spot_img
Strona główna Blog Strona 278

Tajne spotkanie ws. RIPOK

20

Podpisaniem klauzuli poufności zakończyło się czwartkowe, zamknięte spotkanie z radnymi Rady Miejskiej w Wołominie w sprawie przyszłości Regionalnej Instalacji Odpadów Komunalnych w Lipinach Starych. Dlaczego sięgnięto po takie środki i jak wygląda przyszłość kontrowersyjnej instalacji? Zapytaliśmy o to prezesa Miejskiego Zakładu Oczyszczania Sp. z.o.o w Wołominie Igora Sulicha.
Jak wynika z relacji radnych, czwartkowe spotkanie miało raczej spokojny przebieg, a w powietrzu wyczuwało się atmosferę jednomyślności w kwestii przyszłości instalacji przetwarzania odpadów w Lipinach Starych.

– Uważam, że przytoczone przez panią krótkie podsumowanie spotkania jest trafne i rzeczowe. W tym miejscu chciałbym podziękować przede wszystkim radnym, za tak liczne przybycie, frekwencja była wzorowa, mimo iż spotkanie nie było obligatoryjne z zaproszenia skorzystało aż 18 z 23 wszystkich obecnych radnych. Świadczyć to może o tym, że kwestia zakładu zagospodarowania odpadów i dalszej formy funkcjonowania Naszej spółki komunalnej, MZO jest dla Nich istotna. Ważnym jest również to, że oprócz samej obecności zaproszeni goście byli dobrze i rzeczowo przygotowani do rozmowy, posiadali już dużą wiedzę dotyczącą zarówno kwestii technicznych instalacji, jak i finansowych. Oczywiście nie chciałbym tutaj przesądzać i wypowiadać się w imieniu samych radnych, ale również odniosłem wrażenie, że zdecydowanej większości uczestników spotkania zależy, na tym by rozpoczętą wcześniej inwestycję, przez część z nas chcianą, a przez innych niechcianą, po prostu dokończyć i zachować jako majątek gminy Wołomin, co w przyszłości pozwoli na większą kontrolę, również społeczną lokalnej gospodarki śmieciowej.

Dlaczego nałożyliście na radnych klauzulę milczenia?

– To zdecydowanie podniosło komfort dyskusji i wymiany opinii. Oczywiście samo podpisanie klauzuli nie było obowiązkowe, ale w tym wypadku wszyscy zaproszeni rozumieli powagę sytuacji i poza jednym dostrzeżonym przeze mnie wyjątkiem nie było sprzeciwów i obaw przed złożeniem podpisu na deklaracji o poufności przekazywanych danych. Cieszę się, że szczególnie o aspektach finansowych mogliśmy więc rozmawiać w pełnym składzie zaproszonych gości, bez takiego zobowiązania nie byłoby to możliwe. MZO, mimo że jej właścicielem jest w 100 proc. gmina Wołomin, czyli pośrednio każdy z nas, to oprócz tego jest spółką prawa handlowego, która funkcjonuje na normalnych rynkowych zasadach i konkuruje z podmiotami świadczącymi podobne usługi. Jak w każdej działalności biznesowej i u nas w MZO są kwestie handlowe, które nie powinny być powszechnie udostępniane, byłoby to działaniem nieroztropnym, a tego zdecydowanie, jako właściciele chcielibyśmy uniknąć.

Podpisanie takiego pisma sprawiło, że radni nie bardzo wiedzą czy mogą w tej sprawie cokolwiek powiedzieć, w obawie przed możliwymi konsekwencjami prawnymi. O to chodziło? (…)

Więcej na łamach Wieści.

