To pytanie zadaje sobie dziś każdy z ok. 9 tysięcy byłych członków SKOK Wołomin, który w ostatnich tygodniach odebrał od syndyka upadłościowego SKOK Wołomin wezwanie do zapłaty podwójnej wysokości wpłaconych uprzednio i posiadanych udziałów za jeden rok członkostwa. Dylemat mają dziś nie tylko dawni klienci Kasy, ale także wołomińscy włodarze, z którego miasta pochodzi ponad 20 proc. udziałowców SKOK. Mieszkańcy oczekują pomocy, a co robi urząd? Zapytaliśmy o to wiceburmistrza Wołomina Roberta Makowskiego. (…)
Poszkodowanych w aferze SKOK Wołomin są tysiące mieszkańców gminy. Nie dziwi, że poszukują oni pomocy nie u posłów w Warszawie, ale przede wszystkim u swoich włodarzy na ul. Ogrodowej.
– Padają sugestie, że powinniśmy się włączyć pozew zbiorowy i finansować takie działania. Jednak zgodnie z oceną naszych prawników gmina nie ma prawa do takiego ruchu, możemy działać jedynie wspomagająco. Nie możemy bezpośrednio finansować pomocy, ponieważ zostaniemy wówczas pociągnięci do odpowiedzialności finansowej.
Przypominam, że w każdy poniedziałek, w godzinach 17-19, nasz radca prawny pozostaje do dyspozycji osób, które przyjdą z zapytaniem dotyczącym SKOK Wołomin – nie na zasadzie pisania pozwu, czy obrony na sprawie sądowej, ale doradztwa, pouczenia.
Co radzi?
– Po pierwsze odwoływać się od decyzji syndyka. Po drugie oczekiwać na odpowiedź Rzecznika Finansowego. Po trzecie wywierać presję na polityków i urzędników szczebla centralnego, by poważnie zajęli się wyjaśnieniem afery SKOK Wołomin.
Mieszkańcy korzystają z takich urzędowych porad? (…)
Więcej na łamach Wieści.