Wszyscy, którzy monitorują rynek nieruchomości w oczekiwaniu na spadki cen, z pewnością są zawiedzeni. Obniżek cen jak nie było, tak nie ma i mimo globalnej pandemii koronawirusa polski rynek mieszkaniowy trzyma się wyjątkowo stabilnie. Ile obecnie przyjdzie nam zapłacić za mieszkanie w Warszawie? Cóż, sporo. Średniorynkowe ceny ofertowe zaczynają się już od ok. 350 tys. złotych i sięgają nawet 1 330 000 złotych.
Gdzie jest najdrożej, a gdzie najtaniej?
Im bliżej centrum, tym ceny wyższe. Najwięcej zapłacimy oczywiście w Śródmieściu, ale nie tylko tam. Wśród droższych dzielnic, w których cena jednego metra kwadratowego przekracza magiczną barierę 12 tys. złotych, należy wymienić: Wolę, Ochotę, Mokotów, Żoliborz oraz Pragę-Północ.
Do tańszych dzielnic należy zaliczyć Wawer, Wesołą, Białołękę oraz Rembertów, w którym to średnie ceny ofertowe za średniej wielkości mieszkanie oscylują na poziomie 350 tys. złotych.
Coraz trudniej o mieszkanie z rynku pierwotnego
Choć deweloperzy nadal utrzymują stabilne ceny lub nieznacznie zwiększają ceny ofertowe swoich inwestycji, to o mieszkanie coraz trudniej. Spowodowane jest to wstrzymaniem wielu projektów inwestycyjnych, które zostały zawieszone w pierwszych miesiącach pandemii. Nieco namieszało to w planach firm deweloperskich i ograniczyło dostępność mieszkań na rynku pierwotnym.
Mieszkania, które wciąż pozostają w ofercie deweloperów, znikają jak świeże bułeczki. Przykładem może być deweloper Dantex, który na pniu wyprzedaje pozostałe w swojej ofercie lokale mieszkaniowe rozlokowane w kilku warszawskich nieruchomościach mieszkalnych.
Jak wygląda sytuacja na rynku wtórnym?
Na wtórnym rynku mieszkaniowym zarówno w stolicy, jak i w pozostałych dużych polskich miastach nie odnotowano istotnych wahań cen. Największą różnicę w relacji od początku pandemii do sierpnia odnotowano w Lublinie, w którym średnia cena ofertowa wzrosła o 0,8 proc. W pozostałych miastach różnice w cenach na rynku wtórnym nie były większe od 0,4 proc. względem okresu sprzed pandemii.
Niewielkie wzrosty odnotowano w Krakowie, Gdańsku, Katowicach i Warszawie. Jednak przez okres wakacyjny jakiekolwiek fluktuacje cenowe na wtórnym rynku mieszkaniowym wyhamowały i uległy wypłaszczeniu. Możemy więc z całą mocą mówić o stabilnej sytuacji na rynku wtórnym, która utrzymuje się od kwietnia bieżącego roku. Warto wspomnieć również o słabo radzącym sobie rynku wynajmu krótko- i długoterminowego, który od początku pandemii leci na łeb na szyję.
Rynkowi eksperci szacują jednak, że taka sytuacja nie potrwa długo. Wraz z oczekiwaną drugą falą pandemii koronawirusa oczekiwane są znaczne spadki cen zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym. Takie okoliczności mają być podyktowane nie tylko coraz gorszą sytuacją deweloperów, ale również głęboką recesją, która silnie uderzy w każdy sektor gospodarki. Jednak to, jak będzie wyglądał rynek nieruchomości w dobie drugiej fali pandemii, przyjdzie nam obserwować już niedługo.