Prokuratura w Wołominie ustala wszystkie okoliczności śmierci 14-letniego Kamila K., który w poniedziałek powiesił się na strychu swojego domu. Chłopiec był uczniem gimnazjum w Duczkach i to właśnie kłopoty w szkole miały, według najbliższych chłopca, popchnąć go do tak tragicznej w skutkach decyzji.
O tym, że Kamil miał problemy w szkole wiedzieli wszyscy, którzy go znali. Złe oceny na półrocze starał się poprawić, jednak jak wynika z relacji kolegów, z różnym skutkiem. Dwie z nauczycielek miały okazywać wychowankowi dużą niechęć, a jedna z nich w obecności klasy zapowiedziała mu nawet, że starania o lepszą ocenę i tak zakończą się porażką. Uczniowie mówią, że chłopiec dostał od nauczycielki jasny sygnał: nie przejdzie do następnej klasy.
Czy to był jedyny powód targnięcia się na swoje życie? Rodzice twierdzą, że zawiniły rażące błędy, popełniane przez pedagogów. Natomiast szkoła milczy. Nasze wielokrotne próby rozmowy z panią dyrektor zakończyły się niepowodzeniem. Dyrektor nie dała nam możliwości zadania pytania: czy miała sygnały, że dziecko było gnębione przez nauczycieli, czy wychowawca rozmawiał z rodzicami na temat kłopotów chłopca w szkole i czy wspólnie podejmowali próby pomocy uczniowi w trudnej dla niego sytuacji. Nie wiadomo też co dzieje się z wychowawczynią klasy Kamila, która według relacji uczniów i rodziców, źle odnosiła się do 14-latka. Ponieważ dyrekcja nie zdecydowała się przedstawić lokalnej społeczności rzeczywistej sytuacji, jaka miała miejsce w klasie Kamila, zmuszeni jesteśmy polegać na relacjach osób z otoczenia Kamila.
Jak dowiedzieliśmy się, podczas spotkania Rady Sołeckiej, które miało miejsce bezpośrednio po tragicznej śmierci dziecka, pani dyrektor przyznała, że nie kojarzy tego ucznia. (…)
Więcej na łamach Wieści