Jest sobota rano. Są już w drodze w kierunku granicy. Jadą do ukraińskiego miasta Równe, ok. 200 km od przejścia granicznego z Polską, aby dowieźć to, co aktualnie najbardziej potrzebne w kraju objętym wojną. Jednym z dziewięciu busów, zapakowanych po sufit darami, kieruje mieszkaniec Wołomina Ryszard Madziar, były burmistrz Wołomina, a obecnie doradca Wiceprezesa Rady Ministrów. To jego ósmy taki wyjazd od początku wojny.
Dziękuję, że zgodził się Pan z nami porozmawiać. Wiadomo już kiedy dojedziecie do celu?
– W tej chwili kierujemy się ku przejściu granicznemu w Zosinie. Od granicy z Ukrainą czeka nas ok. 2,5 godziny jazdy, po drodze miniemy Łuck. Po wypakowaniu części darów kierujemy się do Lwowa, gdzie czeka na nas wice mer Charkowa oraz wice mer Lwowa. Panowie powiedzą jakiej pomocy najbardziej potrzebują w tej chwili ich miasta. Podczas każdej wizyty na Ukrainie spotykamy się z przedstawicielami danej społeczności, by porozmawiać o obecnym, rzeczywistym zapotrzebowaniu.
Ile razy w tygodniu organizuje Pan konwój na Ukrainę?
– Jeździmy przeważnie raz w tygodniu, maksymalnie dwa. Wieziemy dary w 7-8 busach. Przez resztę tygodnia każdy z nas wykonuje swoją pracę zawodową i zajmuje się zbieraniem rzeczy na kolejny wyjazd.
Co wieziecie w samochodach?
– To zależy gdzie jedziemy i jakie jest akurat zapotrzebowanie. Do tej pory byliśmy między innymi w szpitalach, w tym wojskowym we Lwowie (zaraz po ataku na Jaworowo), byliśmy też w parafiach rzymskokatolickich które skupiają wokół siebie Polaków i Ukraińców. Tam spotkaliśmy też jednego z deputowanych do Dumy w Kijowie (nomen omen dobry znajomy Pudzianowskiego), który przyjechał po paczki. Również jemu przekazaliśmy dary dla Kijowa. Obdarowaliśmy też sierociniec w Żurawnie, gdzie zostawiliśmy żywność dla ponad 150 dzieci. Byliśmy także w Bołszowicach – tam jest klasztor, gdzie przebywa ok. 80 uchodźców z Ukrainy i dwóch polskich zakonników. Ostatnio dotarliśmy do Iwano-Frankiwska i Kołomyji. To miejscowość w pobliżu granicy Ukrainy z Mołdawią i Rumunią, w której na ok. 60 tys. osób, jest ok. 2000 Polaków. Zajechaliśmy do naszych rodaków, pozostawiliśmy dary i skorzystaliśmy z ich gościny. Po kilku godzinach od wyjazdu odezwała się do mnie osoba, która widząc opis mojego wyjazdu na facebooku prosiła by przekazać paczkę także jej znajomej, która mieszka pod Kołomyją, a która nie jadła od kilkunastu dni niczego oprócz ziemniaków. Zrobię wszystko aby pomoc trafiła także do tej rodziny.
Dary zawoziliśmy na początku do punktów zbiórek obwodowych, a teraz przede wszystkim do konkretnych osób i instytucji, na komisariat policji, do siedziby obrony cywilnej Lwowa, czy na dworzec, skąd zabierane są do Mariupola i Charkowa.
Co zrobić by nasze dary za Waszą pomocą dotarły bezpośrednio do potrzebujących? (…)
Więcej na łamach Wieści.
http://www.e-kiosk.pl/index.php?page=titleissues&id_title=154563
https://www.egazety.pl/marpan/e-wydanie-wiesci-podwarszawskie.html