Jak informują nas Czytelnicy, od kilku tygodni systematycznie ktoś zasypuje prywatną część stawu na OSiR Huragan w Wołominie. W sprawie interweniowały władze miasta i starostwa.
Jak poinformował nas Jakub Biesiada, naczelnik wydziału komunikacji społecznej Urzędu Miejskiego w Wołominie: – Pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska udali się na miejsce w okolice stawu na terenie OSiR Huragan, w celu oględzin pod kątem sposobu składowania odpadów. Na działce wokół stawu stwierdzono dużą ilość odpadów w postaci gleby i ziemi, w tym kamieni, odpadów gruzu betonowego, gruzu ceglanego i odpadów drewnianych. Zauważono również trwający proces zasypywania stawu ziemią, która podczas kontroli wyglądała na świeżo nawiezioną. Po wizji lokalnej o zaistniałej sytuacji pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska niezwłocznie poinformowali Starostwo Powiatowe w Wołominie. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Zasypują stawik na Huraganie?
Tysiące młodzieży z całego świata pod Warszawą
Jak poinformował samorządowców powiatów podwarszawskich abp. Henryk Hoser, podczas spotkania w dniu 7 stycznia, diecezja warszawsko-praska spodziewa się w lipcu 10 tys. młodych gości z całego świata. Do tej pory do Diecezjalnego Centrum Światowych Dni Młodzieży zgłosiło się już ponad 6 tys. osób. Przyjmuje się, że nawet 2 tysiące, głównie Francuzów i Belgów, zawita do Wołomina.
Czwartkowe spotkanie z samorządowcami w podziemiach Katedry Warszawsko-Praskiej poświęcono głównie zbliżającym się Światowym Dniom Młodzieży. Obecni byli na nim m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, a także starosta, burmistrzowie i wójtowie gmin powiatu wołomińskiego.
– Pokazanie od najpiękniejszej strony naszego kraju oraz umożliwienie dobrego przeżycia ŚDM to ogromna szansa promocji dla Kościoła i państwa – mówił biskup warszawsko-praski, podkreślając, że kwestia bezpieczeństwa jest priorytetem w przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży. Do Wołomina w dniach 18-25 lipca 2016 r. zawita około 2 tys. młodych ludzi i ich opiekunów. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Dobro zwycięża tylko w bajkach
Wielu obserwatorów życia politycznego powiatu wołomińskiego upatruje właśnie w nim lidera pisowskiej opozycji w Radzie Powiatu. Pomimo młodego wieku i zaledwie kadencji spędzonej w tłuszczańskim samorządzie, jego polityczny staż jest znaczący. Od lat wnikliwie przyglądał się i opisywał jego kuluary, jako dziennikarz lokalnej i centralnej prasy. Robert Szydlik, bo o nim mowa, zdecydowanie odcina się od miana lidera, kierując w stronę świadomego, zawsze dobrze przygotowanego do swych zadań samorządowca.
Jak zaczęła się Pana przygoda z samorządem. Czym jest bycie radnym powiatowym?
– Samorządem interesowałem się od dawna, zawsze mnie pociągał, ale nigdy wcześniej nie mogłem przeznaczyć na niego więcej czasu, ze względów zawodowych. Gdy tylko stało się to możliwe, wystartowałem w wyborach i w kadencji 2010 – 2014 zostałem radnym w Tłuszczu. Wcześniej znałem samorząd z innej strony, ponieważ nieraz chodziłem na sesję, jako dziennikarz piszący do gazet w Tłuszczu, Legionowie, Wyszkowie czy – okazjonalnie – w Wołominie. Start w wyborach był zatem w pełni świadomy. Udało się, ponieważ byłem osobą rozpoznawalną ze względu na publikacje historyczne i zaangażowanie w różne lokalne wydarzenia.
Znając samorząd od drugiej strony, świadomie postanowił Pan w niego wkroczyć. Co ciągnęło w tę stronę?
– Znajomi mówią, że w niektórych obszarach jestem osobą nadaktywną. Zagadnienia społeczne, w tym właśnie samorząd, zawsze mnie interesowały.
