spot_img
Strona główna Blog Strona 304

Uzbrójmy się w cierpliwość

27

Z Mariuszem Kozerą, z-cą dyrektora Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Warszawie rozmawia Julita Mazur. (…)

Co z nieszczęsną DW 634?

– Niedługo w jej ciągu w Zielonce powstanie wiadukt nad torami, który jest inwestycją PKP. W ostatnich dniach PKP otrzymało od MZDW ostatnie zatwierdzenia dokumentacji, termin rozliczenia ustalono na listopad 2015 r, a przetarg wygrały Warszawskie Mosty. Jestem więc dobrej myśli.

Kierując się dalej, w stronę Wołomina – będziemy ogłaszali przetarg na dokumentację tej drogi, która jednak nie będzie dwujezdniowa (na co nie zgadzała się Zielonka, o co prosiła Kobyłka, a Wołomin stwierdził, że jest mu wszystko jedno). Poza tym dwie jednie na DW 634 od Wołomina, do Zielonki i samej Warszawy oznaczałyby, że ruch ciężarowy odbywałby się właśnie DW 634. Tymczasem po wybudowaniu S8 chcielibyśmy samochody przekierować na obwodnicę, odciążając drogę wojewódzką.

Drugą przyczyną są protesty społeczne: Przy takich protestach jakie mamy dziś wokół tej inwestycji, przy wydawaniu decyzji środowiskowej, ZRID, opinii itd. nie ma mowy o uzyskaniu jakichkolwiek decyzji administracyjnych dla odcinka dwujezdniowego. Planujemy w kolejnym roku ogłosić przetarg na wykonanie dokumentacji technicznej dla DW634, od końca wiaduktu w Zielonce do ronda w Wołominie, na drogę jednojezdniową, z poszerzeniami na skrzyżowaniach, na lewoskręty plus może jeszcze gdzieś dodatkowa sygnalizacja świetlna. Pojawiłaby się także ścieżka rowerowa i chodnik.

Jak długo potrwa więc moment projektowania, pozyskiwania decyzji i opinii?

– Przebudowa DW 634 zależy w pierwszej kolejności od decyzji środowiskowej, która w obecnej chwili w Polsce jest dokumentem najważniejszym przy tego typu inwestycjach. Czekają nas jeszcze trzy lata prac projektowych, decyzje, opinie, bo to bardzo długi odcinek. Być może pojawią się protesty, odwołania, które mogą przedłużyć budowę nawet do 5 lat. Mieliśmy przecież niedawno przykład tego, co się działo z decyzją środowiskową, koncepcją i projektem 634, gdzie przez 5 lat powstawała w bólach decyzja środowiskowa, a kiedy w końcu powstała, szybko padła, ponieważ stanowisko Rady Miasta Zielonka było takie a nie inne…

Cały wywiad na łamach Wieści.

 

Wołomin nie jest prorodzinny?

6

Redakcję Wieści odwiedziła niedawno mama bliźniaków z Wołomina, oburzona tym, jak miasto traktuje rodziców wieloraczków. – Gmina Wołomin jako bodaj jedyna w powiecie nie stosuje się do orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego z 26 czerwca 2014 r., który uznał, że dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu opieki nad dzieckiem w trakcie urlopu wychowawczego przysługuje na każde z bliźniaków czy trojaczków. Nie wypłaca pieniędzy matkom, choć chlubi się realizowaniem polityki prorodzinnej – stwierdza z żalem Anna Góralczuk, mieszkanka Wołomina, która postanowiła razem z innymi matkami wieloraczków walczyć o swoje prawa.

Niestety, przepisy polskiego prawa niejednoznacznie określają kwestię wypłaty dodatków z tytułu przebywania na urlopie wychowawczym na opiekę nad więcej niż jednym dzieckiem. Część Ośrodków Pomocy Społecznej uznaje, że skoro dodatek przysługuje do zasiłku rodzinnego na dziecko, to należy się na każde z nich. Inne, tak jak wołomiński, że dodatek jest jeden bez względu na ilość dzieci urodzonych w czasie jednego porodu. W jednych gminach matki dostają tylko 400zł na wszystkie dzieci urodzone w czasie jednego porodu, w innych – po 400zł na każde z osobna.

Władze Wołomina, jako jedne z nielicznych w okolicy, postanowiły wykorzystać luki w prawie i matkom zasiłku nie wypłacać. – Kiedy trzy lata temu urodziłam bliźniaki i zgłosiłam się po zasiłek rodzinny, pani w miejskim urzędzie kazała mi wykreślić z wniosku jedno dziecko, stwierdzając, że pieniądze wypłacone będą i tak tylko za jedno. Posłuchałam się jej, czego żałuję, ponieważ rzecznik praw dziecka poinformował mnie, że to było działanie niedozwolone. Urzędnik nie może przecież ustalać składu mojej rodziny. Pomimo że spełniałam kryteria dochodowe, do dziś OPS nie wypłacił mi za 2011 r., kwoty 4 tys. zł za drugie dziecko. Za 2012 r. zasiłek został mi wypłacony, ponieważ wygrałam sprawę w WSA – relacjonuje mama bliźniaków. Jak mówi, trzykrotnie spotkała się z burmistrzem Ryszardem Madziarem w tej sprawie, ale nie doczekała się żadnych konkretnych decyzji. Na ostatnie z pism urząd nie odpowiedział od sierpnia. – Odszukałam mamy z podobnym problemem i postanowiłyśmy zewrzeć szyki. Założyliśmy stronę internetową, gościliśmy w programach śniadaniowych, wielokrotnie w TVP, naszą sytuację opisywały artykuły w gazetach, w internecie i programy interwencyjne. Walczymy razem i razem złożyłyśmy skargę do trybunału konstytucyjnego – opowiada Anna Góralczuk.

Mamy nie odpuszczają. 30 października spotkały się z Ministrem Pracy i Polityki Społecznej, jego zastępcą oraz pracownikami ministerstwa. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Wojewoda: Brak konsultacji się mści!

18

W minioną środę w Wołominie gościł wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Mówił o inwestycjach zmierzających do poprawy infrastruktury drogowej, jednak największe emocje wśród mieszkańców wywołał temat budowy w Wołominie Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.

W środowym spotkaniu, zorganizowanym przez Igora Sulicha z PO, uczestniczyło kilkudziesięciu mieszkańców. Najważniejszą, omawianą kwestią było rozpoczęcie budowy przy granicy miasta Regionalnej Instalacji, do której zwożone będą śmieci z gminy i jej okolic. Brak dostatecznej wiedzy na temat zamiarów władz miasta oraz brak konsultacji spowodował, że mieszkańcy Starych Lipin zwarli szeregi i wysyłają protesty do kompetentnych instytucji wszystkich szczebli. Jak się okazuje, po ich stronie stanął wojewoda mazowiecki, który przyjechał, by wlać w ich serca szczyptę otuchy.

Jak podkreślił Jacek Kozłowski, wydane w sierpniu decyzje: środowiskowa i pozwolenie na budowę, które są podstawą do lokalizacji RIPOK, zostały zaskarżone. Przed Samorządnym Kolegium Odwoławczym toczy się właśnie postępowanie ws. wydanej przez burmistrza Wołomina decyzji środowiskowej dla RIPOK. Wojewoda zajął się także pozwoleniem na budowę Instalacji, zaskarżonym do wojewody m.in. przez sołtysa i Radę Sołecką Lipin Starych. – Starostwo powiatowe powinno się liczyć z tym, że ta decyzja środowiskowa jest obarczona pewnym ryzykiem i rozpoczynanie budowy na podstawie tej decyzji środowiskowej może przynieść negatywne skutki. Decyzja o pozwoleniu na budowę nie jest więc ostateczna i nie pozwala na rozpoczęcie budowy, dopóki wojewoda nie rozpatrzy odwołań – informował wojewoda, wyjaśniając, że w tej chwili trwa ustalanie czy protestujący mają przymiot strony. Wstępna decyzja w tej sprawie powinna pojawić się do końca roku.

– Ponieważ wokół decyzji o budowie narosło wiele wątpliwości i kontrowersji wojewoda ma prawo, i skorzystam z tego prawa, że jeśli nie będzie mógł rozpatrzyć odwołań, wszcząć postępowanie z urzędu – zapowiedział Jacek Kozłowski, wywołując tym stwierdzeniem głośne owacje. Jak przyznał, inwestycja wzbudza niepokój ze względu na fakt, że powstaje na terenie zalewowym, o płytkim poziomie wód gruntowych. – Tak czy inaczej decyzja o wydaniu pozwolenia na budowę będzie przez mój urząd rzetelnie sprawdzona – deklarował. – Jedno jest pewne: Dziś nie można prowadzić na tym terenie żadnych prac związanych z realizacją tych inwestycji, bo byłaby to samowola budowlana. Ponieważ dostałem informacje, że takie prace budowlane są prowadzone na tej inwestycji, chcę państwa poinformować, że w dniu 16 października po spotkaniu z przedstawicielami lokalnej społeczności wystąpiłem pisemnie do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Wołominie z prośbą o przeprowadzenie kontroli czy przedmiotowa inwestycja została już rozpoczęta. 5 listopada kontrola odbyła się i stwierdzono, że prace są prowadzone. Jeżeli się potwierdzi, że jest to realizacja tego projektu budowlanego, na którego pozwolenie na budowę nie jest ostateczne, to PINB wyda decyzję o natychmiastowym wstrzymanie prac – mówił wojewoda informując, że rozpoczynanie budowy RIPOK bez prawomocnego pozwolenia na budowę łączy się z nałożeniem kar finansowych. (…)

Więcej na łamach Wieści.

wojewoda46b

 

Nie dla kopalni piasku

12

Huk, hałas, pył, brak wody i rozjeżdżone drogi – oto czego obawiają się mieszkańcy Roszczepu, Krusza i Woli Rasztowskiej. Wszystko przez kopalnię piasku, która najprawdopodobniej ma zostać zlokalizowana na terenie sołectwa Roszczep w gminie Klembów.

Przypomnijmy, że o planach budowy kontrowersyjnej kopalni piasku pisaliśmy już w połowie 2013r. Wówczas to, przedstawiciele firmy Budimex skontaktowali się z wójtem Kazimierzem Rakowskim i poinformowali go, że są zainteresowani wydobywaniem piasku na terenie gminy Klembów.

Sprawę nagłośniono podczas jednej z sesji Rady Gminy Klembów. Mimo iż firma Budimex już wtedy wykonywała próbne odwierty na terenie Roszczepu, wójt Kazimierz Rakowski zapewniał, że ta inwestycja nie jest niczym pewnym. Sprawa ucichła po protestach mieszkańców Roszczepu i Woli Rasztowskiej, którzy we wrześniu 2013 r. na zebraniach wiejskich podjęli uchwały sprzeciwiające się powstaniu kopalni na terenie sołectwa Roszczep. Jakież było ich zdziwienie, gdy w ostatnim czasie na tablicy ogłoszeń we wsi Roszczep pojawiło się urzędowe pismo, informujące o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla planowanego przedsięwzięcia, dotyczącego podpowierzchniowej eksploatacji piasku skaleniowo-kwarcowego na terenie miejscowości Roszczep. – Postanowiliśmy zapoznać się z wnioskiem, złożonym przez firmę Budimex. Jednak zdaniem Stanisława Żaka, kierownika referatu inwestycji i rozwoju gminy Klembów, wniosek złożony przez Budimex to „wniosek złożony w sprawie indywidualnej jako dokument prywatny”, a więc nie stanowi informacji publicznej. Kuriozalne wytłumaczenie. Trudno zrozumieć postępowanie gminy i zachwyt wójta z powodu planowanej inwestycji, skoro w przyszłości spowoduje ona więcej złego niż dobrego. Przykład: na zebraniu wiejskim w dniu 17 września 2013 r., wójt i przedstawiciel Budimexu oszacowali wpływy do gminy na około 600 000 zł rocznie. Tymczasem koszt wybudowania kilometra drogi – a ze zniszczeniami dróg należy się liczyć w przypadku takiej inwestycji – wynosi około 1 000 000 zł. Na dodatek przedstawiciel Budimexu oszukał mieszkańców. Na zadane wprost pytanie, czy próbne odwierty, które nielegalnie były prowadzone na ziemiach Roszczepu wykonywała firma Budimex lub podwykonawca na zlecenie Budimexu, padła odpowiedź „Nie”. Chodzi o wykonanie odwiertów bez zatwierdzonego projektu prac geologicznych, które jak się okazało w trakcie postępowania wykonywała firma na zlecenie Budimexu. Starostwo Powiatowe w Wołominie, Urząd Marszałkowski, Komenda Policji w Klembowie (wtedy jeszcze istniał posterunek) zostali o tym poinformowani i toczyło się w tej sprawie postępowanie. To wymogło na Budimexie działanie zgodne z prawem i złożenie jednak dokumentów oraz projektu prac geologicznych do zatwierdzenia. Trudno więc uznawać za godną współpracy i wiarygodną firmę, która działalność na terenie gminy rozpoczęła od prac nielegalnych i okłamania mieszkańców – powiedziała nam pani Monika Myszkal, mieszkanka miejscowości Roszczep. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Nie udało się zakneblować ust

8

We wrześniu władze wołomińskiej spółki miejskiej złożyły kolejny pozew przeciwko dwóm mieszkankom gminy ze stowarzyszenia Zielony Wołomin. W modyfikacji powództwa, MZO w Wołominie zażądał dodatkowo… by Katarzynie Okuniewskiej i Luizie Rawskiej całkowicie zabronić wypowiadania się „nieprawdziwie” na temat budowanej w gminie Wołomin Regionalnej Instalacji Odpadów Komunalnych i jej rzekomych skutkach w ulotkach, broszurach i wywiadach.

MZO zażądał także zakazu rozpowszechniania broszury „W trosce o nasze wspólne stanowisko, STOP KŁAMSTWOM! na temat budowy zakładu Zagospodarowania Odpadów w Starych Lipinach”. Za każdy przypadek naruszenia obowiązków milczenia mieszkanki miałyby zapłacić 5 tys. zł.

Oto decyzja sądu w tej sprawie, z dnia 10 października 2014 r.: „W ocenie Sądu roszczenie nie zostało uprawdopodobnione z poniższych przyczyn. Wątpliwości budzi naruszenie dóbr osobistych powódki Treść załączonych dokumentów wskazuje na to, że stowarzyszenie rozpowszechnia informacje na temat planowanej inwestycji w miejscowości Stare Lipiny. Wskazuje tam na pewne potencjalne skutki wybudowania RIPOK. Oczywistym jest, że inwestycja taka realizowana będzie w ramach działalności powódki. Poza sporem musi również jednak być, że z dołączonych do pozwu dokumentów wynika, iż działania stowarzyszenia nie są wymierzone w MZO, lecz przede wszystkim stanowią wyraz braku porozumienia z władzami samorządowymi co do przeznaczenia terenu, gdzie ma być wybudowana inwestycja i jej skutków dla lokalnej społeczności. Podejmowane czynności nie wiążą się jednak wprost z powódką, nie padają w wypowiedziach stowarzyszenia bezpośrednie zarzuty dotyczące jej działalności, które nakierowane byłyby na wywołanie złej opinii o tym podmiocie. Zważyć również należy, że treść broszury dołączonej do wniosku o zabezpieczenie wskazuje, że Zielony Wołomin podaje jedynie możliwe skutki powstania RIPOK w Starych Lipinach (posłużono się np. sformułowaniami „może dojść”), a nie przekazuje nieprawdziwe informacje, że takowe wystąpią. Naruszenie dóbr osobistych zaś powinno objawiać się w przypisaniu powódce obiektywnie nieprawidłowego postępowania. Aktualnie, poza polemiką z broszurami MZO, brak jest bezpośrednich działań pozwanych, które można byłoby zakwalifikować jako oczywiście wymierzone w ten podmiot. Na obecnym etapie sprawy nie ma również możliwości ustalenia, czy powyżej wskazane – podawane w dołączonej do wniosku ulotce – informacje są nieprawdziwe. Zgromadzony materiał dowodowy nie daje podstawy do jednoznacznego stwierdzenia, że realizowana przez powódkę inwestycja z pewnością nie doprowadzi do powstania skutków opisywanych przez stowarzyszenie. Sąd nie dysponuje w tym zakresie wiedzą, która niewątpliwie jest specjalistyczna. Bez znaczenia w tym zakresie jest wydanie ewentualnych decyzji administracyjnych, np. zezwolenia na budowę, bowiem stowarzyszenie wskazuje na długofalowe oddziaływania związane z lokalizacją inwestycji. Ewentualne decyzje administracyjne nie zostały zresztą dołączone do pozwu i brak jest podstaw do rozważenia, czy skutki podawane w broszurze były przedmiotem analizy przy rozstrzyganiu wniosków powoda.” (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Otwarto by zamknąć

2

Na tę chwilę czekaliśmy wiele lat. Dokładnie od roku 2008, kiedy ówczesne władze samorządowe powiatu podjęły decyzję o rewitalizacji zrujnowanego zespołu pałacowo-parkowego w Chrzęsnem. W niedzielę udostępniono dla zwiedzających część ekspozycji. Chętnie z zaproszenia skorzystali nie tylko samorządowcy, ale mieszkańcy wsi, którzy od lat przyglądali się temu, co rodzi się w ich miejscowości.

Z zewnątrz wszystko wygląda ładnie, wewnątrz jeszcze lepiej. Wrażenie robi duży ogród i kosztowne ogrodzenie. Pokoje i salony, może nieco pustawe, również dodają uroku, tchną epoką, a raczej różnymi jej okresami. Co prawda nie czuć tu świeżości i zapachu farb, bowiem grubszy remont zakończono ponad rok temu. Opadł już kurz po pracach konserwatorskich, dokonaniach stolarzy czy firm zdobiących okna. Kurzem zaś przykryły się powiadomienia starosty o możliwości popełnienia przestępstwa przez jednego z wykonawców remontu, o których dziś już i tak nikt nie pamięta, ale nie czas by do tego tematu wracać. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Wołomin: Władze oszczędzają na małych mieszkańcach?

13

Władze Wołomina jednak nie zdecydowały się zorganizować busa dzieciom z Cięciwy i Mostówki, dojeżdżającym do szkoły w Leśniakowiźnie, w zamian proponując zwrot za przejazd komunikacją publiczną. Jest jednak jeden problem: połączenia autobusowe są ułożone w taki sposób, że opiekunowie odwożący dzieci nie mieliby czym wrócić do domu. W związku z powyższym droga dzieci 6-7 letnich do szkoły musiałaby wyglądać następująco: Maluch maszeruje na przystanek oddalony od swojego domu o 1 km, główną drogą bez pobocza i chodnika, następnie czeka na autobus, wsiada i jedzie do szkoły. Powrotna droga wyglądałaby podobnie. – Jest nam po ludzku najzwyczajniej w świecie wstyd za takich urzędników, którzy w swoich hasłach wyborczych mają wpisane „dobro dzieci” – przyznają rodzice uczniów z Majdanu i Cięciwy.

Przypomnijmy, że sprawą dojazdu dzieci z innych wsi do szkoły w Leśniakowiźnie władze miasta konkretniej zajęły się dopiero po awanturze na październikowej sesji RM, w dwa miesiące po rozpoczęciu roku szkolnego. Wcześniej urzędnicy skrupulatnie mierzyli drogę do szkoły: od szkoły do przystanku w Mostówce i stwierdzili, że nie ma 3 km wymaganych w ustawie. Tymczasem, jak wskazują rodzice, droga dziecka powinna być zmierzona do domu, nie zaś do znacznie oddalonego przystanku. – Jako rodzice byliśmy obecni na sesji rady gminy i na posiedzeniu komisji oświaty. Na obu dostaliśmy zapewnienie, że dzieci z Mostówki i Cięciwy będą miały dowóz w postaci autobusu szkolnego do szkoły w Leśniakowiźnie. Nawet te dzieci, którym brakuje do 3 km zaledwie kilkunastu metrów. Nieludzkie przecież jest niebranie ich pod uwagę, bo mieszkają 200 metrów bliżej… – wskazują rodzice, którzy zdecydowali się opowiedzieć o swoich problemach redakcji Wieści. (…)

Więcej na łamach Wieści

 

Piknik naukowy z Elżbietą Radwan

67

Miniona niedziela z pewnością należała do kandydatki na burmistrza Wołomina Elżbiety Radwan. Piknik Naukowy, zorganizowany przez KWW Centrum Samorządowe Elżbiety Radwan, cieszył się ogromnym zainteresowaniem, o czym świadczą kolejki do niezliczonej liczby atrakcji.

Podczas, gdy Elżbieta Radwan i kandydaci na radnych jej drużyny rozmawiali o przyszłości Wołomina z dorosłymi mieszkańcami i wręczali ulotki z informacjami, dzieci mogły w tym czasie zwiedzić kosmos w planetarium, a także samemu stać się chemikiem w wielkim laboratorium. Na targowisku miejskim przy ul. 1 Maja ustawiono bowiem kilka stanowisk z różnymi substancjami, które wchodząc w reakcję dymiły, zmieniały kolor czy przekształcały się w galaretowatą masę. Wraz z każdym nowym eksperymentem, oczy dzieci stawały się coraz większe, a buzia bardziej uśmiechnięta.

– To niezwykle trafiona inicjatywa, ponieważ nareszcie ktoś zrobił coś dla dzieci, nie tylko pod kątem rozdawania gadżetów, ale przede wszystkim zainteresowania ich nauką – zauważył obecny na pikniku właściciel Zakładu Chemicznego DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. Bogdan Domagała, który nie ukrywa, że jego faworytem tegorocznych wyborów na burmistrza Wołomina jest właśnie Elżbieta Radwan. – Życzę jej wygranej, ponieważ takiej osoby jak Ela brakuje w naszym wołomińskim samorządzie – przyznaje Bogdan Domagała.

Gospodyni niedzielnego pikniku, Elżbieta Radwan długo rozmawiała z mieszkańcami, którzy odwiedzili miejskie targowisko. – Sporo osób podchodzi do mnie i mówi o tym, że nasza kampania jest ciepła, elegancka, nieagresywna, czuć w niej dobrą energię. Taki sposób walki o głosy wyborców podoba się mieszkańcom, którzy nie życzą sobie już agresji czy skakania sobie do oczu – przyznaje kandydatka na burmistrza. – Stąd narodził się pomysł na piknik rodzinny, który mimo chłodniejszego dnia jest niezwykle ciepły i radosny. Mój komitet chce pokazać inną jakość kampanii. Stawiamy na rodzinę, ponieważ w niej właśnie tkwi nasza siła. Poza tym dzisiejszy piknik to pokazanie tego, że także zabawa z nauką może okazać się sposobem na świetne spędzenie czasu całej rodziny – dodaje Elżbieta Radwan.

– Takie spotkanie kandydatki na burmistrza i kandydatów na radnych z wyborcami to nasz celowy zamysł. Zależy nam na bezpośrednim kontakcie, ponieważ w internecie pojawia się bardzo wiele plotek, oskarżeń. Dziś można przyjść i o wszystko dopytać lub po prostu porozmawiać – wyjaśnia Marta Maliszewska, pełnomocnik wyborczy Komitetu Wyborczego Wyborców Centrum Samorządowe Elżbiety Radwan.

Niedzielny piknik naukowy zakończył się po zmroku, ale uczestnicy zabawy, z balonami, chorągiewkami i odblaskami jeszcze długo widoczni byli na ulicach Wołomina.

piknik3 piknik2

 

RIPOK w Wołominie: Wojewoda złożył skargę

24

23 października wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski zaskarżył uchwalony w maju plan zagospodarowania dla terenów przemysłowych w Starych Lipinach, dający zielone światło budowie w gminie Wołomin Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.

Wniosek do wojewody o stwierdzenie nieważności majowej uchwały ws. miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wsi Stare Lipiny złożyło Stowarzyszenie Zielony Wołomin. Po rozpatrzeniu argumentów (o których niejednokrotnie pisaliśmy na łamach WP) wojewoda podjął decyzję o zaskarżeniu uchwały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zarzucając m.in. naruszenie przepisów zakazujących budowy składowisk odpadów na terenach zagrożonych powodzią.

Więcej na łamach Wieści.

 

Zarząd SKOKu w areszcie

11

Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa w Wołominie jest jedną z największych kas spółdzielczych w Polsce. W ostatnim czasie o SKOK Wołomin jest głośno, choć taki rozgłos nie jest dobry ani dla władz Kasy, ani jej klientów. Ci ostatni tracą nerwy, obawiając się o swoje oszczędności.

Jeszcze kilka miesięcy temu, niemal w każdej z lokalnych gazet można było przeczytać, że SKOK Wołomin to duma tej ziemi. Nikomu wówczas nie przeszkadzało, że dwoje ważnych jego pracowników już od kwietnia siedzi w gorzowskim areszcie. Nikogo też nie dziwiła „bogata feta” z okazji kolejnej rocznicy jego działania, w której uczestniczyli wszyscy „ważni” samorządowcy. Dopiero wydarzenia środowego poranka wzbudziły przerażenie i refleksję.

O SKOK Wołomin zrobiło się ponownie głośno, niemal we wszystkich krajowych środkach masowego przekazu. Na polecenie Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp., pod zarzutem działania na szkodę spółki, zatrzymano prezesa Mariusza G. i Mateusza G., członka zarządu kasy.

Powodem akcji śledczych było bezprawne udzielanie wielomilionowych kredytów. W trakcie audytu przeprowadzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego wyszło na jaw, że SKOK Wołomin miał udzielać kredytów pod zastaw działek o znacznie niższej wartości niż kwota pożyczki. Później te kredyty nie były spłacane. Informacje ws. śledztwa przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki, potwierdzając, że mężczyźni usłyszeli zarzuty działania na szkodę SKOK Wołomin oraz działania w zorganizowanej grupie przestępczej w latach 2009-14, której celem było uzyskiwanie pożyczek i kredytów z tej kasy przez podstawione osoby. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Domarecki wyjaśnił, że za wiedzą podejrzanych podstawione osoby przedkładały podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu i wysokości zarobków i akty notarialne, stanowiące zabezpieczenie pożyczek i kredytów na nieruchomościach o znacznie zawyżonej wartości. To pozwalało uzyskiwać wysokie kredyty i pożyczki. Według prokuratury, podejrzani są współodpowiedzialni za zaciągnięcie ponad 200 pożyczek na łączną kwotę ponad 300 mln zł, czym działali na szkodę SKOK Wołomin. Obaj nie przyznali się do winy i zaprzeczyli, aby brali udział w tym procederze. Prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Mariusza G. i Mateusza G. na trzy miesiące. (…)

Więcej na łamach Wieści.