spot_img
Strona główna Blog Strona 172

Koronawirus a działkowcy

0

W czasie epidemii i zaostrzeń prawa, dotyczących zasad wyjścia z domu, niejasna pozostaje kwestia przebywania na działkach rekreacyjnych. Polski Związek Działkowców wystosował komunikat w tej sprawie, wyjaśnia ją także policja.

Komunikat Krajowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców z dnia 3 kwietnia 2020 r. w sprawie obowiązujących przepisów w zakresie dostępu do działki w ROD informuje, że: „(…) na gruncie obowiązującego prawa brak jest podstaw dla formułowania wniosku, aby obowiązywał zakaz przebywania na działkach ROD. W szczególności wskazać należy na fakt, że działkowiec posiada tytuł prawny do indywidualnej działki. Co więcej, działkowcowi przysługuje prawo własności do naniesień i nasadzeń zlokalizowanych na tej działce. Zakaz przebywania na działce byłby zatem równoznaczny z wprowadzeniem wobec działkowca ograniczenia w korzystaniu z chronionych ustawą praw majątkowych, a nawet prawa własności. (…)

Krajowy Zarząd PZD pragnie podkreślić, że mając świadomość powagi sytuacji wywołanej epidemią, w ramach posiadanych uprawnień, PZD podjął decyzję o zamknięciu terenów ROD dla osób trzecich. W funkcjonowaniu ROD wprowadzono również szereg obostrzeń dotykających działkowców, m.in. wyłączono z użytkowania przestrzenie wspólne w ogrodach, jak place zabaw, świetlice itp. Do działkowców kierowane są komunikaty o ograniczenie do minimum aktywności na terenie ROD, zachowanie szczególnej ostrożności, powstrzymanie się od bezpośrednich kontaktów z osobami spoza najbliższej rodziny. Jednocześnie, mając na uwadze sygnały o próbach nakładania na działowców mandatów w związku z pobytem na działce, jak również z powodu przemieszczania się w celu dotarcia na działkę w ROD, KZ PZD wskazuje, że powyższe działania budzą poważne wątpliwości w kontekście obowiązujących przepisów. (…)

Więcej na ten temat na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Wołomin: Porody w czasie epidemii

2

(…)Sprawdziliśmy jak porody wyglądają w wołomińskim Szpitalu Powiatowym. Oczywiście tutejszy oddział ginekologiczno-położniczy również ściśle przestrzega odgórnych zaleceń Ministerstwa Zdrowia.

– Pacjentki informują nas czy są zdrowe, czy chore. Jeśli są zdrowe i nie ma żadnych objawów infekcji, to od razu je przyjmujemy. Porody odbywają się bez partnera, są tylko same pacjentki. Staramy się zachowywać tak, aby w tej trudnej sytuacji czuły się bezpieczne. Nie ma też żadnych odwiedzin. Ze względów bezpieczeństwa chcemy, aby w szpitalu była możliwie jak najmniejsza ilość ludzi z zewnątrz. Jeśli ciąża dobiega końca, to nie możemy powiedzieć pacjentce żeby zaczekała z porodem, bo jest trudna sytuacja. Tu trzeba działać szybko – powiedział nam ginekolog-położnik zatrudniony w Szpitalu Powiatowym w Wołominie. – Tydzień temu, w piątek było pięć porodów. Innego dnia były dwa czy trzy. Chyba w kwestii ilości porodów nic się nie zmieniło, ale dla pewności trzeba byłoby zrobić porównanie z wcześniejszymi miesiącami. Jeśli zaś chodzi o inne zabiegi ginekologiczne, to zostały one wstrzymane. Wszystkie zabiegi, które mogą poczekać i nie są bardzo pilne, przekładamy na inne terminy – dodał nasz rozmówca.

Wiele kobiet martwi się tym, że ich partner nie będzie mógł uczestniczyć w porodzie. – Z reguły na izbę przyjęć nie wpuszczają już partnerów. Teraz wygląda to tak, że mąż zostawia żonę z torbą pod drzwiami i sam czeka w aucie na informację czy akcja porodowa została już rozpoczęta – relacjonuje nam jedna z pań.

– Ogólnie problem może zaistnieć, jeśli ktoś cierpi na depresję. Problem też jest wówczas, jeśli kobieta przeszła ciężko poród i jest unieruchomiona po cesarce (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Zdalny burmistrz   

0

Sytuacja w ostatnim czasie zaskoczyła nas wszystkich, bo nikt się tego nie spodziewał, nikt nie był przygotowany na taką ewentualność. Świat się może nie zawalił, ale z pewnością gwałtownie zatrzymał.  Można założyć, że świat „sprzed” i ten „po” będą się zasadniczo różnić. Szkopuł w tym, by owa różnica nie była zbyt wielka. Dlatego wielka odpowiedzialność spoczywa na nas samych, ale jeszcze większa na tych, którym jakiś czas temu powierzyliśmy władzę.

Jak ocenia to, co się wokół nas dzieje Krzysztof Chaciński, burmistrz Radzymina – gminy, która w naszym powiecie rozwijała się dotąd najszybciej?

– Na dobrą sprawę ta niecodzienna sytuacja zaskoczyła wszystkich, mnie również. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że ten stan potrwa kilka dni, teraz wiadomo, że tak nie będzie. Dziś jest inaczej, nie wiadomo kiedy się to wszystko zakończy. Jestem burmistrzem na „pół zdalnym” bowiem co drugi dzień pracuję w urzędzie, a resztę czasu pracuję z domu. Mam dwójkę małych dzieci, w tym urodzoną przed miesiącem córeczkę. Chcę jak najlepiej pogodzić rolę burmistrza i ojca, oraz wesprzeć moją żonę w tej trudnej sytuacji. Nie mogę jednak pozwolić sobie na zawieszenie moich obowiązków i pójście „na opiekę”. Pracy jest mniej niż zwykle, ale to doskonały czas do nadrobienia zaległości, dlatego jej organizacja musiała ulec zmianie. Nie wszystkie zadania wymagają mojej obecności. Wydaje się, że owa zdalna praca wcale nieźle mi wychodzi. (…)

Czy wobec trudnej sytuacji gmina Radzymin ma pomysł by ulżyć mieszkańcom, jakoś ich wspomóc w finansowej niedoli, pomoc przedsiębiorcom?

– Zastanawialiśmy się nad tym problemem, przyjmując zasadę rozmów indywidualnych, bo każdy taki przypadek musi być wnikliwie rozpatrywany, każdy jest inny. Tu nie ma szablonu. Trudno ustalić ogólne zasady, bo każda z branż na naszym terenie kryzys odczuwa. Zachęcamy przedsiębiorców do składania wniosków o umorzenie podatków lub czynszu, ale powtarzam: każdy będzie rozpatrywany indywidualnie.

A co Pan myśli na temat obniżki na czas pandemii poborów dla samorządowców?  (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Pacjent przegoniony

2

W obliczu pandemii z pewnością jest to niczym, ale z punktu widzenia jednostki, to nieco przerażająca informacja, która do świadomości dociera dopiero po dłuższej chwili. Chodzi o kierowanie pacjentów szpitalnej Przychodni Specjalistycznej na oddział SOR wiedząc, co tam się dzieje i co ich czeka oprócz kilkugodzinnego oczekiwania. Zdjęcie gipsu, czy szwów „lotem na księżyc” nie jest i można to wykonać niemal w każdym innym szpitalnym gabinecie.

– Wszystko dzieje się za sprawą (chyba) błędnej decyzji władz szpitala w Wołominie, które wstrzymały planowe przyjęcia pacjentów do Przychodni Specjalistycznej z dniem 16 marca br. Dwa dni później tj.18.03, miałem wyznaczoną wizytę u jednego ze specjalistów, który odroczył ją, nie wskazując w zasadzie konkretnego terminu. Byłem załamany i dlatego zacząłem poszukiwać informacji, dlaczego tak się stało. Jestem w trakcie leczenia poważnego schorzenia, oczekuję na decyzję o czekającej operacji i wiadomo, że czas się liczy – opowiada nam pacjent.

– Pozostawiono mnie bez wiążącej decyzji, a z tego, co wiem, w moim przypadku liczy się każdy dzień – mówi z trudem mieszkaniec Ząbek, ciężko oddychając do telefonicznej słuchawki. – Nie wiem, czy tak można? Nie wiem, co dalej mam robić i jak długo taki stan potrwa – pyta na koniec rozmowy, wyraźnie rozgoryczony.  (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Spór o targowiska

1

Co zrobić z handlem na targowiskach w czasie epidemii? Bezskutecznie głowią się nad tym samorządowcy i eksperci, a kupcy i klienci już wymyślili ciekawe inicjatywy.

Co prawda minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zaapelował: „W trosce o umożliwienie konsumentom dostępu do dobrej, polskiej żywności, zachowanie bytu rolników i sprzedawców, apeluję do samorządów o niezamykanie targowisk i bazarów. Uważajmy na siebie i innych, ale też wspierajmy się” – problemem w takich miejscach pozostaje zachowanie odpowiedniej odległości czy przekazywanie sobie gotówki, na której jak wiemy, przenoszony jest wirus.

Na fb burmistrz Elżbieta Radwan poinformowała: „Targowisko miejskie przy ul. 1 Maja w Wołominie pozostaje zamknięte do odwołania! Surowe zalecenia Głównego Inspektoratu Sanitarnego z dn. 25.03.2020 r. jednoznacznie wskazują, że nie możemy otworzyć targowiska w takiej formule do jakiej przywykliśmy. Jednocześnie informujemy, że podjęliśmy szereg działań w celu zweryfikowania możliwości uruchomienia choćby części terenu przeznaczonego na targowisko. Ostateczne decyzje muszą być zgodne z przepisami obowiązującego prawa, ale przede wszystkim muszą chronić zdrowie i życie naszych mieszkańców, zarówno kupujących, jak i sprzedających.”

Jak przekazała Włodarka, o zajęcie jednoznacznego i spójnego stanowiska względem działalności miejskich targowisk i bazarów poprosiła premiera, wojewodę, Głównego Inspektora Sanitarnego, a nawet starostę wołomińskiego!

Brak jednoznacznych działań i decyzji nie spodobał się niektórym mieszkańcom, którzy zauważają w komentarzach, że targowisko w Wołominie niby jest zamknięte, ale nikt nie usuwa handlujących przed nim kupców. Inni piszą: „Brzmi to jak „wystosowaliśmy pismo do instytucji, które dadzą nam podkładkę, żebyśmy za nic nie odpowiadali”. Wystarczyłoby odpowiednio oznaczyć gdzie mają być stanowiska sprzedawców, nawet taśmami rozgrodzić „kolejki” do konkretnych stanowisk i byłoby ok. Ludzie już są na tyle rozsądni, że by się zdyscyplinowali.”

„Swoją drogą próbuję sobie wyobrazić jak Premier dostaje to pismo, czyta i zaczyna się uśmiechać… ryneczek w Wołominie sprawą wagi państwowej. Normalnie temat na okładkę Chwili dla Ciebie. „Śmiechom nie było końca” – niektórzy będą wiedzieli o co chodzi…” – pisze kolejny mieszkaniec. (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Drożej od kwietnia

2

W marcu Rada Miejska w Tłuszczu przyjęła uchwałę w sprawie określenia nowych stawek opłat za odbiór odpadów komunalnych. Wraz z początkiem kwietnia miesięczna stawka za odbiór odpadów komunalnych, odbieranych w sposób selektywny będzie wynosiła 24 zł od mieszkańca gminy. Jeżeli właściciel nieruchomości nie wypełni obowiązku segregacji odpadów, to stawka zostanie podwyższona do kwoty 72 zł za osobę.

Co ciekawe, są to aktualnie jedne z najniższych stawek za odbiór odpadów, jeśli chodzi o powiat wołomiński. Dla porównania: mieszkańcy Kobyłki, Marek czy Radzymina płacą teraz opłatę śmieciową w wysokości 32 zł, a w Dąbrówce ta stawka wynosi 33 zł.

W jaki sposób tłuszczańscy urzędnicy wykalkulowali wysokość nowych stawek?

Z pobranych opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi gmina pokrywa koszty funkcjonowania systemu, które obejmują: odbieranie, transport, zbieranie, odzysk oraz unieszkodliwianie odpadów tworzenie i utrzymanie punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych, obsługę administracyjną systemu, edukację ekologiczną w zakresie prawidłowego postępowania z odpadami komunalnymi. W 2020 r. wydatki na obsługę całego systemu odbioru i zagospodarowania odpadów komunalnych będą wynosiły 5 206 266,45 zł, natomiast dochody pomniejszone o zniżki wynoszą 4 967 946,45 zł. Roczny bilans przedstawia się następująco: 4 967 946,45 zł (dochody) + 238 320,00 (zniżki) = 5 206 266,45 zł (wydatki). (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Autoryzowane serwisy – dlaczego warto z nich korzystać?

