spot_img
Strona główna Blog Strona 287

Nie udało się zakneblować ust

8

We wrześniu władze wołomińskiej spółki miejskiej złożyły kolejny pozew przeciwko dwóm mieszkankom gminy ze stowarzyszenia Zielony Wołomin. W modyfikacji powództwa, MZO w Wołominie zażądał dodatkowo… by Katarzynie Okuniewskiej i Luizie Rawskiej całkowicie zabronić wypowiadania się „nieprawdziwie” na temat budowanej w gminie Wołomin Regionalnej Instalacji Odpadów Komunalnych i jej rzekomych skutkach w ulotkach, broszurach i wywiadach.

MZO zażądał także zakazu rozpowszechniania broszury „W trosce o nasze wspólne stanowisko, STOP KŁAMSTWOM! na temat budowy zakładu Zagospodarowania Odpadów w Starych Lipinach”. Za każdy przypadek naruszenia obowiązków milczenia mieszkanki miałyby zapłacić 5 tys. zł.

Oto decyzja sądu w tej sprawie, z dnia 10 października 2014 r.: „W ocenie Sądu roszczenie nie zostało uprawdopodobnione z poniższych przyczyn. Wątpliwości budzi naruszenie dóbr osobistych powódki Treść załączonych dokumentów wskazuje na to, że stowarzyszenie rozpowszechnia informacje na temat planowanej inwestycji w miejscowości Stare Lipiny. Wskazuje tam na pewne potencjalne skutki wybudowania RIPOK. Oczywistym jest, że inwestycja taka realizowana będzie w ramach działalności powódki. Poza sporem musi również jednak być, że z dołączonych do pozwu dokumentów wynika, iż działania stowarzyszenia nie są wymierzone w MZO, lecz przede wszystkim stanowią wyraz braku porozumienia z władzami samorządowymi co do przeznaczenia terenu, gdzie ma być wybudowana inwestycja i jej skutków dla lokalnej społeczności. Podejmowane czynności nie wiążą się jednak wprost z powódką, nie padają w wypowiedziach stowarzyszenia bezpośrednie zarzuty dotyczące jej działalności, które nakierowane byłyby na wywołanie złej opinii o tym podmiocie. Zważyć również należy, że treść broszury dołączonej do wniosku o zabezpieczenie wskazuje, że Zielony Wołomin podaje jedynie możliwe skutki powstania RIPOK w Starych Lipinach (posłużono się np. sformułowaniami „może dojść”), a nie przekazuje nieprawdziwe informacje, że takowe wystąpią. Naruszenie dóbr osobistych zaś powinno objawiać się w przypisaniu powódce obiektywnie nieprawidłowego postępowania. Aktualnie, poza polemiką z broszurami MZO, brak jest bezpośrednich działań pozwanych, które można byłoby zakwalifikować jako oczywiście wymierzone w ten podmiot. Na obecnym etapie sprawy nie ma również możliwości ustalenia, czy powyżej wskazane – podawane w dołączonej do wniosku ulotce – informacje są nieprawdziwe. Zgromadzony materiał dowodowy nie daje podstawy do jednoznacznego stwierdzenia, że realizowana przez powódkę inwestycja z pewnością nie doprowadzi do powstania skutków opisywanych przez stowarzyszenie. Sąd nie dysponuje w tym zakresie wiedzą, która niewątpliwie jest specjalistyczna. Bez znaczenia w tym zakresie jest wydanie ewentualnych decyzji administracyjnych, np. zezwolenia na budowę, bowiem stowarzyszenie wskazuje na długofalowe oddziaływania związane z lokalizacją inwestycji. Ewentualne decyzje administracyjne nie zostały zresztą dołączone do pozwu i brak jest podstaw do rozważenia, czy skutki podawane w broszurze były przedmiotem analizy przy rozstrzyganiu wniosków powoda.” (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Otwarto by zamknąć

2

Na tę chwilę czekaliśmy wiele lat. Dokładnie od roku 2008, kiedy ówczesne władze samorządowe powiatu podjęły decyzję o rewitalizacji zrujnowanego zespołu pałacowo-parkowego w Chrzęsnem. W niedzielę udostępniono dla zwiedzających część ekspozycji. Chętnie z zaproszenia skorzystali nie tylko samorządowcy, ale mieszkańcy wsi, którzy od lat przyglądali się temu, co rodzi się w ich miejscowości.

