spot_img

Hulaj bezpiecznie

0

Według danych Komendy Stołecznej Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji dochodzi do coraz większej liczby wypadków z udziałem pieszych, rowerzystów i użytkowników hulajnóg. Najczęstszymi sprawcami wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych są dzieci od 7 do 14 roku życia. To właśnie z nimi rozmawiali niedawno przedstawiciele policji i straży miejskiej.

Kilka dni temu, w Zespole Szkół nr 1 w Ząbkach, odbyła się debata na temat bezpieczeństwa dzieci na hulajnogach, poświęcona zasadom ruchu drogowego i odpowiedzialnemu poruszaniu się po drogach.

Temat ważny, zważywszy choćby na najnowsze, policyjne statystyki. W 2023 roku doszło do 66 wypadków „hulajnogiczów” na Mazowszu, a w tym do końca sierpnia już do 123! Tylko w garnizonie stołecznym, do którego należy miasto Warszawa oraz dziewięć okolicznych powiatów: grodziskiego, legionowskiego, mińskiego, nowodworskiego, otwockiego, piaseczyńskiego, pruszkowskiego, warszawskiego zachodniego i wołomińskiego w 2023 r. doszło do 48 wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych, w 2024 r. do 71 wypadków, w tym 2 ofiary śmiertelne i 55 rannych. Natomiast do sierpnia tego roku doszło już do (…)

Cały tekst przeczytasz na łamach Wieści.

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

Wysyłka produktów na rynek szwedzki – praktyczne wskazówki dla firm

0

Skandynawia od lat postrzegana jest jako atrakcyjny kierunek ekspansji dla polskich przedsiębiorców. Stabilna gospodarka, wysokie standardy życia i otwartość konsumentów na zakupy online sprawiają, że Szwecja staje się naturalnym wyborem dla firm szukających nowych możliwości. Zanim jednak pierwsze zamówienia trafią do klientów, warto dobrze zaplanować proces logistyczny – tak, aby przesyłka do Szwecji była szybka, bezpieczna i przewidywalna.

Różnice rynkowe, o których trzeba pamiętać

Szwedzcy klienci cenią jakość i rzetelność – to widać również w ich podejściu do zakupów internetowych. Oczekują nie tylko atrakcyjnej oferty, ale przede wszystkim punktualnej i dobrze zorganizowanej dostawy. Dlatego przygotowanie paczek powinno obejmować nie tylko solidne opakowanie, ale także pełne i czytelne oznaczenia, które ułatwią sortowanie i transport.

Choć Szwecja należy do Unii Europejskiej, a więc odprawa celna nie jest wymagana, warto zadbać o dokumentację przewozową – dobrze opisany towar i jasne dane odbiorcy przyspieszają cały proces. Firmy działające w sektorze e-commerce powinny również brać pod uwagę specyfikę geograficzną – rozległe terytorium, znaczne odległości i warunki atmosferyczne sprawiają, że terminowość wymaga współpracy z doświadczonym operatorem logistycznym.

Jak zyskać przewagę konkurencyjną dzięki logistyce?

Wysoka jakość obsługi w momencie dostawy to element, który może przesądzić o lojalności klienta. Dlatego przedsiębiorcy powinni postawić na elastyczne rozwiązania: możliwość wyboru miejsca odbioru, śledzenie paczki w czasie rzeczywistym czy szybkie procedury zwrotów. Takie udogodnienia budują pozytywne doświadczenie zakupowe i sprawiają, że konsumenci chętniej wracają po kolejne produkty.

Firmy poszukujące sprawdzonych rozwiązań logistycznych mogą zapoznać się z ofertą dostosowaną do rynku skandynawskiego, dostępną tutaj: https://dhlbiznes.pl/uslugi/transport-do-krajow-ue/przesylki-do-szwecji/. To praktyczne wsparcie, które obejmuje nie tylko sam transport, ale całościowe podejście do obsługi biznesu – od e-commerce po wysyłki B2B.

