Smród z wysypiska: Trzy wersje jednego zdarzenia

9

Wiele emocji wzbudziła wtorkowa komisja wyjazdowa w Starych Lipinach w Wołominie, w czasie której u stóp wysypiska spotkali się: władze miasta, prezesi MZO Sp. z o.o, radni i okoliczni mieszkańcy. Rozmawiano o zabezpieczeniu nowo budowanej instalacji przed ulatnianiem się uciążliwych zapachów i przyczynie ostatnich, niepokojących wydarzeń na wysypisku. Ku zaskoczeniu przybyłych okazało się, że wersja przedstawiona na ostatniej sesji przez wiceprezesa MZO jest nieprawdziwa…

Komisja rozpoczęła się od ostrych pytań, skierowanych w stronę prezesa MZO Krzysztofa Kuśmierowskiego, a zadanych przez mieszkańców. Chodziło o zmianę wcześniejszych zapowiedzi kierownictwa spółki i wybudowanie wiaty do biosuszenia zamiast szczelnie zamkniętej hali. Jak przypomnieli przedstawiciele „Zielonego Wołomina”, na pierwszych wizualizacjach RIPOKu i w czasie publicznych spotkań obiecywano zamkniętą halę z nowoczesnymi wentylatorami, z której nie będą uciekać niepożądane zapachy. Tymczasem radni i goście przybyli na komisję zobaczyli zwykłą, metalową wiatę na wspornikach, bez ścian i obiecanych udoskonaleń. W odpowiedzi prezes MZO tłumaczył, że w międzyczasie zmieniły się przepisy, które nie nakazują już budowania na tego typu obiektach, zamkniętych hal. Takie wyjaśnienia nie usatysfakcjonowały z kolei burmistrz Wołomina Elżbiety Radwan, która ujawniła, że zwróciła się na piśmie do spółki, by ta wyceniła koszty obudowania terenu z boksami do suszenia odpadów i by konieczne prace spółka wykonała na własny koszt. Prezes odpowiedział, że wiata może okazać się niedostosowana do montażu ścian. Takie wyjaśnienia nijak mają się do informacji przekazanych Wieściom dwa miesiące temu, kiedy w artykule pt.: „Co się dzieje na wysypisku w Lipinach?”, w autoryzowanej wypowiedzi prezes K. Kuśmierowski deklarował nam: „zdecydowaliśmy się wybudować wiatę, którą jeśli zajdzie taka potrzeba, w każdej chwili możemy zamknąć i obudować jako szczelną halę.”

Jak się okazało, podobnych nieścisłości było na komisji więcej, co ujawniły kolejne minuty wtorkowego spotkania. Drugą z omawianych kwestii była bowiem sprawa osunięcia się skarpy wysypiska, o której na czwartkowej sesji poinformował wiceprezes MZO Tomasz Czarnogórski. Według jego relacji, skarpa osunęła się, odkrywając składowane pod warstwą ziemi śmieci, co stało się przyczyną ogromnego smrodu, który uprzykrzył życie mieszkańców nie tylko Starych Lipin. Woń z wysypiska była bowiem wyczuwana także w okolicznych wsiach, a nawet na osiedlach Wołomina.

Kiedy jednak głos przekazano kierownikowi wysypiska, ten opowiedział zupełnie inną relację z wydarzeń na obiekcie. (…)

Więcej na łamach Wieści.

9 KOMENTARZE

  1. Jak czytam ten tekst to przypomina mi się bajka o dobrym carze i złych bojarach. Burmistrz Wołomina przed kamerami bierze stronę mieszkańców, a osoby kierujące MZO pokornie słuchają. Poza kamerami RIPOK dalej jest budowany. Jak już powstanie i zacznie śmierdzieć to włodarze Gminy Wołomin ponownie zaczną szukać winnych w MZO. Tymczasem to za wiedzą i zgodą władz Wołomin to nieszczęsne wyspisko dalej funkcjonuje i obecnie jest rozbudowywane. Dla kogo ta bajka?

  2. czytając artykuł zastanawiam się czy to pisał dziennikarz czy amator, który ma ubogie słownictwo. Może warto uważniej czytać teksty przed oddaniem do druku i nanosić uwagi dotyczące słowotwórstwa.

  3. zyx – masz rację. Takie zachowanie w Wołominie nazywa się grą w głąba z mieszkańcami. Wygląda na to że wysypisko i RIPOK sam się wybudował i samotnie funkcjonuje pod gospodarczym okiem władzy. Śmierdzi ależ skąd – to śmierdzi stara zwałka , śmierdzi ? bo musi śmierdzieć, taki mamy klimat.

  4. Sorry poprawcie mie jak sie myle: Pani burmistrz nakazuje pzebudowe części instalacji – której budowa została zakwestionowana przez….wojewodę?? Niezły wybieg??

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj