Mijają tygodnie od ogłoszenia wyroków przez Naczelny Sąd Administracyjny w sprawie zaskarżonych pozwoleń na budowę obiektów Centrum Handlowego oraz marketu Leroy Merlin, wydanych przez kolejnych starostów wołomińskich. Co dzieje się dziś w tej sprawie? Rozmawiamy z właścicielem DJCHEM Chemicals Poland S.A Bogdanem Domagałą.
W czerwcu Naczelny Sąd Administracyjny, podobnie jak wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że pominięta w wydawaniu pozwoleń na budowę spółka DJCHEM Chemicals Poland S.A. jest bezwzględnie stroną tych postępowań. Kontaktowali się już z Panem inwestorzy Centrum Handlowego i Leroy Merlin albo włodarze miasta i powiatu? Zapadły jakieś ustalenia?
– O tym, że zostało wydane pozwolenie na budowę Centrum Handlowego spółka DJCHEM dowiedziała się, kiedy pozwolenie to było już ostateczne i prawomocne. Nikt z urzędników nie uznał za zasadne by poinformować spółkę o zamiarze budowy takiego obiektu w pobliżu zakładu chemicznego. Mając na względzie bezpieczeństwo funkcjonowania tak dużego Centrum Handlowego DJCHEM w trybie nadzwyczajnym odwołała się od tej decyzji i złożyła wniosek o stwierdzenie jej nieważności. Spółka wskazała, że pozwolenie na budowę zostało wydane z rażącym naruszeniem prawa, ponieważ nie uwzględniono przepisu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nakazującego ustalenie i zachowanie bezpiecznej odległości od zakładu spółki, a ponadto pominięto DJCHEM jako stronę w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę. Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, uchylający decyzję Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego, która nie przyznawała DJCHEM statusu strony w postępowaniu o stwierdzenie nieważności pozwolenia na budowę. W uzasadnieniu wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał też rację spółce, iż konieczne jest ustalenie bezpiecznej odległości od jej zakładu.
W przypadku Leroy Merlin, po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, pozwolenie na budowę jest nieostateczne i nieprawomocne i toczy się postępowanie odwoławcze, wszczęte z odwołania DJCHEM. Podobnie jak w przypadku Centrum Handlowego, NSA podtrzymało wyrok WSA przyznając rację spółce. Zgodnie z przepisami Prawa Budowlanego obiekty budowlane można budować tylko na podstawie ostatecznego pozwolenia na budowę. Sądy zwróciły szczególną uwagę na niezachowanie bezpiecznej odległości od zakładu obiektów wielkopowierzchniowych i niezastosowanie się do przepisów nakazujących stosowanie jej podczas toczących się postępowań administracyjnych.
Jeśli chodzi o reakcję po ogłoszeniu wyroków przez NSA inwestorów Centrum Handlowego, Leroy Merlin czy przedstawicieli strony administracyjnej, to do dnia dzisiejszego jest zupełna cisza. Nie ma zupełnie żadnej reakcji. Nie zauważam żadnej woli pochylenia się nad rozwiązaniem problemu bezpiecznego współistnienia zakładu i obiektów handlowych.
Zarówno były, jak i obecny starosta tłumaczą się nie dość jednoznacznymi przepisami w tej sprawie i tym, że sprawa ich nie dotyczy.
– Tłumaczenia starostów na łamach Wieści Podwarszawskich są dla mnie mało przekonujące, można powiedzieć wręcz śmieszne: zasłaniają się tym, że nie są stroną w sprawie albo niedoskonałością przepisów prawa. Kuriozalne jest to, że urzędnik wydający decyzję tłumaczy się niedoskonałością przepisów prawa czy braku wiedzy o historii toczących się postępowań!
