Jak poinformował polski rząd, ostateczna decyzja co do powrotu uczniów do szkół zapadnie w połowie sierpnia, jednak już dziś dyrektorzy placówek szykują się na to, czego nikt dotąd nie przetestował: naukę w klasach w czasie pandemii.
Jak wynika z ankiety Skriware, warszawskiego startupu edukacyjnego, 72 proc. nauczycieli narzeka, że prowadzenie zajęć zdalnych najbardziej utrudniał brak zaplecza technicznego u uczniów. Nie czują też pomocy w odnalezieniu się w nowej sytuacji ze strony ministerstwa.
Wśród trzystu nauczycieli z całej Polski, którzy wypowiedziało się w badaniu, 70,1 proc. przed pandemią wcale nie prowadziło nauki zdalnej. Blisko połowa (49,3 proc.) wystawiła szkole notę 1/5, jeśli chodzi o przygotowanie do nauczania zdalnego w momencie, gdy zapadła decyzja o zamknięciu szkół. Nauczyciele musieli w większości sami wyszukiwać, testować i opanowywać nowe narzędzia. Dodatkowe obciążenie spotykało nauczycieli informatyki, którzy nagle zaczynali pełnić funkcję wsparcia IT dla nauczycieli, ale też rodziców.
W ocenie 81 proc. ankietowanych wsparcie ze strony instytucji rządowych było niewystarczające. Jak podaje portal głosnauczycielski, w ocenie 58 proc. ankietowanych nauczanie zdalne jest „zdecydowanie trudniejsze” niż tradycyjne. Wg 84 proc. przygotowywanie zajęć zdalnych zajmuje zdecydowanie więcej czasu. Nauczyciele pisali o pracy 12-14 godzin dziennie, zwłaszcza na początku pandemii, presji społecznej, niedostatkach lub braku sprzętu służbowego i obawie o brak rekompensaty za dodatkowy czas pracy i wydatki.
A co z nauką od września? Ankietowani nauczyciele widzą sens wprowadzenia nauczania zdalnego na stałe, np. w układzie „tydzień co dwa miesiące”. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html
Podobno „przysługuje” jeden termometr na szkołę…