Trudna budowa marki

6

Wydaje się, że najlepszym podsumowaniem przebiegu I Kongresu Forum Gospodarczego Powiatu Wołomińskiego, zorganizowanego w siedzibie zielonkowskiego Hotelu „u Pietrzaków” była sentencja prelekcji specjalisty od budowy marki. Zaproszony specjalnie by nieco podbudować lokalnych przedsiębiorców i samorządowców naukową wiedzą mieszkaniec Gdańska zadając lokalnym przedsiębiorcom pytanie: Czym oprócz mafii, może poszczycić się powiat wołomiński? – nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Co więcej, zamiast oczekiwanych opisów setek przedsięwzięć, inicjatyw czy wyróżników dziejących się na największym na Mazowszu powiecie ziemskim, usłyszeliśmy ciszę, absolutną ciszę.
Taką, że uszy bolały a oczy ze wstydu przychodziło zakrywać rękami. Bo jak inaczej reagować widząc, że „kwiat lokalnej przedsiębiorczości” zamiast tryskać pomysłami, budować markę nie tylko swej firmy, ale i ziemi z której się wychodzi, zamiast rozkwitać, więdnie.
Było to tym bardziej zaskakujące, że już w pierwszym zdaniu starosty Kazimierza Rakowskiego, witającego blisko 200 przedsiębiorców, w tym kilku niebagatelnych, padało zapewnienie, że nasz powiat ma ogromny potencjał gospodarczy. Nie dodał, że ma też ponurą momentami historię, z którą wciąż trzeba walczyć. – Wierzę w to, że będziemy tworzyć warunki, aby jak najszybciej mogły się rozwijać małe i średnie przedsiębiorstwa. Stworzymy dobry klimat dla lokalnego biznesu – mówił, co oznaczało ni mniej ni więcej niż to, i on za budową owej „marki” optuje.
Wydawać by się mogło, że podobne oczekiwania ma także 40 zrzeszonych w Forum Gospodarczym Powiatu Wołomińskiego samorządowców i przedsiębiorców, ale obserwując ich zachowanie, nie wiele na to wskazuje. – Musimy poznać się nawzajem i nauczyć współpracować na niwie społeczno-gospodarczej – dopełniał wypowiedź starosta, ale i to w niczym nie uzdrowiło nieco minorowego nastroju. (…)
Więcej na łamach Wieści.

Gmina pod lupą służb specjalnych

17

Wygląda na to, że nikt na poniedziałkowej sesji nadzwyczajnej w Wołominie nie miał cienia wątpliwości co do tego, że sprawę niedziałającego internetu szerokopasmowego należy zgłosić odpowiednim służbom. Jednomyślni jak nigdy: władze miasta, radni opozycji i koalicyjni, w uchwale postanowili przekazać problemową kwestię Prokuraturze Rejonowej w Wołominie, CBA (Centralne Biuro Antykorupcyjne), Urzędowi Zamówień Publicznych i Regionalnej Izbie Obrachunkowej. Przy okazji radni komisji rewizyjnej przedstawili protokół pokontrolny, miażdżący zarówno dla firmy-wykonawcy, jak i osób odpowiedzialnych za projekt z ramienia urzędu.

O sprawie piszemy od dawna. Analizująca ją komisja rewizyjna Rady Miejskiej w Wołominie przedstawiła na poniedziałkowej sesji protokół z dnia 18 stycznia 2016 r., który odczytał przewodniczący Dominik Kozaczka. Powtórzył po raz kolejny, że 19 czerwca 2015 r. gmina Wołomin wybrała firmę Viatelecome Sp. z o.o. z Wrocławia do realizacji projektu „Szerokopasmowy Internet dla sołectw – wyrównanie szans rozwojowych w Gminie Wołomin”. 25 czerwca podpisano umowę, a dzień później przedstawiciel gminy Wołomin – wiceburmistrz Sylwester Jagodziński dokonał odbioru przedmiotu zamówienia. „W protokole odbioru z 26 czerwca 2015 r. stwierdził „terminową, kompletną, zgodną z opisem przedmiotu zamówienia, bezusterkową, realizację całości zadań dofinansowanych ze środków zewnętrznych (PROW 2007-2013), określonych w przedmiotowej Umowie” 29 czerwca 2015r. (poniedziałek), dostarczono do Urzędu Miejskiego w Wołominie fakturę nr 2015/06/0009 z dnia 29 czerwca 2015r. wystawioną przez firmę Viatelecome Sp. z o.o. za wykonanie całego projektu, na kwotę 861 000 zł brutto. W dniach 29-30 czerwca 2015r. (poniedziałek – wtorek), Urząd Miejski w Wołominie wykonał wszystkie czynności finansowo-księgowe związane z zapłatą faktury” – czytał przewodniczący, zauważając: „Istotnym uchybieniem po stronie Zamawiającego jest zaniechanie de facto przeprowadzenia procedury odbioru przedmiotu Umowy, co uprawnia Komisję do stwierdzenia, że w tym zakresie doszło do niedopełnienia obowiązków przez urzędnika dokonującego odbioru przedmiotu Umowy w imieniu Gminy Wołomin, skutkiem czego doszło do wypłaty na rzecz Wykonawcy nienależytego wynagrodzenia z pokrzywdzeniem Gminy Wołomin.” (…)

Więcej na łamach Wieści.

Zielonka: Nie pozwólmy na kolejną śmierć!

12

W minioną środę, o godz. 06.17 na pasach przy skrzyżowaniu ul. Stefana Wyszyńskiego i Literackiej w Zielonce, w wyniku obrażeń wewnętrznych zginęła tragicznie 36-letnia Iwona K. Kobieta prawidłowo przechodziła przez ruchliwą DW 634, kiedy nagle z impetem wjechał w nią Oplem 35-letni Paweł T, dodajmy – trzeźwy. Poruszeni tą śmiercią świadkowie zdarzenia powtarzają jak mantrę: „To przejście jest nieoświetlone, niedostatecznie oznakowane, a pasy ledwo widoczne. Za chwilę znów dojdzie tu do wypadku”.

– Ja proszę pani z okna mojego domu widzę jak bez przerwy dochodzi tu do niebezpiecznych sytuacji. W czasie godzin lekcyjnych, w dni szkolne, stoi tu co prawda Stopek, ale kiedy go nie ma przejście tymi pasami to walka o życie. Proszę nagłośnić nasz problem, bo władze się do interwencji raczej nie kwapią – zwrócił się z prośbą tuż po wypadku nasz Czytelnik z Zielonki.

Zapytaliśmy więc władze Zielonki czy rzeczywiście są nieczułe na los pieszych, próbujących przeprawić się na drugą stronę ul. Wyszyńskiego. – Wielokrotnie wnioskowaliśmy o działania poprawiające bezpieczeństwo na głównych drogach wojewódzkich, przebiegających przez Zielonkę (634, 631). Były to wnioski zarówno o wyznaczenie nowych przejść dla pieszych, wprowadzanie sygnalizacji świetlnej, uporządkowanie poboczy, aby piesi mogli się bezpiecznie poruszać. W lutym ubiegłego roku złożyliśmy do Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich wniosek o przeprowadzenie kompleksowej analizy bezpieczeństwa przejść dla pieszych ze względu na słabą ich widoczność – zarzeka się burmistrz miasta Grzegorz Dudzik. (…)

Niebezpieczna „przelotówka” przechodząca przez centra miast powiatu to także problem np. Kobyłki czy Wołomina. Kilka dni po śmiertelnym potrąceniu kobiety w Zielonce do podobnego wypadku doszło na skrzyżowaniu DW 634 z ul. Lipińską w Wołominie, niedaleko szkoły. (…)

Więcej na łamach Wieści.

Viatelecome sp. z o.o. ogłasza

11

Zarząd Viatelecome sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu (wykonawcy inwestycji budowy sieci dostępowej do Internetu szerokopasmowego w Gminie Wołomin) niniejszym zawiadamia, że wszelkie informacje w postaci wpisów na forach społecznościowych, komentarzy zamieszczanych na serwisach internetowych tygodnika „Wieści Podwarszawskie” oraz w artykułach publikowanych na łamach tego tygodnika („Internetowa prowizorka”, Wieści Podwarszawskie z dnia 24.01.2016 r. nr 3 (1279) oraz „Wołomin: Szerokopasmowy – sprawa do prokuratury, Wieści Podwarszawskie z dnia 14.02.2016 r. nr 6 (1282) sugerujące jakoby realizacja przez Viatelecome sp. z o.o. zamówienia publicznego: „Szerokopasmowy Internet dla Sołectw – wyrównywanie szans rozwojowych w Gminie Wołomin”, polegającego na zaprojektowaniu, dostawie, instalacji i uruchomieniu infrastruktury szerokopasmowego Internetu, odbyła się z naruszeniem prawa oraz w sposób nienależyty, stanowi naruszenie dóbr osobistych osoby prawnej – spółki Viatalecome sp. z o.o. W szczególności informacje takie stanowią naruszenie dobrego imienia i renomy Viatalecome sp. z o.o., tj. dóbr podlegających ochronie na podstawie art. 43 Kodeksu cywilnego w zw. z art. 23 i art. 24 Kodeksu cywilnego.

Zarząd Viatalecome sp. z o.o. informuje, że zamierza podjąć środki ochrony prawnej wobec autorów wszelkich nierzetelnych i godzących w dobre imię spółki Viatelecome sp. z o.o. publikacji, w tym dochodzić na drodze sądowej roszczeń finansowych z tytułu zadośćuczynienia oraz roszczeń odszkodowawczych.

Zarząd Viatelecome sp. z o.o.

Odbiór zgodny z prawem?

