spot_img
Strona główna Blog Strona 238

Wołomin: Kiedy dojścia do tuneli?

23

Na przedwakacyjnej sesji wołomińskiej Rady Miejskiej gorący temat dróg prowadzących do peronów, przejść podziemnych i tuneli powracał niczym bumerang. Radni dopytywali władze miasta o termin realizacji dróg i chodników oraz ścieżek rowerowych, prowadzących do przejść podziemnych, na które z niecierpliwością oczekują wszyscy mieszkańcy.

W odpowiedzi władze Wołomina poinformowały, że na razie trwa projektowanie tego typu inwestycji, a rzeczywiste prace zaczną się dopiero w 2018 r. Takie odpowiedzi nie satysfakcjonowały jednak radnych, którzy zwrócili uwagę na fakt, że o konieczności sporządzenia projektów władze miasta wiedziały już kilka lat temu. Po wakacjach, czyli po zakończeniu inwestycji, Kolej udostępniłaby swoje tereny, na których można by już ruszyć z budową. Radny Piotr Sikorski zaapelował, by skoro ciąg pieszo-rowerowy przy torach nie powstanie w tym roku, postarać się choćby o instalację oświetlenia. (…)

– Ale mieszkańcy potrzebują już działania, te fakty już dawno powinny być ustalone, proszę te pisma puszczać już, natychmiast, a nie wszystko przekładać na 2018 r. – ponaglał władze miasta radny Kozaczka. Zaproponował też, by zapytać Kolej o możliwość budowy przejścia pod torami na wysokości ul. Piłsudskiego, osiedla Nafta i peronu Duczki-Zagościniec. – Czy nie można uzyskać na nie dofinansowania, może Kaufland dołożyłby jakieś środki? – dopytywał urzędników. (…)

Więcej na łamach Wieści.

Baronowie Podziemia – Cesarze Ciemności

1

W wielu miejscach Wołomina można spotkać wielkoformatowe graffiti. Nie chodzi o wulgaryzmy czy inne członki, ale o prawdziwie malarskie prace, często tematycznie związane z danym miejscem, np. na fasadzie wołomińskiego MDK-u, patriotycznym muralu na ścianie budynku przy Huraganie, Olimpijczyku na ZS nr 3 im. JP2 i niezliczonej ilości graffiti w przestrzeni publicznej, m.in. na starym basenie, budynku Huty czy murze naokoło ZEC Wołomin. Część z nich jest legalna lub robiona na zamówienie, ale większość należy zaliczyć do swobody twórczej. Jednak trzeba przyznać, że w wielu sytuacjach „ratują” obskurne ściany. Jak się okazuje, za większość z nich odpowiedzialna jest jedna osoba – Bartek Bednarek, wołominianin od urodzenia, prywatnie syn właścicieli Taakiej Ryby, mąż i ojciec dwójki dzieci, a wśród grafficiarzy znany jako Winyl. (…)

Szczególnie w dużych przestrzeniach, jak na starym basenie, wewnątrz Huty, czy na murze ZEC-u, wyróżniają się naprawdę dobre prace; widać różnorodne style, ciekawe rozwiązania, przemyślany dobór kolorów, czy jak u Ciebie zjawiskową przestrzenność. Wygląda na to, że nawet same napisy można zrobić na sto sposobów. Ile osób to wszystko zrobiło?

– Miejsca, które wymieniłaś malowało wiele osób, moja ekipa, znajomi, a także turyści, których nie znam. Np. ściana przy ZEC-u jest malowana od 20 lat i to miejsce jest znane w Polsce i czasem jakiś wędrowny grafficiarz coś domaluje. To samo jest z pustostanem po Hucie. A co do tych stu sposobów w jakich można zrobić napis, to myślę, że jest ich znacznie więcej. Ale to nie tylko napisy, interesowałem się kiedyś heraldyką i na murze ZEC-u namalowałem nasz herb, spełniający wszystkie wymogi. Są trzymacze po bokach, czyli u mnie gdaki. Mamy 7 trójkątów na koronie. Na górze herbu znajduje się przyłbica, czyli w naszym przypadku maska do malowania i zawołanie bojowe: petoka (znaczenie tylko dla wtajemniczonych – przyp. red.), a na dole na szarfie jest myśl przewodnia, u nas: Evvival’arte. Dumie możemy się nazwać Baronami podziemia i cesarzami ciemności. Malowane są też postacie czy same twarze, wtedy nazywa się to „charakter”. Maluje wiele osób, nie znam wszystkich, powiem nawet, że pewną radość przynosi mi widok napisu, którego nie znam i nie kojarzę autora.

