Słuchać mieszkańców

0

O praktyce władzy Wołomina straszenia przeciwników sądem, z Dominikiem Kozaczką, radnym gminy i kandydatem na burmistrza, rozmawia Julita Mazur.

(…)Miasto pozywające swoje mieszkanki, niezadowolone z decyzji władz to Pana daniem przestroga dla innych, którzy zamierzają protestować?
– Nie mam żadnych wątpliwości, że to nieudolna próba tłumienia aktywności mieszkańców. Moim zdaniem szybko obróci się ona przeciwko władzy. To też jasny dowód na to, że ta władza bardzo się boi tych, którym powinna służyć, czyli mieszkańców Gminy Wołomin. Ta władza nigdy nie potrafiła z nimi rozmawiać. Nie informowała mieszkańców o swoich planach i nie pytała ich o zdanie. Trudno oczekiwać, by dziś stać było ją na coś innego niż rozpaczliwa próba rozmowy z pozycji siły. Obecna ekipa utraciła jakąkolwiek zdolność do współpracy z mieszkańcami Wołomina i trzeba z tego wyciągnąć wnioski.

Pan, jako kandydat na burmistrza, także przypomina niezbyt wygodne fakty z mijającej kadencji. Nie boi się Pan?
– Strach to żaden pomysł na życie. Staram się mu nie ulegać i konsekwentnie zabiegać o sprawy, które leżą mi na sercu. Jako radny wielokrotnie mówiłem o patologiach władzy i ujawniałem niewygodne dla władzy fakty. Nie robiłem tego, by władzy dokuczyć, ale po to by miała szansę stać się lepszą. Skoro z tej szansy nie skorzystała, to już jej wybór. Ja jestem w porządku wobec swoich wyborców i wobec siebie.
Sytuacja, która ma dziś miejsce wobec protestujących w sprawie RIPOK jest dość podobna do tej, która dotknęła mnie w jednej z poruszanych przeze mnie spraw. Otóż w jednym ze swoich wystąpień na sesji Rady Miejskiej wskazałem burmistrzowi, że Urząd Miejski czy też MZO często chlubią się nagrodami, które w istocie rzeczy są im przyznawane w związku z uczestnictwem w płatnych konkursach i nie mają nic wspólnego z rzetelną oceną jakości pracy tych instytucji. Uznałem, że jest to nie tylko śmieszne, ale i kosztowne. Na reakcję burmistrza nie trzeba było długo czekać – pani przewodnicząca Rady Miejskiej wręczyła mi pismo pełnomocnika jednego z podmiotów organizujących takie konkursy, w którym zaczęto grozić mi procesem. Jak widać, to była tylko przymiarka do tego, co dziś dotknąć może każdego mieszkańca, który sprzeciwi się władzy. Nie należy jednak się tego bać. (…)

Więcej na łamach Wieści.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj