spot_img
Strona główna Blog Strona 290

Wołomin może stracić 1.000.000 zł

0

Wskutek działań podjętych przez radnego Igora Sulicha istnieje realne zagrożenie, że Wołomin straci dofinansowanie do budowy parku Nałkowskich w wysokości 1.000.000,00 zł. Rozmawiamy z wiceburmistrzem Wołomina Grzegorzem Mickiewiczem.

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej pojawił się wniosek o wstrzymanie inwestycji pn. Budowa parku przy muzeum Nałkowskich. Radny opozycji argumentował, żeby nie rozpoczynać budowy do czasu wyboru nowych władz gminy. To one miałyby ostatecznie rozstrzygnąć, czy park gminie jest potrzebny czy też nie. Pan wydawał się być zaskoczony tą propozycją…

– Tak, gdyż inwestycja ta znajduje się w budżecie naszego miasta już od dwóch lat i od tego czasu nad nią pracujemy. Mamy koncepcję, całą dokumentację projektowo-kosztorysową, zatrudnionego inwestora zastępczego i dziwi mnie, że nagle przed wyborami park Nałkowskich stał się niepotrzebny. Gmina poniosła już koszty związane z inwestycją – łącznie ponad 400 tysięcy złotych – nie licząc pracy urzędników. Ja traktuję to tylko i wyłącznie jako element walki wyborczej i jakikolwiek brak szacunku dla naszych mieszkańców, którzy wielokrotnie wyrażali poparcie dla tej inwestycji. Pan radny Igor Sulich i pozostali radni, którzy wyrzucili budowę parku z tegorocznego budżetu, w mojej opinii wykazali się brakiem elementarnej odpowiedzialności i rozsądku, tak bardzo potrzebnych na stanowisku radnego.

Jakie skutki ma podjęta w czwartek decyzja?

Na pewno opóźnienie realizacji inwestycji, gdyż pan Sulich z innymi radnymi zdjął 1,6 mln zł z tego roku i przeniósł na rok kolejny. Mimo że za chwilę zostanie wybrany wykonawca, nie możemy rozpocząć w tym roku prac. A to dobry moment, ponieważ właśnie w 2014 r. przypadają dwie ważne rocznice – 130. rocznica urodzin i 60. rocznica śmierci Zofii Nałkowskiej. Byłby to więc prezent dla muzeum, które wreszcie zyskałoby otoczenie godne tego miejsca. Wskutek działań podjętych przez radnego Sulicha istnieje też realne zagrożenie, że miasto straci dofinansowanie do budowy parku w wysokości 1.000.000,00 zł. Nie mamy pewności, że darczyńca, który chcąc zaangażować się w rozwój miasta, przeznaczył środki na budowę parku, teraz się nie wycofa. Bo mimo iż mieszkańcy oczekują w naszej gminie miejsca, gdzie mogliby odpocząć, spędzić wolny czas, iść na spacer z rodziną, radni zdają się nie słuchać ich potrzeb.

W przypadku wygranej burmistrza Ryszarda Madziara temat parku przy muzeum znów powróci pod obrady Rady Miejskiej?

– Wołomin ma szansę zyskać miejsce, które będzie wizytówką naszego miasta. Wiele miast wokół Warszawy może pochwalić się parkami z prawdziwego zdarzenia, wystarczy odwiedzić Legionowo, Serock, Milanówek, Grodzisk, Mińsk czy Pruszków, by przekonać się, że tego typu miejsca tętnią życiem. Jak wiemy, brakuje u nas  miejsca, w którym całą rodziną można by było wybrać się na spacer. Mieszkańcy zapewne pamiętają, że takim miejscem pełnym zieleni i ławeczek był kiedyś pl. 3 Maja, dopóki były burmistrz nie postanowił zamienić go w betonowy plac. Dlatego chcemy stworzyć mieszkańcom nowoczesny ogród, w którym będą mogli spędzać wolny czas. Na miejscu zostanie zasadzonych mnóstwo nowych drzew, powstanie kwietna łąka, altany, ławki, zmodernizowany zostanie też zbiornik wodny, powstanie scena z zadaszeniem, gdzie latem można będzie słuchać koncertów. Projekt łączy tradycję z nowoczesnością i z pewnością przypadnie mieszkańcom do gustu, którzy już wcześniej podczas konsultacji społecznych bardzo pozytywnie podeszli do budowy parku. Mam nadzieję, że radni ochłoną i nie będą przekładać rozgrywek politycznych i kampanii wyborczej ponad potrzeby mieszkańców. Na razie na najbliższej sesji musimy wprowadzić pewną kwotę pieniędzy na zabezpieczenie płatności tegorocznych, wynikających już z zawartych umów, nie chcąc narazić się na procesy sądowe względem wykonawców umów, z którymi mamy zawarte umowy i którym musimy zapłacić faktury do końca tego roku.

Dróżnik zamiast wiaduktu

83

Wraz z modernizacją linii kolejowej E-75, do Kobyłki miała zawitać nowoczesna i wygodna kolej. Ostatnie decyzje PKP PLK S.A., wskazują jednak na to, że miasto czeka komunikacyjny paraliż, ponieważ jako jedyne w powiecie została pominięte w remontach przejazdów kolejowych. Jak argumentuje PKP PLK, to wynik protestów grupy mieszkańców, którzy złożyli prawie 1,5 tys. podpisów przeciwko proponowanym projektom nowych przejazdów.

W oficjalnym komunikacie PKP PLK S.A. czytamy m.in., że: „Podpisaniem porozumienia i aneksu do umowy na modernizację linii kolejowej na odcinku Warszawa – Sadowne zostało potwierdzone 12-miesięczne, dwutorowe zamknięcie odcinków Tłuszcz – Łochów i Łochów – Sadowne. Takie rozwiązanie pozwoli skrócić tam czas prac o 10 miesięcy. Pierwszy z odcinków zostanie zamknięty 12 października. Aneks został podpisany przez PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. i Torpol S.A. Aneks reguluje także zakres i umożliwi przyspieszenie prowadzenia prac na odcinku Zielonka – Wołomin, gdzie w wyniku społecznych protestów, wykonawca nie uzyskał dotychczas decyzji administracyjnych, pozwalających na wybudowanie nowych, bezkolizyjnych skrzyżowań. W związku z tą sytuacją zarządca infrastruktury, wspólnie z wykonawcą, podjęli decyzję o modernizacji obecne istniejących przejazdów, dodatkowo podwyższając poziom ich bezpieczeństwa. Tym samym zaplanowana wcześniej budowa wiaduktu przy przystanku Kobyłka Ossów oraz tunelu przy przystanku Kobyłka stała się na tyle kłopotliwa, że PKP PLK postanowiło się z niej wycofać. Zamiast nowych bezkolizyjnych przejść drogowych, pozostaną dwa przejścia kolizyjne z dróżnikiem i szlabanami. Przypomnijmy, że modernizacja samej linii przewiduje budowę dwóch dodatkowych torów, więc mieszkańcy Kobyłki będą musieli liczyć się ze zwiększonym ruchem kolejowym, a co za tym idzie ciągłymi korkami przy przejazdach kolejowych. Już teraz wiele osób obawia się, że brak wiaduktu i tunelu podzieli miasto na dwie części. W rozmowie z tygodnikiem Wieści, przedstawiciel rzecznika PKP PLK Maciej Dutkiewicz potwierdził, że podjęto tego typu decyzję z obawy o przeciągające się postępowania. Te z kolei mogły doprowadzić do braku możliwości realizacji i rozliczenia całego, wartego 1,6 mld zł projektu w wyznaczonym terminie. (…)

Więcej faktów na łamach Wieści.

 

Miasto huczy, a burmistrz nie słyszał

47

Wszyscy zebrani na czwartkowej sesji Rady Miejskiej w Wołominie uczestniczyli w ciekawej wymianie zdań pomiędzy burmistrzem Wołomina a radnym opozycji. Chodzi o głośną sprawę zarzutów, jakie wysuwa w stosunku do władz miasta i powiatu firma DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A, opublikowanych w ostatnim tygodniu w Wieściach Podwarszawskich. Choć miasto huczy, a nasza strona internetowa przeżywa prawdziwe oblężenie, burmistrz stwierdził, że o niczym nie wie….

Temat chciał wyjaśnić na sesji radny Dominik Kozaczka, który w czasie przeznaczonym na interpelacje radnych zapytał: – Chodzi o temat studium i planu zagospodarowania po Stolarce. W lokalnej prasie pojawiły się oskarżenia, że wydawaliście decyzje z naruszeniem prawa. Jestem zaniepokojony po przeczytaniu tych artykułów…

Ci, którzy chcieli dowiedzieć się prawdy w tej sprawie i usłyszeć wyjaśnienia srodze się jednak zawiedli: – Żadne oficjalne pismo w tej sprawie do mnie nie trafiło, i nie muszę się odnosić do informacji prasowych. Nawet nie czytałem tych artykułów panie radny – odpowiedział burmistrz Ryszard Madziar.

– Szkoda, że nie czyta pan gazety, w której obok jest z panem wywiad… Chodzi o Wieści Podwarszawskie. Proszę się z tym zapoznać, bo tam są wytoczone poważne oskarżenia wobec pana pracy – dociekał dalej radny opozycji. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Wołomin: MZDiZ do likwidacji?

5

Taki wniosek znalazł się w wystąpieniu pokontrolnym komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Wołominie. Radny Igor Sulich, kontrolujący miejską jednostkę określił to, co ujrzał następującym stwierdzeniem: „MZDiZ jak dla mnie jest jedną wielką stajnią Augiasza. Nie lada Herkulesa potrzeba, żeby tam posprzątać…”. Jak wynika z raportu, w jednostce, która ma zajmować się pracami fizycznymi na terenie miasta, więcej pracowników zatrudnionych jest w biurze, niż w terenie.

Wystąpienie pokontrolne komisji rewizyjnej, kontrolującej Miejski Zakład Dróg i Zieleni Wołominie (z działalności w latach 2012 i 2013) odczytał na ostatniej sesji Rady Miejskiej przewodniczący Adam Bereda. Zakończył wnioskiem o upoważnienie przewodniczącej RM do złożenia zawiadomienia do Najwyższej Izby Kontroli, w celu przeprowadzenia kompleksowej kontroli Miejskiego Zakładu Dróg i Zieleni.

Jak czytamy w uwagach, sugestiach i zastrzeżeniach odnośnie polityki kadrowej: „W dniu powołania MZDiZ przeniesiono 38 pracowników z MZO. Na dzień 31 grudnia 2012 roku w wyniku prowadzonej polityki kadrowej stan zatrudnionych wynosił 35 pracowników. Z kolei na dzień 31 grudnia 2013 roku liczba ta wynosiła 37 pracowników, 18 tzw. pracowników fizycznych i 19 pracowników biurowych. Po analizie stanu zatrudnienia członkowie Komisji Rewizyjnej zwracają uwagę na niezasadną strukturę osób zatrudnionych, w której większość stanowią pracownicy biurowo-administracyjni, jedynie pośrednio uczestniczący w procesie zarządzania drogami, zielenią i porządkiem w mieście. Niski udział osób pracujących na stanowiskach bezpośrednio związanych z wykonywaniem prac niezbędnych do utrzymania porządku i czystości w gminie powoduje iż jego funkcjonowanie ogranicza się praktycznie do obsługi administracyjnej zleceń konkretnych zadań merytorycznych i technicznych, realizowanych przez podmioty zewnętrzne. Taki sposób organizacji pracy i realizacji powierzonych zadań nie jest dostatecznie efektywny i racjonalny ekonomicznie.”

Wątpliwości wzbudza także obszar wynagrodzeń, premii i nagród w grudniu 2013 r.(…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Rozmawiajmy, a nie straszmy

14

Przedstawiciele Zielonego Wołomina, którzy wzięli udział w ostatniej sesji Rady Miejskiej w Wołominie nie mieli powodów do radości. Jak się okazało, w dyskusji nad pozwem, który miejska spółka skierowała do protestujących przeciwko budowie RIPOK mieszkanek zabrało głos… jedynie dwoje radnych.

Podczas czwartkowych obrad radny Andrzej Żelezik przeczytał list do burmistrza Wołomina, odnosząc się do decyzji ukarania mieszkanek Lipin Starych zapisaną w pozwie ogromną karą pienieżną (o sprawie pisaliśmy na łamach WP). „Demokracja daje mieszkańcom pełne prawo uczestniczenia w podejmowaniu decyzji. Nigdy nie można o tym zapominać.(…) Wystąpienie na drogę sądową przeciwko protestującym nosi znamiona zastraszenia mieszkańców broniących tej sprawy. Wielu radnych oburza fakt wniesienia do sądu pozwu przeciw mieszkańcom, którzy czując się niedoinformowani i ignorowani przez władze gminy prowadzili protest przeciw podejmowaniu ich zdaniem, krzywdzących decyzji. Oburzenie zwiększa świadomość, że pozew wniesiono przeciw wybranym dwóm osobom spośród wielu protestujących, co tylko potwierdza opinię o próbie zastraszenia protestujących. Nawet jeśli argumenty używane przez protestujących były krzywdzące dla MZO, to było to spowodowane brakiem przejrzystej informacji, a forma sądowego rozstrzygania sporu nie powinna mieć miejsca. (…) Wnosimy do burmistrza o ponowną analizę tej decyzji i wycofanie się z niej. Postulujemy podjęcie rzeczowych negocjacji z protestującymi mieszkańcami”- odczytał radny Żelezik, prosząc o konsultacje i jeszcze jedną rzeczową analizę budowy RIPOKu.

Nie spotkał się jednak z żadnym komentarzem adresata listu, burmistrza Wołomina, który prośbę przemilczał.

Temat postanowił więc kontynuować radny Dominik Kozaczka: – Czy prowadzone prace ziemne w okolicach wysypiska to już budowa tego RIPOKu czy jednak pan posłuchał apeli mieszkańców i radnych, by jednak się wstrzymać z budową tego zakładu, bo jednak jest tam wiele kontrowersji.

– Z informacji jakie uzyskałem od prezesa MZO prace się rozpoczęły – odpowiedział burmistrz Madziar.

– A w związku z tym, że podstawowym zarzutem, w mojej ocenie, jest wada prawna, że jest to teren zalewowy, nie rozważa pan jednak wstrzymanie się z budową tego zakładu? – dopytywał radny.

Więcej na łamach Wieści.

 

Wołomin: Budowa parku wstrzymana!

12

Pomysł na budowę parku przy Muzeum Z. i W. Nałkowskich od początku wzbudzał wiele emocji. W internetowych ankietach mieszkańcy dawali jasno do zrozumienia, że na niewielkim obszarze przy muzeum, na krańcu miasta, nie widzą możliwości wybudowania takiego parku, jaki potrzebowałaby 50-tysięczna gmina. Mimo wszystko, władze miasta stworzyły projekt i podpisały z lokalnym biznesmenem umowę na dofinansowanie parku na 1 mln zł (w przypadku gdy wydana zostanie zgoda na budowę Centrum Handlowego po Stolarce). Pozwolenie na budowę wydano, więc nic nie stawało na przeszkodzie by prace w parku rozpocząć. Jednak klimat, jaki wytworzył się wokół tej inwestycji, skłonił radnych do tego, by wstrzymać budowę parku, aż do czasu wybrania nowych władz gminy.

W czasie dyskusji nad sprawozdaniem burmistrza Wołomina na wrześniowej sesji Rady Miejskiej, padło zapewnienie, że w najbliższych dniach wybrany zostanie wykonawca inwestycji pn. Budowa parku przy Muzeum Z. i W. Nałkowskich. Radni opozycji wytknęli wówczas burmistrzowi fakt niepoinformowania Rady o podpisaniu aneksu do umowy z przedsiębiorcą na 1 mln zł, oraz to, że park zostanie zbudowany niezgodnie z obowiązującymi tendencjami. Najpierw miałaby bowiem powstać asfaltowa droga dojazdowa i parking, a potem ruszyłyby prace w parku. Jak mówił radny Andrzej Żelezik, dojeżdżający na teren inwestycji przez wiele miesięcy ciężki sprzęt od razu zniszczyłby nakładkę asfaltową, która powinna być położona dopiero po zakończeniu prac, przed otwarciem parku. Temat został jednak ucięty, ale niepodziewanie wrócił na sesję kilka godzin później, podczas rozpatrywania uchwały budżetowej. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Starosta broni życia czy je naraża?

107

To pytanie nie schodzi z ust pracowników zakładu chemicznego w Wołominie, firmy DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A., którzy udzielenie pozwolenia na budowę centrum handlowego na terenie po Stolarce nazywają igraniem z życiem mieszkańców. Jak bowiem nazwać ignorowanie przepisów obowiązującej w Polsce Dyrektywy Unii Europejskiej Seveso II, ustawy Prawo Ochrony Środowiska oraz zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, w których mówi się, że obiekty użyteczności publicznej muszą być lokalizowane w bezpiecznej odległości od zakładów zwiększonego ryzyka wystąpienia poważnej awarii przemysłowej.

Pozwolenie na budowę Centrum Handlowego na terenie po byłej Stolarce jest już wydane i prace mogą ruszyć pełną parą. Problem w tym, że jak mówi Wieściom Anna Jadacka – v-ce prezes zarządu DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A., Starosta wołomiński, wydając decyzję pozwolenia na budowę centrum, zapomniał o bardzo istotnej rzeczy: nie wykonano stosownych analiz, ustalających czy na terenie po byłej Stolarce mogą powstać budynki użyteczności publicznej z zachowaniem bezpiecznej odległości od zakładu chemicznego – w tym przypadku DJCHEM. Tymczasem Centrum ma powstać w odległości ok. 300 metrów od zakładu , co stwarza realne zagrożenie dla osób przebywających w obiektach handlowych, których ilość w projekcie inwestor określił na ok. 7 tysięcy.

Podzielimy działkę, a problem zniknie

Studium uwarunkowań , przygotowane przez poprzednie władze Wołomina, przewidywało sporządzenie planu zagospodarowania przestrzennego dla całego rejonu ulic Geodetów i Łukasiewicza. W 2011 r. burmistrz Ryszard Madziar skierował pod obrady Rady Miejskiej uchwałę przyjmującą studium z zapisami umożliwiającymi budowanie wielkoprzemysłowych obiektów handlowych na terenie po Stolarce. W 2013 r. uchwalono plan zagospodarowania przestrzennego tylko do części po Stolarce i terenów bezpośrednio z nią graniczących. Pominięto tereny oddzielone ulicą Łukasiewicza np. DJCHEM, KARTPOL, czy też dawnej NAFTY.

W planie tym zmieniono przeznaczenie terenów z przemysłowych na usługowe i usługowo- produkcyjne, dopuszczając budowę obiektów wielkopowierzchniowych tj.  o powierzchni powyżej 2 tys. metrów kwadratowych. W planie zapisano cyt.: „przy realizacji obiektów użyteczności publicznej nakazuje się uwzględnienie istniejącego zakładu o zwiększonym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej z zachowaniem bezpiecznej odległości od tego zakładu”.

Taki nakaz znalazł się w uwagach do planu zarówno w piśmie od Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, jak i Komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie. Komendant w piśmie do Burmistrza Wołomina poruszył także bardzo ważną kwestię, dotyczącą zbyt bliskiej odległości od projektowanego centrum i multikina linii kolejowej o znaczeniu krajowym, którą transportowane są w dużych ilościach materiały niebezpieczne.

Wstępna bezpieczna odległość obiektów użyteczności publicznej od zakładów chemicznych  określona w opracowaniu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska z 2007 r. i zaktualizowana  w 2010 r. wynosi 1500m. W tym roku zarząd DJCHEM zlecił wykonanie ekspertyzy ustalającej bezpieczną odległość – wybitnemu specjaliście -generałowi pożarnictwa Ryszardowi Grossetowi w oparciu o obecny stan zakładu . Wyniki obliczeń wykazały ,że rzeczywista bezpieczna odległość projektowanego centrum handlowego od instalacji produkcyjnych DJCHEM jest mniejsza niż zalecana w opracowaniu IOŚ i wynosi 1000m. Ekspertyza potwierdziła się z wynikami obliczeń przeprowadzonych podczas projektowania zakładu DJCHEM w 1993 r. W obecnych obliczeniach wykorzystano między innymi certyfikowany przez Państwową Straż Pożarną program ALOHA.

Jak mówi główny akcjonariusz DJCHEM Bogdan Domagała – Kiedy dowiedzieliśmy się o udzieleniu przez starostwo pozwolenia na budowę centrum handlowego postanowiliśmy sprawdzić fakty. Jak się okazało, zapis o „ ustaleniu bezpiecznej odległości” starostwo całkowicie pominęło. Nie zlecono żadnych opracowań Państwowej Straży Pożarnej – podmiotowi uprawnionemu do wykonania takiego raportu. Co ciekawe, pominięto DJCHEM jako stronę postępowania.

Igranie z życiem?

– Plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu po Stolarce sporządzono w całkowitej abstrakcji od istniejącego zakładu zwiększonego ryzyka, który ma strefę swojego oddziaływania, przyjętą jako obszar o promieniu około tysiąca metrów. Zbadaliśmy to metodami aktualnie najnowszymi, certyfikowanymi zarówno w Europie jak i w Polsce. W planie zagospodarowania abstrakcyjnie wydzielono fragment przestrzeni i umieszczono go ewidentnie w strefie oddziaływania myśląc, że można to rozpatrywać zupełnie oddzielnie, niezależnie od istniejących zagrożeń. Jedną stroną medalu jest zakład chemiczny zwiększonego ryzyka , a drugą centrum handlowe i multikino, gdzie codziennie ma przebywać tysiące osób . Ewakuacja z takich obiektów zawsze stwarza wiele problemów. Tymczasem w zakładzie DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. znajdują się w znacznych ilościach m.in. tetrahydrotiofen , używany w gospodarce jako nawaniacz do gazu ziemnego. Pomimo niezwykle skutecznych zabezpieczeń jakie posiada zakład, nigdy nie wolno nam zakładać, że nie dojdzie tam do żadnej awarii. W kwestii bezpieczeństwa to, co jako ludzie możemy zrobić, zostało zrobione, jednak nie da się wykluczyć ingerencji czynnika niezależnego od nas, np. potężnego huraganu, który zniszczy urządzenia zakładu. Musimy pamiętać, że nawaniacz do gazu jest jedną z bardziej panikogennych substancji. Wyobraźmy sobie ,że ludzie siedzą w kinie i nagle zaczyna bardzo intensywnie śmierdzieć gazem. Zaczynają łzawić im oczy, pojawiają się przypadki omdleń. Wybucha panika i dochodzi do tragedii. Taka sytuacja miała już miejsce na świecie niejednokrotnie – ostrzega gen. Ryszard Grosset, polski ekspert w dziedzinie ratownictwa chemicznego.

Jak dodaje, to nie przypadek, że na terenach przemysłowych nie mogą powstawać ani duże osiedla mieszkaniowe, ani centra handlowe. Tymczasem w Wołominie centrum ma powstać w odległości 300 metrów, a drugi etap inwestycji nawet 150 metrów od DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. – Różnica pomiędzy zakładem produkcyjnym a budynkami użyteczności publicznej jest znacząca. W zakładzie mamy określoną ilość przebywających osób, sprawnych fizycznie, nie ma tu dzieci, a każdy z pracowników zna procedury na wypadek awarii. W centrum handlowym natomiast w chwili pojawienia się niebezpieczeństwa wybucha panika, która może spowodować (i niejednokrotnie powodowała) zagrożenie życia – ocenia b. zastępca komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Sprawę podjęła się prowadzić znana Kancelaria Lengiewicz Wrońska Berezowska i Wspólnicy Kancelaria Prawnicza s.c., ponieważ jak mówią prawnicy, doszło do naruszenia prawa, którego skutki mogą być tragiczne. – Pamiętajmy, że zgodnie z planowaniem przestrzennym , w gminie powinny i są   zawsze wydzielone określone strefy – w jednej ludzie mieszkają, w innej tworzy się centra usługowe , jako odrębne- z reguły na obrzeżach miast, czy gmin- wydzielone są strefy przemysłowe. Teren , na którym znajduje się zakład DJCHEM i na którym planowane jest powstanie Centrum Handlowego od bardzo dawna przeznaczony był pod przemysł. Należy pamiętać o istniejących prawnych ograniczeniach, które muszą być przestrzegane w procesie wydawania decyzji administracyjnych o pozwoleniu na budowę. W przypadku Centrum Handlowego  chodzi o przepisy dotyczące  bezpieczeństwa ludzi przebywających w tym centrum. Nie wiem, dlaczego pominięto obowiązujące prawo, dopuszczając do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego i podzielenia go w taki sposób, że ze strefy przemysłowej – w sytuacji funkcjonowania już w tej strefie zakładów przemysłowych – utworzono strefę przeznaczoną pod  usługi wielkopowierzchniowe. W sytuacji natomiast, gdy doszło już do zmiany planu, w trakcie postępowania o wydanie pozwolenia na budowę centrum handlowego, zignorowano zapisy tego planu, który w §12 ust. 5 punkt 2 wprost stanowi, iż: „Przy realizacji obiektów użyteczności publicznej nakazuje się uwzględnienie istniejącego zakładu o zwiększonym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej, z zachowaniem bezpiecznej odległości od tego zakładu”. Zakład DJCHEM jest wprost wskazany w tym planie (w §5 ust. 1 pkt 18, zgodnie z którym, ilekroć w treści planu jest mowa o „istniejącym zakładzie o zwiększonym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej” należy przez to rozumieć „istniejący w czasie sporządzania Planu zakład chemiczny zlokalizowany przy ul. Łukasiewicza 11” ). Zignorowano więc dwa bezwzględnie obowiązujące przepisy prawa miejscowego, których organ wydający pozwolenie na budowę ma obowiązek przestrzegać. Może za takie złamanie przepisów grozić nawet odpowiedzialność karna – zauważa radca prawny Dorota Kobylecka. Moim zdaniem, z dużą ostrożnością, taką odpowiedzialność funkcjonariusza publicznego można wywodzić z art. 231. § 1 k.k., który stanowi, że „Funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.” Działanie na szkodę interesu publicznego rozumiane jest szeroko: chodzi zarówno o szkodę materialną, jak i niematerialną (życie, zdrowie, bezpieczeństwo publiczne). Jak przypomina, art.73 ust. 5 ustawy Prawo ochrony środowiska, wprowadza istotne ograniczenia związane z zabudową terenów, które znajdują się w sąsiedztwie zakładów zwiększonego ryzyka. Zgodnie z tym przepisem osiedla mieszkaniowe, obiekty użyteczności publicznej (takie jak Centrum handlowe), budynki zamieszkania zbiorowego, drogi krajowe oraz linie kolejowe, powinny być lokalizowane w bezpiecznej odległości od zakładów stwarzających zagrożenie wystąpienia poważnych awarii. To kolejny zignorowany przez Starostę przepis. Nie sposób także wytłumaczyć, dlaczego architekci zaangażowani w projekt Centrum Handlowego dopuścili do  sytuacji, w której nie została obliczona bezpieczna odległość od istniejącego zakładu chemicznego. Czyżby obliczyli ją sami, bez udziału zakładu, który jako jedyny jest w stanie wskazać  właściwe dane konieczne do obliczenia tej odległości? Zignorowanie ustalenia  bezpiecznej odległości to jedno. Pozostaje jeszcze problem z transportem. W bliskiej odległości zaprojektowanego Centrum znajdują się – linia kolejowa o znaczeniu krajowym i droga wojewódzka , którymi to transportuje się znaczne ilości substancji niebezpiecznych. Jeśli uległaby wypadkowi, a nie daj Boże także rozszczelnieniu, tragedia byłaby  gotowa – stwierdza prawnik.

Decyzja w rękach wojewody

Zakład DJCHEM nie był uznany przez Starostę za stronę postępowania o wydanie pozwolenia na budowę Centrum Handlowego, więc nie mógł nawet zająć stanowiska w sprawie i udostępnić dane niezbędne do obliczenia tej tzw. bezpiecznej odległości. Po uzyskaniu przez DJCHEM informacji o wydaniu pozwolenia na budowę Centrum Handlowego, spółka złożyła w Starostwie wniosek o wznowienie postępowania zakończonego wydaniem pozwolenia na budowę wskazując, że bez własnej winy nie brała udziału w tym postępowaniu, a jej udział jest niezbędny, aby mogła zostać ustalona bezpieczna odległość i tym samym, aby można było ustalić, czy bezpieczne dla zdrowia i życia ludzi jest zlokalizowanie Centrum Handlowego w tak bliskiej odległości od zakładu chemicznego. Spółka wniosła także o wstrzymanie wykonania – na czas trwania postępowania administracyjnego – pozwolenia na budowę. W niniejszej sprawie powinna być to oczywista procedura – jeśli nie wiemy, czy realizacja inwestycji będzie możliwa, do czasu rozstrzygnięcia tej kwestii budowę należy wstrzymać. Starosta odmówił jednak wstrzymania inwestycji, nie znajdując podstaw do wydania takiej decyzji. DJCHEM złożył więc zażalenie do wojewody mazowieckiego w nadziei, że wojewoda wstrzyma  tę decyzję i nakaże przeprowadzić postępowanie od początku.

Problem w tym, że ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy może potrwać nawet dwa lata, a w tym czasie Centrum Handlowe zostanie już pewnie wybudowane. Nie można wykluczyć, że w przypadku, gdy  inwestor nie otrzyma pozwolenia na użytkowanie wybudowanego już Centrum ze względu na brak zgody Straży Pożarnej lub inspektora ochrony środowiska (ze względu na bliskość centrum do zakładu zwiększonego ryzyka, gdzie składowane są substancje niebezpieczne), mógłby domagać się odszkodowania, które zrekompensuje mu poniesione szkody – odszkodowanie należne zapewne od gminy i powiatu.

 

Mówi Generał Ryszard Grosset (b. zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej i zastępca Szefa Obrony Cywilnej Kraju. Współtwórca Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego i systemu Zarządzania kryzysowego Rzeczypospolitej Polskiej. Twórca kompleksowego systemu wspomagania decyzji w ratownictwie chemicznym. Autor i współautor wielu nowoczesnych procedur postępowania służb ratowniczych m.in. w odniesieniu do zagrożeń terrorystycznych.): „Kompletna paranoja tego wydarzenia polega na tym, że to się dzieje w Wołominie, który zażarcie walczy o ochronę życia poczętego, a równocześnie naraża parę tysięcy ludzi na ewidentnie zagrożenia. Przepisy w zakresie planowania przestrzennego i ochrony środowiska zawęziły w znacznym stopniu możliwości wykorzystania tego terenu, ale od czego mamy wrodzoną pomysłowość. Można przecież wyciąć fragment obszaru i dla niego sporządzić oddzielny plan zagospodarowania. Można także w pośpiechu lub przez zwykłe roztargnienie „zapomnieć” o znajdującym się za płotem zakładzie chemicznym i pominąć zagrożenia jakie może spowodować. Można także zapomnieć o skonsultowaniu tych zmian z zakładem, a opinie Inspekcji Ochrony Środowiska i Państwowej Straży Pożarnej potraktować z przymrużeniem oka… W cywilizowanym świecie wydzielenie poszczególnych stref zagrożeń w procesie planowania przestrzennego jest przejawem zdrowego rozsądku. Ważne jest tylko aby polityka i brak wyobraźni nie przyćmiły w nas intuicji i nie pozbawiły tego rozsądku.”

jmaz

Zbezcześcili tablicę

8

Wołomin nie ma dobrej drogi dojazdowej do stolicy ani miejsc, którymi warto się pochwalić – ma jednak to, czego na próżno szukać gdzie indziej: uprzedzenia i stereotypy oraz grupę mieszkańców chętnych do profanowania i niszczenia wszystkiego, co inne.

Kolejny raz (wspomnijmy mogiłę bolszewików w Ossowie) przed wyborami samorządowymi pojawia się grupa „prawdziwych Polaków”, która tym razem zniszczyła osłoniętą w ubiegłym roku tablicę przy ul. Orwida w Wołominie, upamiętniającą mieszkańców terenu powiatu wołomińskiego, którzy ratowali swoich sąsiadów narodowości żydowskiej przed eksterminacją niemiecką w latach 1939-1945.

 

Wołomin: Fatum nad ul. Tęczową?

0

Jeszcze nie opadły emocje po ubiegłotygodniowym, tragicznym w skutkach wypadku na ul. Tęczowej w Wołominie, kiedy trzy dni później doszło na tej ulicy do kolejnego zdarzenia. 16 września po godz.13.00 zapalił się tam pokój w murowanym, trzykondygnacyjnym budynku, w którym przebywała nastolatka. Na szczęście dziewczyna zachowała zimną krew i o zdarzeniu szybko zaalarmowała straż. Udało jej się też wybiec z domu i na przyjazd ratowników czekała na zewnątrz. (…)

Więcej na łamach Wieści

 

Spółdzielnia robi co chce? Zmień zarząd.

11

Skontaktowała się z nami Czytelniczka z ul. Fieldorfa w Wołominie, która poinformowała o tym, że podczas remontu balkonów Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego niszczy mieszkańcom położoną niemałym kosztem terakotę. Próby rozmów z prezesami spełzły na niczym, a Czytelniczka usłyszała krótkie: „A co mi pani zrobi?”. Wieści również daremnie czekały na wyjaśnienie tej sytuacji i odpowiedź na choćby jedno zadane pytanie…

„Chciałam opisać Państwu chamstwo prezesa Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego w Wołominie. Nagle po 30 latach nie robienia niczego zarząd wpadł na pomysł, że trzeba dać komuś zarobić (?) i wymyślił „remont” balkonów bloku przy ul Fieldorfa. Nie informując lokatorów rozstawili rusztowania i zaczęli niszczenie. Remontowałam balkon około 2 lat temu i położyłam na nim terakotę. Zwróciłam się więc o wyjaśnienia tej sprawy do spółdzielni. Pytam kto mi zwróci pieniądze i usłyszałam że oni tylko „remontują” beton, a płytki nie są na nich konieczne, więc jak będę chciała, to mam je sobie położyć jeszcze raz, na własny koszt” – opisuje zdenerwowana kobieta.

Próba rozmowy z p. prezesem Jarnutowskim, według relacji Czytelniczki wyglądała następująco: „Gdy zadzwoniłam do spółdzielni i chciałam grzecznie porozmawiać na ten temat od pana Jarnutowskiego usłyszałam: „a co mi pani zrobi, i tak pani skuje te płytki, i co?” przykre jest to że oni są bezkarni. Robią co chcą, nie licząc się z lokatorami i traktując nas jak jakieś bydło”- stwierdza na koniec. Jak mówi, panowie robotnicy nie patyczkowali się z własnością mieszkańców. Balkon sąsiadki pozostawili po „remoncie” z anteną satelitarną bezwładnie zwisającą na uszkodzonym pręcie. (…)

Więcej na łamach Wieści