Jak się okazuje, Dom Otwarty przy ul. Prądzyńskiego, który przez ostatni rok zapewniał mieszkańcom bezpłatne spotkania, rozrywkę i edukację, może zostać zamknięty. Władze Wołomina uzależniają bowiem przydzielenie dotacji fundacji, od pozyskania przez nią środków z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Z Magdą Filaber, prezes Fundacji Mamy Wołomin rozmawia Julita Mazur.
Czy rzeczywiście Dom Otwarty może zostać zamknięty?
– Jest to wielce prawdopodobne. Właśnie minął rok, odkąd Dom Otwarty istnieje – o ile przez 8 miesięcy mieliśmy dofinansowanie z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (program Fundusz Inicjatyw Obywatelskich), to od stycznia musimy w pełni sami z prywatnych środków utrzymywać lokal. Wcześniej pieniądze też nie były duże, bo co to jest 700 zł za wynajem i utrzymanie domu 140 m2, ale dzięki temu, że Fundacja Mamy Wołomin i Dom Otwarty funkcjonują w moim dawnym domu, to po prostu nie płacimy żadnego czynszu. Kłopot jednak leży w tym, że funkcjonowanie takiego miejsca otwartego na mieszkańców, udostępnianego bezpłatnie na realizację ich pomysłów kosztuje nie tylko pieniądze, ale i czas i, zaangażowanie kilku osób. Nie da rady wszystkiego robić woluntarystycznie, bo chcąc by dom otwarty był przez cały dzień, i w tygodniu, i w weekendy, to ktoś zamiast pracować musi tu być, dbać o kalendarz działań, czy choćby czystość. Promowanie wydarzeń, zapraszanie osób do prowadzenia zajęć i zapisywanie na konkretne spotkania, odpowiadanie na maile, telefony, przekładanie spotkań, gdy ktoś zachoruje, prowadzenie facebooka itd. … To zajmuje więcej niż 2 etaty … Można to zresztą porównać do instytucji takich jak choćby domy kultury, gdzie obsługa liczy kilka czy kilkanaście osób. My przez rok dawaliśmy radę niemal bez pieniędzy, ale dłużej nie mogę sobie na to pozwolić.
Władze miasta odmówiły dofinansowania. Jak argumentują swoją decyzję?
– W moim odczuciu władze Wołomina rozumieją sens istnienia takiego miejsca. Aczkolwiek zawsze w takich sytuacjach chodzi o pieniądze. Podczas spotkań w urzędzie nigdy nie usłyszeliśmy, że pomysł jest zły. Niestety, to powodowało, że ciągle miałam wrażenie, że miasto coś wymyśli, że pieniądze się znajdą. A teraz z perspektywy czasu myślę, że to takie mydlenie oczu… (…)
Więcej na łamach Wieści.
05–200 Wołomin,
ul. Kościelna 5/7 II piętro
Szkoda ze nie UM nie umie dbać o pozytywy w mieście.
Pani Magdo, polecam kontakt z Panią Zbiedź z urzędu. Jest bardzo pomocna i uczynna. Moi znajomi byli u głównej burmistrzyni i nie załatwili swojej sprawy, a Pani zastępczyni od razu pomogła.
Pani Magdo wychwalasz Burmistrz Radwan na Facebooku, bronisz mówisz że w mieście jest cudownie. Teraz przekonałaś sie na własnej skórze jak jest naprawdę. Tyłek boli po twardym lądowaniu ?….witamy w realu…mimo wszystko trzymam kciuki. możne myślałaś że jak będziesz klakierem to burmistrz Radwan to doceni.
Może wychwalanie pani burmistrz jest skuteczne. W centralnym rejestrze umów często pojawia się nazwisko Filaber. Czy to tylko zbieżność nazwisk?
O zauważyłam właśnie dyskusję, to pozwolę się odnieść.
Z p. Zbieć rozmawiałam, tak jak i z p. Radwan i kilkoma urzędnikami odpowiedzialnymi za sprawy społeczne. Reultat taki jak opisuję – pomimo zachwalania inicjatywy, na dofinansowanie liczyć nie możemy…
Co do zachwalania na fb, to uprzejmie proszę o wskazanie cóż takiego wychwalam 🙂 Chyba się nie znamy osobiście, skoro coś takiego pan / pani pisze 🙂
Po prostu widzę jaka jest różnica w kontakcie – choćby możliwość bezproblemowej rozmowy, spotkania, czy fakt zauważania działań fundacji .. za poprzedniego burmistrza umówienie się na spotkanie zajmowało dobrych kilka tygodni …
I jeszcze w kwestii rejestru umów, to sama chętnie dowiem się gdzie widnieje moje nazwisko. Na prawdę jestem ciekawa. Przez 5 lat społecznego działania, fundacja którą reprezentuję (a nie ja 🙂 bo to znacząca różnica) otrzymała 4 dofinansowania na działania na rzecz rodzin, tj. 2 razy na klubik malucha na 4 miesiące, cykle warsztatów dla rodziców oraz organizację imprez piknikowych (w tym np. 900 zł na organizację letniej 4godzinnej imprezy). Jeśli to dużo, to zapraszam choćby na stronę na Facebook.com/mamywolomin aby zobaczyć ile rzeczy robimy zupełnie za darmo 🙂 albo lepiej, zapraszam do nas na Prądzyńskiego 🙂
pozdrawiam
Szanowna Pani Magdo. Proszę się nie poddawać. Na pewno jest sposób aby fundacja którą Pani reprezentuje uzyskała srodki i działała dalej trzeba tylko rozmawiać i męczyć urzędników. Szkoda by było stracić tak prężnie działającą organizację.
Przyznam szczerze że w dbaniu o organizacje pozarządowe Wołomin wypada blado w porownaniu np do Radzymina czy Zielonki. Nie wiem czy to podejście inne czy mentalność nie ta sama ale jest inaczej. Może i u nas kiedyś sie coś zmieni.
Glupkowatymi komentarzami proszę się nie przejmować. Muszą się wyszczekac pieski którym zabrano miskę. Nie ma sensu zwracać uwagi na ten tzw najlepszy sort.
Mówi się, że „każdy sądzi po sobie”. Jeżeli osoba, która nawet nie ma na tyle cywilnej odwagi, żeby podpisać się choćby imieniem tak właśnie postrzega świat o najbliższe otoczenie to szczerze współczuję. NIe ma Pan/Pani lekko….do tego wszędzie wietrzyć spiski, nie ufać ludziom…proponuję wziąć się do roboty, przyjść do Fundacji i poznać ją od podszewki – z tego, co się orientuję, wolontariusze wciąż są tam poszukiwani. Ja i osoby, które mają pomysły na zorganizowanie ciekawych zajęć dla naszych mieszkańców. Zapraszam:)
Mam nadzieję, że inicjatywa pani Magdy Filaber dostanie wsparcie… Ja byłam na Prądzyńskiego… też na spotkaniu z młodymi mamami. Opowiadałam o zaletach jadania zgodnego z grupą krwi… czytałam swe wiersze… wspomniałam o Ukrytych terapiach Jerzego Zięby… Ostatnio nawet pomyślałam o p. Magdzie i jej małym ogródku… gdzie w słoneczne dni bawią się ze swymi mamami małe dzieci. Pomyślałam, że tam mógłby dokonać żywota pewien niezniszczalny mebel, który moje wyrośnięte już wnuki (trójka) traktowały przez parę lat jak trampolinę… Życzę powodzenia i pozdrawiam Teresa Sadowska