Skandynawski kierunek pełen szans

Ekspansja na rynek szwedzki to świetna okazja do rozwoju, ale sukces nie zależy wyłącznie od oferty produktowej. Równie ważna jest organizacja dostaw – szybka, niezawodna i dostosowana do lokalnych realiów. To właśnie logistyka staje się wizytówką firmy i często pierwszym elementem, na podstawie którego klient ocenia markę. Dlatego dbając o sprawny transport do Szwecji, przedsiębiorcy inwestują nie tylko w sprzedaż, ale i w długofalowe relacje z konsumentami.

Bolesław II płocki

0

W 2026 r. minie 500 lat od włączenia Mazowsza do Królestwa Polskiego. To doskonała okazja do przypomnienia historii regionu. Samorząd województwa mazowieckiego we współpracy z instytucjami badawczymi i edukacyjnymi stworzył program obchodów. Wśród zaplanowanych wydarzeń wystawy, korowody, warsztaty walk rycerskich w szkołach, a także liczne publikacje. Z tej okazji przypominamy także historię mazowieckich książąt. Bolesław II płocki – książę, który wolał Mazowsze.

Jeśli któryś z mazowieckich Piastów dochował się kilku synów, było więcej niż pewne, że po jego śmierci wezmą się oni za łby. Kolejność dziedziczenia to jedno, a własne ambicje – to drugie. I czasem pogodzić się tego nie dało.

Siemowit I zostawił po sobie synów: Konrada i Bolesława, drugich swojego imienia. Starszy z nich w dorosłość wszedł hucznie – w trakcie najazdu Litwinów na siedzibę książęcą w Jazdowie (dziś część Warszawy) został wzięty do niewoli, wcześniej był świadkiem śmierci swojego ojca.

Szczęśliwie jednak Konrad II z niewoli powrócił i objął samodzielne rządy na Mazowszu około 1270 roku. Generalnie można uznać, że kontynuował politykę swego ojca i dziada, również w kwestii dynastycznej – podtrzymał zwyczaj zawierania związków z Piastami śląskimi i ożenił się z księżniczką legnicką, Jadwigą.

Pięć lat później, gdy dorosłość osiągnął młodszy z braci – Bolesław, Konrad zmuszony był wydzielić mu własną dzielnicę. Było to Mazowsze zachodnie z Płockiem, Gostyninem i Sochaczewem oraz Rawą.

Konflikt za 3, 2, 1…

Ale, w sumie zgodnie z klasycznym scenariuszem, młodszy książę nie był z takiej decyzji zadowolony. „Obaj synowie Siemowita I poszli w ślady swojego ojca, zarówno odnośnie zawieranych porozumień politycznych, jak i w kwestii relacji wewnątrzrodzinnych. Podobnie jak w polityce Siemowita I mazowieckiego dużą rolę w okresie panowania jego synów odgrywały relacje ze wschodnimi sąsiadami oraz z książętami władającymi Małopolską. Synowie Siemowita I: Konrad II i Bolesław II — tak, jak ich ojciec z bratem Kazimierzem kujawskim — większość życia walczyli ze sobą, zawierając sojusz z księstwem ruskim, bądź litewskim i przyczyniając się do pustoszenia ziem mazowieckich. Ich wzajemne walki determinowały wybór sojuszników i były główną osią prowadzonej przez nich polityki”1. Czyli realne korzyści dla stron mizerne, a Mazowsze rozjeżdżane i niszczone przez wojska kolejnych sojuszników/przeciwników.

Moja żona – Zofia

„Wśród małżeństw mazowieckich dominowały związki z Piastami śląskimi oraz dynastiami ruskimi i litewskimi. Te ostatnie zabezpieczały granice Mazowsza przed najazdami litewskimi. Na 16 małżeństw dynastycznych polsko-litewskich (XIII-XV w.) aż 11 to związki mazowiecko-litewskie”2. Pierwszym był związek Bolesława II płockiego z Gaudemundą, córką wielkiego księcia litewskiego Trojdena. Dziś pewnie trafiliby na okładki kolorowych magazynów: młody książę, skonfliktowany z własnym bratem, żeni się z poganką, której pobratymcy zamordowali mu ojca. Do tego robi to trochę na przekór własnej matce, stronniczce współpracy z książętami ruskimi. Małżeństwo zawarto w Płocku w 1279 roku, a młoda księżna otrzymała na chrzcie imię Zofia. Para doczekała się dwóch synów – Siemowita i Trojdena, tym samym tworząc szansę na kolejną odsłonę braterskiej dramy wśród mazowieckich Piastów. Młoda księżna zmarła jednak niedługo po narodzinach trzeciego dziecka – córki Anny.