0

ASO, czyli Autoryzowane Stacje Obsługi większość kierowców odwiedza wyłącznie w trakcie trwania gwarancji swojego samochodu. Są jednak tacy, którzy również po jej zakończeniu chętnie korzystają z ich usług. Dlaczego warto się do nich wybierać i jaka jest ich przewaga nad niezależnymi serwisami?

Gwarancja to nie koniec dbania o auto

Auto wymaga od nas nieustannego inwestowania. Paliwo, ubezpieczenia, przeglądy, wymiany płynów i elementów eksploatacyjnych. Kiedy mamy samochód na gwarancji, wiele spraw mamy zagwarantowanych nieodpłatnie lub po niższej cenie w ASO. To jeden z powodów, dla których się tam udajemy. Innym jest obawa przed utratą tejże gwarancji. Jednak gdy ta się kończy, spore grono kierowców zapomina o autoryzowanych serwisach i zaczyna oddawać samochody do mniejszych warsztatów. Oczywiście, tam też potrafią być sprawdzeni i godni zaufania fachowcy, jednak wciąż nie mają oni tylu opcji, co w przydilerskich obiektach.

Fachowość i dokładność

Niewątpliwym atutem ASO jest stawianie na ciągły rozwój swoich pracowników. Dzięki temu nie tylko mają doświadczonych, ale i wykwalifikowanych specjalistów, którzy doskonale znają się na danej marce. Pozwala to na szybkie postawienie diagnozy oraz bezproblemowe usunięcie usterki.

Poza tym autoryzowane stacje korzystają wyłącznie z oryginalnych części – tak mechanicznych, jak i blacharskich – dzięki czemu klient ma pewność, że wszystko będzie idealnie pasowało do jego auta. Inną ważną kwestią jest to, że mechanicy działają tutaj w oparciu o konkretne wymagania producenta. Żadna naprawa i wymiana nie może się odbyć w inny sposób. Tutaj każda śrubka jest dokręcona zgodnie z zaleceniem. Nawet tak niewielkie kwestie mają ogromne znaczenie dla sprawności auta. Wyobraźmy sobie, że ktoś za mocno dokręci któryś z wkrętów w silniku – nieszczęście gotowe.

Dlaczego w ASO jest drożej?

Różnice w cenach są jedną z głównych przyczyn, przez które kierowcy porzucają ASO po okresie gwarancyjnym. Jednak wcale nie musi tak być. Nie trzeba wcale jeździć do warsztatów przy salonach samochodowych. Wiele autoryzowanych stacji obsługi jest niezależnych. Jako przykład można podać ASO Mercedesa w warszawskiej Autoreducie – https://www.autoreduta.pl/serwis-mercedes-warszawa . Autoryzowane serwisy to po prostu warsztaty, które uzyskały rekomendację danej marki.

W ten sposób można znaleźć sprawdzone miejsce, gdzie ceny nie będą wygórowane, ale wciąż będziemy mieli gwarancję właściwie wykonanej pracy. Jeżdżąc po mieście, można zauważyć, że niektóre warsztaty są oznaczone jako ASO konkretnej marki. Wybierając jeden z nich, wiemy, że mechanicy doskonale znają specyfikę naszego samochodu i poradzą sobie z każdą usterką czy przeglądem.

Wirus z perspektywy pracowników sklepów

0

(…)Właściciele niektórych sieci szybko zareagowali na konieczne zmiany. Jest jednak taka, która owym zmianom się wciąż opiera. W tej sieci, nie wiedzieć czemu, klienci nie rozumieją powagi sytuacji i zachowują się skandalicznie. Próby wprowadzenia ograniczeń, choćby ilości klientów będących jednocześnie w obiekcie, kończą się fiaskiem.

– W sklepach jednej sieci wpuszczanych jest 20, w kolejnej 50 klientów, a u nas do oporu, bo liczy się tylko utarg. Tam, w wejściach stoją ochroniarze pilnując porządku, u nas to my „robimy za ochronę”  i czasem kosztuje to dużo zdrowia … i epitetów padających pod naszym adresem – opowiada jedna z kasjerek marketu. Pracuje tu od lat, ale nigdy jak dotąd nie miała takich stresów. – To, co się teraz dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Klienci przestali nas szanować, mają za nic, walczą o towar nie myśląc o naszym bezpieczeństwie – dodaje przerażona.

