Program widmo?

27

Certyfikaty „Szkoła przyjazna rodzinie”, które zostały w marcu br. przyznane kilkunastu szkołom z terenu powiatu wołomińskiego, wywołały wiele dyskusji oraz wzbudziły spory szum medialny. Dyrektorzy podpisali chęć uczestnictwa w programie, z którym nie mają okazji się zapoznać…

(…) W oficjalnym oświadczeniu Ministerstwa Edukacji Narodowej czytamy: „Dyrektorzy zobowiązali się do przeprowadzenia w ciągu roku co najmniej trzech treningów związanych z jego tematyką dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Co więcej, zobowiązali się do takiej pracy w szkole, która będzie całkowicie zgodna z ideami programu, którego nie znają. Podpisali się pod tym, że jeśli szkoła nie będzie płacić za przeprowadzone warsztaty, zostanie jej odebrany certyfikat Szkoły Przyjaznej Rodzinie. W dokumentach dodatkowych napisano wprost, że to władze samorządowe mają przygotowywać wsparcie finansowe dla szkół, a szkoły mają brać udział w kosztach przeprowadzenia programu. Do programu przystąpiło dwadzieścia szkół, ale starosta wołomiński – inicjator akcji – jest organem prowadzącym tylko dla siedmiu z tych placówek. Pozostałe szkoły to szkoły gminne. Z uzyskanych informacji wynika, że organy prowadzące szkoły podstawowe i gimnazja na terenie gmin Kobyłka, Marki, Ząbki, Zielonka, Tłuszcz, Wołomin, Dąbrówka, Jadów, Klembów Poświętne i Strachówka nie przygotowują żadnego finansowania szkół w związku z programem. Kto będzie płacił za warsztaty w tych trzynastu szkołach?”- pyta minister.

Jak zatem w praktyce wygląda plan wdrażania przyjaznego dla rodziny programu edukacyjnego?  Niestety, tego nie wie nikt. Z pytaniem o szczegóły wprowadzenia w życie programu „Szkoła przyjazna rodzinie” zwróciliśmy się do dyrektorów szkół, które otrzymały certyfikaty od Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny. Okazało się, że w żadnej z tych szkół nie wiadomo nic poza tym, że program ma obowiązywać wraz z początkiem roku szkolnego 2014/2015. (…)

Więcej na łamach gazety.

27 KOMENTARZE

  1. Krótkie tłumaczenie z redakcyjnego i MEN-owego bełkotu na polski:

    Będzie zwalczana i ośmieszana każda oddolna inicjatywa próbująca poprawić jakość i poziom nauczania.
    Podobnie z każdym pomysłem niezgodnym z ideolo lewicowych postępaków i z programem Partii.

    Swoją drogą to ciekawy „przypadek”: gdy pojawi się gdziekolwiek choćby słowo krytykujące tych, których gazeta nienawidzi – raz dwa pojawia się cytat. Gdy w ogólnopolskiej prasie pojawi się przychylny miastu artykuł – cicho – sza. Czytelnicy Wieści się o nim nie dowiedzą…

  2. Krótkie tłumaczenie z redakcyjnego i MEN-owego bełkotu na polski: szkoły zostały zmuszone do podpisania udziału w nieistniejącym programu, za którego wdrażanie muszą płacić z własnych budżetów. Za co mają płacić – tego nie wiedzą i nikt nie chce im wytłumaczyć ani powiedzieć, skąd mają wziąć na to pieniądze. Krótko mówiąc – niedopracowany gniot. Ktoś powie, że mogły zatem nie podpisywać. No tak, ale mogło by to zostać odebrane jako „atak na PiS” – tak samo zresztą jak mój komentarz, do którego zrozumienia tak naprawdę nie trzeba wielkiego wysiłku intelektualnego 😉

  3. Za mało danych ! Ile i komu trzeba płacić ? Kto będzie prowadził te szkolenia ?
    Jeżeli są to spor koszty, trenerzy to przyjaciele PiSu lub Starosty – to rzeczywiście jest przegięcie.
    Przy okazji pytanie czy Starosta w swoim czasie prywatnym i za prywatne paliwo jeździ po tych szkołach ?
    Kto płacić za te tabliczki ?
    Co jako mieszkańcy zyskamy na tym programie ?
    A może to tylko sprytna kampania do eurokoryta ?

