Polacy uwielbiają świętować różnorakie jubileusze. Po pierwsze dlatego, że okazje ku temu bywają nadzwyczaj często, po drugie jest to okazja do oczekiwanego spotkania ze znajomymi. Wydaje się zatem, że zabawa musi być, choć czasami odbywa się cudzym kosztem.
W obiegowej opinii ludzi rządzących daną społecznością nazywa się „samorządową rodziną”. I jest w tym wiele prawdy, choć oprócz więzów „partyjnej krwi” nic innego ich nie łączy. Nie jest to braterstwo, to raczej rodzaj swoistego uzależnienia, które w wielu przypadkach powinno być leczone. Czasem przywiązanie do stołka, nie idei, jest wielkie i bywa zaraźliwe.
A skoro o rodzinie mowa, to i w tej samorządowej wydaje się, że bywają kłótnie i niedomówienia. Choć świętowanie 25-lecia samorządności to radosna okazja i nie powinno się mówić o różnicach, to właśnie tylko je widać było podczas sobotniego spotkania we Franciszkowie.
Tego dnia od wczesnych godzin przedpołudniowych w Dworze Franciszków zbierali się zasłużeni dla powiatu wołomińskiego. No, może nie wszyscy, bo już słyszy się, że kilku osób organizatorzy na uroczystości widzieć nie chcieli.
Już podczas mszy św. w miejscowym kościele, celebrowanej przez abp. Henryka Hosera, dało się zauważyć absencję przedstawicieli PiS, brakowało także wieloletniego starosty, jednego z „ojców założycieli” powiatu Konrada Rytla. O nieobecności pierwszych szeptano, że w „przekazie dnia” otrzymali wiadomość sms nakazującą bojkot tej uroczystości, to absencja byłego starosty wydaje się być całkowicie nieusprawiedliwiona. Ci, którzy przybyli, bawili się przednio i to nie tylko podczas poczęstunku, ale i trwającej kilka godzin uroczystości – tylko z założenia apolitycznej. Tego dnia bowiem górował PSL.(…)
Więcej na łamach Wieści.