Dlatego wstąpił Pan do PiS? (…)
(…) Jak Pan ocenia działania Zarządu Powiatu? Czy spełnią one Pańskie oczekiwania czy zaledwie ich małą część?
– Mogę krytykować sposób działania Zarządu, mogę mówić o działaniach partii lub parapartii. W Zarządzie Powiatu Wołomińskiego są osoby mądre, merytorycznie przygotowane, są też osoby wyraźnie słabsze, które np. na sesji do tej pory nie odezwały się ani słowem. Przyjmowałem, że w Zarządzie Powiatu będą tylko ci najaktywniejsi, ale… rozczarowałem się. Widać, że nie jest to zespół a grupa, która wynikła tylko z politycznego rachunku, z pewnej transakcji.
Podobną ocenę można odnieść do Pańskiego ugrupowania. Wiele radnych zasiadających po tej samej stronie stołu co Pan, zajmuje eksponowane stanowiska w strukturach partii. Wydawałoby się, że wiele mogą wnieść w działania powiatu. Czy wnoszą?
– Trudno mi oceniać innych, mogę mówić o sobie. Niemniej przed każdą sesją spotykamy się wspólnie i omawiamy najważniejsze tematy. Stąd proponowane przez nas zmiany w budżecie, które zgłosili różni radni, miały być zgłoszone przeze mnie we wspólnym wniosku klubu PiS. Tymczasem nie pozwolono nam nawet na wprowadzenie wniosku pod głosowanie, nie mówiąc o jego przyjęciu. Nasuwa się zatem fundamentalne pytanie – czy jesteśmy po to w samorządzie, by robić coś dla naszych wyborców, gmin, z których tu się dostaliśmy, czy jesteśmy po to, by pokazać, kto ma większy samochód…? Walka dla walki, bez myślenia o wyborcach… Za to o przypadkach wspólnego działania samorządowców z różnych opcji mówi się rzadko i szeptem. A tak też można, nawet trzeba. Dobrym przykładem była współpraca radnych powiatu z burmistrzem Tłuszcza oraz wójtami Jadowa i Strachówki. W naszym okręgu wnioski do budżetu złożyliśmy wspólnie, niezależnie od opcji politycznych, bo nadrzędnym celem było dobro mieszkańców. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Słowo przeciwko słowu
Kontrowersje związane z utrzymaniem czystości i porządku w gminie Poświętne pojawiły się podczas ostatniej w 2015 r. sesji Rada Gminy Poświętne. Wszystko za sprawą skarg na działalność wójta gminy. Brudne przystanki, wydawanie mieszkańcom nieodpowiednich worków – oto niektóre z pojawiających się zarzutów.
Autorką skarg była pani Wanda Klepacka – mieszkanka gminy Poświętne. Pani Wanda bardzo szczegółowo opisała nienależyte, według niej, wykonywanie zadań w zakresie utrzymania czystości i porządku w gminie. – Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Poświętne jest napisany bardzo jednostronnie. Obowiązki mieszkańców wsi są szczegółowo wymienione, jeżeli zaś chodzi o obowiązki gminy w tym zakresie, to dużo zostało pominięte. Chodzi m.in. o kwestie utrzymania czystości na przystankach autobusowych. Sam regulamin posiada wady formalne, ma braki i nie realizuje części zapisów ustawy. W swoim stanowisku wójt napisał, że tych rzeczy regulamin nie musi regulować, ponieważ może to robić inna uchwała Rady Gminy. Jednak wiecie państwo, że żadnej innej uchwały w tej sprawie nie ma. Jest to jedyny akt prawa miejscowego, w którym takie rzeczy mogłyby się znaleźć. Sprawa sprzątania przystanków jest istotna, ponieważ gmina zawarła na to zadanie umowę z firmą Bakun. Czy ta umowa jest właściwie realizowana? Regulamin nie opisuje również trybu, w jaki mieszkańcy mogą zgłaszać nieprawidłowości przy odbieraniu odpadów komunalnych. Wójt znów wyjaśnił, że można to zamieścić w uchwale Rady Gminy. Oczywiście w tym