  4. „szkoły zostały zmuszone do podpisania udziału w nieistniejącym programu, za którego wdrażanie muszą płacić z własnych budżetów.”

    Niezły odlot.
    Już widzę tych zastraszonych dyrektorów szkół drżącymi rękami zmuszanych do podpisu pod „programu”.
    Widzę też ich zatroskanie o to, by cały postkomuszy ZNP i MEN nie posądził ich o „atak na PiS”.

    No, to ma sens.

  5. Szkoły są finansowane z budżetów gmin i powiatu (w większości gmin i powiecie rządzi u nas PiS lub Wspólnota), więc dyrektorzy nie mieli praktycznie nic do powiedzenia. Gdyby ten sam program wdrażali samorządowcy innej opcji politycznej, dyrektorzy zapewne też by podpisali, żeby przypadkiem nie podpaść. Wiadomo co się stało np. z dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych w Wołominie.

  6. Dość grube insynuacje.

    Jakiś konkret, dowód na to, że „dyrektorzy nie mieli praktycznie nic do powiedzenia”? Albo na to, że pani dyrektor podpadła politycznie?

    Czy też to takie widzimisię – wymyślone oskarżenia?

  7. A ja chciałbym wiedzieć na jaka cholerę to i komu jest potrzebne. Wdzięczny będę za zwięzłe wyjaśnienie.

  8. @gallus, jak to komu to potrzebne? Przecież starosta do europarlamentu startuje, trzeba szumu narobić a ciemny lud niech głosuje

  9. Istotne jest to, że program propaguje homofobię, brak tolerancji i odrzuca idee równouprawnienia kobiet i mężczyzn, równych praw obywateli.am nadzieję, że nie będzie żadnych szkoleń, bo rodzice się nie zgodzą. Ja na pewno nie.

  10. joan53 a jest gdzieś tekst tego programu, z którym można by się było zapoznać, żeby można było dojść do takich wniosków jak ty? Nie jestem przeciwny twoim poglądom, zresztą spędziłem teraz weekend w Amsterdamie, ale podyskutować zawsze można.

  11. Dla mnie nie jest istotne, jakie są założenia tego programu. Istotniejsze jest, że starosta, zobowiązany do wykonywania określonych zadań na terenie powiatu, wymyśla sobie zajęcia dodatkowe do celów własnej promocji. Zastanówmy się też, czym się będzie zajmował nasz starosta już jako europarlamentarzysta. Czy będzie to podobne do promowania programu prorodzinnego marnotrawienie czasu i pieniędzy? Obawiam się, że dokładnie tak będzie. Chciałabym też wiedzieć w jakim języku będzie się komunikował z otoczeniem europarlamentarzysta – były starosta.

  12. Nie ma obaw, nie będzie się musiał kontaktować ani też nie będzie się musiał niczym zajmować w Parlamencie Europejskim , bo go po prostu nie wybiorą !
    I to jest ten pozytyw na który czekamy od dawna.
    Jego elektorat zainteresowany jest mgłą smoleńską a nie Europą.

  13. Wolałabym byłego starostę – europarlamentarzystę, od byłego starosty i starosty nowej kadencji promującego jedynie słuszne programy jedynie słusznej partii.

  14. Niekoniecznie. Trzeba byłoby jednak wyborców długo przekonywać, że PiS nie ma wykwalifikowanej obsady personalnej na terenie tej gminy, a „fachowcy” ściągani tu z Warszawy widocznie nie mogą sobie nawet w stolicy pracy znaleźć…

  15. A kto może przekonać elektorat jedynie słusznej partii, że należy wybrać przedstawicieli innej partii? Czy ten ktoś jest zainteresowany przekonywaniem do wyboru przedstawicieli innej opcji politycznej? Obawiam się, że nie jest zainteresowany ani odrobinę. Dlatego czarny scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

  16. SN jeśli mówisz o mnie, to rzeczywiście czuję się na tyle zniechęcony sytuacją w Wołominie, że miałem dać sobie już spokój. Ostatnio jednak dostałem konkretną bardzo ciekawą propozycję w tym temacie – oczywiście nie z PiS i nie z żadnej innej partii politycznej. Na razie rozważam.

