Właśnie ukazała się najnowsza informacja o stanie realizacji zadań oświatowych za rok szkolny 2017/2018, w tym o wynikach egzaminów, opracowana przez Zespół Ekonomiczno-Administracyjny Szkół i Przedszkoli w Wołominie. Zawiera ona liczbę uczniów, kwoty przeznaczane przez gminę na poszczególne placówki oświatowe, wyniki nauczania i wysokość wynagrodzeń gminnych nauczycieli. Ponieważ dokument ma prawie 90 stron, przytoczymy tylko te fakty, które mogą najbardziej zainteresować Czytelników.
Z dokumentu dowiadujemy się na przykład o statystycznej liczbie uczniów przypadającej na jednego nauczyciela w gm. Wołomin: w ZS nr 1 – 10, SP nr 2 – 12, ZS nr 3 – 14, SP nr 4 – 11, SSP nr 5 – 12, SP Ossów- 3, SP Duczki- 11, SP Czarna- 12, SP Leśniakowizna – 8, SP nr 3 – 13, SP nr 7 -13, SP St.Grabie – 6.
Jak się okazuje, liczby te nie przekładają się jednak na wyniki w nauczaniu. Mając je na uwadze porównajmy wyniki gminnych szkół, z egzaminu gimnazjalnego w poszczególnych latach: (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html
Jestem w szoku ile zarabiają nasi nauczyciele. Tabelka w wieściach zaskoczyła mnie bo myślałam, że oni mają najwyżej 2-3 tysiące. Tymczasem wyniki nauczania poniżej średniej. Szok
Jakbyś wiedziała jak wygląd praca nauczyciela to byś nie była w szoku.
W szoku? 2-3 tysiące to by było ok? Dwa lata temu odszedłem z zawodu. Miałem dość nie tyle uczenia za marna kasę ale rodziców wiecznie wtrącających się we wszystko. Im mniej czasu poświęcali swoim dzieciom tym więcej oczekiwań mieli w stosunku do nauczycieli. Najlepiej byłoby by nauczyciel zrobił za nich wszystko: nauczył wiązać buty, mówić dziękuje i przepraszam, wychował, przygotował do egzaminów do dobrej szkoły ponadgimnazjalnej, przypilnował w sylwestra i wigilię, w wakacje popilnował „bo dzieci się nudzą”, odbierał telefony i smsy 24 godziny na dobę, sprzątał pyłki sprzed stóp, uwzględnił to, że uczeń nie jest przygotowany „bo byliśmy w weekend na weselu”, rozpisał materiał zajęć ( dla korepetytora) realizowany w tygodniu, w którym rodzina w czasie roku szkolnego wyjeżdża na wakacje do Maroko. „Dżońco jest taki wrażliwi, dlatego napluł koledze w twarz gdy ten powiedział, że jest głupi”. Dżońcio pokazuje mi faka gdy matka mi to mówi.
Odszedłem z zawodu.
Pracuję 8 godzin dziennie, mam wolne weekendy i wieczory, dwa razy większą pensję, służbowy samochód i telefon, święty spokój, 26 dni urlopu, nikt mnie nie nęka telefonami po pracy, nie straszy, że napisze na mnie skargę do kuratorium, nie mówi mi, że jestem pariasem i mogę ojcu X polerować felgi jego BMW.
Idź Marto do szkoły. Gwarantuję, że po roku nie chciałabyś tam pracować nawet z 5 tysięcy.
Moja córka w tym roku rozpoczęła pracę w szkole. Ambitna idealista, zastanawiam się jak długo wytrzyma.
Pracuję ponad 30 lat w księgowości (w różnych firmach – w korporacji, w S.A.) i nic nie zmusiłby mnie do pracy w szkole. Za 2-3 tys.(pewnie brutto) użerać się z bandą gówniarzy i ich „mi się należy” rodziców?
Współczuję i podziwiam ostatnich idealistów.
Twoja córcia, dziś pańcia nauczycielka z ambicjami, też należała do grona gówniarzy, a ty – do „mi się należy” rodziców, więc nie pluj jadem na pokrytą mułem instytucję, w której królują absolwenci branżowych uczelni, plasujących się w ogonach wszelkich klasyfikacji. Ochłoń, kobieto, i się zastanów, co leży u podstaw takiej sytuacji.
Uuuu Elle widzę, że zabolało, ulało ci się całkiem nieźle. Czyżby wyłaził z ciebie roszczeniowy rodzic?
Te kilkanaście lat temu rodzice byli mniej roszczeniowi, początki tego co jest teraz może już były, ale nie na taką skalę. (Informacje od nauczycieli z długim stażem).
I właśnie kontaktów z takimi „Pańciami” jak ty współczuje mojej córce i innym nauczycielom. Atakują „ostrą amunicją” przy najmniejszej próbie zwrócenia uwagi.
Miłego dnia.
No tak, margo, córcia – pańcia nauczycielka, była aniołeczkiem noszącym kwiatuszki na dzień nauczyciela i inne okoliczności, a mamcia patrzyła w pańcie nauczycielki jak w obrazki i za pewnik przyjmowała każde ich słowo. Rodzice zawsze mieli prawo oczekiwać zaangażowania nauczycieli w pracę w wybranym przez nich najpewniej świadomie zawodzie. Nikt nikogo do pracy w tym zawodzie nie zmusza, nie ma więc powodów do biadolenia nad losem nauczycieli. Funkcjonują w sferze budżetowej, więc księgowa powinna wiedzieć, że środki na nauczycielskie pensje nie spadają z nieba i drzew. Jestem roszczeniowym rodzicem, bo ciężko pracuję na swoje utrzymanie, a zdobyte wykształcenie pozwala mi znajdować nauczycielskie błędy. Ciesz się, margo, statusem mamci pańci nauczycielki, bo to może dla córci szczyt intelektualnego wyuzdania ta praca…
Ależ cieszę się i jestem dumna z mojej córki. I nawet takie nawiedzone osoby jak ty nie są w stanie tego zniwelować. A jeśli uważasz, że zawód nauczyciela to taki rarytas za twoje „pańskie pieniądze”, to czemu nie pracujesz w szkole? Lepiej ci wychodzi dokładanie innym? Wygodniej tak, aniżeli samemu pokazać klasę i co się potrafi?
A pieniądze w budżetówce może i nie spadają z drzew, ale każdy z nauczycieli musi na nieciężko zapracować. A ty ile płacisz tych podatków, że uważasz, że kupiłaś sobie szkołę i nauczycieli? Pewnie to co wpływa na urzędu skarbowego z ledwością starcza na waciki, ale roszczenia są jakby wpływały miliony.
Elle, tabletki leżą na parapecie w kuchni przy doniczce z uschniętym kaktusem.