Czasem przeciwko, czasem wespół

Wojna domowa przetaczała się przez Mazowsze przez całą ósmą dekadę XIII wieku: kto wyszarpie więcej z ojcowizny, kto poprze kogo w pretensjach do tronu krakowskiego (tak, obydwaj mieli apetyt na dzielnicę senioralną, a Bolesław dwukrotnie zdobywał Kraków), wreszcie z którym oponentem brata zawrzeć sojusz i jak zabezpieczyć się na wypadek zdrady. „Bilans walk toczonych z bratem Konradem II dla Bolesława II był niekorzystny. Spustoszeniu uległy jego ziemie, złupiony został Sochaczew i Płock. Druga połowa lat osiemdziesiątych XIII w. przyniosła mu więcej klęsk niż zwycięskich momentów w starciach z bratem. Pozostawał jednak w bliskim porozumieniu ze swoimi krewniakami – braćmi stryjecznymi – Leszkiem Czarnym i Władysławem Łokietkiem, które stanowiło przeciwwagę dla ruskiego sojusznika Konrada II”3. Przyjacielskie relacje Bolesława II i Władysława Łokietka niewątpliwie wyróżniały się w czasach, gdy właściwie żaden piastowski książę nie mógł liczyć na stuprocentową lojalność swoich krewnych.

W tle mamy również niekończące się próby opanowania Krakowa. W 1289 roku wojska – nazwijmy to w dużym uogólnieniu – Piastów śląskich i Piastów mazowiecko-kujawskich starły się w trakcie wyprawy na Kraków. Wygrali nasi.

Bolesław II płocki zawarł wtedy układ z bratem, oddając mu, w zamian za pomoc zbrojną i rezygnację z roszczeń do Krakowa, ziemię sandomierską. Krok ten wywołał oburzenie możnych małopolskich, którzy wymówili posłuszeństwo Bolesławowi II płockiemu i obwołali księciem krakowskim Władysława Łokietka. Sprawa była, jak widać, bardzo rozwojowa. Ostatecznie Bolesław wycofał się na Mazowsze, zaś w sierpniu 1289 roku książę wrocławski Henryk IV Probus wyparł Władysława Łokietka z Krakowa.

„W latach 1289–1294 bracia zgodnie realizowali wspólnie przyjętą linię polityczną. Ciekawe, że źródła wskazują na małą aktywność polityczną Konrada II po 1289 r., może Konrad II oddał inicjatywę w ręce Bolesława II. Zatem aktywniej w tym czasie zaznacza się działalność Bolesława II. Możemy się domyślać, że w latach dziewięćdziesiątych XIII w. książęta mazowieccy przyjęli wspólną linię polityczną względem relacji z Krzyżakami, udzielając wsparcia walczącym z nimi Litwinom”4.

Żona na wszelki wypadek

W 1291 roku Bolesław ożenił się ponownie. Małżeństwo było układem politycznym, ale tym razem narzeczona przyjechała z południa. Była to siostra władcy czeskiego Wacława II, Kunegunda. Wybór takowy pozwolił obu stronom zabezpieczyć się przed wzajemnymi roszczeniami, zwłaszcza że Wacławowi udało się w tym samym roku opanować Kraków. W roku następnym Bolesław wspomógł szwagra w rozprawie ze swoim dotychczasowym sprzymierzeńcem, Władysławem Łokietkiem. I wszystko wydawało się ogarnięte, gdy 11 października 1294 roku zmarł w Czerwińsku Konrad II czerski, przekazując wszystkie swoje ziemie bratu.

