Miało być prosto, uczciwie i przejrzyście. Po wielu kłopotach z liczeniem głosów, na wniosek radnych opozycji, Wołomin zakupił wreszcie sprzęt do głosowania. Warte kilkanaście tysięcy urządzenia władze schowały jednak do szafy, motywując decyzję brakiem odpowiednich zapisów w statucie gminy. Problem w tym, że od dawna gotowy statut czeka na przegłosowanie i nie wiadomo dlaczego nie zostaje wprowadzony do porządku obrad…
Po ostatnim, wrześniowym głosowaniu wniosku radnego opozycji Igora Sulicha, który zaproponował, żeby decyzję o budowie parku przy muzeum Nałkowskich pozostawić nowym władzom miasta, znów rozgorzała dyskusja nad przyczyną nieużywania systemu do głosowania. Przypomnijmy, że liczący głosy radny PiS pomylił się na korzyść burmistrza, błędnie podając liczbę głosujących za odłożeniem sprawy parku. Radni szybko pomyłkę zauważyli i w kolejnym głosowaniu wniosek o wstrzymaniu prac przeszedł. Gdyby jednak do głosowania użyto zakupionego przed pół roku sprzętu, do takich pomyłek z pewnością by nie dochodziło. Dlaczego więc radni znów liczą głosy „na piechotę”? (…)
Więcej na łamach Wieści.
Odpowiedź jest prosta – nie widać kto jak głosuje. Ta ekipa (z małymi wyjątkami) jest całkowicie skompromitowana.
To są jedna skomplikowane urządzenia. Jak widzę. Są kolorowe. To może nastręczać pewne trudności: Kto , kto zapewni że wszyscy obsługujący znają kolory? A jeśli ktoś jest daltonistą???? Rada musiałaby przejść badania u okulisty – a to są kolejne koszty dla miasta. A gdyby ktoś ….nie przeszedł badań???? A gdyby okulista dał skierowanie do innego lekarza – zauważywszy inne niepokojące symbtomy???? Oby nie. Lepiej nie ryzykować – oddać to ustrojstwo do którejś gminy z zachodniej strony wawy. Bo TO jest – złe.
Trzeba radnym zorganizować 5-dniowe szkolenie w Międzyzdrojach dotyczące obsługi urządzenia – i koniecznie z wycieczką promem do Sztokholmu 😉 Ewentualnie z uwagi na zbliżającą się zimę – szkolenie w Zakopanem z wycieczką do Popradu.
Nie o to chodzi jak kto głosuje ale kto głosy liczy.