Przypomnijmy, że decyzję o pozwoleniu na budowę pierwszej części obiektów podpisał b. wicestarosta Konrad Rytel, a marketu budowlanego Leroy Merlin po uchyleniu pierwotnej decyzji – Adam Łossan. Obaj są samorządowcami z wieloletnim stażem. Naprawdę trudno uwierzyć w tak daleko idące nierozumienie przepisów prawa. Nadzorowali ich starostowie: Piotr Uściński (dziś poseł) i Kazimierz Rakowski. Pytanie czy oni także źle interpretowali prawo czy tylko zawierzyli swoim zastępcom lub prawnikom?
W planie zagospodarowania przestrzennego dla terenu po Stolarce jasno zapisano wskazanie o konieczności zachowania bezpiecznej odległości.
– Dokładnie tak, lecz aby głębiej poznać cały mechanizm należy cofnąć się do czasów burmistrza Jerzego Mikulskiego, gdzie w przygotowywanym dokumencie Studium na terenach po byłej Hucie Szkła czy terenach Łukasiewicza – Geodetów wpisano lokalizowanie obiektów wielkopowierzchniowych na terenach, które w poprzednich planach zagospodarowania przestrzennego były terenami przeznaczonymi pod inwestycje przemysłowe. Początkowo Ryszard Madziar był przeciwny tej wersji Studium lecz zaraz po objęciu stanowiska burmistrza wraz ze swoimi radnymi ostatecznie uchwalili Studium w wersji niezmienionej. Następnym krokiem dla terenów przemysłowych Geodetów – Łukasiewicza, dokonanym przez burmistrza Madziara było objęcie planem zagospodarowania terenów tylko po jednej stronie Łukasiewicza, pomijając tereny Exalo Dryling oraz DJCHEM, mimo że w Studium nakazano sporządzenie planów dla całego obszaru. Decyzji o takim podziale nie konsultowano ze wszystkimi właścicielami terenów. Po co to zrobiono? Mam w tej sprawie swoje przemyślenia. Myślę, że zakładano iż przez oddzielenie drogą Łukasiewicza terenu zakładu od przyszłego centrum handlowego da się pominąć spółkę jako stronę w dalszych postępowaniach administracyjnych i zatuszować kłopotliwą kwestię bezpiecznej odległości.
Oczywiście to tak nie działa. Przepisy prawa wyraźnie wskazują, że nie tylko ten jest stroną postępowania, który jest bezpośrednim sąsiadem nowej inwestycji lub jeśli ta inwestycja negatywnie oddziałuje na sąsiednie obiekty, ale także ten, którego już istniejące obiekty mogą negatywnie oddziaływać na nowo powstające i to bez znaczenia czy graniczą bezpośrednio z terenem nowej inwestycji czy też nie. Chodzi o wzajemne oddziaływanie, które musi być uwzględnione. Przypomnieć należy zapisy z dyskusji prowadzonej podczas jednej z Sesji Rady Miejskiej dotyczącej projektu planu, na której z ust radnego Górskiego padło pytanie o to, jak władze wyobrażają sobie rozwiązanie kwestii bezpiecznej odległości od zakładu, na którą w uwagach opiniujących plan wskazały – komenda straży pożarnej i ochrona środowiska – powołujące się na przepisy Prawo Ochrony Środowiska. Dodajmy, że komendant zasugerował, że jeśli w obowiązujących przepisach nie podano sposobu ustalenia bezpiecznej odległości, a miasto nie potrafi jej ustalić, należy posłużyć się istniejącą Metodologią opracowaną przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska lub skierować zapytania do odpowiednich instytucji lub rzeczoznawców. Przedstawiciel pracowni urbanistycznej, przygotowującej projekt planu tłumaczył brak konieczności jej wyznaczania, ponieważ na dzień wykonywania projektu nie wiadomo co zakład w przyszłości będzie produkował i w jakich ilościach należy ją ustalać indywidualnie dla każdego nowo projektowanego obiektu, który powstanie na terenie objętym uchwalanym planem. Przyznać tu muszę, że to było dość sprytne tłumaczenie, które w dość podstępny sposób wprowadziło w błąd większość radnych.
W efekcie zachowanie bezpiecznej odległości zapisano w planie w sposób bardzo skrócony, ale dość zrozumiały. Trzeba przyznać, że burmistrz Ryszard Madziar choć podzielił plan tak, by jednemu inwestorowi pomóc, to jednak zapis w planie zagospodarowania przestrzennego zamieścił, wpisując że przy budowie obiektów wielkopowierzchniowych nakazuje się uwzględnienie zakładu zwiększonego ryzyka wystąpienia poważnej awarii przemysłowej z zachowaniem bezpiecznej odległości od tego zakładu.
Zapis ten jednak wicestarostowie Konrad Rytel i Adam Łossan całkowicie zignorowali, wydając pozwolenia na budowę obiektom handlowym. Nikt z nich nie zastanowił się by choć spróbować rozpatrzyć problem bezpiecznej odległości i narzucić takie wytyczne, by zapewnić bezpieczeństwo.
Postępowanie o wydanie pozwolenia na budowę obiektów Leroy Merlin powinno więc zostać wszczęte na nowo, tym razem z udziałem DJCHEM. W odniesieniu do pozwolenia na budowę Centrum Handlowego będzie podobnie?
– Wyroki sądowe przyznały przymiot strony spółce w obu postępowaniach. Wyroki są prawomocne i nie podlegają zaskarżeniu. W związku z tym, w stosunku do decyzji budowlanej dla CH nadal ważny jest wniosek o stwierdzenie nieważności tej decyzji, a w stosunku do decyzji dla Leroy Merlin nadal toczy się postępowanie odwoławcze od pozwolenia na budowę. Oba te postępowania muszą być prowadzone na nowo przy udziale DJCHEM.
Wracając do poprzedniego pytania dodam, że w obecnej sytuacji nie można już będzie mówić o braku wiedzy inwestorów czy urzędników co do zapisów planu lub luźnej interpretacji obowiązującego prawa, ponieważ sądy podały wykładnię interpretacyjną w swoich wyrokach i wykładnia ta wiąże urzędników wydających pozwolenia na budowę. Jestem zszokowany działaniami przy budowie CH i Leroy Merlin, ponieważ inwestorzy oraz urzędnicy wiedzieli, że toczą się postępowania przed sądami administracyjnymi, a mimo to robili wszystko by za wszelką cenę te obiekty zbudować i zalegalizować, bez oglądania się na konsekwencje, które cały czas będę podkreślał jako najważniejsze: wynikające z zagrożenia życia i zdrowia ludzi.
Po wielu tragicznych wypadkach na świecie po to wprowadzono zapis obowiązku ustalania bezpiecznej odległości, by w obrębie zakładów o zwiększonym ryzyku wystąpienia poważnej awarii nie budować obiektów wielkopowierzchniowych, w których ewakuacja ludzi jest utrudniona. Inaczej prowadzi się bowiem ewakuację z domów jednorodzinnych, gdzie przebywają małe grupy ludzi czy zakładu pracy, gdzie pracownicy są odpowiednio przeszkoleni na taką ewentualność, a inaczej z centrum handlowego, gdzie nagle w panikę wpada tysiące przypadkowych osób, które biegną do tych samych drzwi i próbują uciekać samochodami tym samym wyjazdem z parkingu. Jak w takiej sytuacji mają ze skuteczną pomocą dotrzeć karetki czy wozy strażackie? Czy ktoś kto przyjeżdża na zakupy do CH z Tłuszcza, Jasienicy czy Małkini wie coś o sąsiadującym z CH zakładzie chemicznym? Oczywiście, że nie. On usłyszy „uciekać” to ucieka: pytanie tylko w którą stronę? Bezpieczna odległość nie jest więc niepotrzebnym nakazem, ale obowiązkiem i ogromną odpowiedzialnością za życie ludzkie, które powinni wziąć pod uwagę urzędnicy, włodarze i inwestorzy.
Wygląda więc na to, że tylko zakład DJCHEM na poważnie traktuje w tej konkretnej sprawie przepisy o bezpiecznej odległości…
– Nasza mordęga w rozwiązaniu problemu trwa nieprzerwanie od 2014 r. Przeszliśmy przez wszystkie etapy, odwołania, nie wspomnę już o kosztach jakie ponieśliśmy, ale dla mnie, moich współpracowników oraz pracowników DJCHEM sprawy bezpieczeństwa są priorytetowe. Wiele pracy włożyli także specjaliści od spraw bezpieczeństwa chemicznego, pracownicy Państwowej Straży Pożarnej, Inspekcji Ochrony Środowiska, Centralnego Instytutu Ochrony Pracy oraz prawnicy, którzy na każdym etapie postępowania administracyjnego zwracali uwagę na obowiązek zachowania tej odległości.
Dąży Pan do zamknięcia obiektów Centrum Handlowego?
– Absolutnie nie i zapewniam, że nie jest to w sferze zainteresowania moich współpracowników, pod jednym bezwzględnie warunkiem, że spełnione zostaną zasady bezpieczeństwa. Jestem za tym, by istniały i nadal powstawały markety, one też są mieszkańcom potrzebne. Władze muszą jednak podczas opracowywania strategii rozwoju mieć zawsze na względzie zrównoważony rozwój miasta. Tworząc plany, wydając decyzję muszą zwrócić uwagę na to, by jedni inwestorzy nie szkodzili drugim. W szczególności dbać o istniejący już lokalny biznes oraz pomagać i chronić małe i średnie przedsiębiorstwa, zwłaszcza te, których kapitał nie pozwala na walkę o swoje prawa przed sądami. I tu mam największy żal do burmistrz Wołomina Elżbiety Radwan. W piśmie skierowanym do Rady (podpisanym przez zastępcę) w odpowiedzi na protest pracowników oraz mieszkańców na bezczynność burmistrza Wołomina dotyczącego przewlekłości w opracowywaniu planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów EXALO DRILING i DJCHEM i na sygnalizowaną sytuację, wspomina się górnolotnie o wartości społecznej marketów itp. zapominając, że społeczeństwem jest także grupa pracowników tych zakładów, które przez dziesiątki lat wnosiły do tego miasta niemałe podatki, zyski, dawały pracę, pomagały potrzebującym. Dziś na ich terenach nie można postawić nawet małego magazynu, bo wbrew słowom burmistrz, że mogą się starać o wydanie warunków zabudowy, nawet gdyby były w tej sytuacji wykonalne, nie rozwiązują globalnie problemów w łatwe i szybkie inwestowanie w rozbudowę istniejących zakładów na tych terenach. Obecnie wszyscy w DJCHEM czujemy się jak niechciane dziecko Wołomina.
Sposób, w jaki potraktowano rodzimego przedsiębiorcę, który starał się budować i rozwijać zakład w Wołominie na gruntach przemysłowych stawia nasze miasto w złym świetle. Wołomin zastosował jakąś filozofię typu: jednym pomożemy a to, że innemu zaszkodzimy, to może to jakoś będzie… (ciekawe, że ciągle w szczególny sposób pomaga się tej samej osobie). Druga zaś strona błąka się po urzędach, w których każdy udaje, że nie wie o co chodzi.
Istnieje pokusa „spakowania” firmy i wyprowadzki z niegościnnej dla przedsiębiorców gminy?
– Propozycji przeniesienia zakładu mamy naprawdę sporo, a po artykułach prasowych napisało do nas wielu prezydentów miast. Mamy także propozycje przeniesienia zakładu poza granicę naszego państwa. Zostaje jednak w człowieku pewien sentyment do miejsca, w którym się urodził, miejsca, w którym żyje…
Z tej głośnej sprawy płynie też ostrzeżenie dla mieszkańców.: Nigdy nie wiesz co postawią ci przed posesją.