„Jednak Konrad II umierając, nie zdawał sobie zapewne sprawy, że wkrótce jego brat dokona całkowitego zwrotu w relacjach ze swym czeskim szwagrem. Śmierć Konrada II stała się dla Bolesława II punktem zwrotnym w jego działaniach. Po śmierci brata Bolesław II jako władca całego Mazowsza mógł prowadzić w pełni niezależną politykę”5. Wzmocniony w ten sposób książę zerwał stosunki z Czechami i nawiązał ponownie kontakty z Władysławem Łokietkiem. Sprawa rzeczywiście okazała się rozwojowa…

A biedna Kunegunda, przesuwana po tej szachownicy jak bezwolna figurka? Najpierw wyrwano ją ze spokojnego świata praskich klarysek, w których klasztorze przebywała od 14 wówczas lat. Potem wydano ją za obcego władcę z dalekiego Mazowsza, któremu natychmiast urodziła dwoje dzieci. Gdy układ polityczny między bratem a mężem się rozpadł, Kunegunda… została odesłana do Pragi, gdzie w 1302 roku wstąpiła do zakonu benedyktynek.

Załóżmy sobie stolicę

W 1262 roku Litwini spustoszyli książęcą siedzibę w Jazdowie (dziś część Warszawy) i zamordowali przebywającego tam Siemowita I. Jakiś czas później to właśnie Bolesław II założył około 4 km na północ od tego miejsca nowy gród książęcy i nowe miasto (podgrodzie), które wspólnie nosiły nazwę Warszowa. Około 1300 roku nastąpiła lokacja miasta Stara Warszawa na prawie chełmińskim. A z każdym kolejnym Piastem potem było już tylko lepiej.

Pechowa data – 1313

„24 kwietnia umiera w Wyszogrodzie bardzo surowy, ale rozsądny i sprawiedliwy książę, gorliwy tępiciel i wróg złodziei, rabusiów i złoczyńców, Bolesław mazowiecki syn Siemowita, syna Konrada mazowieckiego, stryjeczny brat księcia Władysława Łokietka. Pochowano go w katedrze płockiej. Zostawił po sobie trzech synów Siemowita [ur. 1283], Trojdena [1284–6] i Wańkę [ok. 1293], którzy objęli po nim księstwo mazowieckie. Miał w ciągu życia dwie żony: jedną Litwinkę, niezwykle zacną, z którą miał Siemowita i Trojdena, oraz jedną córkę, drugą Czeszkę, z którą miał jednego syna Wacława, zwanego również Wańką i jedną córkę”6.

FOTO rycina z „Prawa książąt mazowieckich przełożone na język polski przez Macieja z Rożana r. 1450”, Poznań, 1877, sygn. 33623, domena publiczna

1 Agnieszka Teterycz-Puzio, „Bolesław II mazowiecki. Na szlakach ku jedności”, AVALON, Kraków 2015

2 Mirosław Maciorowski, Beata Maciejewska, „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana”, Agora SA, Warszawa 2018, s. 421

3 Agnieszka Teterycz-Puzio, „Bolesław II mazowiecki. Na szlakach ku jedności”, AVALON, Kraków 2015

4 tamże

5 tamże

6 Jan Długosz, „Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego”, ks. 9, 1300-1370, Biblioteka Narodowa, polona.pl

Informacje z Mazowsza

0

Przeciwko podwyżce

0

Niespodziewanie podczas odbywającego się w poniedziałek posiedzenia Rady Miejskiej w Wołominie, podjęto decyzję o nie przyjęciu projektu uchwały dotyczącej podwyżki cen za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Proponowana przez burmistrz Wołomina stawka 42 zł za osobę od samego początku spotkała się z szeroką krytyką.

Podczas poniedziałkowej sesji rady miasta oznajmiono, że Komisji Gospodarki i Finansów nie wypracowała stanowiska w sprawie podwyżki opłaty śmieciowej, pozostawiając tym samym radnym indywidualne rozstrzygnięcie tej sprawy i podjęcie decyzji według własnego sumienia. – Uznaliśmy, że tak będzie właściwie – powiedział radny Jerzy Mikulski. Ponieważ nie wypracowano propozycji konkurencyjnej stawki, większość radnych (12 osób) zdecydowała się zagłosować przeciwko zaproponowanej cenie 42 zł. Tym samym stawka za odbiór odpadów została na niezmienionym poziomie – 29 zł. Jak zaznaczyła skarbnik gminy, oznacza to, że z gminnego budżetu trzeba będzie w 2026 r. dołożyć do systemu gospodarowania odpadami 7 mln 41 tys. 600 zł. (…)

