Dużym zainteresowaniem cieszyła się środowa komisja finansów Rady Miejskiej w Wołominie, która przebiegła zupełnie nie po myśli radnych opozycji. Odwrotnie niż to było podczas ubiegłotygodniowych, połączonych komisji gospodarki, edukacji i bezpieczeństwa, ta najbardziej merytoryczna z komisji pozytywnie zaopiniowała projekt budżetu zaproponowany przez burmistrz.
W komisji finansów nie dominują radni PiS, większości nie ma tu także klub radnych obecnej burmistrz. Rezultaty ostatecznego głosowania nie były więc oczywiste aż do chwili ogłoszenia wyników. Nie dziwi więc zainteresowanie jej obradami, na których pojawili się prawie wszyscy radni, dyrektorzy jednostek i naczelnicy wydziałów urzędu oraz sołtysi i spora grupa mieszkańców.
Po zreferowaniu najważniejszych pozycji w budżecie i planowanych wydatków miejskich jednostek, skarbnik Marta Maliszewska ponownie musiała zmierzyć się z pytaniem, na który niedostatecznie jasno odpowiedziała na poprzedniej komisji. Chodziło o zaplanowaną na 2016 r. kwotę wydatków bieżących, aż o 8 milionów niższą od zapisanej na rok 2015. O powód tak drastycznych oszczędności zapytał skarbnik radny Adam Bereda. – Przeanalizowałem budżety z kilku kadencji i wydatki bieżące zawsze proporcjonalnie rosły o kilka procent. Tu spadają w dół, a przypominam, że w wydatkach bieżących dojdą nam wydatki na wspólny bilet: 2,5 mln zł, czyli robi nam się różnica 10 mln zł. Skarbnik tym razem starała się wyjaśnić wszystko bardzo dokładnie: (…)
W czasie środowej komisji odbyła się też ciekawa wymiana zdań, dotycząca m.in. roli radnych w ustalaniu budżetu. Jak zauważył obecny na spotkaniu, wołomiński przedsiębiorca Bogdan Domagała w 2002 r. ustawodawca wprowadził bezpośrednie wybory burmistrza i osobno wybory radnych, by Rada nie mogła naciskać na burmistrza, i by ten był oddzielnym organem wykonawczym. (…) – Nikt nie odnosi się w dyskusji skąd te pieniądze zdobywać dla Wołomina. Czy ktoś z radnych powiedział coś na temat: co mamy zrobić by Wołomin się rozwijał, by mieć więcej inwestycji? Żeby ludzie zarabiali coraz lepiej, by spółki prawa handlowego się rozwijały, by tworzyć studium, które teraz jest spaprane! Nie ma żadnych stref przemysłowych, nie ma stref inwestycyjnych. Zastanówcie się nad tym, a potem dyskutujmy o szczegółach. (…)
Radny Emil Wiatrak opowiedział o sytuacji jaką zastał na poprzedniej komisji, opiniującej budżet. Jak mówił, usłyszał niepokojące słowa w chwili, gdy radni opozycji wpisywali swoje propozycje inwestycji na listę: – Kolega radny Sawicki, jak chyba jeszcze te zmiany omawialiście, powiedział: zdejmij Emilowi, zdejmij Ufnalowi (inwestycje z ich okręgu – przyp. aut.). Takie słowa padły. Chcecie zdjąć Emilowi, ale tak naprawdę krzywdzicie mieszkańców. Po pierwsze bo na tej ulicy jest ogromna kałuża kiedy popada, a o drugie tą ulicą chodzą dzieci do szkoły czwórki. Mam nadzieję, że jeszcze ten swój wniosek przemyślicie – apelował radny Wiatrak. (…)
Więcej na łamach Wieści.