„Wszyscy wiedzą, że w inwestycjach miejskich nie wycina się drzew bez potrzeby. Samorządowcy nie zauważają jednak zmiany dyskursu – coraz większa część społeczeństwa akceptuje jedynie takie inwestycje, które pozwolą zachować istniejącą zieleń” – zauważa jeden z mieszkańców Zielonki. Ma rację, bo zabetonowywanie miast kończy się dla włodarza ostatnio zazwyczaj bolesnym hejtem. Miejmy nadzieję, że zmiana poglądów mieszkańców, nie tolerujących już bezmyślnej wycinki na rzecz kolejnego osiedla, parkingu czy centralnego placu miasta, zmieni sposób myślenia także wójtów i burmistrzów.
Niejednokrotnie pisaliśmy np. o protestach mieszkańców bloków w centrum Wołomina, którzy apelowali do burmistrz by nie przeznaczała kolejnego skrawka miasta pod bloki i betonową kostkę. W efekcie powierzchnię biologicznie czynną terenu pod kolejne bloki nieznacznie zwiększono, ale na razie nie przychylono się do wniosków o zaplanowanie terenów zieleni już na etapie tworzenia planu miejscowego. Tymczasem mieszkańcy od dawna boleśnie odczuwają skutki powszechnie panującej betonozy i braku wyobraźni (wiedzy?) włodarzy, żmudnie wylewając po ulewnych deszczach litry wody z piwnic czy bezradnie spoglądając na zalane ulice i samochody.
O tym jak ważny jest dla mieszkańców temat zieleni przekonał się także burmistrz Zielonki, choć tu sytuacja wyglądała nieco inaczej niż przedstawiano ją na forach. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html