O ustaleniach komisji rewizyjnej ws. szerokopasmowego internetu w gminie Wołomin z wiceburmistrz Edytą Zbieć rozmawia Julita Mazur.
W minionym tygodniu odbyła się komisja rewizyjna w sprawie internetu szerokopasmowego. Nie było na niej nikogo z urzędników.
– Z tego co wiem, nikt z urzędników nie został na komisję zaproszony. Jeśli była taka potrzeba, przewodniczący komisji powinien nas poinformować. Wręcz przeciwnie, zostaliśmy zapewnieni, że komisja odbędzie się bez naszego udziału. Wydawało się nam to bardzo rozsądne, ponieważ radni z komisji rewizyjnej przeprowadzili na poprzednich komisjach rozmowy z osobami, które mogły wyjaśnić pewne badane przez komisję kwestie dotyczące szerokopasmowego internetu, a protokół z przeprowadzonej kontroli został już podpisany przez wszystkie strony, zaś posiedzenie dotyczyło analizy uwag wniesionych do protokołu przez burmistrza Wołomina.
W czasie komisji radni przedstawili protokół pokontrolny i odnieśli się do wyjaśnień burmistrz. Podkreślali swoje zdziwienie szybkim tempem prac przy montażu urządzeń. Jak wynika z dokumentów, 19 czerwca 2015 r. wybrano wykonawcę projektu, 25 podpisano z nim umowę a 26 wiceburmistrz Jagodziński podpisał protokół odbioru inwestycji. Trzy dni później na konto firmy trafił przelew. Nie za szybko się to wszystko działo?
– Potwierdzam, bardzo szybko, ale proszę zwrócić uwagę na jeden szczegół: na początku tej kadencji zostaliśmy zaskoczeni informacją, że Gmina Wołomin 1,5 roku wcześniej, podpisała z Urzędem Marszałkowskim umowę dotyczącą przekazania dotacji na realizację internetu szerokopasmowego w sołectwach naszej gminy. Celowo powiedziałam, że zostaliśmy zaskoczeni, bo umowa „leżała” w urzędzie tak długo nie doczekawszy się realizacji: jak twierdził zespół informatyków, nie w ich kompetencjach należała realizacja zadania. Są przecież informatykami urzędowymi a nie gminnymi, zaś zespół ds. pozyskiwania środków twierdził, że ich zadanie na etapie pozyskania dotacji się skończyło. Należy tylko żałować, że nie było wtedy nikogo, kto podjąłby męską decyzję, co ze sprawą należy dalej robić. Reasumując, mogliśmy zrezygnować z realizacji zadania, uznając, że jego wykonanie jest niemożliwe do 30 czerwca 2015 r. i oddać sprawę walkowerem, lub zaryzykować i zmierzyć się z tematem. Wybraliśmy wariant drugi.
W trybie pilnym powołaliśmy zespół zadaniowy i zaczęliśmy przygotowywać dokumenty związane z procedurą przetargową. Żeby jeszcze bardziej sobie sprawę skomplikować postanowiliśmy przy okazji przetargu „wyprostować” działanie 8.3, które prawie nie działało, tj. na 200 beneficjentów obdarowanych za poprzedniej kadencji łączem internetowym i komputerem, około 160 osób nie miało internetu i nie korzystało z dobrodziejstwa projektu. Pisanie specyfikacji istotnych warunków zamówienia nie było proste i to chyba pochłonęło najwięcej czasu, potem ogłoszenie postępowania i wybór wykonawcy. Należy podkreślić, że do przetargu przystąpiły 2 firmy, więc nie ma raczej mowy o desperacji wykonawców. Oczywiście głupotą byłoby nie spytać się czy wykonawca, który podpisuje umowę jest przygotowany by ją zrealizować. Z ust przedstawicieli wykonawcy usłyszałam, że na sprzęt w hurtowni komputerowej czeka się około 3 miesięcy, ale firma posiada ten sprzęt już na stanie i natychmiast może przystąpić do realizacji zadania.
Co do podpisania protokołu odbioru, byłoby nieelegancko wypowiadać się w imieniu osoby, która ten protokół podpisała. Wierzę, że miała mocne podstawy, aby stwierdzić, że system na dzień 26 czerwca 2015 r. działał i był kompletny.(…)
Jakimi środkami będziecie się Państwo ubiegać o zwrot pieniędzy za nie działający system od firmy Viatelecome Sp. z o.o. z Wrocławia? (…)
Więcej na łamach Wieści.