Dziś liczy się pełen kosz produktów i to, by nie stać w kolejkach. Nikogo nie interesują nakazy, zakazy czy słowne prośby załogi sklepu. Obawa przez zarażeniem jest na tyle duża, że każdy myśli jedynie o własnym bezpieczeństwie. I w opisywanym markecie walka ta trwa nieprzerwanie od 6.00 rano do 22.00

– W czasach kryzysu bardziej się myśli o zarobionej kasie niż bezpieczeństwie pracowników. Wystarczy wspomnieć, że dostępne środki ochrony dla załogi to jednie mydło w służbowej toalecie. Dla klientów jest podobnie – dozownik z płynem, ale tylko do wyczerpania, zazwyczaj brakuje go na długo przed zamknięciem sklepu – opowiada, prosząca o anonimowość pracownica. (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Reglamentacja, przymusowe skierowania do pracy, zamykanie miast

4
People with protective suits and respirators helping man outdoors, coronavirus concept.

W piątek oficjalnie ogłoszono w kraju stan epidemii. To oznacza między innymi, że możliwe będzie odgórne wyznaczenie wybranych osób do pracy przy zwalczaniu epidemii koronowirusa. Kogo i na jakich warunkach?

Minister zdrowia na terenie Polski, a wojewodowie w swoich województwach mogą wyznaczyć role personelu medycznego, ale „także innych osób w zwalczaniu epidemii”. – Można po prostu delegować kogoś do pracy na danym obszarze, który jest niezbędny, aby powstrzymać epidemię koronawirusa – tłumaczył w piątek na konferencji prasowej minister Szumowski.

Na takie działania pozwala art. 47 ust. 1 ustawy zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i choróbzakaźnych u ludzi. W myśl ustawy, pracownicy podmiotów leczniczych, osoby wykonujące zawody medyczne (lekarze innych specjalizacji) oraz osoby, z którymi podpisano umowy na wykonywanie świadczeń zdrowotnych, mogą być skierowani do pracy przy zwalczaniu epidemii. Do pracy przy zwalczaniu epidemii mogą być na 3 miesiące skierowane także inne osoby, które będą w stanie pomóc przy jej zwalczaniu (np. studenci medycyny).

Takiej osobie, skierowanej do pracy, dotychczasowy pracodawca ma obowiązek udzielenia bezpłatnego urlopu, a okres, w którym pracownik będzie wykonywał pracę na podstawie skierowania, zalicza się do okresu pracy, od którego zależą uprawnienia pracownicze u tego pracodawcy. Osobie skierowanej do pracy przysługuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości nie niższej niż 150 proc. przeciętnego wynagrodzenia zasadniczego, przewidzianego na danym stanowisku pracy w zakładzie wskazanym w tej decyzji. (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Epidemia strachu we Włoszech

0

W poprzednim numerze Wieści przedstawiliśmy relację Polki od 15 lat mieszkającej we włoskim Turynie. W jej opowieści na pierwszy plan wysuwała się wielka mobilizacja Włochów, polegająca m.in. na śpiewaniu hymnu, dziękowaniu lekarzom, a nawet urządzaniu potańcówek – wszystko na balkonach, na które to wystąpienia Włosi umawiali się poprzez fora społecznościowe. Pierwsze dni kwarantanny mijały w poczuciu solidarności, zrozumienia dla zakazów i wręcz w żartobliwym tonie.

Była mowa o uciekających z domu dziadkach, których wsadzano do więzienia za notoryczne wychodzenie na kawę, o zmęczonych pieskach, które są wypożyczane, by tylko móc wyjść na spacer (jak nie masz pieska, wychodzisz z rybką lub misiem), czy o wystąpieniach znanych ludzi, przekonujących, że choć byli chorzy, to zostali wyleczeni i że wszystko będzie dobrze. W drugim tygodniu przymusowego zamknięcia w domu Włochom już jest o wiele mniej do śmiechu, a pozytywne myślenie zastąpiła czarna rozpacz.

Podnoszące do tej pory na duchu wiadomości w telewizji, zostały zalane przez fale doniesień o kolejnych zakażeniach i śmiertelnych przypadkach koronawirusa. Pojawiły się zatrważające relacje o matce z trójką dzieci, która ze strachu przed zakażeniem wyskoczyła przez okno, czy kolejne o samobójstwach lub wypchnięciach przez okno współlokatora. – Włosi nie wyrabiają już psychicznie w domach. (…)

Więcej na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html