9

Informowaliśmy wcześniej o kontrowersjach związanych z planami budowy bazy transportu i hali do segregacji odpadów w miejscowości Krubki-Górki (gmina Poświętne). Tę lokalizację upatrzył sobie przedstawiciel Zakładu Usług Asenizacyjnych Marek Bakun, który zajmuje się odbiorem śmieci z terenu gminy Poświętne.

Przypomnijmy, że pan Karol Bakun w lipcu 2015 r. wystosował do wójta gminy Poświętne wniosek o ustalenie warunków zabudowy dla inwestycji polegającej na budowie bazy transportowej w miejscowości Krubki Górki. Zgodnie z wnioskiem, w wybudowanej bazie transportowej prowadzony miał być przeładunek materiałów stałych, produktów i surowców budowlanych, w tym gruzu, szkła, tworzyw sztucznych, papieru, tektury i ziemi. Wójt w styczniu tego roku, po licznych protestach ze strony mieszkańców gminy, wydał decyzję o odmowie ustalenia warunków zabudowy. Sprawa się jednak nie zakończyła, bowiem firma Bakun złożyła niedawno odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. „Odmowy ustalenia warunków zabudowy dla projektowanej bazy transportowej dokonano w oparciu o: tzw. „brak dobrego sąsiedztwa” w zakresie kontynuacji funkcji zabudowy usługowej i magazynowej przy drodze powiatowej nr 4351W w m. Krubki Górki. Uważamy, że warunek ten został przez nas spełniony gdyż przy ww. drodze powiatowej nr 4351W w m. Krubki Górki w odległości około 1,5 km znajduje się zabudowa produkcyjno-usługowa tj. hale, w których odbywa się ciągła produkcja materiałów dla wojska, odbywa się na tej nieruchomości codzienny ruch pojazdów transportowych, dowożących surowce i wywożących wyprodukowane produkty. Uważam, że pobliska zabudowa produkcyjno-usługowa stanowi tzw. „dobre sąsiedztwo” dla projektowanej przeze mnie bazy transportowej i potwierdza możliwość jej lokalizacji, skoro dopuszczona została zabudowa produkcyjna i bez zbadania warunków tzw. ,,dobrego sąsiedztwa” – czytamy w niniejszym odwołaniu. Na rozstrzygnięcie trzeba będzie zatem jeszcze trochę poczekać.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że 22 stycznia br. skończyła się umowa na użytkowanie przez Zakład Usług Asenizacyjnych Marek Bakun bazy magazynowo-transportowej w Okuniewie. Co to oznacza dla gminy Poświętne? (…)

Więcej na łamach Wieści.

Skierować zawiadomienie do właściwych organów

66

O ustaleniach komisji rewizyjnej ws. szerokopasmowego internetu w gminie Wołomin z wiceburmistrz Edytą Zbieć rozmawia Julita Mazur.

W minionym tygodniu odbyła się komisja rewizyjna w sprawie internetu szerokopasmowego. Nie było na niej nikogo z urzędników.

– Z tego co wiem, nikt z urzędników nie został na komisję zaproszony. Jeśli była taka potrzeba, przewodniczący komisji powinien nas poinformować. Wręcz przeciwnie, zostaliśmy zapewnieni, że komisja odbędzie się bez naszego udziału. Wydawało się nam to bardzo rozsądne, ponieważ radni z komisji rewizyjnej przeprowadzili na poprzednich komisjach rozmowy z osobami, które mogły wyjaśnić pewne badane przez komisję kwestie dotyczące szerokopasmowego internetu, a protokół z przeprowadzonej kontroli został już podpisany przez wszystkie strony, zaś posiedzenie dotyczyło analizy uwag wniesionych do protokołu przez burmistrza Wołomina.

W czasie komisji radni przedstawili protokół pokontrolny i odnieśli się do wyjaśnień burmistrz. Podkreślali swoje zdziwienie szybkim tempem prac przy montażu urządzeń. Jak wynika z dokumentów, 19 czerwca 2015 r. wybrano wykonawcę projektu, 25 podpisano z nim umowę a 26 wiceburmistrz Jagodziński podpisał protokół odbioru inwestycji. Trzy dni później na konto firmy trafił przelew. Nie za szybko się to wszystko działo?

– Potwierdzam, bardzo szybko, ale proszę zwrócić uwagę na jeden szczegół: na początku tej kadencji zostaliśmy zaskoczeni informacją, że Gmina Wołomin 1,5 roku wcześniej, podpisała z Urzędem Marszałkowskim umowę dotyczącą przekazania dotacji na realizację internetu szerokopasmowego w sołectwach naszej gminy. Celowo powiedziałam, że zostaliśmy zaskoczeni, bo umowa „leżała” w urzędzie tak długo nie doczekawszy się realizacji: jak twierdził zespół informatyków, nie w ich kompetencjach należała realizacja zadania. Są przecież informatykami urzędowymi a nie gminnymi, zaś zespół ds. pozyskiwania środków twierdził, że ich zadanie na etapie pozyskania dotacji się skończyło. Należy tylko żałować, że nie było wtedy nikogo, kto podjąłby męską decyzję, co ze sprawą należy dalej robić. Reasumując, mogliśmy zrezygnować z realizacji zadania, uznając, że jego wykonanie jest niemożliwe do 30 czerwca 2015 r. i oddać sprawę walkowerem, lub zaryzykować i zmierzyć się z tematem. Wybraliśmy wariant drugi.

W trybie pilnym powołaliśmy zespół zadaniowy i zaczęliśmy przygotowywać dokumenty związane z procedurą przetargową. Żeby jeszcze bardziej sobie sprawę skomplikować postanowiliśmy przy okazji przetargu „wyprostować” działanie 8.3, które prawie nie działało, tj. na 200 beneficjentów obdarowanych za poprzedniej kadencji łączem internetowym i komputerem, około 160 osób nie miało internetu i nie korzystało z dobrodziejstwa projektu. Pisanie specyfikacji istotnych warunków zamówienia nie było proste i to chyba pochłonęło najwięcej czasu, potem ogłoszenie postępowania i wybór wykonawcy. Należy podkreślić, że do przetargu przystąpiły 2 firmy, więc nie ma raczej mowy o desperacji wykonawców. Oczywiście głupotą byłoby nie spytać się czy wykonawca, który podpisuje umowę jest przygotowany by ją zrealizować. Z ust przedstawicieli wykonawcy usłyszałam, że na sprzęt w hurtowni komputerowej czeka się około 3 miesięcy, ale firma posiada ten sprzęt już na stanie i natychmiast może przystąpić do realizacji zadania.

Co do podpisania protokołu odbioru, byłoby nieelegancko wypowiadać się w imieniu osoby, która ten protokół podpisała. Wierzę, że miała mocne podstawy, aby stwierdzić, że system na dzień 26 czerwca 2015 r. działał i był kompletny.(…)

Jakimi środkami będziecie się Państwo ubiegać o zwrot pieniędzy za nie działający system od firmy Viatelecome Sp. z o.o. z Wrocławia? (…)

Więcej na łamach Wieści.

Służby postawione na baczność

20

Prokuratura, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Regionalna Izba Obrachunkowa i Urząd Zamówień Publicznych – te cztery instytucje, zdaniem radnych opozycji, powinny uważniej przyjrzeć się wołomińskiej sprawie internetu szerokopasmowego, który po ponad pół roku od montażu wciąż nie działa. Dzięki niejasnym działaniom firmy montującej system oraz utrudnionemu wglądowi do dokumentacji, gmina straciła ponad pół miliona złotych dotacji, w ramach projektu „Szerokopasmowy Internet dla Sołectw – wyrównywanie szans rozwojowych w Gminie Wołomin”.

Na lutowym posiedzeniu komisji rewizyjnej poinformowano o uwagach burmistrz do przedstawionego jej raportu, o którym już pisaliśmy na łamach WP. W głosowaniu odrzucono je jednak w całości (uznając jedynie wskazane przez nią literówki w raporcie) i decydując o pozostawieniu jedynie pierwotnej wersji dokumentu. Burmistrz prosiła m.in., by wstrzymać się ze złożeniem doniesienia do służb do czasu, kiedy firma usunie wszystkie wady i usterki urządzeń oraz pokryje naliczone przez gminę kary umowne za każdy dzień niefunkcjonowania internetu. Jak jednak argumentowali radni, zarówno dochodzenie prowadzone przez służby, jak i naprawa systemu oraz dochodzenie roszczeń mogą odbywać się równolegle. (…)

Więcej na łamach Wieści.

Tak się traktuje przedsiębiorców w powiecie!

0

Eksperci od spraw zagrożeń chemicznych z niedowierzaniem czytali stwierdzenia wicestarosty wołomińskiego Adama Łossana, wypowiedziane w jednym z ostatnich numerów bezpłatnego periodyku „Fakty wwl”. Po uważnej lekturze wywiadu odnosi się wrażenie, jakoby wołomińska rzeczywistość samorządowa w coraz szybszym tempie staczała się po równi pochyłej… Rozmawiamy z Bogdanem Domagałą, właścicielem DJCHEM Chemicals Poland S.A. w Wołominie.

