Tak przynajmniej wynika z działań ministerstwa edukacji, które przyznało, że póki co, nie widzi możliwości nauczania w reżimie sanitarnym od września. Podzielenie klas na 12-osobowe grupy jest niemożliwe ze względu na ograniczone gabaryty budynków szkolnych oraz niewielki budżet gmin przewidziany na wynagrodzenia nauczycieli, którym w przypadku podziału klas trzeba byłoby wypłacić dużo wyższe wynagrodzenie.
Jak podaje dziennik.pl MEN szykuje się do zdalnego kształcenia również po wakacjach. Obowiązkowe stać się może prowadzenie internetowych zajęć według stacjonarnego planu lekcji.
Kuratorzy oświaty rozesłali do wszystkich dyrektorów i nauczycieli pismo Joanny Wilewskiej, dyrektor departamentu wychowania i kształcenia integracyjnego MEN, w którym zachęca do przekazywania przez specjalną platformę dobrych praktyk, związanych z realizacją nauki na odległość. Na tej podstawie ma powstać bank rozwiązań w zakresie pracy na odległość z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. Także Związek Nauczycielstwa Polskiego przedstawi konkretne rozwiązania dotyczące kształcenia na odległość po wakacjach.
Ze źródeł zbliżonych do MEN wynika, że nauczyciele mieliby prowadzić wszystkie lekcje przez internet i według planu lekcji, który obowiązywałby przy kształceniu stacjonarnym. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html
Hahaha komedia. Dzieci w domu online a rodzice w pracy. No magików mamy skoro twierdzą że 8-10 latek bez problemu poradzi sobie z logowaniem itd. Nie wspominam o dostępności internetu czy ewentualnych przerwach w dostawach do usługi.
Koszmar. Nie wiem jak u Was ale w SP4 w Wołominie pracę domowe często składaly się z 1 – 2 zdań że spisem zadań do wykonania, wysłanych w formie wiadomości do rodziców za pomocą platformy Librus i to na rodzicach spoczywał ciężar żeby z materiałem się najpierw zapoznać i następnie dziecku przekazać. O pracy zawodowej rodzica w takiej sytuacji nie ma mowy. Odrabianie lekcji to 3-4 godziny z jednym a jak ktoś ma 3 dzieci?
U nas w Szkole Podstawowej nr 7 w Wołominie wyglądało to podobnie. Sucha tabelka z zadaniami do wykonania. Materiały ograniczały się praktycznie wyłącznie do książki, ewentualnie teksty <>. Nauczyciela „ani widu ani słychu”. Kontaktu brak, na maile nie odpisywali. A materiału dla dziecka na bite 10 godzin siedzenia przed komputerem i jeszcze 2 z rodzicem po pracy, bo <>. I finalnie nie udało się szkole wprowadzić przez 3 miesiące Office 365 i Teamsów, by prowadzić zajęcia. Nie ogarnęli zupełnie. Ale na swojej stronie piszą dla siebie pochwały, żenada.
Ja na pewno nie użyczę swojego komputera szkole do nauczania zdalnego moich pociech. Gdzie jest tak napisane, że ja mam dokładać do realizacji podstawy programowej? A kto mi wypłaci wynagrodzenie za 3,5 miesiąca za uczenie moich dzieci?