Dziki chyba na dobre rozgościły się w Kobyłce. Coraz częściej pojawiają się na drogach, prywatnych posesjach czy osiedlach. Wchodzą na obszary miejskie zwabione resztkami jedzenia w śmietnikach i wygląda na to, że zdążyły już przyzwyczaić się do obecności ludzi.
Tydzień temu do naszej redakcji napisał mieszkaniec ul. Zielonej w Kobyłce, który regularnie widuje dziki w swoim ogródku. – Pragnę poruszyć temat dzików biegających wieczorami, a czasem i w środku dnia, całymi stadami po Wołominie i Kobyłce (w szczególności w okolicach McDonald‘s, parku Nałkowskich). Dlaczego nikt z tym problemem niczego nie zrobi? W czasie gdy 9 dzików (dwie lochy z małymi) dewastowało mi ogródek zadzwoniłem zarówno na komisariat Policji w Kobyłce, jak i na Straż Pożarną. Jedynie strażacy wyrazili zainteresowanie sprawą i skontaktowali się w moim imieniu z łowczym powiatowym (niestety ten odmówił przyjazdu). Od Policji usłyszałem wprost, że nie ma w tej chwili ani ludzi ani sprzętu by tu cytat: „latać za dzikami”. Problem wydaje się być nierozwiązywalny, a szkód przybywa. Miejskie trawniki są wręcz regularnie orane przez dziki. Poniosłem realne szkody, bowiem zniszczonych jest ok. 400m2 trawnika oraz ogrodzenie (dziki podważyły siatkę, która zerwała się ze słupków i przedostały się szparą pomiędzy podmurówką a siatką). Bezradnie stałem i patrzyłem jak dziki dewastują mi ogród, nie bały się mojej obecności. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html
Jak się buduje familoki na terenach gdzie jeszcze niedawno żerowały dzikie zwierzęta to skąd zdziwienie?
A nawet czwotaki:-)