– Mieszkańcy powinni zrozumieć, że przy tak swobodnym i samowolnym traktowaniu przepisów przez urzędników, podobna sytuacja może także spotkać i ich. Niedaleko szukając: Wieści opisywały sprawę podsuniętego radnym przez wołomińskie władze do uchwalenia planu zagospodarowania dla stacji benzynowej nieopodal osiedla mieszkaniowego czy zamknięcia ruchu samochodowego w centralnej części miasta, który jeśli nie zostałby w porę zablokowany przez Radę, mógłby całkowicie zrujnować lokalnych kupców. Przy takim podejściu do mieszkańców i inwestorów nagle może się okazać, że także przed naszym domem powstanie nagle 20-piętrowy wieżowiec odcinający nam możliwość podziwiania piękna wschodu i zachodu słońca.
Następną przestrogą dla właścicieli terenów jest to, co napisano w tym piśmie: że tak naprawdę miasto decyduje o tym, co zostanie dopuszczone do wybudowania na terenie należącym do inwestora, a nie inwestor. Wydawać się może, że w obecnej sytuacji w mieście nie mogą mieć oni żadnej pewności, co powstanie na, lub przy ich terenach i kiedy otrzymają potrzebne zgody. Nie dziwię się więc temu, że unikają Wołomina, inwestując w pobliskim Radzyminie czy Kobyłce.
Co dalej z wyrokami NSA?
– Sprawa pewnie będzie odwlekana, nastąpi oczekiwanie na zwrot dokumentów z sądu itd. Najgorsze w tym odwlekaniu jest jednak to, że według naszej ekspertyzy oraz tej zamówionej przez wołomiński urząd, podczas projektowania i budowy obiektów handlowych nie zachowano bezpiecznej odległości od naszego zakładu, co może skutkować w przypadku awarii zagrożeniem dla ludzi przebywających w tych obiektach. Burmistrz Wołomina posiadając w swoich rękach jedną z tych ekspertyz powinna wiedzieć jaką sytuację akceptuje i mieć świadomość na co może narazić tych ludzi.
Jak więc tę sprawę rozwiązać?
– Moim zdaniem należy natychmiast usiąść przy stole z właścicielami Centrum Handlowego, Leroy Merlin i przedstawicielami miasta, w obecności specjalistów od bezpieczeństwa. Rozważyć wszelkie możliwe symulacje, znaleźć wszelkie możliwe zabezpieczenia, które będzie można wykonać po obu stronach, opracować wspólne programy działania i plany operacyjno-ratownicze oraz systemy powiadamiania czy ewakuacji, aby bezpiecznie współistnieć. W obecności urzędników, włodarzy i przedstawicieli służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo należy podpisać wypracowany program i go bezwzględnie realizować, by dać szansę rozwoju jednej i drugiej stronie i uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Korzystając z okazji chciałbym zadeklarować: że nie odpuszczę w sprawach bezpieczeństwa, nawet jeśli musiałbym walczyć jeszcze wiele lat. Warto także poddać analizie cały ten proces, który doprowadził do opisanej sytuacji. Może decydenci znajdą w sobie odwagę, i spojrzą w oczy moje, strażaków, specjalistów od ochrony środowiska i przyznają, że popełnili błąd w złym interpretowaniu przepisów prawa. Może wtedy nigdy nie przyjdzie mi w przyszłości pomyśleć, że było to coś więcej niż zwykła nieznajomość prawa.
Ja jako właściciel zakładu zrobiłem wszystko co możliwe w tej sprawie, teraz pałeczka jest po waszej stronie drodzy urzędnicy i inwestorzy. Im dłużej będziecie zwlekać w tej sprawie, tym większa będzie ciążyć na was odpowiedzialność w przypadku, gdy dojdzie do tragedii.
Tekst promocyjny