W poprzednim numerze Wieści przedstawiliśmy relację Polki od 15 lat mieszkającej we włoskim Turynie. W jej opowieści na pierwszy plan wysuwała się wielka mobilizacja Włochów, polegająca m.in. na śpiewaniu hymnu, dziękowaniu lekarzom, a nawet urządzaniu potańcówek – wszystko na balkonach, na które to wystąpienia Włosi umawiali się poprzez fora społecznościowe. Pierwsze dni kwarantanny mijały w poczuciu solidarności, zrozumienia dla zakazów i wręcz w żartobliwym tonie.
Była mowa o uciekających z domu dziadkach, których wsadzano do więzienia za notoryczne wychodzenie na kawę, o zmęczonych pieskach, które są wypożyczane, by tylko móc wyjść na spacer (jak nie masz pieska, wychodzisz z rybką lub misiem), czy o wystąpieniach znanych ludzi, przekonujących, że choć byli chorzy, to zostali wyleczeni i że wszystko będzie dobrze. W drugim tygodniu przymusowego zamknięcia w domu Włochom już jest o wiele mniej do śmiechu, a pozytywne myślenie zastąpiła czarna rozpacz.
Podnoszące do tej pory na duchu wiadomości w telewizji, zostały zalane przez fale doniesień o kolejnych zakażeniach i śmiertelnych przypadkach koronawirusa. Pojawiły się zatrważające relacje o matce z trójką dzieci, która ze strachu przed zakażeniem wyskoczyła przez okno, czy kolejne o samobójstwach lub wypchnięciach przez okno współlokatora. – Włosi nie wyrabiają już psychicznie w domach. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html