W promocji przymusowa przesiadka

10

Bardzo prawdopodobne, że od stycznia przyszłego roku autokary prywatnych przewoźników przestaną dowozić mieszkańców podwarszawskich miejscowości do centrum stolicy. Wydaje się, że władze mają dość przyjezdnych i pomimo że wyrabiamy znaczną część dochodów Warszawy, nikt nie chce słuchać o naszych problemach.

Sprawa jest dość poważna, choć wałkowana od lat. Temat nie dotyczy tylko podróżnych, nadjeżdżających z rejonu Wołomina. Problem ma dotknąć wszystkich dowożonych do szkół i zakładów pracy z tzw. wianuszka okołowarszawskiego.

Okazuje się, że zgodnie z uchwałą przyjętą przez Radę Warszawy w 2011 roku, zezwolenia umożliwiające prywatnym przewoźnikom zatrzymywanie i postój autobusów w centrum miasta, wygasają wraz z końcem tego roku. A zatem od stycznia 2017 r., kierowcy autokarów nie staną w centrum Warszawy. Oj, zaboli to wielu z nas, głównie tych, którzy dzięki autokarowej trasie wolni byli od obowiązkowych przesiadek. Oficjalnie mówi się, że jednym z powodów wyprowadzenia prywatnych autokarów z centrum jest próba jego „odkorkowania”, a tym samym poprawienie jakości transportu publicznego z zadaniem przejęcia przezeń wszystkich pasażerów. Szeroka oferta komunikacyjna miasta: metro, tramwaj czy autobus miejski, spokojnie według pomysłodawców da sobie radę z ilością pasażerów i uczyni to sprawniej niż obecni przewoźnicy. W kuluarowych rozmowach daje się jednak słyszeć opinię, że stan techniczny autokarów prywatnych jest znaczenie groszy niż pojazdów miasta. Ich niedawny zakup przez Warszawę ma być także spłacany biletami osób dojeżdżających. I pewnie o to w tym chodzi.(…)

Więcej na łamach Wieści.

10 KOMENTARZE

  1. Widoczny tu fragment artykułu jest pełen przekłamań. Natomiast teoria o finansowaniu zakupu nowych autobusów z biletów od pasażerów linii prywatnych to juz kłamstwo pełną gębą.

  2. Jest tylko jedna możliwość – otoczyć Warszawę potrójnymi zasiekami z drutu kolczastego, wcześniej wykopać w poprzek tras dojazdowych szerokie transzeje, dla dojeżdżających wydawać odpłatnie jednorazowe przepustki lub karty czasowego pobytu. Warszawa dla Warszawian [tzw Warszawiacy dawno już nie istnieją].

    Wołomin ma też jw tym zakresie pewną „tradycję” – rozkopano przecież kiedyś na polecenie jakichś tam tuzów z Paranoi i Schizofrenii trasę z Warszawy, by uniemożliwić wizytę jednemu z prezydentów RP.

    • Ja bym na ich miejscu zakazała także wjazdu do centrum polskiemu busowi, polskiemu ekspresowi, pekaesowi i innym autokarowym przewoźnikom. Do rogatek i ani o metr dalej.

  3. I świetnie ! Ja sie cieszę! Niech do Księstwa Wołomin zaczną jeździć autobusy warszawskie ( ZTM ) – objęte wspólnym biletem – tak jak wszędzie jeżdżą. Wołomin to nie jest Nowy Dwór, Węgrów, Wyszków czy Mińsk albo Warka czy Bartoszyce. Do wszystkich miejscowości powiatowych i nie tylko – położonych 30km od Pałacu Kultury – od lat jeżdżą autobusy ZTM – i jakoś nikt w tym problemu nie widzi. OD WIELU LAT !! Niech władza nie wrzuca pieniędzy w ripok – tylko dołoży do dróg i transportu.

  4. Tak, jeśli jest się obiektywnym.
    „Ich niedawny zakup przez Warszawę ma być także spłacany biletami osób dojeżdżających.” – kłamstwo. Jaki zakup? Jaki „niedawny”?

    „Wydaje się, że władze mają dość przyjezdnych i pomimo że wyrabiamy znaczną część dochodów Warszawy, nikt nie chce słuchać o naszych problemach.” – biorąc pod uwagę, że m.st. Warszawa dokłada się do funkcjonowania wspólnego biletu m.in. do Wołomina, czy też do funkcjonowania linii lokalnych np. w Kobyłce a w sumie dofinansowuje transport w 32 gminach poza Warszawą to takie sformułowanie jest bardzo nie zgodne z faktami. Mało tego współpraca z gminami jest zapisana w kluczowych dokumentach takich jak. Strategia Transportowa i Plan Transportowy.

    „Okazuje się, że zgodnie z uchwałą przyjętą przez Radę Warszawy w 2011 roku” – no właśnie. uchwała została przyjęta 5 lat (!!!) temu. Mało tego została przyjęta na mocy Ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Węszenie tu zatem spisku czy zamachu jest niepoważne.

    „W kuluarowych rozmowach daje się jednak słyszeć opinię, że stan techniczny autokarów prywatnych jest znaczenie groszy niż pojazdów miasta.” – trzeba kuluarowych rozmów aby to dostrzec? Co ma to zresztą do rzeczy?

  5. Najlepiej stosunek „warszawiaków” do dojeżdżających obrazuje przystanek przy dw. wileńskim. Przesunięty 200 m. od ul. targowej, skrawek chodnika bez kawałka daszku czy ławki. Niech bydło robi kilometry i moknie.
    Jazda komunikacją miejską to męczarnia, po tych wszystkich zamianach, służy tylko do dojazdu do metra. Dużo przesiadek, dalekie przejścia, mało kursów, brud (niektórymi liniami stale kursują bezdomni), ciasnota.
    Ale jakaś ideologia każe zwalczać samochody i kierowców. Od trzech kadencji pani bufetowa demoluje miasto: zwęża jezdnie, zamyka mosty, zmniejsza skrzyżowania, likwiduje parkingi i przejścia podziemne itp. W planach zablokowanie Żoliborza. Widocznie to się podoba, więc przygotujmy się na dłuższe i droższe dojazdy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj