spot_img
Strona główna Blog Strona 55

Co z wiaduktami w Ząbkach?

0

Niedawno radny Ząbek Robert Świątkiewicz poinformował o kulisach rozmów władz miasta z MZDW na temat budowy wiaduktu nad DW 631 w ciągu ul. Powstańców, wiaduktu nad torami PKP w ciągu DW 634 (ul. Łodygowej) oraz nowego śladu drogi wojewódzkiej 634, czyli tzw. Trasy Nowoziemowita.

Jak czytamy, od dłuższego czasu Miasto Ząbki stara się przekonać Urząd Marszałkowski oraz władze m. st. Warszawy do kolejnych inwestycji, poprawiających połączenia komunikacyjne Ząbek z ościennymi miejscowościami.

– W mojej ocenie najbardziej realnym do realizacji pomysłem, jest projekt wybudowania wiaduktu nad ul. Piłsudskiego w Zielonce (potocznie nazywaną Żołnierską), który podobnie jak w przypadku ul. Ks. Skorupki, wymaga zaangażowania wyłącznie Miasta Ząbki oraz Samorządu Województwa Mazowieckiego. Pomysł ten, co istotne, pozostaje w sferze możliwości prawnych, organizacyjnych i finansowych obu samorządów. (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Kto może przeklinać?

1

Na ostatnim spotkaniu z burmistrzem Zielonki jeden z mieszkańców poruszył temat niedawnych dni miasta i występu, który wzbudził sporo emocji zarówno na scenie, jak i za jej kulisami. Chodzi o hip hopową grupę „Cyrkulacja dźwięku”, która w czasie występu na Dniach Zielonki została wyproszona ze sceny przez organizatorów.

Zielonkowscy młodzi artyści twierdzą, że materiał który mieli zaprezentować publiczności został przedstawiony wcześniej pracownikom urzędu miasta i nie zgłoszono do niego uwag.

Do sprawy odniósł się burmistrz Kamil Iwandowski:

– Każdy z uczestników występujący przed gwiazdą wieczoru otrzymał od organizatorów oświadczenie do podpisania o braku używania wulgaryzmów w czasie swojego występu. Każda grupa miała przedstawioną taką informację iż w czasie młodzieżowego koncertu hiphopowego nie można używać wulgaryzmów. (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Dodatkowe miejsca przy stacji Zielonka

3

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. wybudują parking na terenie bezpośrednio sąsiadującym ze stacją kolejową Zielonka. Od strony ul. Juliusza Słowackiego zaplanowano 59 miejsc postojowych, w tym 3 dla osób o ograniczonej możliwości poruszania się. Umowę w tej sprawie podpisały w środę PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. oraz PKP S.A. Ale to nie koniec dobrych wiadomości…

Parking powstanie na łącznej powierzchni ponad 1,2 tys.m2. – Dzięki rządowemu Programowi Przystankowemu skutecznie walczymy z wykluczeniem komunikacyjnym. Dostęp do wygodnej, bezpiecznej kolei to nowoczesne perony, ale i parkingi, gdzie można zostawić samochód i przesiąść się do pociągu. Stąd inwestycje takie jak ta, która zapewni mieszkańcom Zielonki lepsze dojazdy – zapewnił w Zielonce Andrzej Bittel, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktur dodając, że ogłoszenie przetargu na zaprojektowanie i wykonanie parkingu zaplanowano na październik tego roku. Czas realizacji to 10 miesięcy od podpisania umowy z wykonawcą. (…)

– To miejsce niedługo będzie wyglądać zupełnie inaczej. PKP S.A prowadzi bowiem największy w historii program inwestycji dworcowych – modernizujemy i budujemy dworce w całej Polsce. Miesiąc temu ogłoszono drugą edycję tego programu i na wniosek pana przewodniczącego rady powiatu Adam Pietrzaka zgłosiliśmy zielonkowski dworzec do tego programu – i po dogłębnej analizie, dworzec w Zielonce, w rankingu 300 dworców w Polsce wziętych pod uwagę, zajął pierwsze miejsce. Uznano go za najbardziej potrzebny obiekt. Innowacyjny Dworzec Systemowy zlokalizowany zostanie tutaj, przy ul. Słowackiego. Są to parterowe konstrukcje dworcowe o pow. użytkowej ok. 150 m. Przygotowywana jest koncepcja, a potem nastąpi wybór wykonawcy w systemie projektuj i buduj. W mojej ocenie realizacja takiego projektu potrwa ok. 2 lata – doprecyzował członek zarządu PKP SA Ireneusz Maślany.