Nie ma takich co malują, choć talentu nie mają?

– Maluje wiele osób z różnych powodów. Nie każdy ma talent, ale też nie każdemu jest potrzebny, zależy do czego używa szlachetnej sztuki graffiti. Ci co mają talent i dołożą do tego ciężką pracę i wytrwałość osiągają swoje sukcesy, tak jak w każdej innej dziedzinie.

A co powiesz o tych, co bazgrolą głupie napisy, wulgaryzmy w dodatku z błędami ortograficznymi i liczne członki? (…)

Więcej na łamach Wieści.

Baronowie_Podziemia_10 Baronowie_Podziemia_2 baronowie_podziemia55

Baronowie Podziemia 18  Baronowie Podziemia 15 Baronowie Podziemia 12

Europarlament usłyszał o Ossowie

7

We wtorek 11 lipca w Parlamencie Europejskim w Brukseli otwarto wystawę zapoznającą przedstawicieli wszystkich państw europejskich z historią wojny polsko-bolszewickiej. Ekspozycja zatytułowana „We Saved Europe Ossów 1920” po raz pierwszy w tym miejscu przedstawia ważne fakty związane z jedną z osiemnastu najważniejszych bitew świata.

Organizatorami wystawy, uświadamiającej przedstawicielom innych krajów jak wielkie zagrożenie powstrzymali Polacy w 1920 r., byli europoseł Janusz Korwin-Mikke wraz z dyrektorem Parku Kulturowego Ossów – Wrota Bitwy Warszawskiej 1920 roku Rafałem Pazio. Wystawa prezentuje zdjęcia, mapy i informacje w trzech językach, w niezwykle ciekawy sposób przedstawiające fakty z Bitwy 1920 r.

– W tamtych czasach była realna groźba, że bolszewicy podbiją Polskę, Niemcy, Francję i zatrzymają się dopiero na Pirenejach. Wszędzie czekały komunistyczne bojówki, które były gotowe przejąć władzę w swoich krajach. W 1920 r. wydawało się, że Polska ulegnie pod ciosami bolszewików, państwo polskie powstało przecież dopiero 2 lata wcześniej, nie było zorganizowane, nie miało właściwie armii, nie było jedności w państwie, sytuacja była dramatyczna. Jednak okazało się, że w naprawdę ciężkiej sytuacji Polacy potrafią się zjednoczyć i na ten temat właśnie jest ta wystawa – mówił otwierając wystawę Janusz Korwin-Mikke, dodając: – Obecnie sytuacja się drastycznie zmieniała i ludzie, którzy chcieli budować socjalizm i komunizm w Europie przenieśli się do Brukseli i Nowego Jorku i w tej chwili opanowują cały świat nie przy pomocy pepeszy, ale przy pomocy pieniędzy. (…)

Więcej na łamach Wieści.

Nie dorośli do kibelka?

5

Dlaczego automatyczna toaleta w wołomińskim Parku Wodiczki jest często nieczynna? Jak z niej korzystać, by się nie blokowała? Temu, wydawałoby się, niepoważnemu tematowi, poświęcono sporo czasu w trakcie czerwcowych obrad Rady Miejskiej.

Kwestię zablokowanego nowoczesnego WC w centrum miasta poruszył radny Zbigniew Paziewski. Jak zauważył, najczęściej toaleta nie pracuje bo jest zablokowana. – Wydaliśmy na nią 250 tysięcy, proszę powiedzieć, jak z tego wybrnąć? – pytał władze miasta radny opozycji.

Odpowiedział mu dyrektor Miejskiego Zakładu Dróg i Zieleni: – Jest to spory problem. W tej chwili jest ona przebudowana, ponieważ w pierwotnej wersji miała drzwi otwierane i zamykane automatycznie. To się jednak nie sprawdzało. Mieliśmy dwukrotnie dewastacje mechanizmu samozamykacza. Jesienią ubiegłego roku, wraz z wykonawcą tej toalety, wdrożyliśmy uproszczenie tej konstrukcji w ten sposób, że jest tylko elektrozamek, natomiast toaleta jest otwierana ręcznie. Od wiosennej awarii toaleta się nie psuje. Jest dostępna, ale w kratkę niestety. Zmieniliśmy instrukcję obsługi toalety, ale to też ma ograniczoną skuteczność. (…)

Więcej na łamach Wieści.