przypadku również nie ma stosownej uchwały. Teraz, gdy występowały nieprawidłowości przy odbieraniu śmieci powstał dylemat jak to zgłosić. W skardze opisałam również nieścisłości regulaminu w stosunku do ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. W regulaminie nie ma słowa o tym, że gmina ma obowiązek utrzymywać czystość na przystankach autobusowych, a Ustawa mówi, że za czystość na przystankach odpowiada właśnie gmina. Tymczasem w jednej z urzędowych odpowiedzi przeczytałam, że za bałagan na przystankach wini się sołtysów. Artykuł 18 regulaminu mówi, że kontrole nad realizacją obowiązków sprawuje pracownik gminy na podstawie upoważnienia wydanego przez wójta i będzie się nim legitymował przed każdym mieszkańcem. Ten zapis nie został przeniesiony do umowy na odbiór śmieci. W tejże umowie napisano, że kontrole będzie sprawowała firma odbierająca śmieci. Oczywiście ustawa mówi o tym, że firma ma kontrolować, ale nie mówi o tym, że ma to robić w domach mieszkańców, sprawdzając czy posegregowali oni śmieci. Chciałabym, aby państwo popatrzyli na ten regulamin i powiedzieli dlaczego postanowiono w nim zapisać jedynie obowiązki leżące po stronie mieszkańców, a nie uregulowano żadnych obowiązkach leżących po stronie gminy – zwróciła się do radnych pani Wanda Klepacka. Inne zdanie przedstawiła adwokat gminy Ewa Zaręba-Sycik.(…)
Więcej na lamach Wieści.
Nareszcie! Obwodnica Marek rusza pełną parą
W poniedziałek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wydał decyzję zezwalającą na rozbudowę „ósemki”: ok. 6-kilometrowego odcinka od węzła Drewnica do węzła Kobyłka. Ma ona rygor natychmiastowej wykonalności. Wkrótce zostanie ukończone także postępowanie dotyczące ZRID na odcinku od węzła Kobyłka do węzła Radzymin Płd. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Wołomin: Zdrożeją śmieci?
Przegłosowana w grudniu poprawka do budżetu, nakazująca burmistrz Wołomina konsultowanie z Radą wszelkich decyzji finansowych powyżej 500 tys. zł może odbić się radnym czkawką. Jak się bowiem okazuje, takich wydatków gmina ma bardzo wiele, co skutkować będzie potrzebą częstego wzywania komisji i sesji – dodajmy, za te same wielkości diet. Dzień przed Sylwestrem zwołana naprędce sesja dotyczyła wyrażenia zgody na podpisanie przez miasto umowy na odbiór odpadów z miejską spółką MZO. W czasie obrad padła jednak informacja, że kwota zawarta w umowie może okazać się niewystarczająca. Czy dla mieszkańców oznacza to podwyżkę za wywóz śmieci?
Wszystko wskazuje na to, że podwyżka za wywóz odpadów jest coraz bardziej realna. Powodem jest oczywiście nieudana inwestycja budowy Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Lipinach Starych, która stoi nieużywana, choć powinna działać już od co najmniej sześciu miesięcy. Spółka zmuszona jest więc miesięcznie płacić ogromne raty za coś, co kosztowało 15 mln zł, a nie przynosi żadnych zysków. Gmina ma też inny kłopot – wysypisko w Lipinach już jest pełne i według planów, w ciągu najbliższych miesięcy zostanie zamknięte. Śmieci z gminy będą więc wywożone nawet ponad 100 km od Wołomina. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Organizacja ruchu do poprawki?
Żywą dyskusję wzbudzają ostatnio kwestie organizacji ruchu po zamknięciu obu wołomińskich przejazdów kolejowych. Po kilku tygodniach testów wyraźnie widać na jakie problemy i gdzie kierowcy napotykają najczęściej, próbując przedostać się na drugą stronę miasta.
