Minęły cztery lata, odkąd Wołomin znalazł się pod rządami burmistrza Ryszarda Madziara. Dla gminy to cztery lata lansu, obsadzania stanowisk, składania obietnic bez pokrycia i salonowych dysput za drzwiami gabinetu, szczelnie zamkniętymi przed mieszkańcami. Przypomnijmy najważniejsze grzechy obecnego włodarza:
1. Desant „spadochroniarzy” z PiS
Z chwilą przejęcia rządów w Wołominie rozpoczęła się wielka wymiana urzędniczej kadry. Dla tych, dla których nie było odpowiednich stanowisk, stworzono nowe – doradców i konsultantów. W ciągu zaledwie kilku miesięcy pracę na wysokich stanowiskach w Wołominie znaleźli dawni pracownicy warszawskiego ratusza i kancelarii prezydenta, jak choćby: Jacek Sasin, Wojciech Dąbrowski, Maksym Gołoś, Tadeusz Deszkiewicz, Roman Kroner, Liliana Zientecka, Józef Wierzbowski czy Marcin Wierzchowski. Tyle starań, a tymczasem najwyższe szczeble partyjne nie czują w stosunku do Wołomina żadnej wdzięczności. W czerwcu 2013 r. ówczesny rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman, komentując ewentualność likwidacji subwencji dla partii politycznych powiedział, że proponowana przez PO i Ruch Palikota zmiana finansowania może rodzić wiele patologii. – Zapewne należy pomyśleć, jak zakazać wydatków na kluby go go i cygara, ale nie można wylewać dziecka z kąpielą, bo jeśli nie taki system finansowania, to zostaje jeszcze budżet państwa, a jeśli nie budżet państwa to już tylko Pruszków i Wołomin albo afera hazardowa – tak promował Wołomin na konferencji rzecznik PiS.
Jednocześnie w pierwszych latach rządów burmistrza z pracą pożegnało się wielu długoletnich pracowników urzędu i jednostek, którzy znakomicie znali realia gminy i z sukcesem służyli swoją wiedzą poprzednim włodarzom…
2. Brak konsultacji
Były obietnice konsultacji, skończyło się na pozwach dla niepokornych mieszkańców. Wbrew protestom mieszkańców wywieziono czołg stojący przy DW 634, za duże pieniądze zaprojektowano niechciany park przy muzeum, porzucano pomysł ożywienia placu 3 Maja, przygotowano skwer dla popiersia śp. prezydenta L. Kaczyńskiego. Protestujące ze Lipin Starych, domagające się konsultacji w sprawie RIPOK, otrzymały pozwy na kilkaset tysięcy złotych.
Mieszkańcy, którzy chcą porozmawiać z burmistrzem na temat swoich problemów czy prosić o pomoc w potrzebie, zapisywani są na wizytę za trzy, cztery miesiące.
Zdarza im się czekać.
3. Niespełnione obietnice
Od 2010 r. burmistrz Madziar obiecał mieszkańcom m.in: Wspólny Bilet do Warszawy, stok narciarski na byłym wysypisku, skatepark i plażę na OSiR Huragan, zagospodarowanie terenu po dawnej oczyszczalni ścieków, tymczasowy park z placem zabawa terenie pod Globi, czy zagospodarowanie terenu po basenie na ul. Broniewskiego…. Żadna z deklaracji nie została spełniona. Możemy spodziewać, że rzucane w obecnej kampanii naprędce wymyślone hasła wyborcze również nie przełożą się na rzeczywistość.
4. Drogie, urzędnicze pomysły
Tu wspomnijmy choćby konkurs „Płać podatki w Wołominie”, zorganizowany z ogromnym rozmachem, w którym główną nagrodą był samochód Renault Twingo Access. Na promocję akcji i konkursu Wołomin wydał ok. 100 tys. zł, a do zapłacenia podatku w gminie udało się przekonać… 20 nowych podatników.
Gmina stworzyła też plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu po Stolarce, sporządzony w całkowitej abstrakcji od istniejącego zakładu zwiększonego ryzyka. Jeśli zakład chemiczny będzie domagał się swoich praw i wygra sprawy w sądzie, najprawdopodobniej gmina będzie zmuszona oddać inwestorowi kilkaset milionów złotych poniesionych kosztów.
5 Sesje zdjęciowe i certyfikaty
Wszyscy pamiętamy sesję zdjęciową burmistrza, na której włodarz prezentował się zaczytany w książce, gazecie, na fotelu, przy oknie, z ręką przy brodzie czy dłońmi splecionymi na piersiach. Niestety, z miesiąca na miesiąc zdjęć burmistrza przybywało w każdym możliwym miejskim periodyku. Na każdej stronie prezentowała burmistrza zarówno urzędowa gazeta, jak i rocznik wołomiński. Szczytem megalomanii było wydrukowanie urzędowego kalendarza, oczywiście z obliczem burmistrza. Tuż przed wyborami, na konwencji PiS, burmistrz stwierdził, że jedyną rzeczą, której nie może mu zarzucić opozycja jest fakt… że dobrze wychodzi na zdjęciach.
Burmistrz uwielbia także dyplomy, tytuły i statuetki. Kilkadziesiąt „nagród”, przyznawanych przez szerzej nieznane instytucje, gazety czy stowarzyszenia, dumnie prezentowało się przez całą kadencję na półkach włodarza Wołomina. Mechanizm przyznawania większości takich „nagród” jest nierzadko opisany w regulaminach tzw. Konkursów – za udział w których Urząd musiał uiścić opłatę.
5. Budowanie kampanii na nieswoich inwestycjach
Ryszard Madziar chyba nie wierzy w inteligencję wyborców, wmawiając im podczas tegorocznej kampanii, że miał jakikolwiek wpływ na przebudowę międzynarodowej trasy kolejowej E-75 czy budowę drogi krajowej S8. Chwali się też prywatną inwestycją budowy centrum handlowego. „Wołomin na drodze rozwoju” – głosi hasło wyborcze z burmistrzem Madziarem, nałożonym w photoshopie na którąś z autostrad.
Paradoksalnie wszystkie sukcesy, którymi szczyci się Burmistrz Ryszard Madziar były finałem inwestycji rozpoczętych i wykonanych w większości przez Jego poprzednika Jerzego Mikulskiego.
Zresztą mocno „podrasowna” wydaje się być cała ostatnia kadencja…
.