Kwestii niewypłacenia nauczycielom z wołomińskich szkół części rekompensaty za przepracowane godziny ponadwymiarowe poświęciliśmy na łamach Wieści wiele artykułów. Na terenie powiatu taka sytuacja miała miejsce jedynie w Wołominie, i tu właśnie ostrzegano dyrektorów szkół, że w czasie pandemii i lekcji online wnioskowanie o takie godziny może być naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. Mimo tego niektórzy dyrektorzy i nauczyciele wykazali się odwagą i… doczekali się pozytywnego wyroku sądu w tej sprawie. Wynika z niego, że gmina musi wypłacić nauczycielom rekompensatę za przepracowane godziny, plus odsetki.
Sprawę poruszono na ostatniej sesji wołomińskiej Rady. Burmistrz przyznała, że w świetle wyroku sądu, żeby formalności stało się zadość, nauczyciele powinni teraz zawrzeć ugodę ze swoim pracodawcą – dyrektorem, a gmina wypłaci pieniądze.
Głos jednak zabrał przewodniczący komisji edukacji, który zauważył: – Bohatersko rozwiązujemy problem, który sami stworzyliśmy. Pani dyr. ZEASiP wygenerowała spór między nauczycielem a dyrektorem szkoły, który ma teraz rozstrzygać sąd i mamy zachęcać nauczycieli żeby pozywali dyrektorów za coś, na co oni dawno się już zgodzili i to potwierdzili? To działanie irracjonalne – ocenił radny Karol Cudny. Jak przypomniał, tylko dyrektorzy kilku szkół złożyli wnioski o wypłatę godzin ponadwymiarowych nauczycielom, bo przekazano informację, że dyr. ZEASiP uważa to za naruszenie dyscypliny finansów publicznych i będzie zobowiązana do złożenia zawiadomienia do odpowiednich służb. (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html
A pani B uciekła przed odpowiedzialnością na emeryturkę? Czas pokazał pani dyrektor, że to jednak nie pani miała rację argumentując w bardzo nieladny sposób swoje poczynania w obszernym artykule na łamach WP. Specjaliści swoje, pani swoje. Sąd orzekł, kto działał bezprawnie.
Sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Przyjdzie nowy dyrektor i pozamiata.
Serio??? Wypowiedzi pani burmistrz są żenujące. Wołomin sięgnął dna. Jak się jest zakłamanym człowiekiem to będzie się też zakłamanym włodarzem, byle jakim, nijakim. Nic się tu nie dzieje poza aferami. Ściana wschodnia kwitnie, powiaty zachodnie jak perełki a tu? Syf. Jeszcze i nauczycieli wykorzystać i dzieci z kasy wycyckać. Żenada
Niech wasz jazgot ucisza słowa napisane przez naczelną pozytywnego Wołomina
„Prawdziwa mądrość świata kryje się w baśniach”.
Kto to powiedział? Nie pamiętam, ale niezmiennie, od
najmłodszych lat zaczytana w baśniach i bajkach, wierzę,
że dobro zawsze zwycięża.
Wierzę, że zło musi przegrać choćby dlatego, że jest
podłe, obłudne, prymitywne i nie ma nic do zaofero-
wania poza swoją nienawiścią do wszystkiego i wszyst-
kich. Z bajek zapamiętałam, że zło jest cały czas obecne,
gdzieś tam pełza i tylko czyha na odpowiedni moment,
żeby skoczyć dobru do gardła. Skoczy, ugryzie i ucieknie,
schowa się w piekielnych czeluściach. Bo zło tak napraw-
dę jest tchórzem podszyte. Strasznie boi się dobra. Jak
widzi mocne, skonsolidowane, aktywne dobro, to ucie-
ka, gdzie pieprz rośnie.
Pamiętacie te baśnie? To pewnie też pamiętacie,
jak wygląda zło. Zazwyczaj przybiera postać wiedźmy,
złego czarnoksiężnika, złośliwego gnoma ewentualnie
wielkoluda z jednym, świdrującym okiem. Zło jest chci-
we, przebiegłe i za wszelką cenę chce zasiąść na tronie.