 

Po ostatnich wypowiedziach wicestarosty Adama Łossana na temat kwestii wydania pozwolenia na budowę centrum handlowego, na podstawie „wadliwie” sporządzonego planu zagospodarowania, odnosi się wrażenie, że niezwykle pobłażliwie traktuje się w powiecie wszelkie „niedociągnięcia” prawne, związane z urbanistyką. W kontekście wieloletniej przepychanki w sądzie i instytucjach dwóch inwestorów, którzy mają problemy bo włodarze zaniedbali swoje obowiązki, zdanie w ustach starosty: „Plan dla tego terenu uchwaliła Rada Miejska w Wołominie, nie wprowadzając tego pojęcia, choć teoretycznie mogła” – brzmi jak daleko idąca pochwała niekompetencji kolegów samorządowców…

– Wypowiedzi wicestarosty na łamach Faktów wwl pokazują całkowity brak zrozumienia tematu, a dalej mówiąc, charakteryzuje je cynizm w stosunku do spraw bezpieczeństwa i najwyższych wartości, jakimi są życie i zdrowie ludzi. Snuje on insynuacje, jakoby DJCHEM kierował się tylko zagrożeniem swoich interesów. Uzasadnia wydanie decyzji na budowę Fabryki Projekt, opierając się na niewiążącym prawnie uzasadnieniu Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego, pomijając wskazane przez wojewodę uchybienia oraz orzecznictwa sądów w podobnych sprawach. Lekceważy zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Winą obarcza Radę Miejską.

Na pytanie „co znaczy bezpieczna odległość?” odpowiada: „To zależy, w którą stronę i z jaką prędkością wieje wiatr”. Czytając, włos na głowie się jeży. Specjaliści i ratownicy chemiczni osłupieli z wrażenia. W końcowej części artykułu stwierdza „Może DJCHEM chce wprowadzić jakąś nową działalność, która będzie wymagała dodatkowych zabezpieczeń albo strefy. Zabezpieczenia są kosztowne, a strefa jest kosztem sąsiedztwa”. Już kiedyś słyszałem te słowa. Wypowiedział je pan Marek Myszk w jednym z wywiadów. Panie wicestarosto, czy to przypadek, czy poparcie dla jedynie słusznej i poprawnej inwestycji?

Spójrzmy na to jeszcze z innej strony: Działający od kilkunastu lat w strefie przemysłowej miasta zakład, zatrudniający około stu pracowników, w większości mieszkańców powiatu, nagle w wyniku niedopełnienia przez urzędy niewygodnych formalności, uzyskuje sąsiedztwo centrum handlowego. Na głos oburzenia zarówno zarządu, jak i pracowników DJCHEM starosta odpowiada mniej więcej tak: „niech sobie zainstalują kosztowne zabezpieczenia – taka jest cena nowego sąsiedztwa”. A więc identyczne rozumowanie władz Wołomina poprzedniej kadencji (na szczęście rozliczone przez wyborców), jest kontynuowane przez Starostwo także i dziś.

Tak oto traktuje się mieszkańców i właścicieli firmy, która Wołominowi przynosi jedynie chwałę, choćby od lat klasyfikując się w czołówce prestiżowego rankingu Diamentów Forbesa.

Wicestarosta wielokrotnie sugerował, jakoby ustalenie bezpiecznej odległości, której domaga się DJCHEM jest tylko Pana fanaberią.

– Jeśli zapisy Dyrektywy UE Seveso, Prawa Ochrony Środowiska, zalecenia Metodologii Głównego Inspektora Ochrony Środowiska i Centralnego Instytutu Ochrony Pracy, opinii Państwowej Straży Pożarnej i Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska dotyczących obowiązku ustalenia bezpiecznej odległości to fanaberia, to „gratuluję” wicestaroście wiedzy na tematy bezpieczeństwa.

Wyznaczenie bezpiecznej odległości od obiektów użyteczności publicznej do zakładu to ostatnie, najbardziej skuteczne ogniwo w łańcuchu minimalizacji skutków poważnej awarii przemysłowej.

Od chwili wydania pozwolenia na budowę centrum handlowego walczy Pan w sądzie i instytucjach o ustalenie prawdy: kto (jeśli w ogóle) zaniedbał swoich obowiązków, stawiając działający od 19 lat w Wołominie zakład DJCHEM w tak trudnej sytuacji. Na jakim etapie znajduje się cała sprawa?

– Zaniedbanie to zbyt łagodne słowo. W dużej mierze do obecnej sytuacji przyczynili się także twórcy Studium miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego po byłej Stolarce oraz poprzedni wicestarosta, i tu nie chodzi o trudną sytuację DJCHEM, lecz o bezpieczeństwo ludzi. Obecnie sprawa dotycząca Centrum Handlowego rozpatrywana jest przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, druga dotycząca Fabryki Projekt została oprotestowana do rozpatrzenia przez Wojewodę. Komu przyznają rację? W końcowym etapie zdecydują sądy, lecz dla mnie zawsze najważniejsze będzie bezpieczeństwo ludzi.

Przyglądając się naszej lokalnej rzeczywistości odnosi się wrażenie, że powiat jakby stanął w miejscu. Obserwując choćby kwestie związane z budową centrum handlowego jasno widać jak traktowani są tu chętni do inwestowania przedsiębiorcy.

– Chętni do inwestowania przedsiębiorcy gromadzą się nie tylko tam, gdzie są wolne, dogodne tereny lecz tam, gdzie są merytoryczni, dobrze znający realia samorządowcy, mający u swojego boku urzędników-specjalistów oraz przychylnych dbających o dobro wspólne radnych. Tam szybko osiągają sukces. Tego życzę naszemu miastu, gminie i powiatowi.
Dziękuję za rozmowę.
 

Sprawę komentuje dla Wieści także generał Ryszard Grosset (b. zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej i zastępca Szefa Obrony Cywilnej Kraju. Współtwórca Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego i systemu Zarządzania kryzysowego Rzeczypospolitej Polskiej. Twórca kompleksowego systemu wspomagania decyzji w ratownictwie chemicznym. Autor i współautor wielu nowoczesnych procedur postępowania służb ratowniczych m.in. w odniesieniu do zagrożeń terrorystycznych.)

„W artykule pobrzmiewają nutki lekceważenia, ale także arogancji w stosunku do obowiązującego prawa, solidnie popartej ignorancją i brakiem elementarnej wiedzy w temacie, o którym wicestarosta się wypowiada. Artykuł, a szczególnie ton wypowiedzi potwierdza tezę, że zajęcie (w naszych – polskich warunkach) określonego stanowiska natychmiast „uzbraja” człowieka w specjalistyczną wiedzę i daje mu placet do autorytatywnych wypowiedzi na dowolny temat. Jest to i straszne i śmieszne – jednak ze zdecydowaną przewagą tego pierwszego. Dodatkowo daje się zauważyć brak wiedzy w zakresie zmian polskiego prawa, szczególnie w zakresie koegzystencji zakładów zwiększonego i dużego ryzyka i tzw. przestrzeni publicznych. Pojęcia „przestrzeń publiczna” rzeczywiście kiedyś w polskim prawodawstwie nie było, ale od chwili wejścia w życie dyrektywy Seveso III i „wpisaniu” jej do polskiego Prawa Ochrony Środowiska w oczywisty sposób obowiązuje i nakłada szereg obowiązków na administrację samorządową. No cóż – miejmy nadzieję, że Pan Starosta zechce „pochylić się” nad lekturą tej ustawy zanim zmuszą Go do tego decyzje władz zwierzchnich…

A teraz na temat. Jest rzeczą oczywistą, że centrum handlowe w żaden sposób nie zagraża istnieniu i funkcjonowaniu DJCHEM. Faktem jest również, że w DJCHEM funkcjonują najnowocześniejsze na chwilę obecną systemy i procedury awaryjne, ograniczające do minimum zagrożenie awarią (zwłaszcza taką, która niesie znaczne obszarowo skutki). Czy to jednak oznacza, że awaria nie może wystąpić? Takiej gwarancji nie można dać żadnej instalacji na świecie. Dlaczego zatem pojęcie „bezpiecznej odległości” staje się tak istotne?

Przede wszystkim spróbujmy wyjaśnić sens tego pojęcia: otóż bezpieczna odległość to taki dystans od miejsca emisji materiałów chemicznych z terenu zakładu,w którym ludzie nie będą narażeni na negatywne skutki najpoważniejszej awarii, jaka na terenie zakładu może nastąpić przy najgorszym zbiegu okoliczności, mających wpływ na bezpieczeństwo zakładu. Czy można porównać bezpieczeństwo ludzi pracujących w zakładach pracy lub zamieszkujących w obszarze strefy oddziaływania zakładu oraz chcących się tam osiedlić z klientami centrum handlowego lub widzami multikina ?

W ocenie władz powiatu postawiono tu znak równości. całkowicie ignorując różnice między budownictwem jednorodzinnym, a wielkopowierzchniowymi obiektami przeznaczonymi do masowego pobytu ludzi (tzw. „przestrzeniami publicznymi”). Oczywiście możliwe jest budowanie budynków jednorodzinnych i nisko kondygnacyjnych osiedli mieszkaniowych oraz zakładów przemysłowych. Nie zapominajmy jednak, że na terenie zakładów przemysłowych pracuje ściśle określona liczba zdrowych fizycznie osób, które są przeszkolone w zakresie reagowania na zagrożenie, a poza tym każdy zakład ma ustalony plan ochrony i ewakuacji. Mieszkańcy okolicznych zabudowań mają wiedzę o profilu produkcji zakładu i bywają zapraszani na spotkania z kierownictwem zakładu w celu przekazania im wiedzy o potencjalnych zagrożeniach i adekwatnych do nich wzorcach zachowań. Czas powiadamiania i reagowania jest tu wystarczający, aby uniknąć skutków awarii w wypadku jej wystąpienia. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w odniesieniu do projektowanego Centrum Handlowego. W centrum handlowym i kinie przebywać będą także małe dzieci, osoby starsze, inwalidzi itp. Ludzie ci będą stanowić populację rzędu kilku tysięcy osób na niewielkiej i niekiedy bardzo ograniczonej (np. sale kinowe) przestrzeni. Taka sytuacja skrajnie utrudnia prowadzenie ewakuacji, a ponadto „katalog” realnych zagrożeń uzupełnia o efekt paniki, który może wywołać nawet niewielka emisja magazynowanego na terenie zakładów THT – związku służącego do nawaniania gazu (w zasadzie mało toksycznego, ale wywołującego jednoznaczne skojarzenia). Nagły, intensywny zapach gazu w wypełnionej po brzegi sali kinowej może potencjalnie spowodować skutki porównywalne do efektów ataku terrorystycznego. O skutkach paniki mieliśmy okazję przekonać się w minionym roku kilkakrotnie – m.in. w czasie juwenaliów na jednej z bydgoskich uczelni. Biorąc to wszystko pod uwagę uwzględnienie bezpiecznej odległości jest nie tylko potrzebne, ale wręcz niezbędne i to bez względu na fakt, że władze starostwa potencjalne skutki katastrofy „biorą na siebie” (jak zwykle w polityce tylko w sensie moralnym).”

 

W promocji przymusowa przesiadka

10

Bardzo prawdopodobne, że od stycznia przyszłego roku autokary prywatnych przewoźników przestaną dowozić mieszkańców podwarszawskich miejscowości do centrum stolicy. Wydaje się, że władze mają dość przyjezdnych i pomimo że wyrabiamy znaczną część dochodów Warszawy, nikt nie chce słuchać o naszych problemach.

Sprawa jest dość poważna, choć wałkowana od lat. Temat nie dotyczy tylko podróżnych, nadjeżdżających z rejonu Wołomina. Problem ma dotknąć wszystkich dowożonych do szkół i zakładów pracy z tzw. wianuszka okołowarszawskiego.

Okazuje się, że zgodnie z uchwałą przyjętą przez Radę Warszawy w 2011 roku, zezwolenia umożliwiające prywatnym przewoźnikom zatrzymywanie i postój autobusów w centrum miasta, wygasają wraz z końcem tego roku. A zatem od stycznia 2017 r., kierowcy autokarów nie staną w centrum Warszawy. Oj, zaboli to wielu z nas, głównie tych, którzy dzięki autokarowej trasie wolni byli od obowiązkowych przesiadek. Oficjalnie mówi się, że jednym z powodów wyprowadzenia prywatnych autokarów z centrum jest próba jego „odkorkowania”, a tym samym poprawienie jakości transportu publicznego z zadaniem przejęcia przezeń wszystkich pasażerów. Szeroka oferta komunikacyjna miasta: metro, tramwaj czy autobus miejski, spokojnie według pomysłodawców da sobie radę z ilością pasażerów i uczyni to sprawniej niż obecni przewoźnicy. W kuluarowych rozmowach daje się jednak słyszeć opinię, że stan techniczny autokarów prywatnych jest znaczenie groszy niż pojazdów miasta. Ich niedawny zakup przez Warszawę ma być także spłacany biletami osób dojeżdżających. I pewnie o to w tym chodzi.(…)

Więcej na łamach Wieści.