Jak wynika z dyskusji, która toczyła się na grudniowej sesji Rady Miasta, zarówno radni jak i władze miasta zauważają kilka problemowych miejsc na mapie gminy Wołomin. Najwięcej czasu zajęła kwestia blokowania ruchu przez samochody osobowe, parkujące wzdłuż ul. Sikorskiego, na odc. od ronda Solidarności do ul. Wąskiej. Zdaniem radnych należałoby na tym odcinku wprowadzić zakaz parkowania i w to miejsce przenieść kamerę z zamkniętej ulicy Geodetów. Wiceburmistrz Wołomina Edyta Zbieć tłumaczyła, że przekazała tę kwestię do wykonawcy robót na kolei, firmy Torpol. Problemy ma także ul. Złota, która czeka na utwardzenie, niebezpieczny jest przejazd w Zagościńcu, który zasłaniają ekrany akustyczne, poprawek wymaga organizacja ruchu na skrzyżowaniu z ul. A. Krajowej, kłopoty z poruszaniem się mają też mieszkańcy ul. Kolejowej. – Cały czas monitujemy i informujemy firmę Torpol. Gościł u nas niedawno dyrektor firmy Torpol i zobowiązał się, że prześle do nas człowieka z firmy, który z nami przedyskutuje pewne sprawy i zobaczymy co zrobić, żeby było dobrze – poinformowała radnych wiceburmistrz.
Dyskusja rozgorzała także przy temacie zamkniętych przejazdów dla ciężarówek powyżej 10 ton. Jak się okazuje, aby przeprawić się z jednej strony Wołomina na drugą muszą one dojechać do… Tłuszcza i stamtąd przejazdem powrócić do Wołomina. Jak zauważyła sołtys Mostówki, której firma posiada kilka tego typu samochody, koszty takiej przejażdżki są ogromne. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Zgłoś truciciela
Przypominamy, że w przypadku podejrzenia spalania odpadów w domowych paleniskach, adres potencjalnego truciciela można przekazywać do Wydziału Ochrony Środowiska i Rozwoju Obszarów Wiejskich Urzędu Miejskiego w Wołominie oraz do wołomińskiej straży miejskiej. W przypadku udowodnienia spalania śmieci w piecach domowych, podejmowane są sankcje karne wynikające z art. 191 ustawy o odpadach (cyt.: „Kto, wbrew przepisowi art. 155, termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów podlega karze aresztu albo grzywny”).
Sprawę paleniach śmieci poruszono na grudniowej sesji Rady Miejskiej w Wołominie. Jak poinformowała burmistrz Elżbieta Radwan, w urzędzie prowadzone są sprawy dotyczące spalania odpadów w domowych paleniskach. Problem pojawił się ponownie, wraz ze spadkiem temperatury powietrza. – Musimy reagować na zgłoszenia mieszkańców, bo proponujemy taką gamę możliwości odbioru odpadów w gminie, że powściągliwie mówiąc, mało elegancko jest palić śmieci w domu. Już nie mówię o tym, że szkodzi to zdrowiu, najbardziej tej osoby, która pali we własnym kominie i jego najbliższych sąsiadów. Bo ciężkie frakcje trujące spadają najbliżej kominów, czyli w okolicach domu tej osoby, która spala śmieci – przypomniała burmistrz. Elżbieta Radwan zaapelowała też do mieszkańców, by natychmiast interweniować w sytuacji, gdy podejrzewamy, że którymś z domów na terenie gminy palone są odpady. (…)
Więcej na łamach Wieści.
Sprawa RIPOK: Patrzyłem przyszłościowo
O trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się gmina Wołomin, w związku z problemami z uruchomieniem Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Lipinach Starych, z byłym burmistrzem Wołomina Ryszardem Madziarem rozmawia Julita Mazur.
Jeszcze jako burmistrz dostawał Pan sygnały, że zgoda na uruchomienie instalacji obejmuje tereny zalewowe i mogą być problemy z jej uruchomieniem.
– Tak, otrzymałem takie informacje, ale jednocześnie wiedziałem, że sama instalacja nie znajduje się na terenie zalewowym.
Działacze Zielonego Wołomina twierdzą, że już wiosną 2014 r. informowali władze gminy o nieprawidłowościach…
– Być może, ale jak wspomniałem wyżej, sama instalacja znajduje się poza strefą zalewową.
