Po pół roku od planowanego montażu urządzeń do odbierania szerokopasmowego internetu, większość z punktów zamontowanych w sołectwach gminy Wołomin nie działa wcale, albo funkcjonuje „na pół gwizdka”. W wielu miejscach gminy nie ma nawet śladu montowania masztu czy okablowania, nie mówiąc już o nadajniku. Ponadto w szkołach, w których funkcjonuje internet nie założono blokady treści pornograficznych. Efekt projektu jest więc mizerny, możliwość odzyskania środków zewnętrznych znikoma, a zadowolony może być jedynie wykonawca usługi, który zainkasował za nią ponad 861 tysięcy złotych.
Na ubiegłotygodniowej komisji rewizyjnej, wiceburmistrz Wołomina nie ukrywała rozczarowania funkcjonowaniem sieci bezprzewodowego internetu w sołectwach, informując radnych, że firmie ViaTelecome sp. z o.o. z Wrocławia, wykonującej usługę na rzecz gminy, została naliczona kara umowna w kwocie ponad 42 tys. zł za 99 dni niefunkcjonowania sieci. Taka liczba dni wynika z faktu, że w połowie lipca 2015 r. (kilkanaście dni po montażu nadajników), po gwałtownej burzy, urządzenia przemokły i przestały działać, a demontaż wadliwych urządzeń i montaż nowych zajął… kilka miesięcy. By mieć potwierdzenie, że działanie sieci jest niezadowalające z winy wykonawcy i móc ubiegać się o odszkodowanie, miasto zleciło audyt firmie z Kobyłki. „Sprawozdanie z wykonania audytu funkcjonowania gminnej sieci bezprzewodowego internetu” z grudnia 2015 r. przedstawiono radnym, a studiując dokument, natrafiamy na ciekawe spostrzeżenia.
Jak się okazuje, w wytypowanych szkołach na terenie gminy zamontowano tylko jeden punkt dostępowy, co nierzadko oznacza, że Wifi działa jedynie na… jednym korytarzu. Z zarządzającymi nieruchomościami, na których zainstalowano punkty, nie podpisano żadnych umów/użyczeń dachów pod stacje bazowe, co oznacza, że gminne urządzenia pozostają praktycznie poza kontrolą. Osoby użyczające w chwili przeprowadzania audytu nie miały też kontaktu do firmy zarządzającej siecią, do której mogłyby się zwrócić z informacją o awarii. Co bulwersuje, w całej sieci nie działało blokowanie treści niepożądanych – także w szkolnych punktach dostępowych. Oznacza to, że uczniowie mogli śmiało serfować po stronach dla dorosłych.
Audytor ostrzega też, że w wielu punktach anteny są zawieszone do góry nogami, co z uwagi na źle umiejscowione otwory do wydostawania się skroplin, może być przeszkodą w funkcjonowaniu sprzętu np. po opadach śniegu czy deszczu. (…)
Więcej na łamach Wieści.