Wołomiński czołg atrakcją dla tysięcy gości

8

W miniony piątek przy głównym wejściu Ambasady Francji stanęła replika francuskiego czołgu, wykonana przez wołomińską firmę, stając się główną atrakcją uroczystych obchodów Święta Francji. Tysiące gości oglądało czołg z uwagą, robiło sobie przy nim zdjęcia i dopytywało jego twórców o najmniejsze szczegóły związane z jego budową. (…)

Już na początku swojego przemówienia ambasador Pierre Levy nawiązał do wołomińskiego czołgu i decyzji Rady Miejskiej o ogłoszeniu roku 2017 r. rokiem przyjaźni z Francją. – Być może zdziwili się państwo widząc czołg przy wejściu do rezydencji. Proszę się nie obawiać, nie jest to element ochrony ambasady. Ten czołg Renault FT 17 świadczy o wadze, jaką przywiązujemy do wymiaru historycznego naszych relacji. Został nam wypożyczony z Wołomina, z którego witam panią burmistrz. Rada Miejska w Wołominie ogłosiła ten rok rokiem przyjaźni polsko-francuskiej. Dziękuję panu Bogdanowi Domagale i pracownikom jego firmy DJCHEM Chemicals Poland S.A za wykonanie tej repliki francuskiego czołgu sprzed 100 lat. Jestem przekonany, że relacje polsko-francuskie czerpią w pełni właśnie z naszych wspólnych dziejów – mówił do tysięcy gości, wśród których byli m.in. ambasadorowie, przedstawiciele polskiego rządu, politycy, samorządowcy, przedstawiciele związków wyznaniowych, dziennikarze i aktorzy. (…)

Więcej na łamach Wieści.

Koncert Zenka w Ossowie

7

Jak dowiedziały się Wieści Podwarszawskie koncert Zenona Martyniuka zaplanowany na 15 sierpnia odbędzie się jednak w Ossowie, a nie jak początkowo zapowiadana na Huraganie.

Ossów niegodny Martyniuka?

36

Dlaczego 15 sierpnia gwiazda muzyki disco-polo Zenon Martyniuk nie zaśpiewa w Ossowie, tylko na Huraganie? Argumentów władz Wołomina jest wiele: od niechęci księży, po sugestie Starostwa, aż do wygody wołominian. Żaden jednak nie przekonuje wzburzonych ossowian, którzy proponują: „proszę sobie przenieść rekonstrukcję bitwy na Huragan!”

Ostra dyskusja, dotycząca braku pikniku w programie obchodów Bitwy Cudu nad Wisłą, wywołała sołtys Ossowa na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Jak przypomniała władzom Wołomina, pomysł zaproszenia na obchody 15 sierpnia Zenona Martyniuka wypłynął od mieszkańców Ossowa we wrześniu 2016 r., co miało ubogacić program obchodów w Ossowie. Tymczasem, jak dowiadują się mieszkańcy, został on przyjęty przez władze Wołomina i stanie się centralnym punktem obchodów 15 sierpnia, tyle że nie w Ossowie, ale na OSiR Huragan.

– Koncert pana Martyniuka to będzie nie lada wydarzenie w naszej gminie i chcielibyśmy by każdy mieszkaniec Wołomina miał dostęp do tego koncertu – odpowiedziała wiceburmistrz Edyta Zbieć.

– Ale pani burmistrz, czy to jest święto Ossowa czy Wołomina? – kontynuowała spór sołtys.

Więcej na łamach gazety…

Szyna płaczu

24

Tak, nie inaczej można podsumować, to wszystko czego byliśmy świadkami w piątkowe popołudnie przy przejściu pod torami w Wołominie. Przyglądając się zaskakującym obrazom ukazującym się naszym oczom od razu wiedzieliśmy, że ta inwestycja z pewnością pobudzi wściekłość mieszkańców, korzystających z usług PKP. Słusznie sądziliśmy, iż dzięki takiej modernizacji przejścia dla pieszych jego użytkownicy długo naśmiewać się będą z wykonawców i pomysłodawców tego projektu.

Przyzwyczailiśmy się już do zalewanych schodów, wind pasażerskich, które jak już działają, to nie mieszczą się doń ani rowery ani dziecięce wózki. Jednak nikt dotąd nie zaproponował nam „szyny płaczu”, mającej ułatwić sprowadzenie i wprowadzenie roweru, która już z założenia nie spełnia swej roli, bowiem czynu mogą dokonać jedynie młodzi i sprawni. Żadna starsza osoba nie jest w stanie sprowadzić spokojne jednośladu po zbyt stromej, stalowej belce.

