Co można zrobić dla naszych dzieci, by w przyszłości Wołomin wzbudzał wyłącznie pozytywne skojarzenia? Rozmawiamy z właścicielem DJCHEM Chemicals Poland S.A w Wołominie Bogdanem Domagałą.
W ciągu zaledwie dwóch dni z dwóch różnych scen, podczas wołomińskich uroczystości dziękowano Panu za pomoc i hojne wsparcie. Podobno przyczynił się Pan do wyremontowania dachu Hospicjum Opatrzności Bożej w Wołominie, opłaca też leczenie chorej Oliwki z Duczek. Nigdy nie mówił Pan, że udziela się charytatywnie…
– Hospicjum pomagam od wielu lat, przekazując jeden procent podatku oraz inne środki. Dach tego wyjątkowego budynku udało się wyremontować przy współpracy z kilkoma firmami, choć może nasza firma była tą wiodącą. Stan dachu, który mi pokazano wcześniej po prostu mnie przeraził, dlatego zgodnie z obietnicą zakończyliśmy remont w terminie, przed zimą. Przewidujemy jeszcze drugi etap tego remontu, poprzez naprawę całej elewacji. Jeśli warunki atmosferyczne będą nam sprzyjać, pewnie uda się to zrobić jeszcze w tym roku. Hospicjum to wspaniała inicjatywa, jest ostatnim miejscem, w którym człowiek godnie i ze spokojem odchodzi do innego świata. Nie można mu nie pomagać.
A pomoc dla Oliwki?
– Oliwka to niezwykła dziewczynka z wielką siłą walki. Poznałem ją podczas jednej z miejskich uroczystości na wołomińskim placu 3 Maja. Była bardzo mroźna pogoda, stałem bez czapki, a Oliwka podeszła do mnie i podała czerwoną czapkę św. Mikołaja, żeby nie było mi zimno. Postanowiłem skontaktować się z jej rodzicami i zapytać co dolega temu dziecku. Po kilku rozmowach dowiedziałem się, że rehabilitacja i leczenie Oliwki są ponad możliwości finansowe tego małżeństwa. Poprosiłem moich współpracowników, żeby wszystkimi sposobami znaleźli możliwie najwięcej informacji o tej chorobie i metodach jej leczenia. Udało się sfinansować program pomocy i po paru zabiegach widać naprawdę duże postępy. Oliwka pokazuje nam, że są szanse na dalszą poprawę jej zdrowia. To naprawę budujące.
To, co przeżyłem na niedzielnym pikniku, kiedy niespodziewanie na scenę weszła Oliwka z tatą, wręczając mi swoje rysunki, było czymś cudownym. Wdzięczność dziecka to najpiękniejsze co można otrzymać w zamian.
W czasach, gdy lokalni przedsiębiorcy zwołują konferencje prasowe i uroczyście inaugurują każdy akt udzielonej pomocy, Pana ciężko było namówić na tę rozmowę. Mówi Pan o tym wszystkim bardzo niechętnie.
– Lew Tołstoj powiedział kiedyś: „Prawdziwe dzieło tworzy się w ciszy i zapomnieniu”. Zbieranie pochwał to nie jest cel charytatywnego działania. Pomaga się z potrzeby serca, a nie dla pochwał. Takie jest przynajmniej moje podejście i zawsze takie było.
Pomoc nie jest też żadną formą reklamy mojej firmy, ponieważ DJCHEM Chemicals Poland S.A., jeśli chodzi o swoje produkty nie działa na rynku lokalnym, a tylko w niewielkim stopniu działa na rynku polskim.
Ostatnie wydarzenia, mające związek z budową Centrum Handlowego i wydaniu łamiącej przepisy prawa decyzji o pozwoleniu na budowę nie zniechęcają Pana do działania na terenie gminy? Jedna z opcji politycznych wciąż przecież próbuje Pana atakować, a w swojej gazetce „Nasze Forum” przedstawia Pana jako truciciela.
– Myślę, że ostatnia nagonka na moją firmę jest ewidentną zemstą za poparcie w wyborach samorządowych obecnej burmistrz Elżbiety Radwan. Nie ukrywam, że zaangażowałem się w jej kampanię bo miałem do tego prawo i dziś nadal uważam, że to był jedyny słuszny wybór. W tych atakach oczywiście nie chodzi o żadne zagrożenie dla miasta ze strony mojego zakładu. My w różnych artykułach pisaliśmy, o złamanych zasadach bezpieczeństwa i podeptanym prawie, podczas tworzenia studium i planu zagospodarowania przestrzennego oraz wydawaniu pozwolenia na budowę CH. Żeby rozwiać wątpliwości powiem tylko: naszym zadaniem jest doprowadzić do sytuacji, aby dwa obiekty: zakład DJCHEM i centrum handlowe współistniały obok siebie w pełni bezpiecznie dla mieszkańców. Zależy nam, by opracować taki program związany z bezpieczną odległością, żeby wszystko było zgodne z prawem. Jako ratownik chemiczny i właściciel zakładu wiem, jaka odpowiedzialność ciąży na mnie. Obecni na wołomińskiej komisji bezpieczeństwa eksperci od ochrony środowiska i strażacy różnych szczebli potwierdzili, że w naszym zakładzie zastosowano bardziej zaawansowane zabezpieczenia niż te, do jakich zobowiązują nas restrykcyjne przepisy.
