Wołomiński SOR oczami pacjenta cz.1

16

O Szpitalnym Oddziale Ratunkowym mawia się często, że jest swoistą wizytówką szpitala, ale to z jego nieprawidłowym funkcjonowaniem mamy do czynienia najczęściej. Od lat, kolejni włodarze powiatu przekonują nas, że głównym powodem największej ilości skarg pacjentów na jego pracę jest wszechobecna ciasnota, stąd też długi czas oczekiwania na przyjęcie i lekarską diagnozę. Tym razem skarga na funkcjonowanie wołomińskiego SOR (trafiła do nas, do dyrekcji szpitala, starosty, NFZ) nie była spowodowana tłokiem na oddziale. Wręcz odwrotnie, swoistą absencją – opiekunów medycznych, a nawet lekarza.

Do redakcji zatelefonował mieszkaniec ościennego powiatu, który nie z własnej inicjatywy stał się pacjentem Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wołominie. W dniu 13 maja, około godziny 8.10, 47-letni mężczyzna, jako nieprzytomny, zabrany został karetką pogotowia z przystanku autobusowego w centrum Radzymina. – Jestem osobą poszkodowaną w wypadku komunikacyjnym, do którego doszło kilka lat temu. W wyniku wielu poniesionych urazów, mam padaczkę pourazową. Właśnie jej ataku doznałem odwiedzając rodzinę w Radzyminie – opowiada rozmówca.  – I właśnie ta przypadłość mnie złapała w chwili, gdy oczekiwałem na przyjazd autobusu. Straciłem przytomności (jak to w tym przypadku bywa), najprawdopodobniej upadłem na ziemię. Jakieś bliżej nieznane mi osoby powiadomiły pogotowie ratunkowe. Karetka przyjechała na miejsce, jej załoga udzieliła mi pomocy i odtransportowała do wołomińskiego szpitala na oddział SOR. W karcie przyjęcie wpisana jest godzina 8.58. O tym czasie zespół pogotowia przekazał mnie (już przytomnego) na oddział SOR. I od tej chwili zaczęły się problemy – informuje poszkodowany. Wielokrotnie podkreśla, że do podobnych zajść: omdleń i ataków padaczki od dnia wypadku dochodziło wiele razy. Zawsze trafiał na SOR-y, ale nigdzie jak u nas, tak „gościnne go nie przyjęto”.  (…)

Niezwykle ważny w tej sprawie jest również drugi wątek. W poniedziałek 13 maja, w chwili, gdy dostarczono pacjenta do wołomińskiego SOR zaginęły jego dokumenty medyczne wraz z dowodem osobistym. Poszukując w/w papierów pani doktor przyznała, że zapoznała się z nimi, ale gdzie się zapodziały. W rozmowie poprosiła o czas na ich odnalezienie do piątku 17 maja. Do dziś nie ma żadnego sygnału, telefonu a jest 21 dzień maja. (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

16 KOMENTARZE

  1. chłopie- żyjesz! Co ty chcesz? tu funkcjonują poprawnie dwa oddziały- kostnica i kaplica. Reszta nazw jest po to by można było nazwać ten budynek szpitalem. Weź sie z garść- masz kupe szczęścia że wyszłeś z tamtąd o własnych nogach. A dla pewności- zrób se badanie krwi – bedziesz wiedzial czy na pewno nic z tamtąd do domu nie przywlokłeś. Pozdro!

  2. sor wołomin- to jakaś kpina. Bylam świadkiem jak karetka przywiozła pacjętke – nieprzytomna pacjętkę z radzymina. Leżala na sor okolo godziny. Inna pacjętka zacezpila lekarkę i pielęgniarkę , ale ich reakcja to ” błysk oka na nieprzytomną, wzruszenie ramion – i szybkie oddalenie z poczekalini. Dopiero jak przyjechala chyba jej córka i narobiła rabanu to się tą nieprzytomną zainteresowali. Ale nie zdrowie pacjętki bylo najważniejsze, ale dla czego nie zawieziono jej do Radzymina. Ten oddzia SOR powinien być zamknięty. bo po prostu się nie sprawdza.

  3. Najbardziej wioche robią ratownicy medyczni. Głowa w chmurach, wzrok posępny. Noż takie bractwo ważne jak po koledżu w stanach. Problem to tam jest z zarządzaniem personelem.

  4. Ostatnio karetka przywiozła mnie na SOR w Wołominie miałam atak teżyczki w takim wypadku trzeba mnie jak najszybciej podłączyć pod kroplówi,czekałam 5 godzin na cokolwiek, zero reakcji ze strony personelu ,aż w końcu zadzwoniłam do męża żeby zabrał mnie z stamtąd ….najgorszy szpital jaki może być i wcale się nie dziwię że ludzie mówią na to UMIERALNIA

  5. Dwa tygodnie temu przywieziono mojego znajomego karetką z ostrym bólem podbrzusza. Czekał 6 godzin, aby ktoś łaskawie zrobił badania. Został wyśmiany przez personel, że na pewno symuluje i nic mu nie będzie, bo przecież jest młody. Po 10 godzinach okazało się, że ma perforację jelita i został natychmiast operowany. Chirurg był wściekły, gdyż okazało się, że jeszcze kilka godzin i doszłoby do śmierci. Totalny dramat! Nie wspomnę o innych pacjentach, którzy byli traktowani przez personel jak bydło. Słychać tylko wredne zdania i krzyki z ust personelu w stronę pacjentów. Totalna znieczulica do ludzi!

  6. Byłem kiedyś na SOR jako osoba towarzysząca i spokojnie obserwowałem taką oto sytuację.Kolejka ludzi pod gabinetem. Kilka osób siedzi, jedna leży na łóżku i zwija się z bólu. Czas oczekiwania był dramatycznie długi więc krążyłem po korytarzu. Przechodząc kolo gabinetu słyszę rozmowę przez niedomknięte drzwi gabinetu zabiegowego na temat „Co dziś dobrego zjadłam na śniadanie”. Po 30 min drzwi otwierają się i do gabinetu zostaje zabrany pacjent na łóżku – ten sam, który zwijał się z bólu. Przez półgodziny „panie” sobie rozmawiały o pierdołach zamiast zająć się cierpiącym pacjentem!!! Oni tam robią o chcą bo wiedzą, że nie będzie żadnych konsekwencji ???

  7. Sor Wołomin to koszmar.. Lekarka która mnie przyjmowała tragedia.. Zamiast zająć się chorym to ma Cię gdzieś.. I jeszcze z awantura wyskakuje.. Polecam Wyszków.. Mili ludzie i od ręki się interesują badania robią.. A tu.. W Wołominie tragedia nawet usg mi nie zrobili tylko z silnym bólem brzucha wysłali do Warszawy.. Okazało się że mam ostre zapalenie wyrostka robaczkowego.. W Warszawie się śmiali.. I pytali mnie czemu…? Czemu? Mnie tam zawiezli z Wołomina.. Czy nie wiedzą jak się operuje woreczek?

  8. Cóż żale, bule, utyskiwania, dziesiątki komentarzy również na łamach Wieści i to od wielu lat, i co i nic jest jak było i nic się nie zmienia po za dyrektorami o starostami. Może trzeba by zamknąć ten szpital.
    Ciekaw jestem kiedy pan redaktor naczelny opisze swoją sytuację z przed kilku lat kiedy sam z zawałem serca czekał kilka godzin na badanie lekarskie?

  9. Pytanie: czy tam w śtodku jest kamera i rejestrator- czynny- monitorujący w sposób ciągły i nie przerwany działania załogi? ide o zakład, że jeżeli jest- to nie działa. Ja przyjąłem taką zasade: Tu- nie ma szpitala i nikt ci nie pomoże. Radze sie jej trzymać- a będzie dobrze

  10. pracowałem tam krótko i zrezygnowałem. Problemem soru wołomińskiego jest jego kadra żadne powiększenie miejsca czy zrobienie z niego pałacu nie zmieni zachowania tych ludzi, a wręcz przeciwnie. wieśniackie piguły jak wejdą w salony dopiero pokarzą swoje oblicze. w domu sra do wychodka tutaj ma luksus bo ma kibel i już powód do noszenia głowy w chmurach i pomiatania pacjentami i wszystkimi którzy przywożą pacjentów, prawda panie piguło Grażyno czy druga Lucyna?

  11. „zaginęły jego dokumenty medyczne wraz z dowodem osobistym. Poszukując w/w papierów pani doktor przyznała, że zapoznała się z nimi, ale gdzie się zapodziały”

    To dlatego lekarz dyżurny mi powiedział, że dokumentację medyczną małżonki to muszę przekazać lekarzowi prowadzącemu rano. Bo, tu cytat: „dokumenty lubią zginąć”.

  12. Dziś miałam wątpliwą przyjemność być na SORze w Wołominie z bólem klatki piersiowej. Pan ratownik i Pani pielęgniarka traktowali mnie delikatnie rzecz ujmując po chamsku, z pretensja, że się tu pojawiłam udając chorobę, a to co było bólem klatki piersiowej uznali za bole żołądka, na jakiej podstawie – nie wiem. Pan ratownik na odchodne z zadowoleniem oznajmił mi, że sobie „z nimi posiedzę 12h”. Pani pielęgniarka, pomimo, że mialam w reku wenflon, zażyczyła sobie pobrać krew z drugiej ręki. Poinformowała mnie również, że mam czekać na wyniki 2h, oraz że mam prawo zrezygnować z dalszych badań, jakby mnie wręcz do tego zachęcając. Na wyniki czekałam prawie 5h, od 5 rano, gdzie na SORze znajdowały się razem ze mną tylko dwie osoby. Do porannej zmiany nie pofatygował się do pacjentów żaden lekarz. Po 5h zaczelysmy z drugą pacjentka walić w drzwi aby ktoś się nami w końcu zainteresował, bo tak wszyscy kursowali obok nie przejmując się naszą obecnością. Nie wymagam od personelu medycznego empatii, ale szacunku już tak, potraktowano mnie i drugą pacjentkę jak bydło… unikajcie tego miejsca…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj