Ulica Marszałkowska w Wołominie wzbudza emocje już od dawna. W 2010 r. mieszkańcy pisali do burmistrza z prośbą o utwardzenie jej nawierzchni. Droga służy bowiem jako skrót dla mieszkańców Leśniakowizny i
tych, którzy skracają sobie drogę na trasie Wołomin – Warszawa. Piach i wszechobecne doły powodowały, że nad ulicą bez przerwy unosił się kurz, który wielokrotnie przekraczał dopuszczalne normy zapylenia. Efektem monitów wysyłanych przez mieszkańców było jedynie postawienie znaków ograniczających prędkość. Przez cztery kolejne lata władze nie zrobiły nic, więc mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce.
Z Bogdanem Domagała, prezesem DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. w Wołominie, mieszkańcem ul. Marszałkowskiej rozmawia Julita Mazur.
Ulica Marszałkowska zyskała sobie ostatnio niemałą sławę. A to za sprawą internetowego filmiku, w którym autor śmieje się z kawałka asfaltu i progu zwalniającego, zlokalizowanych na leśnym odcinku ulicy….
– Obraz przedstawiony w tym materiale został zmanipulowany. Autor nie pokazał bowiem obrazka zza swoich pleców – przecież kilkadziesiąt metrów od progu zwalniającego znajdują się domy mieszkalne. Ukazany w filmie obraz to ostatni próg końcowego, leśnego fragmentu drogi, 60 m od skrzyżowania i pierwszych zabudowań. Właśnie tak, według obowiązujących przepisów, progi winne być umiejscowione. Rozumiem, że autor chciał nagrać coś humorystycznego, ale pominął on całkowicie istotę problemu. Filmik obejrzało wiele osób w całej Polsce, które mają teraz negatywne zdanie o naszym mieście. Szkoda, że zbyt mało promuje się Wołomin pod kątem rozwoju gospodarczego, inwestycji, przemysłu. Pierwszy z brzegu przykład: DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. znajduje się na 28 miejscu w województwie mazowieckim na liście „Diamenty Forbesa 2014”. Współpracujemy z największymi firmami na świecie, takimi jak: Continental, Goodyear, Pirelli, Michelin, BASF, Chevron Phillips, General Electric, czy też polski Synthos, ZA Puławy i PGNiG. W firmie zatrudnionych jest około 100 pracowników. Podobnych przedsiębiorstw jest w Wołominie więcej. Tymczasem do mediów ogólnopolskich i na fora internetowe trafiają informacje negatywnie przedstawiające Wołomin. Nie potrzeba nam takiej reklamy …
Jak więc wygląda prawda o ul. Marszałkowskiej?
– Problem zaczął się już za rządów burmistrza Mikulskiego. Wówczas bardzo długo prosiliśmy o poprawę przejezdności tej drogi, ponieważ była w fatalnym stanie, a korzystało z niej wielu mieszańców gminy, także rowerzystów. Marszałkowska była ulicą poszatkowaną przez dziury, z ogromnym zapyleniem. Po wykonaniu badań przez Jednostkę Ratownictwa Chemicznego DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. okazało się, że stopień zapylenia ww. obszaru kilkukrotnie przekraczał dopuszczalne normy.
Ponieważ nie było odzewu ze strony władz miasta, sami zaczęliśmy równać tę drogę. Niestety, efekt był na kilka dni. Potem wszystko wracało do „normy”. Po uzyskaniu stosownych zezwoleń, przy wjeździe na ulicę umiejscowiono znaki ograniczające prędkość do 30 km/h, jednak nieznane osoby zaczęły je niszczyć. Kiedy my, na własny koszt ustawialiśmy je ponownie, po krótkim czasie znów znikały. To była walka z wiatrakami. Po wystąpieniu z pismem do Urzędu Miasta i uzyskaniu zgody Miejskiego Zakładu Dróg i Zieleni utwardziliśmy drogę z własnych środków i od tego czasu zaczął się dramat – przejeżdżające samochody pędziły nierzadko ponad 100 km/h. Strach było wyjechać samochodem z bramy, nie mówiąc już o bezpieczeństwie pieszych czy rowerzystów.
