To dobry moment i wielka potrzeba, by przedstawić i ocenić stan przygotowań wołomińskiego szpitala na przyjęcie potencjalnych pacjentów, głównie tych zarażonych koronawirusem. To temat, który spędza sen z oczu nie tylko władzom powiatu, dyrekcji szpitala w Wołominie i jego pracownikom, ale wszystkim mieszkańcom powiatu.
To także czas, by napisać więcej o obawach personelu (i ich rodzin). Te, jak słyszymy zewsząd, są wielkie, bo i strach przed nowym – nieznanym jest ogromny. Świadomość tego, iż wszystkiego brakuje, a to co jest wystarczy dla zaledwie kilku pacjentów, stale się wzmaga. Oto relacje tylko niektórych z nich: (…)
– W mojej ocenie, już na wstępie, władze szpitala popełniły wiele błędów. Najważniejsza na dziś sprawa, to zaopatrzenie w sprzęt i wyposażenie, w tym to dla personelu. By świadomie podjąć się ratowania innych, same musimy być przekonane, że jesteśmy bezpieczne. A takiego przekonania brakuje załodze. Brakuje niemal wszystkiego, od zwykłych maseczek, fartuchów, gogli, po rękawiczki, adekwatne do tego typu wirusa. Kłopoty sprawia nawet ograniczona ilość środków do dezynfekcji rąk. Dzięki Bogu, wszystko to dzieje się w chwili, gdy w szpitalu nie ma jeszcze zarażonych pacjentów – mówi Dorota, przerażona pielęgniarka wołomińskiego szpitala, która „w zawodzie” jest od 15 lat.
Inna z pielęgniarek, wsłuchując się w tę wypowiedź, co i raz dopowiada: – Gdzie, te zapowiadane rezerwy rządowe? Zarażeni już są, tylko patrzeć, jak pojawią się kolejni, a wśród nich nasi pacjenci. Kto przeszkoli personel, jak się z nimi obchodzić? Nic nie wiemy, nikt nas nie szkoli, a procedury opracowane przez dyrekcję, to istna kpina. Jedna wyklucza drugą. Na dziś (sobota) w mojej ocenie, to jakaś „partyzantka”, jestem tym przerażona – mówi. – Słyszymy od „Banacha”, że zakażony oddział. Pytam, kto jak nie oni, powinni błyszczeć przykładem? Skoro oni czasowo ulegli, to gdzie my jesteśmy? – zauważa Krystyna, druga z pielęgniarek z nieco dłuższym stażem, po tej samej szkole.
– Słyszę, że ludzie szyją maski, to dobrze, ale one przydadzą się tylko chorym, żeby dalej nie rozsiewali zarazy. Personel powinien mieć „specjalne” z filtrem Hepa, tych brakuje. Co gorsza nie jedną na zmianę, a kilka, bo tak się należy – dodaje Dorota, pierwsza z rozmówczyń, dopowiadając: – My się naprawdę boimy. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html