Radości z tej informacji nie krył przewodniczy Rady Powiatu Wołomińskiego Adam Pietrzak.  – Ponad miesiąc temu miałem przyjemność uczestniczyć w Grajewie w ogłoszeniu II edycji dworców kolejowych w Polsce, wśród których znalazła się Zielonka. Stało się tak dzięki wsparciu wszystkich tu obecnych osób. Wkrótce Zielonka będzie miała dworzec kolejowy z prawdziwego zdarzenia, który przypomnę, kiedyś tutaj był, a niestety w trakcie  modernizacji linii kolejowej Rail Baltica został wyburzony (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Mieszkańcy Radzymina protestują

4

„Jak będzie trzeba wyjdziemy na ulice, zablokujemy S8, albo przyjedziemy z taczkami pod urząd!” – zapowiadają mieszkańcy okolic wsi Dybów Stary (gm. Radzymin), którzy kilka dni temu dowiedzieli się o planach budowy w pobliżu ich domów kompostowni. Zarzucają burmistrzowi, że ten na wniosek prywatnego przedsiębiorcy wydał pozytywną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla tej inwestycji bez poinformowania mieszkańców o toczącym się postępowaniu. Teraz władze miasta biją się w pierś, choć deklarują, że decyzji cofnąć nie mogą.

W czasie gdy wszystkie oczy skierowane były na ogałacane z drzew działki w Dąbrówce, ten sam inwestor w sąsiednim urzędzie starał się o pozytywną decyzję na budowę m.in. kompostowni w Dybowie St. Niewiele osób wiedziałoby o tym, gdyby nie wiadomość z urzędu marszałkowskiego, opublikowana po 19 września br.

Tego dnia właśnie marszałek poinformował radnego Województwa Mazowieckiego Krzysztofa Strzałkowskiego, że opiniował w postępowaniu prowadzonym przez burmistrza Radzymina

w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na wniosek firmy

Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe Adam Mulik dla przedsięwzięcia polegającego

na budowie zakładu produkcyjno-usługowego na terenie działki o nr ew. 284/2, obręb

ew. Stary Dybów, gmina Radzymin, powiat wołomiński, województwo mazowieckie. „Wydano opinię pozytywną. Burmistrz Radzymina zakończył swoje postępowanie wydając decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach” – napisał radnemu, dołączając treść tej decyzji.

Na odzew społeczny nie trzeba było długo czekać. Już w piątek wieczorem w Wiktorowie mieszkańcy zorganizowali zebranie, na które zaproszono władze gminy. Ponieważ burmistrz Radzymina przebywa na urlopie, przyjechał na nie jego zastępca Krzysztof Dobrzyniecki. Pojawił się też przedstawiciel inwestora Karol Mulik – który wedle zapowiedzi burmistrza, miał przedstawić ludności swoje plany oraz obietnice, dotyczące innowacyjności planowanej kompostowni.

Tłum mieszkańców stanowczo domagał się informacji dlaczego władze gminy nie powiadomiły o planach budowy kompostowni nawet sołtysów wsi. Z początku wiceburmistrz kontynuował narrację, że informacje o toczącym się postępowaniu znajdowały się na stronie bip.radzymin.pl, a te z postępowań o wydanie decyzji środowiskowych na stronie bazaoos.gdos.gov.pl.

– Kto tam zagląda? – pytali mieszkańcy, a sołtys przyznała, że nawet ona nie jest w stanie śledzić codziennie kilkudziesięciu nowych wpisów na stronie BIP.

Kiedy wiceburmistrz zaproponował by wysłuchać obecnego na spotkaniu przedstawiciela inwestora, tłum przerwał mu w pół zdania krzycząc: – Niech pan teraz powie jak to zablokować! Jak to zablokować?! (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Koniec kontrowersji

2

Samorządowa Karta Praw Rodzin została wreszcie uchylona. Rada Miasta Kobyłka podjęła uchwałę o przyjęciu w jej miejsce Deklaracji o wspieraniu rodziny i wzajemnym poszanowaniu. Jak zaznaczono w uzasadnieniu wspomnianej Deklaracji, jest to konsensus wypracowany przez część radnych: „Mając na uwadze dobro wspólnoty jaką tworzą mieszkanki i mieszkańcy miasta Kobyłka, zauważając wykorzystywanie uchylanej uchwały w sprawie Samorządowej Karty Praw Rodzin do celów politycznych, które dzielą wspólnotę zamiast ją wzmacniać, my radni podpisani pod projektem niniejszej uchwały proponujemy uchylenie Samorządowej Karty Praw Rodzin. Proponujemy także przyjęcie Deklaracji o wspieraniu rodziny i wzajemnym poszanowaniu. Pragniemy zauważyć, że treść Deklaracji stanowi konsensus różnych poglądów radnych, co jest odbiciem różnych poglądów wszystkich mieszkańców Kobyłki”.

Już na samym początku odbywającej się w miniony poniedziałek sesji Rady Miejskiej przewodniczący rady Konrad Kostrzewa zaznaczył, że Deklaracja o wspieraniu rodziny i wzajemnym poszanowaniu jest jednocześnie uchwałą uchylającą kontrowersyjną Samorządowej Kartę Praw Rodzin. Ponieważ projekt tej uchwały wpłynął do radnych i urzędu na kilka godzin przed sesją, wśród niektórych pojawiły się wątpliwości co do tego czy ta nowa uchwała jest aby na pewno zgodna z wszystkimi przepisami. (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Tajemnicze kości

2

W sierpniu informowaliśmy o tym, że na terenie przebudowy ul. Legionów w Wołominie znalezione zostały fragmenty kości. Wówczas tą sprawą do razu zajęła się Prokuratura. Teraz do podobnego zdarzenia doszło na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie trwa akurat przebudowa bieżni. Temat ten został poruszony 21 września, podczas sesji Rady Miejskiej w Wołominie. – Pojawiło się bardzo wiele nieprzyjemnych głosów, z których wynika, że na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji są masowe groby Żydów zamordowanych podczas likwidacji getta. Miały tam być trzy groby masowe według historyków i mieszkańców Wołomina, bo tak się te osoby podpisują. Na tym tle wpłynęło do nas wiele pism i wniosków o wstrzymanie naszej inwestycji, czyli remontu bieżni na terenie OSiR. Były to dość agresywne pisma ze wszystkich stron, nawet Ministerstwo Kultury się odezwało. Chcę od razu poinformować państwa, że (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Przedszkole dopiero pod koniec roku

4

Umownym terminem zakończenia budowy przedszkola przy ul. Wiejskiej w Wołominie był 15 września. Po stanie budowy widać, że nie został on dotrzymany. Jak informują nas okoliczni mieszkańcy, prace od jakiegoś czasu toczą się w żółwim tempie.

Urzędnicy tłumaczą ten fakt wystąpieniem okoliczności niezależnych od wykonawcy i zamawiającego, które podyktowane były trudną sytuacją na rynku pracowniczym, problemami z terminową dostawą materiałów budowlanych, inflacją oraz wystąpieniem robót dodatkowych. Zaproponowany teraz przez wykonawcę termin zakończenia robót to 30 listopada br.

Obecnie w obiekcie trwają roboty wykończeniowe, sanitarne i związane z zagospodarowaniem terenu. Wykonawca wystąpił również o waloryzację wynagrodzenia. (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Nie zrobią pochylni

4

Do naszej redakcji zwrócili się mieszkańcy Kobyłki, którzy mieszkają w okolicy przystanku kolejowego Kobyłka Ossów i na co dzień poruszają się rowerami. Teraz, w związku z zamknięciem kolizyjnego przejazdu przez tory w ciągu ul. Napoleona, ciężko jest im przedostać się na drugą stronę torów z rowerami.

Ta przeprawa sprawia problemy zwłaszcza starszym osobom, którym ciężko jest wejść do windy z rowerem. W związku z tym zwróciliśmy się do PKP PLK S.A. z pytaniem o to, czy istnieje możliwość aby w przejściu na przystanek kolejowy w Kobyłce Ossów wykonać pochylnie dla rowerów. Oto odpowiedź jaką otrzymaliśmy: (…)

Cały artykuł przeczytasz na łamach Wieści.

http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563

https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html

Nie trzeba cudu, aby zmienić los dziecka, tylko rodziny zastępczej

0

Co roku kilkudziesięcioro dzieci w powiecie wołomińskim potrzebuje rodziny zastępczej. Porzucone przez rodziców lub im odebrane, decyzją sądów są przekazywane do pieczy zastępczej, ale ta jest przepełniona do granic możliwości.

– W zawodowej rodzinie zastępczej nie powinno być więcej niż troje dzieci, w rodzinnym domu dziecka nie więcej niż ośmioro, a jest tam często po kilkanaścioro podopiecznych – alarmuje Anna Turek, lider rodzinnej pieczy zastępczej w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Wołominie. – W mailach dostajemy informację z całej Polski, ile i jakie dzieci są do umieszczenia przez inne powiaty, a których nie ma kto przyjąć. Potrzebujemy rodzin zastępczych właściwie na wczoraj.

Opuszczone dzieci

Krzyś – 7 lat. W domu nikt nie wiedział ile on ma lat. Chłopak nie zdmuchiwał świeczki na swoim torcie, co najwyżej zapalał ją, żeby nie zasypiać w ciemności, kiedy zostawał sam. A rodzicie często wychodzili z domu, zwykle wieczorami. Rano spali długo, więc Krzyś musiał sam się nakarmić. Jak nie było co zjeść, to kręcił się pod drzwiami sąsiadów lub stał pod sklepem, prosząc o bułkę.

W końcu tata zniknął na dłużej, mama mówiła, żeby „spie… w cholerę”. Krzyś wiedział, że ta „cholera” jest gdzieś bardzo daleko, bo tata nie wracał i nie wracał. Aż któregoś dnia mama zabrała go do „cioci” na imieniny. Krzyś zasnął pod stołem. Kiedy się obudził, mamy nie było. Po trzech dniach „ciocia” zawiadomiła policję.

– I tak Krzyś trafił do nas. Był naszym pierwszy dzieckiem. Nie znał literek, nie umiał samodzielnie się umyć ani posłużyć widelcem, aby zjeść posiłek. Pamiętam, jak wyjrzał przez okno i zobaczył śnieg – opowiada Małgorzata Guźlińska, która wraz mężem Piotrem od kilkunastu lat prowadzi rodzinny dom dziecka. – Znał to zjawisko, ale nie wiedział jak nazywa się śnieg, że śnieg to śnieg właśnie.

Podobnych historii, mniej lub bardziej dramatycznych, w powiecie wołomińskim jest kilkadziesiąt rocznie. Głównymi przyczynami umieszczania dzieci w pieczy zastępczej (dane dotyczą pierwszego półrocza 2023r.) są: uzależnienie rodziców (38 proc.) – przeważnie alkoholizm, na drugim miejscu bezradność w sprawach opiekuńczo-wychowawczych (35 proc.), sieroctwo i półsieroctwo (16 proc.), przemoc (4 proc) – inne przyczyny to na przykład długotrwała choroba lub niepełnosprawność rodziców. W tym roku w pieczy zastępczej w powiecie wołomińskim nie było dzieci umieszczanych z powodu ubóstwa czy bezrobocia, a tylko jedno dziecko trafiło tam z powodu nieodpowiednich warunków mieszkaniowych. W rodzinach zastępczych przybywa natomiast dzieci cudzoziemców, głównie ukraińskich.

– Sprowadzenie dziecka na świat powinno być mniej lub bardziej decyzją, co wiąże się ze świadomością późniejszego jego wychowania. Niestety, coraz częściej zanika umiejętność zaopiekowania się dzieckiem – zauważa Maciej Burakowski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wołominie i dodaje: – Dzisiaj dzieci się nie wychowuje, a chowa. Rodzice myślą głównie o swoich potrzebach, a dziecko izoluje się w swoim świecie, a spotęgowała to pandemia. Nie mamy czasu na zajmowanie się dziećmi, przybywa rozwodów, przemocy domowej i uzależnień. Dlatego będziemy mieli rosnący problem z niewydolnością rodziny.

Pierwsza szansa to druga rodzina

Dzieci potrzebujących opieki przybywa, ale nie przybywa rodzin zastępczych. W 2018 roku w powiecie wołomińskim było 229 rodzin zastępczych, w których przebywało 349 dzieci, w tym roku (stan na 31 czerwca) było to odpowiednio 228 i 373. Tylko w pierwszym półroczu tego roku do PCPR w Wołominie wpłynęły 23 postanowienia w sprawie 38 dzieci dotyczyło utworzenia dla nich rodziny zastępczej bądź interwencyjnego umieszczenia ich w pieczy zastępczej. W całym 2018 roku takich postanowień było 75, a 41 z nich dotyczyło 57 dzieci, które zostały skierowane do pieczy zastępczej.

– Coraz więcej dzieci potrzebuje pieczy zastępczej. PCPR w całej Polsce szukają wolnych miejsc i proszą wychowanków i o miejsce dla podopiecznych, a tych brakuje. Najtrudniej znaleźć miejsce dla wychowanków powyżej 12. roku życia. Te najmłodsze trafiają najczęściej do rodzinnej pieczy zastępczej lub adopcji – podkreśla Anna Turek, lider rodzinnej pieczy zastępczej w wołomińskim PCPR. – Rodzin zastępczych nie przybywa, bo to trudna rola. Zdarza się że kobieta chce ją założyć, ale mąż już nie. Nie wszyscy też spełniają wymagania. Często z kilkunastu kandydatów zostaje tylko jedna rodzina.

Państwo Małgorzata i Piotr Guźlińsy prowadzą rodzinny dom dziecka w Wołominie od 9 lat, wcześniej przez kilka lat byli rodziną zastępczą, ale też mają troje biologicznych dzieci. Inicjatywa zajęcia się pieczą wyszła od pana Piotra.

– Pracowałem jako dozorca-konserwator w szkole i widziałem jak starsze osoby przyprowadzają do szkoły małe dzieci i pomyślałem, że też moglibyśmy mieć jeszcze dzieci. A takim sposobem mogłoby być założenie rodziny zastępczej – wspomina Piotr Guźliński. – Musiałem jeszcze do tego przekonać żonę i musieliśmy porozmawiać z naszymi dziećmi. Decyzja nie była prosta, ale musiała być wspólna. Zdecydowaliśmy się pójść na szkolenie i chyba wtedy tak naprawdę dojrzeliśmy do tej decyzji. A upewniliśmy się, że chcemy się zajmować pokrzywdzonymi dziećmi, kiedy trafił do nas Krzyś.

Dziś Państwo Guźlińscy mają pod opieką jedenaścioro dzieci: – najmłodsze ma 5 lat, najstarsza jest Dominika – 20, dwoje ma cukrzycę. To o kilkoro za dużo. Bo zgodnie z przepisami powinni się zajmować tylko ośmiorgiem dzieci.

– No tak, ale nie ma komu wziąć tych dzieci. To przecież nie ich wina. A poza tym zamiast wziąć na przykład jedno dziecko, to bierzemy dwójkę, bo nie chcemy rozdzielać rodzeństwa – i tak oto mamy jedenaścioro podopiecznych i córkę, bo nasza córka i syn są już dorośli i samodzielni – uśmiecha się pani Małgosia.

Małżeństwo znalazło chwilę na rozmowę pomiędzy śniadaniem, odwożeniem dzieci do szkoły, wizytami u lekarzy specjalistów, umawianiem podopiecznych do dentysty i psychologa.

– Dzisiaj jest w miarę spokojnie – śmieją się, bo akurat większość dzieci jest już w szkole – zauważa pani Małgosia. Został Brajan, który idzie do szkoły na 10.40.

Chłopakowi buzia się nie zamyka. Jest wygadany, bystry i uśmiechnięty. Interesuje się sportem i kocha piłkę nożną.

– Zostanę drugim Lewandowskim – mówi z przekonaniem.

– Dzieci, które tutaj trafiają potrzebują miłości, jak mało które. Chcą się przytulać, posiedzieć na kolanach usłyszeć te dwa ważne słowa i same często mi mówią :Kocham Cię”. Dla nich jestem ciocią, bo one mają swoich biologicznych rodziców, z którymi się też widują. Ale często zwracają się też do mnie „mamo”, a do Piotra „tato” – opowiada Małgorzata Guźlińska. – Cześć z nich z powrotem trafi do rodziców, a niektórzy się usamodzielnią – tak jak Krzyś. Jesteśmy z niego bardzo dumni. Już na zawsze zostanie częścią naszej rodziny. Mam nadzieję, że taka dobra przyszłość spotka wszystkich naszych pod podopiecznych.

Rodzina zastępcza to dobra przyszłość

Pod koniec sierpnia w powiecie wołomińskim wystartowała kampania społeczna ph. „Rodzina zastępcza to dobra przyszłość. Stwórzmy dzieciom dom”. Celem kampanii jest przybliżenie mieszkańcom idei pieczy zastępczej i zachęcenie ich do tworzenia rodzin zastępczych.

Zawodowe rodziny zastępcze otrzymują wynagrodzenie za prowadzenie pieczy zastępczej, ale i środki na utrzymanie każdego dziecko – w tym roku kwota wynosi 1361 zł dla zawodowych i niezawodnych rodzin zastępczych, a nieco mniej, bo 899 zł dla spokrewnionej rodziny zastępczej.

– Korzyści płynące z założenia takiej rodziny są nie tylko finansowe. Przede wszystkim ratujemy ludzkie życie, bo dzięki pieczy zastępczej dziecko może wejść w dorosłe życie z prawidłowymi wzorcami i umiejętnościami, i nie będzie powielało schematów życiowych wyniesionych z domu biologicznych rodziców. Są na to ogromne szanse – tłumaczy Agata Żędzian-Andrzejczyk, zastępca dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy w Rodzinie w Wołominie. – To wielka satysfakcja dla rodziny zastępczej i jedyny w swoim rodzaju sukces.

Ambasadorem Kampanii jest znana polska aktorka, Katarzyna Herman.

Imiona dzieci i niektóre fakty zostały zmienione

Kampania finansowana w ramach Projektu POWR.02.08.00-00-0113/21 pt. „Opracowanie i pilotażowe wdrożenie mechanizmów i planów deinstytucjonalizacji usług społecznych realizowany w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój na lata 2014-2020. Działanie 2.8. Rozwój usług społecznych świadczonych w środowisku lokalnym.

Młodzi chcą rządzić

0

Młodzi, ambitni, pełni energii i pomysłów. Radni Młodzieżowego Sejmiku Województwa Mazowieckiego (MSWM) chcą zmieniać otoczenie i świat. Dlaczego angażują się społecznie?

Mimo młodego wieku, wielu z młodzieżowych radnych ma już bogate doświadczenia w działalności społecznej. Udzielają się w stowarzyszeniach, organizacjach, są wolontariuszami. Uczą się w różnych szkołach, ale łączy ich jedno: nie boją się brać sprawy w swoje ręce i decydować o tym, co dzieje się w ich najbliższym sąsiedztwie i regionie. A najlepszym na to przykładem jest warszawianka Marcelina Maciąg, przewodnicząca MSWM. Chociaż ma dopiero 16 lat, już pełni odpowiedzialne funkcje.

W poszukiwaniu nowego

Marcelina jest uczennicą Akademeia High School. Jej życiowe motto brzmi: „Nowe doświadczenia to szansa na nowe pasje”. Wiele nauczyły ją podróże z rodzicami. – Kiedy miałam 8 lat, założyłam projekt „Marcelina na tropie”, pokazując na swojej stronie internetowej młodym ludziom różne ciekawostki, m.in. z wypraw po świecie – wspomina. – Próbowałam swoich sił w wielu dziedzinach: od dmuchania szklanej bombki w hucie do wbijania gwoździ i ich robienia, aż do młodzieżowej polityki. Chciałam uzmysłowić innym, że to, co nas otacza jest ciekawe, inspirujące – mówi Marcelina.

Uważa, że dorośli niesłusznie postrzegają jej pokolenie – „Z” – jako to, które „żyje” w wirtualnym świecie. – Po dwóch latach mojej aktywizacji i działalności społeczno-politycznej mogę śmiało powiedzieć, że nie jest to prawdą. Nasi radni mają od 13 do 17 lat, czyli najmłodsza osoba jest w VI klasie podstawówki. W młodych jest więc chęć do działania. Spotykam wielu rówieśników z Mazowsza i całej Polski. Chcą się angażować i tworzą niesamowite projekty – uważa Marcelina.

Podkreśla, że młodzi mają w sobie dużo pasji. Wystarczy, by dorośli pokazali im drogę. – Każdy z radnych chce, żeby jego praca miała przełożenie na lokalne społeczności, region, a nawet kraj i glob oraz aby głos młodzieży brzmiał jak najdobitniej. Chcemy pokazać, że jesteśmy w stanie podjąć mądre, dobre decyzje, które pozytywnie wpłyną na kraj, ale i spowodować, aby młodzież mogła się włączyć w procesy decyzyjne w sprawach, które ich dotyczą – mówi przewodnicząca.

Praca zespołowa

Marcelinę wspierają pozostali radni, a przede wszystkim trzej wiceprzewodniczący: Jan Bęczkowski, Maciej Kotala i Jan Kozłowski.

Jan Bęczkowski od najmłodszych lat chciał pomagać, angażować się i inspirować innych. Organizował m.in. zbiórkę na rzecz poszkodowanych w wojnie na Ukrainie oraz szkolne „Mam talent”. – To były dla mnie ciekawe doświadczenia. Już wówczas przekonałem się, że angażowanie się wcale nie jest nudne, a wręcz przeciwnie – interesujące i wciągające – opowiada wiceprzewodniczący.

Tej jesieni MSWM startuje z trzema projektami. Pierwszy z nich to konferencja z udziałem rad młodzieżowych z całego Mazowsza, której celem jest wypracowanie platformy do współpracy i komunikacji ponadregionalnej. – Chcemy wymienić się doświadczeniami i zintegrować. Wierzymy, że wpłynie to pozytywnie na nasze działania i zrodzą się nowe pomysły – uważa Jan Bęczkowski.

Z kolei Marcelina jest zaangażowana w „Głos młodego Mazowsza” (inicjatywa ruszyła we wrześniu). Ma pokazać młodym, jak ważne jest, by poszli na wybory parlamentarne. – Zaplanowaliśmy filmiki, kampanię internetową oraz warsztaty – tłumaczy przewodnicząca.

Również Jan Bęczkowski, poza pracami dla młodzieżowego sejmiku, rozwija swój indywidualny projekt. – Wraz z koleżanką zakładamy stowarzyszenie „Młodzieżowe Tarapaty”, by organizować warsztaty o zdrowiu psychicznym. Zauważyliśmy, że w naszym kraju nie poświęca się należytej uwagi tej tematyce. Statystyki pokazują, że w ub.r. było ponad 5 tys. prób samobójczych. Musimy zacząć działać – podkreśla.

Trzeci projekt młodzieżowych radnych to inicjatywa Komisji Inkluzywności, działającej w ramach MSWM i jej inicjatywa pn. „Niewykluczeni”. Jest ona skierowana do osób w różnym wieku i o różnych poglądach, a jej zadaniem jest obiektywne, zrozumiałe i niekontrowersyjne ukazanie problemu różnych wykluczeń społecznych. Młodzieżowi radni przeprowadzą warsztaty na ten temat w Płocku, Warszawie i Radomiu.

Różne zainteresowania, jeden cel

Wiceprzewodniczącego Maciej Kotalę do kandydowania do MSWM zachęcił dziadek. A dlaczego warto być młodzieżowym radnym? – Możemy mieć wpływ na to, co się dzieje wokół nas, zyskujemy nowe doświadczenia, kontakty, uczymy się pracy w zespole, a to cenna umiejętność, która przydaje się w każdej dziedzinie. W samorządach budujemy lokalną wspólnotę, jesteśmy przyszłością tego kraju – mówi Maciej.

Jego zainteresowania to: astronomia, geografia, literatura faktu, finanse międzynarodowe. Lubi też wędkować. W planach ma studia na SGH w Warszawie na kierunku biznes i zarządzanie w języku angielskim. Z kolei Jan Kozłowski angażuje się w wolontariat oraz działa w Szkolnym Kółku Debatanckim. Od ponad 10 lat jest harcerzem. – Działając dla innych, podejmując się różnego rodzaju inicjatyw, trafiłem do MSWM. Zbieranie podpisów i wybory do MSWM były dla mnie ciekawą przygodą – wspomina.

Organizowanie różnego rodzaju projektów, inicjatyw, konferencji, debat to obszary równoległe, w które angażuje się z równą pasją. – Widzę w tym sens i efekty działania. Mam jeszcze większą satysfakcję, kiedy dowiaduję się, że moja praca podoba się innym – mówi. Tak było w przypadku konferencji, którą przeprowadził razem z Janem Bęczkowskim, dotyczącej możliwości rozwoju, które oferuje młodzieży UE. – Po konferencji dostałem bardzo pozytywne opinie i wtedy przekonałem się, że było warto – mówi.

Jan Kozłowski przez ostatnie miesiące pracował nad projektem uchwały, który zakłada zaangażowanie młodzieżowych radnych w tworzenie takich rad na różnych szczeblach samorządu: w gminach, miastach, powiatach. – Takie gremia to dla aktywnej młodzieży przestrzeń do działania. Część tych osób będzie działała prawdopodobnie potem na wyższym szczeblu i być może będzie kiedyś prowadziła politykę państwa, więc budowanie wśród nich idei społeczeństwa obywatelskiego to świetna inwestycja w przyszłość – uzasadnia.

Sejmik dobrym startem

Zawsze szukałam społeczności, która będzie się wspierać, działać, która chce coś więcej od życia – przyznaje Marcelina Maciąg. – Moim marzeniem i celem jest działanie na rzecz młodzieży i jej wspieranie. Zależy mi na tym, by to, co robię, miało realne przełożenie i dotknęło jak najwięcej osób, którym mogę pomóc. Wierzę, że głos młodego pokolenia jest bardzo ważny – podkreśla nastolatka. Naturalną koleją rzeczy było więc, że – na zaproszenie koleżanki – wzięła udział w panelu Gadka Senacka Senatu RP (panel z udziałem 100 młodych osób z całej Polski). – Tak mi się to spodobało, że zaaplikowałam do Parlamentu Młodych RP, a od 2 lat jestem parlamentarzystką. Wtedy też dowiedziałam się o młodzieżowym sejmiku. To miejsce, które działa apartyjnie, gdzie tworzymy projekty społeczne i aktywnie wspieramy mazowiecką młodzież – podkreśla przewodnicząca młodzieżowego sejmiku.

Maciej Kotala dodaje, że warto działać w młodzieżowym sejmiku. – Pokazujemy w ten sposób, że zależy nam na przyszłości, na tym, co się wokół nas dzieje, nie jesteśmy obojętni wobec ważnych spraw, takich jak np. zanieczyszczenie środowiska. Lubimy rozmawiać z ludźmi, brać udział w życiu społecznym. To ważne, bo rozwijają się nasze umiejętności. Sam byłem kiedyś zamknięty w sobie, bałem się występować publicznie czy włączać się w życie lokalne. Młodzieżowy sejmik mnie zmienił – przyznaje.

Od młodzieżowej polityki do prezydentury

A o czym marzy przewodnicząca, oczywiście poza tym, by głos młodzieży był lepiej słyszany? – Chciałabym zostać pierwszą kobietą prezydent w Polsce – mówi dobitnie. I dodaje, że jako prezydent dałaby prawa wyborcze od 16 r.ż. Na razie intensywnie doskonali umiejętności liderskie. Podczas wakacji wyjechała do USA na Uniwersytet Yale by brać udział w zajęciach szkoły letniej z polityki, prawa i ekonomii oraz w szkole aktorskiej w Lee Strasberg w Nowym Jorku. – Uczestniczyłam w dwutygodniowym programie liderskim, aby podnieść swoje kompetencje, wejść w społeczeństwo międzynarodowe i dowiedzieć się, jak tam prowadzone są sejmiki. Zależało mi, by przywieźć do Polski nowe pomysły – zaznacza młodzieżowa radna.

Maciej Kotala także zastanawia się nad związaniem swojej przyszłości z polityką. – Może kiedyś będę kandydować do sejmu czy senatu? – rozważa. – Dziękuję opiekunom naszego sejmiku, którzy nad nami czuwają. Bardzo dużo się nauczyłem, pisząc uchwały, przechodząc różne procedury, konkursy – dodaje.

Łączyć, nie dzielić

O dobrą atmosferę wśród mazowieckich młodzieżowych radnych dba również Marcelina. – Chcę wszystkich łączyć, a nie dzielić. Dbam o to, aby każdy radny mógł wyrazić swoje poglądy i aby były one wysłuchane. To czasami wyzwanie, bo część z nas jest już w młodzieżówkach, działa w partiach politycznych. Mimo to staram się, aby sejmik był apartyjny i abyśmy działali wspólnie – podkreśla.

Przyznaje, że w radzie zdarzają się czasami małe zgrzyty. – Ale szybko dochodzimy do porozumienia. I dodaje: – Każda osoba i jej poglądy są dla nas ważne. Nasza współpraca jest bardzo silna i mocna, nie chcemy się dzielić na partie.

Marcelina ma za sobą pracowite miesiące. W tym roku wzięła udział w blisko 60 wydarzeniach – jako uczestniczka, panelistka, współorganizatorka, m.in. organizowała młodzież uczestniczącą w przemówieniu Joe Bidena na Zamku Królewskim, współpracowała z Kancelarią Prezydenta przed przyjazdem Wołodymyra Zełenskiego. – To wydarzenia o dużej skali historycznej i doświadczenie dla mnie – podkreśla Marcelina. Nic więc dziwnego, że przy takim natłoku pracy w weekendy nie ma jej w domu. – Uczestniczę w wielu konferencjach różnych miastach w Polsce. To intensywne życie. Moich najlepszych odnalazłam przyjaciół w młodzieżowej polityce. Cieszę się, że możemy tworzyć tak niesamowity team – podsumowuje przewodnicząca.

Młodzieżowe rady są ważnym elementem funkcjonowania samorządów. Mają one szczególne znaczenie w UE, ponieważ są instytucjami kluczowymi dla realizacji europejskiej polityki młodzieżowej. Są jednym z najistotniejszych narzędzi zwiększania partycypacji obywatelskiej młodych na poziomie lokalnym, a w perspektywie długofalowej ich działalność przyczyniać się może do zwiększenia uczestnictwa Polaków w życiu politycznym − mówi Mirosław Adam Orliński, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Mazowieckiego (klub radnych PSL).

Marzę, aby młodzież interesowała się polityką, znajdowała czas na aktywność społeczną, była wychowywana w szacunku do ludzi o różnych poglądach, potrafiła pracować w zespole, aby posługiwała się językiem pozytywów, a kiedy przejmie stery zarządzania krajem by robiła to z oddaniem i szacunkiem do innych. Liczę na to, że hejt będzie piętnowany przez młode pokolenie. Nasz program wspierający rady młodzieżowe służy rozwojowi liderów tak, aby spełniły się marzenia nie tylko moje, ale wielu Polek i Polaków − mówi Piotr Kandyba (klub radnych KO).