Powróćmy jeszcze do pikniku naukowego, który odbył się w minioną niedzielę w Wołominie. Był Pan współorganizatorem tego wydarzenia.
– Celem pikniku naukowego jest uświadomienie rodzicom, że przyszłość ich dzieci jest związana z edukacją. Musimy jako społeczeństwo rozwijać się. Ale żeby tak było, wiedzę należy podawać w jak najbardziej atrakcyjny sposób.
Sam jako dziecko potrzebowałem bodźca, który popchnął mnie w stronę chemii. W moim przypadku był nim film pt.: „Powodzenia chłopcze”, który opowiadał o walce małego chłopca o przywrócenie zdrowia swojej siostrze. Aby dziewczynka mogła odzyskać wzrok, brat musiał odnaleźć produkty potrzebne do sporządzenia przez znachorkę odpowiedniej mikstury. Jak to zwykle w bajkach bywa, historia zakończyła się szczęśliwie. Ja, po wyjściu z kina dostałem pozytywnego „kopa” i od tej pory sam próbowałem zrobić mikstury ze wszystkiego co mi wpadło w ręce. Ponieważ moja mama pracowała w Hucie Szkła, godzinami tkwiłem w tamtejszym laboratorium, przyglądając się pracy pani Lechnio. Oczywiście swoje prywatne „laboratorium” miałem też w domu. Potem była nauka chemii. W międzyczasie był też pobyt w Peru, w kopalni złota, a po przyjeździe koledzy namówili mnie do wytworzenia polistyrenu suspensyjnego, którego zostałem drugim producentem w Polsce. Tu wielka zasługa mojej żony, która nie będąc chemikiem z wielkim zapałem pomagała mi w opracowaniu technologii. Badania prowadziliśmy w kuchni, ponieważ nie miałem wtedy jeszcze własnego laboratorium. Następnie dyrektor Zakładów Chemicznych w Oświęcimiu zapytał czy potrafiłbym wytworzyć dwuetylohydroksylaminę, którą produkowała tylko jedna firma na świecie. Długo nad tym pracowałem, ale po wielu próbach udało mi się ją w końcu otrzymać. Potem były kolejne zadania i w końcu pojawiła się wizja stworzenia zakładu chemicznego. Dziś zakład DJCHEM Chemicals Poland S.A. jest największym producentem antyozonantów i antyutleniaczy aminowych na świecie i jedynym producentem substancji wykorzystywanej do produkcji zdjęć kosmicznych.
Jedno doświadczenie pomogło mi odnaleźć swoją drogę życiową i być może na niedzielnym pikniku, pośród tych wszystkich naczyń laboratoryjnych, choć jeden mały mieszkaniec Wołomina też połknął naukowego bakcyla… Mam taką nadzieję (śmiech).
Na tym jednak nie koniec. Jak słyszę władze miasta przy wsparciu DJCHEM już myślą nad zorganizowaniem szkolnego konkursu naukowego.
– To prawda, burmistrz Wołomina i Miejski Dom Kultury zwrócili się do mnie z prośbą o pomoc w zorganizowaniu międzyszkolnej olimpiady z chemii, fizyki i nauk przyrodniczych, która miałaby na celu nie tylko zaszczepić tak potrzebną wiedzę z nauk przyrodniczych, ale także wyłowić tzw. diamenty, które można by wesprzeć w dalszym pogłębianiu tych nauk.
Reforma szkolnictwa doprowadziła do zminimalizowania kadr związanych z naukami technicznymi i przyrodniczymi. Zlikwidowano mnóstwo techników przyzakładowych, szkół zawodowych, produkując mnóstwo osób, które dziś nie znajdą pracy – humanistów. Brakuje natomiast fachowców w podstawowych zawodach: mechanicznych, elektrycznych, technicznych, którzy mogliby podnieść nasz kraj i skierować w kierunku przemysłu, produkcji. Jeśli szybko nie zmienimy tego systemu edukacyjnego, nasz kraj może czekać zapaść gospodarcza.
Na koniec zdradzę, że mam też jeszcze jeden ciekawy projekt, o którym na razie nie mogę powiedzieć nic więcej. Jedno co mogę ujawnić, to, że na pewno wielu wołominiaków z nostalgią czeka, by coś wróciło do Wołomina…