To rozmowa o tym, czy warto walczyć o polską szkołę. Tegoroczny strajk to także walka o prestiż zawodu nauczyciela, bo autorytet belfra budują nie tylko
sukcesy w nauczaniu, ale także zarobione przez niego pieniądze.
Gdy spotkamy się, by porozmawiać o problemach oświaty (nie tylko gminnej czy powiatowej), wciąż w najlepsze trwa strajk nauczycieli. Co prawda już
szczęśliwie zakończyły się egzaminy: ósmoklasistów i gimnazjalny, ale przed nami niepewny czas dopuszczania do matur i samego Egzaminu Dojrzałości. Nasz
rozmówca prosi o anonimowość, bowiem niektóre wypowiedzi, a i stawiane tezy, mogą być kontrowersyjne.
Jak podkreśla, reprezentuje tylko siebie, nie nauczycielską społeczność w życiu, w którym czynnie uczestniczy od prawie 30 lat. Doskonale widzi dobre i
złe strony wykonywanego zawodu, może pokusić się o ocenę kolegów po fachu, a jednocześnie wytknąć błędy tym, którzy od lat odpowiadają za stan narodowej
oświaty.
(…) Przynależność związkowa zespołu, który Pan ma przyjemność reprezentować, była wyróżnikiem tego, czy szkoła prowadzi akcję strajkową czy nie?
– Z pewnością nie. Działalność związkowa w normalnych czasach jest dobrą formułą wsparcia ludzi dbających o zabezpieczenie swoich interesów i
oczekujących, że w sytuacjach trudnych, związek upomni się o nich i ich prawa. W codziennym życiu związek nie towarzyszy ani organizacyjnie ani
propagandowo pracy nauczyciela, ale w tym przypadku sprawa dotyczy naszego bezpieczeństwa.
Czy powodem zamieszania (oprócz kuriozalnie błędnych decyzji władz ministerstwa, w tym niektórych założeń reformy oświaty) jest także brak możliwości
współdziałania dwóch głównych central związkowych, które zamiast ze sobą współpracować, rywalizują?
(…) Mówi się, że szkoła, to kolektyw, związkowość, czy wyimaginowana przynależność polityczna?
– Jako nauczyciel przechodziłem podobną akcję strajkową w 1993 roku, w czasie, gdy nie odbyły się w terminie matury. Przyczyny tamtego protestu były
analogiczne do dzisiejszych. Tamtejszy strajk skończył się podobnie jak skończy się zapewne obecny, po prostu niczym. Nauczyciele odstąpili od akcji w
przekonaniu, iż po przewie, nastąpią negocjacje. Niestety, nigdy powrotu do nich już nie było. Siła negocjacyjna i możliwości sprawcze zakończyły się z
chwilą podpisania porozumienia o zawieszeniu strajku. Potem nastąpiło rozwiązanie Sejmu i zostaliśmy z niczym. To była największa przegrana nas
nauczycieli i pracowników szkół, nie związku. Związki dają tylko szyld, machinę negocjacyjną, ale sam protest jest protestem pracowników oświaty. Jakie
ma znaczenie zapewnienie panów Broniarza czy Proksy, że występują w naszym interesie. Liczba członków wszystkich związków jest kilkakrotnie mniejsza od
liczba pracowników oświaty, którzy w żadnym z nich nie są zrzeszeni. I właśnie dlatego powinniśmy mówić o szkolnym – oświatowym kolektywie.
Czy obecny strajk jest walką o poszanowanie zawodu nauczyciela, czy tylko walką o wyższe uposażenie?
(…)Jeszcze niedawno mówienie o kimś nauczyciel, było swoistym wyróżnieniem. Dziś jest chyba inaczej i oznacza zupełnie, co innego. Dawniej on jak i
szkoła wychowywała, obecnie, co najwyżej ma się dziećmi opiekować. Tak już będzie?
– Dziś nauczyciel do szkoły podjeżdża autobusem, tramwajem, a uczniowie elektrycznym rowerem, hulajnogą czy samochodem rodziców. To uczniowie mają
nowocześniejsze telefony, laptopy, nie my. Nas na to nie stać, a powinno, bo to nam rodzicie powierzają swoje pociechy, my mamy być dla nich przykładem.