  17. Panie Florkiewicz, nie Pana miałam na myśli. Może jest Pan ambitny, ale wydaje mi się, że to nie jest zdrowa ambicja. Świat nie kręci się wokół Pana, jest wielu mieszkańców w Wołominie i powiecie, więc potencjalnych kandydatów na lukratywne stanowiska będzie dostatek. I oni są na pewno mniej sfrustrowani niż Pan, a co za tym – są lepszymi kandydatami.

  18. Jeśli o potencjale kandydatów na lukratywne stanowiska w Wołominie ma stanowić poziom ich „frustracji”, a nie poziom doświadczenia, wykształcenia czy zaangażowania w sprawy rozwoju miasta, to gratuluję podejścia i życzę Pani powodzenia w wyborze tych odpowiednich, których na pewno nie zabraknie 🙂 Doprawdy podziwiam poziom Pani inteligencji 😉

  19. Panie Florkiewicz, gra Pan tu wielce zasłużonego dla Wołomina, wykształconego i doświadczonego, po części przegranego, mimo niewątpliwych zasług. A czytać ze zrozumieniem Pan nie potrafi. To świadczy o ogromnych brakach w edukacji. Niech Pan nie udaje kogoś, kim Pan nie jest. Może ma Pan wielkie ambicje, ale są to chore ambicje, niech się Pan uda do psychiatry, może on Panu pomoże, bo w tym przeroście ambicji może Pan źle sam ze sobą skończyć. Ale to już Pana problem. I życzę dobrych wyników ekonomicznych w szmateksach, które stanowią najlepszą wizytówkę Pana wykształcenia, doświadczenia i inwencji.

    • Zarządzam finansami największej w branży firmy, zatrudniającej obecnie ponad 200 osób. Niech Pan to porówna ze swoim szmateksem i nie dyskutuje z tymi, którzy mają rzeczywiste, a nie tylko wyimaginowane osiągnięcia i nie potrzebują taniego poklasku w wyborach lokalnych i diety radnego dla uzupełnienia domowego budżetu. Dyskusja z Panem wywołuje u mnie odruchy wymiotne, bo nie potrafię zniżyć się do poziomu powiatowego wykształciuszka z dyplomem mizernej szkółki wyższej. I na wieki kończę z Panem dyskusje na tematy wszelkie. Niech się Pan zajmie biznesem, bo Pana konkurencja wykosi, a wtedy szanse na dobre wyniki w wyborach będą jeszcze mniejsze.

      • Od 15 lat pracuję w finansach publicznych na różnych szczeblach samorządów – powiatowa straż, później starostwo, obecnie województwo mazowieckie w Warszawie. Mam dyplom Szkoły Głównej Handlowej, teraz przygotowuję tam pracę doktorską. Od czasu do czasu dorabiam wykładami na uczelniach (m.in. na Uniwersytecie Warszawskim) lub szkoleniami z zakresu finansów publicznych. Różnica w poziomie doświadczenia zawodowego między nami wynika zapewne z różnicy wieku. Ja jestem ledwo po 30-ce, być może w Pani wieku będę mógł się pochwalić czymś więcej. Angażuję się społecznie – teraz w Wołominie, po ślubie na Grochowie. Dieta radnego to nieduże pieniądze – sama Pani wie ile dla porównania się dostaje za prowadzenie szkoleń. Poza tym w Wołominie nagromadziło się tyle problemów, że nawet ta dieta nie zrekompensuje czasu poświęconego na ich rozwiązanie. „Szmateksy” otwieram za odłożone pieniądze. Oczywiście mam dużo większe ambicje bardziej związane z Warszawą niż z Wołominem. Na przyszłość proponuję więcej merytoryki, a mniej epitetów, by dyskusja świadczyła o rzeczywistym poziomie kultury i intelektu.

      • I jeszcze jedno. Nie uważam się za chodzący ideał, ale od 1989 r. obserwuję jacy ludzie zostają w Wołominie wybierani na radnych czy nawet burmistrzów. Są to na ogół ludzie nie mający zielonego pojęcia o samorządzie czy finansach publicznych. Stąd nasze zacofanie w porównaniu do innych miast satelickich Warszawy (moja narzeczona woli określenie „zad*pie”). Ktoś przecież też na tych ludzi głosuje. Dlatego czuję się zażenowany i zniechęcony tym, co się dzieje w Wołominie. Stąd rozsądna i przemyślana decyzja o założeniu rodziny w Warszawie. Pozdrawiam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj