To stwierdzenie gospodarz Wołomina, które padło podczas środowego spotkania grupy naukowców z władzami i Zielonym Wołominem, nie dziwi już chyba nikogo. Duszący odór gazu zmieszanego z szambem, wyczuwalny w odległych rejonach miasta, zwłaszcza przy zmianie wilgotności powietrza, to temat wciąż wywołujący wśród mieszkańców bardzo ożywione emocje. Zlokalizowanie przyczyny fetoru, wykazanie zagrożeń związanych z wysypiskiem oraz przegląd dokumentacji dotyczącej przyszłego RIPOKu to główne cele nie tylko najbliższych sąsiadów składowiska, ale jak się okazuje – także radnych i władz miasta.
Kolejne spotkanie w sprawie gruntownego przebadania terenu wysypiska oraz związanej z nim dokumentacji odbyło się w minioną środę w Urzędzie Miejskim w Wołominie. Uczestniczyli w nim: burmistrz i skarbnik Wołomina, przedstawiciele stowarzyszenia Zielony Wołomin (w tym sołtys Lipin Starych), radny Tomasz Kowalczyk oraz zaproszeni goście – członkowie fundacji, skupiającej ekspertów z różnych uczelni w Polsce. To swoiste konsorcjum, złożone z naukowców, różnych środowisk naukowych, instytutów badawczych i uczelni. – Jesteśmy fundacją, której celem jest wspieranie projektów organizacji pozarządowych, związanych głównie z bezpieczeństwem energetycznymi i surowcami naturalnymi, wspieranie bezpieczeństwa energetycznego w skali lokalnej, ochrony środowiska, racjonalnej gospodarki odpadami – przedstawił cele fundacji Dominik Smyrgała, członek zarządu. Jak mówił, chciałby pomóc miastu zbadać sprawę wysypiska zarówno pod kątem naukowym, jak i prawnym. (…)
Więcej na łamach Wieści.