Kto z ramienia urzędu zajmował się sprawą powstania RIPOK? Czyj to był pomysł? (…)
Więcej na łamach Wieści.
Kultura rodem z Wiejskiej
Termin ustalenia 14. sesji Rady Powiatu nie był przypadkowy. Niemal dokładnie rok temu nowo wybrany zarząd powiatu desygnował na urząd starosty Kazimierza Rakowskiego. Od tamtego czasu władza nieco okrzepła, opozycja stępiła groty, a mieszkańcy przyzwyczaili się do samorządowego marazmu. Tak jednak było do omawianej sesji, gdy pod obrady trafił budżet powiatu – chwili, gdy dyskusja wzorem telewizyjnych obrad Sejmu sięgnęła dna.
Od czasu wyboru zarządu powiatu zmieniało się wiele, ale atrakcje wciąż pozostają te same, choć w nieco innym niż dotąd wymiarze. Merytoryczna dyskusja skutecznie zastępowana jest fajerwerkami i nikogo to już nie dziwi. Tym razem konflikt, który przerodził się w nieciekawą pyskówkę dotyczył niemożności zgłoszenia poprawek opozycji do mającego być przyjętym tego dnia budżetu powiatu na 2016 rok.
Dyskusję, która początkowo nie wróżyła niczego złego zapoczątkowała radna … Zyśk, domagając się zmniejszenia nakładów finansowych na budowę szkoły w Radzyminie domagając się przeniesienia środków na rozpoczęty przed laty remont w ulicach Kochanowskiego, Szpitalna i Drewnicka. Owa modernizacja była zaplanowana wcześniej, już w poprzedniej kadencji zapisano w WPI, a na lata 2014 – 2016 zabezpieczono środki. Dziś okazuje się, że inwestycja została wycięta. – Dlaczego? – pytała radna z Ząbek.
– Budżet jest konstrukcją niezwykle misterną. Przed głosowaniem nad jakąkolwiek poprawką musimy wszystko przeanalizować pod względem późniejszych konsekwencji. Dlatego też ustawodawca nakazał Radzie ustalić procedurę, w ramach której pracuje. Rada Powiatu wołomińskiego zapisała to w paragrafie 6 mówiąc, że do 5 grudnia komisje rady opiniują na piśmie wskazane projekt do budżetu – natychmiast ripostował przewodniczący Rady Janusz Werczyński. – Zapisano także, że na żądanie radnych wnioski nieprzyjęte przez komisję zamieszczone zostaną w protokole mniejszości. Do 15 grudnia komisja finansowa musi uformować ostateczną opinię dotycząca uchwały budżetowej. Wnioski mniejszości z innych komisji zapisuje się zbiorczo. Do 20 grudnia zarząd powiatu przedstawia ewentualne, uwzględnione wnioski mniejszości, jako własną autopoprawkę. Nie uwzględnione wymagają ustnego uzasadnienia, dlaczego nie zostały brane pod uwagę – kontynuował spokojnie. Ale tylko do czasu. Najpierw bowiem na sali zabrzmiał pomruk, a później zdecydowana dezaprobata. Zaskoczony nieco zachowaniem sali począł mówić donośny głosem: – Nie zakrzyczycie tego…
Prosząc od dłuższego czasu o głos radny z Tłuszcza Robert Szydlik, wyraźnie poirytowany zachowaniem przewodniczącego, zerwał się z miejsca i począł głośno deklamować. – Wobec takiego literalnego podejścia do przepisów, które pan odczytał, muszę stwierdzić, że dzisiejszy porządek obrad jest niezgodny z uchwałą, a tym samym z prawem. Nie znajduję we wspomnianym przez pana punkcie żadnego zakazu uniemożliwiającego nam zgłaszanie poprawek do budżetu na tym etapie procedowania. Proszę pańską opinię skonfrontować z opinią prawnika, który siedzi tu na sali.
W sukurs tym słowom poszedł klubowy kolega radnego Szydlika, Ireneusz Maślany. (…)
Więcej na łamach Wieści.