Więcej na lamach gazety

O szpitalu w trybie awaryjnym

6

O Szpitalu powiatowym w Wołominie, podobnie jak o zmarłych, wypada mówić tylko dobrze albo wcale. Stosując się do tej niepisanej zasady przyznać należy, że informacje o największym na terenie powiatu zakładzie pracy na łamach naszego tygodnika są spontaniczne. Podobnie jest na sesjach Rady powiatu, bo tu, jak nigdzie indziej wszyscy znają sytuację podległej im placówki. Momentami chwalą, częściej ganią.

Osoby śledzące na co dzień życie tej placówki leczniczej wychodzą z założenia, że czasem lepiej wstrzymać się z oceną; nie mając wiedzy dać czas na przeprowadzenie stosownych zmian, niż dobijać coś, co ledwo dycha, a jest jak wiadomo niezbędne. O tym, że temat szpitala jest mało wdzięczny przekonaliśmy się kolejny raz na ostatniej sesji Rady powiatu. Nie tylko, że padły podczas niej zaskakujące zdania i deklaracje, ale jeszcze w wyniku burzy wyłączono prąd. Sesja toczyła się w trybie awaryjnym, przy wciąż alarmującym Up-sie, a co bardziej złośliwi podpowiadali, że stało się tak, by nikt nie słyszał!

Szpitalne zmiany w opinii wielu specjalistów i samego wyższego personelu trwają zbyt długo. Co gorsza, sens ich przeprowadzania wydaje się nieco miałki, sprowadzając się zasadniczo do tych personalnych. W ostatnich dniach o Szpitalu powiatowym ponownie zrobiło się głośno, gdyż pod obrady Rady trafiło doroczne Sprawozdanie Finansowe Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej.

– Całkowity dług szpitala pozostaje na poziomie przeszło 30 milionów złotych. Wysokość zobowiązania narastała od wielu, wielu lat. Jednak od roku 2013, utrzymuje się on na stałej pozycji – co cieszy, nie rośnie. Stąd nasza desperacka walka o odzyskanie środków za nadwykonania procedur medyczny, na niemałe pieniądze. Zadłużyć szpital bardzo łatwo, ale odrabiać straty, niezwykle trudno. Ważne by dług ustabilizować i dogadać się z wierzycielami, co pozwoli złapać oddech i kolejny kredyt – informował radnych dyrektor Andrzej Gruza. – Dziś koszty osobowe (umowy, umowy zlecenia, umowy kontraktowe) stanowią 2/3 kosztów ogólnych, to one są jednym z największych zagrożeń dla funkcjonowania szpitala. Tu się nie da nic zrobić, bo już teraz jedziemy po bandzie. Największe zagrożenie dla płynności finansowej szpitala stanowią jego pracownicy. Z trudem utrzymujemy kilka oddziałów, bo ludzie chcieli odejść. Nie wiem, gdzie można jeszcze oszczędzać. Naszym jedynym ratunkiem jest zwiększenie przychodów. Szansą jest lepszy kontrakt od jesieni, bycie w szpitalnej sieci. To, póki co wirtualne 8 milionów złotych rocznie więcej niż teraz – mówił dyrektor stonowanym głosem do poirytowanych radnych.

Więcej na łamach gazety…

Niechciani radni

14

Aż trzech radnych Rady Gminy Poświętne nie znajduje się w składzie żadnej ze stałych komisji rady. Marek Szałwia, Sylwester Niźnik i Wiesław Rozbicki – bo o nich mowa, nie pracują w żadnej z gminnych komisji. Dlaczego? Ponieważ nie chcą ich pozostali koledzy i koleżanki z rady. Według art. 24 ustawy o samorządzie gminnym „radny jest obowiązany brać udział w pracach rady gminy i jej komisji oraz innych instytucji samorządowych, do których został wybrany lub desygnowany.”

Temat uzupełniania składów komisji pojawił się ostatnio na początku tego roku, przy okazji zaprzysiężenia radnego Marka Szałwi, który wygrał wybory uzupełniające do Rady Gminy Poświętne. Nowy radny nie został wówczas włączony do żadnej z komisji, ponieważ jak stwierdził wójt Jan Cymerman: „Trzeba pana poznać i zobaczymy gdzie będzie pan chciał pracować”.

Więcej na łamach gazety…