Wcale nie chodzi o wyścig o stan posiadania, lecz o nieuniknione porównywanie, a nawet co może ważniejsze, o poczucie godności bytowej, ekonomicznej.
Nauczyciel, musi się czuć bezpiecznie w wykonywanym zawodzie. Nie może rezygnować z elementarnych rzeczy w życiu codziennym. Nie można pozbawiać nas
podstawowych dóbr, bo to uwłacza idei dziekana – profesora, człowieka na którym uczeń ma się wzorować. Nie może być tak, że osobą zabezpieczającą
podstawowe dobra nauczyciela jest jego lepiej zarabiający współmałżonek – partner życiowy, co ma ostatnio miejsce. Znam przypadek, gdy młody nauczyciel
na wynajęcie mieszkania dostaje pieniądze od własnych rodziców.
Dziś słowo nauczyciel nie brzmi zbyt dumnie. To ten, co ściąga od nas kasę za korepetycje, do roboty się nie przykłada, ma roczny urlop na żądanie, a do
tego wolne w wakacje, święta i ferie zimowe.
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html
Pytanie takie jest – po kiego grzyba osoba od edukacji w urzędzie wciąż trwa na stanowisku? Nikt z kierownictwa nie widzi tego co po cichu mówią dyrektorzy szkół i nauczyciele?
Srodowisko nauczycielskie wyniku tego „strajku” i zagrozeń dla przebiegu egzaminów i matur, poniosło ogromne straty wizerunkowe. A mozna to było duuuzo lepiej rozegrać. Tak wychodzi jak sie słuch takiego Broniarza i polityków PO,SLD, PSL i Nowoczesnej. Przykre to ale nauczycile dali sie wmanewrowac i co we wrzesniu znow dziwaczna gra??? Właczenie do kampani wyborczej. Szkoda wielka szkoda utraconego wizerunku, etosu i szacunku.
Zibi sprawa wygląda jeszcze gorzej. Uczniowie stanęli przed wyzwaniem jakim jest egzamin (gimnazjalny, który się odbył i maturalny, który się odbędzie) i co ich spotkało? Strajkujący potraktowali ich jako kartę przetargową. Uczniowie zamiast przygotowywać się do egzaminu zastanawiają się, będzie nie będzie? Uczniowie zostali wystawieni do wiatru przez swoich „nauczycieli”. Czy zatem mogą mieć bodaj odrobinę szacunku dla nich? To jest tragedia nauczycieli. Dowodem tego „etosu” jest zdjęcie zamieszczone na FB SP1 przedstawiające „nauczycieli” wspierających uczniów podczas pisania egzaminu.
Wydawałoby sie ,ze to przeciez madrzy ludzie i to z misją. Na pewno należą im sie podwyzki.Obecna władza moze nie na 100% ale na pewno o nich pamieta,daje całkiem niezłe podwyzki, podaje jakis plan,prosi o rozmowy, a tu co sie dzieje.Nauczyciele włączyli sie w ten sposób w walkę z Pis-em, część pewnie robi to z rozmysłem, ale znaczna część została w to wmanewrowana. Nie chodzi mi o sam protest , ale w sposób jaki to sie działo oraz to że dzieci i młodziez byli zakładnikami protestu.. Powiem jeszcze raz szkoda,ze tak sie stało i tak to było robione. Przestrzegam przed podobnym błędem od wrzesnia, uratujcie co sie da Drodzy Nauczyciele. Jednocześnie ogromne wyrazy szacunku dla tych którzy zachowali sie jak trzeba.
Ktoś kto chce budować autorytet w oparciu o stan posiadania jest mniej więcej na poziomie dzieci, których próbuje uczyć. Naprawdę zagubiony belfer…..
Sami poprzez ten strajk zadeptali swoją godność, tymi głupimi piosenkami, wierszykami o krowach i świniach, przebieraniem się za zwierzęta stracili resztki godności. Dla takich osób nie mam i nie będę miał szacunku, tak jak dla osób które biorą w tym sporze dzieci za zakładników. Nie jestem też wyznawcą pisu, jestem zwykłym rodzicem i obserwatorem tych wydarzeń. Nauczyciele dali się wciągnąć w walkę polityczną.
plama trudna d zmycia