– Pytają państwo jak zmniejszyć koszty. Przede wszystkim musimy się zmierzyć z proporcją jaką mamy w gminie Wołomin jeśli chodzi o odpady zmieszane i odpady zbierane w sposób selektywny. Jak z 40% odpadów zbieranych w sposób selektywny zrobić 50%? Musimy popracować nad tym jak zmniejszyć ilość odpadów zmieszanych. Powinno być 60% procent zbiórki selektywnej, a 40% zmieszanej. Ważna jest edukacja ekologiczna. Niestety, często do odpadów zmieszanych trafiają chociażby odpadki kuchenne, ponieważ nie każdy wrzuca je do worków na bioodpady. Tylko dobrze segregując nasze śmieci w domach możemy zmniejszyć tę masę zmieszanych odpadów. Tylko tak można coś zdziała (…)

Cały tekst przeczytasz na łamach Wieści.

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

Od stycznia spokojniej w centrum miasta

1

– Mamy to! – ogłosił kilka dni temu burmistrz Radzymina: – Po wielu miesiącach starań, po wykonanych badaniach drgań i po zainwestowaniu milionów w budowę Alei Lecha Kaczyńskiego – północnej obwodnicy miasta, dziś starosta wołomiński Arkadiusz Werelich zatwierdził organizację ruchu ograniczającą tonaż na wielu drogach gminnych i powiatowych, zlokalizowanych w centrum miasta do 12 ton. Trwało to długie miesiące, bo podobno sam Donald Trump musiał to zaopiniować, ale mamy to!

Nową organizację ruchu planuje się wdrożyć od 1 stycznia 2026 r. (…)

Cały tekst przeczytasz na łamach Wieści.

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

Co z tym remontem?

0

Powraca sprawa budynku komunalnego przy ul. Zduńskiej 24 w Radzyminie. „Kilkanaście miesięcy temu Pan Burmistrz podjął decyzję o wysiedleniu mieszkańców z tego obiektu, uzasadniając to planowaną przebudową i modernizacją. Jednocześnie publicznie deklarował, że gmina pozyska środki i rozpocznie prace remontowe. Jednak do dnia dzisiejszego żadne prace nie zostały rozpoczęte, a budynek w dalszym ciągu stoi pusty” – stwierdziła radna Marzena Małek, pytając w interpelacji o zamiary władz gminy.

„Taka sytuacja jest trudna do przyjęcia, szczególnie w obliczu rosnących potrzeb mieszkaniowych mieszkańców gminy. Pustostan, który mógłby służyć rodzinom w trudnej sytuacji, od lat niszczeje tylko dlatego, że zabrakło konsekwencji w działaniu.

W związku z powyższym wnoszę o:

1. Przedstawienie pełnego wyjaśnienia powodów, dla których przebudowa budynku przy ul. Zduńskiej 24 nie została rozpoczęta.

2. Podanie konkretnych terminów i harmonogramu planowanych działań oraz źródeł ich finansowania.

3. Wskazanie, jakie kroki zostaną podjęte w najbliższym czasie, aby budynek nie stał bezużytecznie pusty i mógł jak najszybciej służyć mieszkańcom” – apeluje radna.

W odpowiedzi burmistrz Radzymina poinformował: (…)

Cały tekst przeczytasz na łamach Wieści.

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

Problem narasta

2

Regularnie w gminach naszego powiatu powraca problem dzików, które stadami grasują w miastach. Zwierzęta te już „uodporniły” się na straszenie petardami i kompletnie nie boją się ludzi. Niestety, zaczynają stwarzać coraz większe zagrożenie w przestrzeni publicznej i dewastują okoliczne trawniki, skwery i parki. Mieszkańcy się denerwują i boją wychodzić z domów, a włodarze gmin załamują ręce, powtarzając, że zbyt dużo w tym temacie nie są w stanie zdziałać.

O problematycznych dzikach rozmawiano ostatnio podczas sesji Rady Miasta w Kobyłce. – Na eliminację tego zagrożenia miasto wydało 50 tys. zł. Ostatnio rozmawiałem chociażby z pracownikami sklepu przy ul. Ręczajskiej, którzy wracając do domu boją się, bo po Stefanówce cały czas chodzą dziki. Moim zdaniem został obrany zły kierunek eliminacji tego zagrożenia i pieniądze po prostu wyrzucamy w błoto – rozpoczął ten temat radny Marcin Zdunek. (…)

Cały tekst przeczytasz na łamach Wieści.

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

Pomimo nakazów inwestycja pnie się w górę

0

Wrześniowa decyzja Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego o wstrzymaniu budowy osiedla mieszkań przez miejscowego dewelopera w Markach nie przyniosła odzewu. Niewykluczone, że skorzysta on z prawa odwołania się od niej do kolejnych, wyższych instancji. W tym czasie może uda się zakończyć inwestycję, która od miesięcy spędza sen z oczu mieszkańcom oraz władzom Marek.

Sprawę szeroko opisywaliśmy we wrześniowym numerze Wieści Podwarszawskich. Postanowieniem z dnia 18 września 2025 r. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wstrzymał inwestorowi Mazovia Development Sp. z o.o. prowadzenie robót budowlanych, realizowanych na podstawie decyzji Starosty Wołomińskiego z dnia 19 września 2024 roku. PINB wydał nakaz mając przeświadczenie, że prace wykonywane są w sposób mogący spowodować zagrożenie bezpieczeństwa ludzi lub mienia lub zagrożenia środowiska poprzez odprowadzenie wód z wykopu budowlanego, realizowanego na terenie działek ewid. 20/32 i 20/33 obręb 3-06 Marki do studni chłonnych, zlokalizowanych na działce ewid. 20/34 obręb 3-06 Marki.

Także burmistrz Marek Jacek Orych 30 września 2025 r. złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Wołominie o możliwości popełnienia przestępstwa przez podmiot zbiorowy – czynu zabronionego polegającego na zniszczeniu w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, powołując się na art. 181 Kodeksu Karnego.

Wcześniej sprawę zgłaszano również na Policję, do Wód Polskich, WIOŚ i RDOŚ. Jak poinformowano na ostatniej komisji ochrony środowiska w Markach, sąd ukarał dewelopera kwotą… 7,5 tys. zł. To jednak nie zakończyło sprawy i Marki ponownie złożyły powiadomienie wskazując na kolejny czyn zabroniony. Czynności nadal trwają.

Jak już informowaliśmy, problem polega na tym, że spółka budująca osiedla sąsiaduje z działką z zadrzewionym terenem miejskim – tzw. Dębowym Lasem, chętnie odwiedzanym przez mieszkańców. Do niedawna było to urocze miejsce spacerów, jednak od kiedy rozpoczęto budowę, lasek ma być stale zalewany, co niszczy korzenie drzew. Co ciekawe, instalacje odprowadzające wodę i elementy instalacji elektrycznej znajdują się bezpośrednio na gminnej działce, stanowiąc zagrożenie dla życia spacerowiczów. Ostatnia kontrola urzędu w tej sprawie odbyła się kilka tygodni temu w obecności Policji. Wezwano inwestora do usunięcia instalacji i zaprzestania odprowadzania wody na gminną działkę.

– Możemy stwierdzić, że gmina nie zrobiła niczego, że tak powiem, co by było zaniedbaniem. Wszystkie środki, jakie tylko gmina miała pod ręką, to użyła do tego, żeby ten proceder przerwać. Jako gmina mamy niestety związane ręce na tyle, że musimy działać w granicach prawa. Zawiadamialiśmy Policję, która w tym przypadku najszybciej zareagowała, choć największe kompetencje w ukaraniu, nałożeniu nowych sankcji mają Wody Polskie. Muszę to przyznać, że Wody Polskie w moim przekonaniu nie do końca szybko z tym tematem sobie poradziły… – stwierdził na ostatniej sesji rady miasta Dariusz Czepurko, przewodniczący kom. ochrony środowiska, który pokazywał zdjęcia wykonane na działce gminnej, na której położono nową instalację do odprowadzenia wody z działki inwestora, wraz z wiszącymi nad wodą gniazdami elektrycznymi zasilającymi pompy. (…)

Cały tekst przeczytasz na łamach Wieści.

