Mieszkańcy kontra spółdzielnia mieszkaniowa – to walka bardzo nierówna, w zasadzie z góry skazana na porażkę. Grupa mieszkańców Zielonki odwiedziła niedawno redakcję, by opowiedzieć o nieprawidłowościach, które ich zdaniem mają miejsce w zielonkowskiej spółdzielni mieszkaniowej.
Silny, niezmieniający się zarząd i jego prezes oraz podległa mu rada nadzorcza – oto standard, który ma miejsce w wielu dużych spółdzielniach, skupiających pod sobą znaczną liczbę bloków wielorodzinnych. Zdaniem naszych Czytelników, nie inny schemat funkcjonuje w Zielonce, a wszelkie próby sprzeciwienia się kontrowersyjnemu, niezmiennemu stanowi rzeczy mają kończyć się stanowczą reakcją spółdzielni.
Niedopilnowanie wykonawcy, który przy montażu wodomierzy niejednokrotnie demolował mieszkańcom łazienki, niedopuszczanie do głosowania niewygodnych dla zarządu uchwał (np. tej o przystąpieniu do związku rewizyjnego spółdzielczości mieszkaniowej czy odwołaniu rady nadzorczej), obsadzanie rady nadzorczej osobami spokrewnionymi z pracownikami spółdzielni czy samowolne zmienianie treści zawartej ugody z mieszkańcami tuż przed jej podpisaniem – to tylko niektóre z zarzutów, które padły z ust lokatorów. Ich zdaniem zarząd spółdzielni działa z premedytacją na niekorzyść grupy mieszkańców, którzy zdecydowali o samodzielnym założeniu, na własny koszt, wodomierzy z odczytem radiowym. (…)
Więcej na łamach Wieści.