieszkańców podwarszawskich miejscowości, bo ci nie płacą w mieście podatków. Do tego prowadzi egoistyczne myślenie, powszechne w ostatnich latach, każdy patrzy tylko na swoje, no to w momencie, gdy potrzeba współpracy wszystko się pięknie rozsypuje.
DW 634 i 631 to chyba drogi wojewódzkie ?. Marszałek Struzik i okolice.
W swojej naiwności sądziłem, że będzie budowany wiadukt, to jedyne sensowne rozwiązanie.
Każde światła to pogorszenie istniejącej sytuacji.
Dokładnie. Tylko wiadukt tam ma sens.
Ale tam miał być wiadukt? To wiaduktu nie będzie? To będzie może tylko trochę lepiej. A może nie będzie nawet niewielkiej poprawy.
i co z tego że wojewódzkie?
Jak samorządowcy siedzą cicho i nie płaczą o nowe projekty co do tych dróg , o pieniądze na poprawe przejezdności , o wykonawców – to Struzik okiem nie łypnie żeby ten stan rzeczy zmienić – bo po co – jak wszystkim to pasuje??!!
BA! Jeśli samorządy – mając gotowe plany i opracowania – jak np na siskomie – nie potrafi ich wdrożyć – bo tylko żrą sie miedzy sobą – nie widząc nadrzędnego dobra dla społeczności – to znaczy że to muły – a miejsce tych jest na bezdrożach Boliwii , Peru czy w innych bagnichach a nie przy samorządowym żłobie.