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

Lepszy fach w ręku czy dyplom uczelni?

0
fot. Zespół Szkół Drzewnych i Leśnych w Garbatce-Letnisku

Jeszcze niedawno większość rodziców w Polsce chciała, żeby ich dzieci po podstawówce szły do liceum, a potem na studia. Od paru lat to się zmienia. I w kraju, i na Mazowszu, przybywa tych, którzy decydują się na technika i zawodówki. Dlaczego?

Jaką wybrać szkołę po podstawówce: liceum ogólnokształcące, technikum czy szkołę branżową (zwaną kiedyś zawodową)? Nad tym pytaniem głowi się dziś bardzo wiele osób. Bo obecnie bardzo brakuje fachowców (hydraulików, murarzy, tynkarzy, elektryków, mechaników samochodowych, ślusarzy, spawaczy itd.), magazynierów czy kierowców ciężarówek. Tacy specjaliści bez problemu znajdują pracę i dobrze zarabiają, często więcej niż wiele osób po studiach.

Z drugiej zaś strony studia przestały być gwarancją zdobycia nie tylko dobrej pracy, ale w ogóle zatrudnienia w wyuczonym zawodzie. Według ostatnich danych Wojewódzkiego Urzędy Pracy w Warszawie (jednostki samorządu Mazowsza) 18,4%, czyli ponad 20 tysięcy, bezrobotnych w województwie mazowieckim to osoby z wyższym wykształceniem.

– W budownictwie sytuacja jest taka, że wzięty elektryk, hydraulik, murarz czy tynkarz na mokro może zarabiać tyle, co inżynier po politechnice. Bo tych pierwszych brakuje bardziej niż inżynierów – mówi Bartosz Rynowiecki, inżynier-elektryk, który oprócz pracy na etacie prowadzi po godzinach małą firmę świadczącą usługi elektryczne.

Zapaść zawodówek

To wszystko od paru lat zmienia w Polsce podejście do tego, jaką szkołę wybrać po ukończeniu podstawówki. Według danych GUS jeszcze dekadę temu ponad połowa absolwentów szkół podstawowych w naszym kraju wybierała licea ogólnokształcące. Kilka lat później wyglądało to już zupełnie inaczej. W roku szkolnym 2022/2023, według danych Eurostatu, na ogólniaki decydowało się u nas 41,5% uczniów, na technika i szkoły branżowe (zawodowe) – 58,5%. W kolejnych latach ten trend się utrzymał.

Dlaczego wcześniej było inaczej? Jeszcze w połowie lat 90. sytuacja w Polsce była odwrotna niż dziś: mieliśmy za mało osób z wyższym wykształceniem, a aż 70% absolwentów podstawówek wybierało zawodówki i technika, ale wielu z nich po ukończeniu szkoły nie znajdowało pracy. Mieliśmy wtedy wysokie bezrobocie, a fachowców nie brakowało.

Wielu rodziców zaczęło więc posyłać dzieci do liceów ogólnokształcących, żeby potem poszły na studia. Inną kwestią było to, że samorządy powiatowe (prowadzące szkoły ponadpodstawowe) wolały stawiać na rozwój liceów ogólnokształcących, bo kształcenie ogólne jest tańsze niż branżowe. Nie trzeba kupować oprzyrządowania potrzebnego w szkolnictwie zawodowym. Skutek był taki, że zawodówki w Polsce podupadły, a jednocześnie gwałtownie przybywało studentów.

Marcin Tomaszewski, kierownik warsztatów w Zespole Szkół Drzewnych i Leśnych w Garbatce-Letnisku pod Radomiem, opowiada, że kiedyś tę szkołę nazywano pogardliwie „hyblami”. – Nauczyciele w okolicznych szkołach podstawowych mówili wtedy do uczniów: ucz się, ucz, bo inaczej pójdziesz do „hybli” – opowiada Tomaszewski.

Dziś ta sama szkoła jest jednym z najlepszych przykładów odradzającego się w Polsce szkolnictwa zawodowego. Jeszcze kilka lat temu miała jedynie 100 uczniów i chyliła się ku upadkowi. Wtedy od starostwa powiatowego w Kozienicach przejął ją Samorząd Województwa Mazowieckiego, który sfinansował budowę nowej siedziby, w tym nowych warsztatów do praktycznej nauki zawodu. Dzięki temu warunki w tej szkole zmieniły się diametralnie.