Ponownie więc wystąpiliśmy z pismem do Urzędu i do Miejskiego Zakładu Dróg i Zieleni. Dyrektor MZDiZ zezwolił nam na zamontowanie na własny koszt czterech progów zwalniających. Wraz ze zgodą dostaliśmy także warunki szczegółowo określające sposób ich wykonania . Progi musiały być umiejscowione w odległości nie mniejszej niż 60 m od skrzyżowań, oraz należało umieścić po obu ich stronach odpowiednie znaki. Próg miał się też znajdować na części utwardzonej asfaltem. Stąd owe „lizaki” asfaltu, o których z taką pogardą wypowiadał się na sesji pan Kazimierz Zych. Odnosząc się do cynicznej wypowiedzi pana Zycha, który wydatkowanie prywatnych, opodatkowanych dochodów mieszkańców na projekt mający na celu poprawienie ich jakości życia i komunikacji nazywa wyborczą inwestycją, bez posiadania jakichkolwiek argumentów, świadczy jedynie o awanturniczości i próbie sprowadzenia dyskusji do poziomu politycznych rozgrywek, z których ma się zamiar wynieść korzyści. Wypowiadać powinno się na tematy, o których posiadło się choć minimalną wiedzę, nie zaś prowokowanie pustych, nic nie znaczących debat i doszukiwanie się afer, których nie ma.
Temu Panu, który z taką pogardą wypowiada się na temat ulicy Marszałkowskiej odpowiadam: potrafi Pan tylko krzyczeć. Niech Pan lepiej spojrzy na swoje poczynania i przypomni sobie gdzie lokowano inwestycje, w okresie kiedy zasiadał Pan w Radzie Miasta i Gminy Wołomin, a jeśli zajdzie taka potrzeba możemy je Panu przypomnieć…
Na sesji w sprawie ul. Marszałkowskiej wypowiadali się także radni Dutkiewicz i Kozaczka. Proponuję im przejechanie się na naszą ulicę i zapytanie o to, kto w nią inwestuje u źródła – czyli samych mieszkańców.
Radni poproszeni zostali o interwencję listownie. Autor sygnalizował, że na Państwa ulicy może dochodzić do różnych nieprawidłowości.
– Gdyby ktokolwiek próbował ustalić fakty u źródła, sprawa szybko by się wyjaśniła. Wiem, kto jest autorem tego listu i zaręczam, że ta Pani od dawna próbuje w skargach do różnych instytucji utrudnić nam życie. Stworzono teorię, że jest to droga szczególnie wyróżniana przez włodarzy gminy, niemalże droga prywatna. Ja chciałbym stanowczo oświadczyć: żaden z mieszkańców nie ma zamiaru zabraniać jeżdżenia ul. Marszałkowską – drogą gminną, publiczną. Prosimy tylko o to, by zachować rzeczywistą, dopuszczalną prędkość i nie niszczyć nam tej ulicy. Przede wszystkim prosimy, by zakończyć proceder bezmyślnej zabawy przez osoby, które przyjeżdżają tu robić samochodem tzw. bączki, efektem czego niszczyć nawierzchnię ul. Marszałkowskiej. Wkrótce wystąpimy także z prośbą do Powiatowej Komendy Policji w Wołominie, aby zwiększono w tym rejonie ilość kontroli, mających na celu poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Co dalej z ul. Marszałkowską? Wiem, że macie Państwo kolejne plany poprawy jej przejezdności…
– Ulica Marszałkowska, mimo że otrzymała pozwolenie na budowę ze Starostwa, została pominięta w budżecie Miasta i Gminy Wołomin na 2014 rok. Nie mając już nadziei na jej szybki remont, po sfinansowaniu utwardzenia drogi tłuczniem i zamontowaniu progów zwalniających wykonaliśmy kolejny etap prac, kładąc na jej fragmencie nawierzchnię bitumiczną, czyli asfalt. W planach jest dokończenie całej drogi, co podkreślam ucinając wszelkie ewentualne spekulacje, także na koszt mieszańców. Tu jednak potrzebujemy pomocy ze strony urzędu, do którego zwracamy się z prośbą o wydanie stosownych pozwoleń.
Chciałbym przy tej okazji uspokoić mieszkańców Leśniakowizny: to my umożliwiliśmy Państwu lepszy dojazd do Wołomina. Nie możemy się jednak zgodzić z postulatami, by wprowadzić na Marszałkowską dodatkowo ruch ciężkich samochodów (tj. pow. tonażu 3,5t) dojeżdżających do oczyszczalni. Po pierwsze dlatego, że naprawiliśmy ją z wielkim wysiłkiem i staraniem, a po drugie chronimy przed ruchem samochodów asenizacyjnych ulicę Sikorskiego, z jej zwartą zabudową. Czy wyobrażacie sobie Państwo przejazd kilkudziesięciu ciężarówek dziennie przez skrzyżowanie ul. Sikorskiego z ul. 1 Maja? To jest absurd i mam nadzieję, że żadna władza na to nie pozwoli. Ciężkie samochody powinny poruszać się drogami wojewódzkimi i powiatowymi, nie zaś wąskimi uliczkami gminnymi.