Zawsze ma jakiegoś wodza z piekła rodem, któremu słu-
żalczo usługuje. Zło nie jest specjalnie rozumne, stąd naj-
częściej wykonuje rozkazy rogatych szefów. Bo zło ma
rogi i kopyta, nie wiedzieliście o tym? A kiedy poniesie
totalną porażkę, zamienia się w złowieszcze kruki albo
kłębowisko syczących żmij i ucieka na bagna, moczary
i grzęzawiska.
A dobro? Dobro ma twarz pięknej wróżki i moc do-
brego czarodzieja. Walczy nie mieczem, ale dobrymi
uczynkami.
Niesie ludziom spokój, radość i nadzieję. Wystarczy,
że wróżka delikatnie poruszy zaczarowaną różdżką,
a znikają troski i choroby, na drzewach zamiast liści wy-
rastają szczepionki, w zaczarowanych sklepach nie ma
drożyzny. Za kłamstwa i szczucie na innych wylatuje
się z bajki bez prawa powrotu. Dobro zawsze zwycięża,
w baśniach i w życiu. Musi zwyciężyć choćby dlatego, że
dobrych ludzi z ich zaangażowaniem, pasją, społecznym
działaniem, chęciami zmieniania rzeczywistości na lep-
szą, jest więcej niż tych złych. I kiedy tak rozglądam się
dokoła, to czekam, kiedy zło zostanie przepędzone za
siedem gór, siedem lasów, siedem mórz i tyle samo rzek.
Bo dobro musi zwyciężyć.
Zapraszam do lektury najnowszego „Pozytywnego
Wołomina”. Nie ma tu co prawda bajek i baśni, za to jest
samo życie.
Też dobre i pozytywne.
Barbara Pilipczuk
,,Ale z uprzejmości do dyrektorów trzeba powiedzieć, że dużo mieli na głowie i mogli się zgubić”
Słucham? Prawda jest taka, że dyrektorzy mieli siedzieć cicho. Przypuszczam, że władze o tym doskonale wiedzieli. Ciekawe czy teraz też mają siedzieć cicho i to jest pic na wodę. Czy jednak wypłacą wszystkim szkołom a może tylko tym, którzy walczyli.
Oczywiście, że władze wiedziały, same tę sytuację wykreowały to co miały nie wiedzieć. Czekam kiedy wszyscy się pogubią w zeznaniach, ale wtedy też pewnie będą jak Kaczor iść w zaparte, że białe jest czarne.
Papier wszystko przyjmie, nawet niepozytywnych próbuje przedstawiać w pozytywnym świetle. Samo bajdurzenie o dobrze i złu niczego nie tłumaczy, budzi śmiech, bowiem liczą się fakty i działania. Te zaś są jednoznaczne. Nauczyciele wywalczyli należne im pieniądze dopiero przed sądem i nikt z tych pozytywnych ujętych w cudzysłów kwestionujący dobro im nie pomógł.
Podobno nauczyciele nazywają Bonecką grabarzem wołomińskiej edukacji.
Za to co dzieje się w gminie podporządkowanej oświacie odpowiada przede wszystkim burmistrz.
Jeśli Urząd chce być fair to powinien postarać się, żeby każdy nauczyciel, który został okradziony dostał pieniądze za nadgodziny. A nie, że każdy musi prosić, zabiegać. Wstyd! Nie wiem, czy wszyscy dyrektorzy będą o to zabiegać. Powinni…
Najgorsze jest to, że dyrektorzy posłuszni władzy i piszący lojalki zostali na końcu podsumowani przez panią burmistrz słowami: że się pogubili… To chyba policzek co nie?
Bo to najlepiej w ogóle urząd omijać szerokim łukiem i uciekać póki czas. Z ludźmi bez zasad nie warto wchodzić w układy, bo nie mają żadnych hamulców. Wystarczy poczytać komentarze, żeby zobaczyć wokół czego kręci się praca w urzędzie i jak traktują pracowników. Układy, znajomości, wyniszczanie każdego, kto ma inne zdanie. Jak już dasz się złapać w pułapkę to jesteś w szachu, albo tańczysz jak ci zagrają, albo odchodzisz z czarnym pijarem. Innej drogi nie ma.