Dzięki nowej siedzibie placówka zaczęła się szybko rozwijać, uruchomiła stolarską szkołę branżową i nowe kierunki kształcenia. Liczba uczniów tylko w ostatnich trzech latach wzrosła o ponad 1/3 i wynosi 375. Ponad połowa mieszka w internacie, a to oznacza, że szkoła przyciąga chętnych nie tylko z okolicy.

— Przejmując kilka lat temu Zespół Szkół Drzewnych i Leśnych w Garbatce-Letnisku, mieliśmy jasno sprecyzowany cel – stworzyć najnowocześniejszą szkołę drzewną w Polsce. I to się udało. Stworzyliśmy warunki do nauki i możliwości kształcenia, których mogą pozazdrościć nam inne szkoły – mówi wicemarszałek Rafał Rajkowski.

Nowy boom

Sukces szkoły w Garbatce jest częścią szerszego trendu. Jak wskazuje Tomasz Sieradz, dyrektor WUP w Warszawie, do dobrej szkoły technicznej na Mazowszu równie trudno, a nawet trudniej jest się dostać niż do renomowanego ogólniaka.

– Podejście do szkolnictwa zawodowego zmienia się na naszych oczach i dziś wielu rodziców dochodzi do wniosku, że szkoły techniczne i branżowe są dla ich dzieci równie dobrym wyborem, co licea ogólnokształcące. M.in. dlatego, że fachowców brakuje wszędzie, na Mazowszu taka sytuacja jest nie tylko w stolicy, ale w całym regionie – mówi Tomasz Sieradz.

Coraz więcej mazowieckich samorządów, widząc, jak wygląda rynek pracy, inwestuje w szkoły zawodowe i unowocześnia je. Choć – jak zauważa Marcin Tomaszewski – to jeszcze nie objęło większości tych placówek. Bo ponad połowa z nich wciąż dopasowuje kierunki kształcenia nie do obecnych realiów na rynku pracy, ale do tego, jakim zapleczem dysponuje. To jednak pokazuje, że jeśli także te szkoły się unowocześnią i zaczną lepiej odpowiadać na potrzeby rynku pracy, to zainteresowanie nauką w szkołach zawodowych wzrośnie jeszcze bardziej.

Duże zarobki

Według ostatniej, krótkoterminowej prognozy „Barometr Zawodów” na Mazowszu będzie brakować pracowników w następujących profesjach: elektrycy, elektromechanicy i elektromonterzy, fizjoterapeuci i masażyści, kierowcy autobusów, ciężarówek i tirów, lekarze, magazynierzy, mechanicy samochodowi, monterzy instalacji budowlanych, murarze i tynkarze, nauczyciele praktycznej nauki zawodu, przedmiotów ogólnokształcących, przedmiotów zawodowych, szkół specjalnych i oddziałów integracyjnych, operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych, opiekunowie osoby starszej lub niepełnosprawnej, pielęgniarki i położne, pracownicy ds. rachunkowości i księgowości, pracownicy służb mundurowych, psycholodzy i psychoterapeuci, samodzielni księgowi, spawacze, ślusarze.

Z kolei, jak wynika z danych WUP w Warszawie, w ostatnich 10 latach na Mazowszu nieprzerwanie brakowało spawaczy oraz kierowców ciężarówek i tirów. Dobry hydraulik czy elektryk w Warszawie zarabia dziś co najmniej 8 tys. zł na rękę. Zaś dobry spawacz może zarobić nawet do tysiąca złotych dziennie.

Na koniec warto dodać, że Samorząd Województwa Mazowieckiego oprócz szkoły w Garbatce prowadzi kilka policealnych szkół medycznych. Przyznaje też w ramach projektu dofinansowanego z środków unijnych stypendia dla uczniów szkół zawodowych z naszego regionu. W tym roku szkolnym te stypendia trafią do 468 uczniów.

Cały artykuł dostępny jest na stronie mazovia.pl oraz na łamach miesięcznika Mazowsze serce Polski.