Z zewnątrz wszystko wygląda ładnie, wewnątrz jeszcze lepiej. Wrażenie robi duży ogród i kosztowne ogrodzenie. Pokoje i salony, może nieco pustawe, również dodają uroku, tchną epoką, a raczej różnymi jej okresami. Co prawda nie czuć tu świeżości i zapachu farb, bowiem grubszy remont zakończono ponad rok temu. Opadł już kurz po pracach konserwatorskich, dokonaniach stolarzy czy firm zdobiących okna. Kurzem zaś przykryły się powiadomienia starosty o możliwości popełnienia przestępstwa przez jednego z wykonawców remontu, o których dziś już i tak nikt nie pamięta, ale nie czas by do tego tematu wracać. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Wołomin: Władze oszczędzają na małych mieszkańcach?

13

Władze Wołomina jednak nie zdecydowały się zorganizować busa dzieciom z Cięciwy i Mostówki, dojeżdżającym do szkoły w Leśniakowiźnie, w zamian proponując zwrot za przejazd komunikacją publiczną. Jest jednak jeden problem: połączenia autobusowe są ułożone w taki sposób, że opiekunowie odwożący dzieci nie mieliby czym wrócić do domu. W związku z powyższym droga dzieci 6-7 letnich do szkoły musiałaby wyglądać następująco: Maluch maszeruje na przystanek oddalony od swojego domu o 1 km, główną drogą bez pobocza i chodnika, następnie czeka na autobus, wsiada i jedzie do szkoły. Powrotna droga wyglądałaby podobnie. – Jest nam po ludzku najzwyczajniej w świecie wstyd za takich urzędników, którzy w swoich hasłach wyborczych mają wpisane „dobro dzieci” – przyznają rodzice uczniów z Majdanu i Cięciwy.

Przypomnijmy, że sprawą dojazdu dzieci z innych wsi do szkoły w Leśniakowiźnie władze miasta konkretniej zajęły się dopiero po awanturze na październikowej sesji RM, w dwa miesiące po rozpoczęciu roku szkolnego. Wcześniej urzędnicy skrupulatnie mierzyli drogę do szkoły: od szkoły do przystanku w Mostówce i stwierdzili, że nie ma 3 km wymaganych w ustawie. Tymczasem, jak wskazują rodzice, droga dziecka powinna być zmierzona do domu, nie zaś do znacznie oddalonego przystanku. – Jako rodzice byliśmy obecni na sesji rady gminy i na posiedzeniu komisji oświaty. Na obu dostaliśmy zapewnienie, że dzieci z Mostówki i Cięciwy będą miały dowóz w postaci autobusu szkolnego do szkoły w Leśniakowiźnie. Nawet te dzieci, którym brakuje do 3 km zaledwie kilkunastu metrów. Nieludzkie przecież jest niebranie ich pod uwagę, bo mieszkają 200 metrów bliżej… – wskazują rodzice, którzy zdecydowali się opowiedzieć o swoich problemach redakcji Wieści. (…)

Więcej na łamach Wieści

 

Piknik naukowy z Elżbietą Radwan

67

Miniona niedziela z pewnością należała do kandydatki na burmistrza Wołomina Elżbiety Radwan. Piknik Naukowy, zorganizowany przez KWW Centrum Samorządowe Elżbiety Radwan, cieszył się ogromnym zainteresowaniem, o czym świadczą kolejki do niezliczonej liczby atrakcji.

Podczas, gdy Elżbieta Radwan i kandydaci na radnych jej drużyny rozmawiali o przyszłości Wołomina z dorosłymi mieszkańcami i wręczali ulotki z informacjami, dzieci mogły w tym czasie zwiedzić kosmos w planetarium, a także samemu stać się chemikiem w wielkim laboratorium. Na targowisku miejskim przy ul. 1 Maja ustawiono bowiem kilka stanowisk z różnymi substancjami, które wchodząc w reakcję dymiły, zmieniały kolor czy przekształcały się w galaretowatą masę. Wraz z każdym nowym eksperymentem, oczy dzieci stawały się coraz większe, a buzia bardziej uśmiechnięta.

– To niezwykle trafiona inicjatywa, ponieważ nareszcie ktoś zrobił coś dla dzieci, nie tylko pod kątem rozdawania gadżetów, ale przede wszystkim zainteresowania ich nauką – zauważył obecny na pikniku właściciel Zakładu Chemicznego DJCHEM CHEMICALS POLAND S.A. Bogdan Domagała, który nie ukrywa, że jego faworytem tegorocznych wyborów na burmistrza Wołomina jest właśnie Elżbieta Radwan. – Życzę jej wygranej, ponieważ takiej osoby jak Ela brakuje w naszym wołomińskim samorządzie – przyznaje Bogdan Domagała.

Gospodyni niedzielnego pikniku, Elżbieta Radwan długo rozmawiała z mieszkańcami, którzy odwiedzili miejskie targowisko. – Sporo osób podchodzi do mnie i mówi o tym, że nasza kampania jest ciepła, elegancka, nieagresywna, czuć w niej dobrą energię. Taki sposób walki o głosy wyborców podoba się mieszkańcom, którzy nie życzą sobie już agresji czy skakania sobie do oczu – przyznaje kandydatka na burmistrza. – Stąd narodził się pomysł na piknik rodzinny, który mimo chłodniejszego dnia jest niezwykle ciepły i radosny. Mój komitet chce pokazać inną jakość kampanii. Stawiamy na rodzinę, ponieważ w niej właśnie tkwi nasza siła. Poza tym dzisiejszy piknik to pokazanie tego, że także zabawa z nauką może okazać się sposobem na świetne spędzenie czasu całej rodziny – dodaje Elżbieta Radwan.

– Takie spotkanie kandydatki na burmistrza i kandydatów na radnych z wyborcami to nasz celowy zamysł. Zależy nam na bezpośrednim kontakcie, ponieważ w internecie pojawia się bardzo wiele plotek, oskarżeń. Dziś można przyjść i o wszystko dopytać lub po prostu porozmawiać – wyjaśnia Marta Maliszewska, pełnomocnik wyborczy Komitetu Wyborczego Wyborców Centrum Samorządowe Elżbiety Radwan.

Niedzielny piknik naukowy zakończył się po zmroku, ale uczestnicy zabawy, z balonami, chorągiewkami i odblaskami jeszcze długo widoczni byli na ulicach Wołomina.

piknik3 piknik2

 

RIPOK w Wołominie: Wojewoda złożył skargę

24

23 października wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski zaskarżył uchwalony w maju plan zagospodarowania dla terenów przemysłowych w Starych Lipinach, dający zielone światło budowie w gminie Wołomin Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.

Wniosek do wojewody o stwierdzenie nieważności majowej uchwały ws. miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wsi Stare Lipiny złożyło Stowarzyszenie Zielony Wołomin. Po rozpatrzeniu argumentów (o których niejednokrotnie pisaliśmy na łamach WP) wojewoda podjął decyzję o zaskarżeniu uchwały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zarzucając m.in. naruszenie przepisów zakazujących budowy składowisk odpadów na terenach zagrożonych powodzią.

Więcej na łamach Wieści.

 

Zarząd SKOKu w areszcie

11

Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa w Wołominie jest jedną z największych kas spółdzielczych w Polsce. W ostatnim czasie o SKOK Wołomin jest głośno, choć taki rozgłos nie jest dobry ani dla władz Kasy, ani jej klientów. Ci ostatni tracą nerwy, obawiając się o swoje oszczędności.

Jeszcze kilka miesięcy temu, niemal w każdej z lokalnych gazet można było przeczytać, że SKOK Wołomin to duma tej ziemi. Nikomu wówczas nie przeszkadzało, że dwoje ważnych jego pracowników już od kwietnia siedzi w gorzowskim areszcie. Nikogo też nie dziwiła „bogata feta” z okazji kolejnej rocznicy jego działania, w której uczestniczyli wszyscy „ważni” samorządowcy. Dopiero wydarzenia środowego poranka wzbudziły przerażenie i refleksję.

O SKOK Wołomin zrobiło się ponownie głośno, niemal we wszystkich krajowych środkach masowego przekazu. Na polecenie Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp., pod zarzutem działania na szkodę spółki, zatrzymano prezesa Mariusza G. i Mateusza G., członka zarządu kasy.

Powodem akcji śledczych było bezprawne udzielanie wielomilionowych kredytów. W trakcie audytu przeprowadzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego wyszło na jaw, że SKOK Wołomin miał udzielać kredytów pod zastaw działek o znacznie niższej wartości niż kwota pożyczki. Później te kredyty nie były spłacane. Informacje ws. śledztwa przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki, potwierdzając, że mężczyźni usłyszeli zarzuty działania na szkodę SKOK Wołomin oraz działania w zorganizowanej grupie przestępczej w latach 2009-14, której celem było uzyskiwanie pożyczek i kredytów z tej kasy przez podstawione osoby. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Domarecki wyjaśnił, że za wiedzą podejrzanych podstawione osoby przedkładały podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu i wysokości zarobków i akty notarialne, stanowiące zabezpieczenie pożyczek i kredytów na nieruchomościach o znacznie zawyżonej wartości. To pozwalało uzyskiwać wysokie kredyty i pożyczki. Według prokuratury, podejrzani są współodpowiedzialni za zaciągnięcie ponad 200 pożyczek na łączną kwotę ponad 300 mln zł, czym działali na szkodę SKOK Wołomin. Obaj nie przyznali się do winy i zaprzeczyli, aby brali udział w tym procederze. Prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Mariusza G. i Mateusza G. na trzy miesiące. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Wołomin: Kupcy nieprzekonani

7

Po środowym spotkaniu z burmistrzem, wołomińscy kupcy nadal nie są pewni tego, jak potraktuje się ich prośbę o umorzenie podatku, o którego istnieniu nikt wcześniej ich nie informował. Burmistrz puszcza oko w stronę kupców sugerując, że być może zaległe opłaty zostaną umorzone, ale wierzą w to tylko nieliczni.

Sprawę przysyłania przez urzędników wezwań do przedłożenia informacji o posiadanych nieruchomościach w Wołominie, w celu określenia wymiaru podatku od nieruchomości za pięć lat wstecz, cyklicznie otrzymują kupcy, wynajmujący lokale od miasta. Wyliczone stawki sięgają, w zależności od wielkości lokalu, nawet kilkunastu tysięcy złotych. „Najemca lokalu użytkowego, znajdującego się w budynku będącym własnością Gminy Wołomin ma obowiązek uiszczenia podatku od nieruchomości” – argumentują władze miasta. Problem w tym, że o konieczności płacenia podatku od nieruchomości, której nie są właścicielem, wołomińscy kupcy nie mieli pojęcia, a miasto nigdy ich tym nie informowało. Nagłe wezwania do zapłaty, opiewające na ogromne kwoty, to dla przedsiębiorczych mieszkańców miasta wielki cios, nic dziwnego więc, że postanowili zebrać się i wspólnie odwiedzić burmistrza w urzędzie. Od chwili publikacji artykułu w Wieściach, odbyły się dwa spotkania w tej sprawie. Na ostatnim zapadła decyzja, która według słów burmistrza – ma podążać w kierunku umorzenia opłaty.

W środowych rozmowach uczestniczyło 15 kupców, burmistrz, prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego i urzędnicy. Burmistrz Ryszard Madziar przyznał, że podpisując umowę najmu gminnych lokali faktycznie kupcy mogli nie zostać poinformowani o konieczności płacenia podatku od nieruchomości. Zaproponował więc, by złożyli indywidualne wnioski o umorzenie należności. Jak sugerował, zaległości mogą być umorzone w całości lub w części, mogą też być rozłożone na raty. (…)

Więcej na łamach Wieści.

kupcy woł (2)

Centrum Handlowe w Wołominie: Kapsuła wmurowana

35

W miniony czwartek na terenie byłej Stolarki w Wołominie wmurowano kapsułę z aktem erekcyjnym. Ma to zwiastować szybki początek budowy Centrum Handlowego Fabryka Wołomin.

 

Choć na placu po byłej fabryce stolarki budowlanej na razie próżno szukać fundamentów centrum handlowego, akt erekcyjny wmurowano w cegłę, która w niedalekiej przyszłości stanie się częścią obiektu. Na czwartkowej uroczystości pojawili się zarówno inwestorzy, jak i przedstawiciele wykonawcy i projektanta centrum handlowego, a także władze gminy i powiatu, wołomińscy księża oraz zaprzyjaźnieni przedsiębiorcy.

– Jak to bywa w życiu, jedno istnienie kończy swój byt, a nowe się rodzi – mówił prezes zarządu spółki Park Handlowy Wołomin Jan Myszk, wspominając Zakłady Stolarki w Wołominie. – Realizacja nowych inwestycji o charakterze przemysłowym nie miała już w tym miejscu racji bytu. Kilkadziesiąt lat temu, kiedy budowano Zakłady Stolarki Budowlanej, były one ulokowane na obrzeżach miasta. Dziś jest to centrum Wołomina. Jednak naszą inwestycję nazwaliśmy Fabryka Wołomin, nawiązując do ducha tego miejsca. Mam nadzieję, ze nowy kompleks, dający nawet tysiąc nowych miejsc pracy, wniesie na wołomiński rynek zatrudnienia nową jakość. Ponadto spodziewamy się, że kompleks obiektów da wołomińskiej społeczności powód do dumy, a z pewnością częściowo uniezależni nas od stolicy i tym samym ułatwi wołominiakom codzienne życie – mówił prezes spółki Park Handlowy Wołomin.

W czasie spotkania wielokrotnie podkreślano, że teren Stolarki to marzenie każdego dewelopera. Jest idealnie skomunikowany, w pobliżu centrum miasta i linii kolejowej. Nic dziwnego, że rok przed oddaniem obiektu już podpisano umowę najmu lokalu m.in. z siecią: CCC, H&M, Reserved, Diverse, Empik, Home&you czy Smyk. Jak zapowiadają inwestorzy, w chwili otwarcia obiektu, w październiku 2015 r., skomercjalizowane powinno być 90 procent obiektu. (…)

Więcej na łamach Wieści.

 

Kolejne pomniki zniknęły

5

Kilka miesięcy temu opisaliśmy sprawę likwidowania starych grobów, znajdujących się na terenie zabytkowego cmentarza parafialnego w Kobyłce. Przypomnijmy, że wówczas z kobyłkowskiej nekropolii zniknęło kilka prawosławnych pomników, w tym najstarszy zachowany grób prawosławny z 1874 r.

W ich miejscu postawiono nowe groby, zaś zabytkowe płyty i rzeźby nagrobne oparto o mury znajdującej się nieopodal kaplicy grobowej rodziny Orszaghów. Proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Kobyłce ks. prałat Jan Andrzejewski poinformował nas wówczas, że wszystko zostało wykonane zgodnie z przepisami, a decyzja konserwatora pozwala na przeniesienie zaniedbanego grobu. Sprawa trafiła również do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Warszawie. Rzecznik prasowy konserwatora zabytków poinformował nas w kwietniu tego roku, że: „Dokonano oględzin na cmentarzu w Kobyłce. Cmentarz jest ogólnie udostępniony, czynny, pochówki odbywają się na nim na bieżąco. Jest dobrze utrzymany, sprzątany, posiada oznakowane kwatery. Nie stwierdzono jakichkolwiek działań, mogących stanowić aktualnie zagrożenie dla obiektu zabytkowego.”

Sprawa zatem ucichła. Jednak kilka dni temu otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników informacje o tym, że na kobyłkowskiej nekropolii znowu zaczęto pozbywać się starych grobów. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy ks. prałata Jana Andrzejewskiego. (…)

Więcej na łamach Wieści.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Leśniakowizna: Dzieci na piechotę

19

Od pierwszego dzwonka minęły już dwa miesiące, a uczniowie z Majdanu, którzy uczęszczają do nowej szkoły w Leśniakowiźnie, nadal nie mają zorganizowanego dojazdu na lekcje. Dyrektor szkoły odsyła rodziców dzieci do ZEASu, a ZEAS do dyrekcji. Zdenerwowani opiekunowie, którzy od tygodni odbijają się od drzwi urzędników, poskarżyli się radnym.

Sprawę poruszył na sesji radny Dominik Kozaczka, który zapytał czy od chwili wizyty rodziców na komisji, dzieci z Majdanu są już dowożone do szkoły gimbusem. Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o systemie oświaty, jeśli droga dziecka klas 0-4 przekracza 3 kilometry, gmina jest zobowiązana zapewnić uczniom dowóz, lub zwrócić koszty dojazdu komunikacji publicznej. Obecna na sesji dyrektor Zespołu Administracyjnego Szkół i Przedszkoli w Wołominie odpowiedziała radnemu Kozaczce: – Do dnia dzisiejszego od pani dyrektor szkoły nie wpłynęła lista dzieci, których droga przekracza 3 km. Od chwili, gdy taką listę otrzymamy, podpisaną przez dyrektora, oczywiście będziemy podejmować odpowiednie działania, żeby zapewnić dzieciom dowóz, lub dokupić bilety miesięczne – odpowiedziała dyrektor ZEASP. – Wystąpiliśmy już do pani dyrektor z prośbą, by przedłożyła nam listę dzieci, ale jeszcze tej listy nie ma.

– Panie burmistrzu, to dlaczego wiedząc, że szkoła zmienia siedzibę, nie zostało to załatwione już dawno? Przecież już w wakacje można było taką listę sporządzić – kontynuował radny Kozaczka, zwracając się do burmistrza Madziara. – Czemu to zawsze musi być tak, że oburzeni mieszkańcy przychodzą do radnych, radni muszą interweniować, a potem dopiero po iluś komisjach czy sesjach problem zaczyna być zauważany. Czemu po raz kolejny zabrakło profesjonalizmu? – pytał zdenerwowany. (…)

Więcej na łamach Wieści.